Bóg tworzył świat przez sześć dnia a siódmego odpoczął. Jack Bauer przez siedem długich dni bronił tego świata przed złymi i bardzo złymi ludźmi. Jednak dnia ósmego chciał odpocząć. Nie mniej odpoczynek wcale tak łatwo nie chciał zawitać do Jacka. Zamiast tego coś innego zapukało do jego drzwi...
A więc stało się, sezon ósmy zaczął się standardowym 2-night 4-hour premiere i był to wyjątkowo spokojny początek, czyli obyło się bez żadnego big hit jak choćby w sezonie piątym. Nie znaczy to wcale, że było nudno czy nieciekawie - co więcej było bardzo ciekawie. Sam początek z N.Y. widzianym z lotu ptaka skojarzył mi się z pierwszym sezonem i podobną sekwencją w Malezji. Oczywiście nie obyło by się bez strzelanin i pościgów więc było i to i to. Mnie jednak bardziej przykuło to co było później - jedna z nielicznych scena gdy mogliśmy zobaczyć Jacka w wersji "po godzinach". I naprawdę mi się to podobało nie wspominając już o rozczulającym tekście na temat tego kogo Jack nie przypomina. Jack nie chce wieść już takiego życia jak dotychczas i jest to świetny punkt wyjścia i postawienia go w nowej roli. I jak na razie się to sprawdza a i Kiefer bardzo dobrze to uwypukla. Ale wiadomo, 24 to 24 więc coś się musi wydarzyć i to jeszcze coś takiego co wciągnie naszego bohatera w sam środek akcji. I to chyba jest jak na razie najsłabszy element - we wszystkich innych sezonach, w których Jack nie był agentem CTU, jego udział w sprawie był bardzo solidnie wytłumaczony. Tutaj może nie jest to jakieś straszne mega naciągane, ale mogło być lepiej. No ale jest jak jest. I to byłby chyba jakoś jedyny w miarę znaczący minusik. Więc teraz plusy: Bauer biorący w słowne kleszcze Hastingsa ("jak coś się stanie Prezydentowi Hassanowi to osobiście zadzwonię do Prezydent Taylor i poinformuje ją...") oraz Jack plus siekiera czyli ostro krwawo i zabójczo. Następnie co do CTU i jego nowy rezydentów: niech ludzie mówią sobie co chcą, ale mi się nowe CTU bardzo podoba - fakt futurystyczne jak cholera, no ale biorąc pod uwagę datę to dziwne jakby takie nie było. A sama załoga? Wspomniany Hastings to typowy szef-dupek (zresztą to taki prawie standard na tym stanowisku, z kilkoma małymi wyjątkami typu niezastąpiony Bill;); Arlo Glass może być - ani nie zachwyca ani nie odpycha, zobaczymy jak mu dalej pójdzie; Dana Walsh - na razie jest całkiem nieźle plus całkiem ładna z niej kobieta z tymi blond włosami założonymi za ramię (a przyznać się muszę, że jest to pierwsza produkcja w której widzę Katee Sackhoff bo BG nie oglądałem); Cole Ortiz - podobnie jak Dana (i swoją drogą on i ona to teraz taki nowy Tochelle, zobaczymy jak im dalej pójdzie tym bardziej biorąc pod uwagę byłego chłopaka Dany) choć Freddie jakoś mi nie pasuje do tej roli, co bynajmniej nie znaczy, że źle gra - gra przyzwoicie, ale na jakieś konkretniejsze oceny to jeszcze przyjdzie czas; no i została Chloe która chyba pierwszy raz ever mi się nawet podoba (szok) (oczywiście w strukturze tylko i wyłącznie charakteru;). Co do wątku spotkania na szczycie - trochę to podpisanie traktatu przypomina podpisanie (nomen omen) traktatu w sezonie piątym (w którym tak BTW też dużą role odgrywali Rosjanie) no ale za to otrzymujemy jak na razie najciekawszą nową postać sezonu - Prezydenta Omara Hassana. Dopiero za nami cztery odcinki, jednak pokuszę się już teraz o stwierdzenie, że to najlepszy od czasów Davida Palmera prezydent jakiego poznaliśmy w serialu. Anil Kapoor spisuje się rewelacyjnie (o jednej znakomitej scenie za chwilę) a ten jego akcent jest po prostu nieziemski. Prezydent Taylor i jej ekipa wygląda przy nim dość szarawo (nawet Ethan, którego lubię, jakiś takich schowany, choć może to wina tego, że ma troszkę mniejszą rolę choć większe stanowisko).
Teraz co do wątków. Meredith Reed jako wtyka - kogo twórcy chcą nabrać (fakt gdzieś dzwoni i mówi, że już już można by ja podejrzewać jednak ten kto widział choć jeden sezon 24 wie, że to podpucha jak nic - plus swoją drogą ci terroryści też mogliby zmądrzeć bo takie podkładanie materiałów i wrabianie ludzi na zasadzie by szybko zostali oni zatrzymani jest dość oklepane i co więcej podejrzane - za nim Chloe wyłożyła tą teorię Hastingsowi ja już to wiedziałem - ale na plus mieliśmy w tej scenie fajny dialog: "C: Czyli to znaczy <zamknij się Chloe>"/ D: On tego nie powiedział/ C: Ale to usłyszałam")? Nie mniej ciesze się, że pojawiła się ta postać bo a) Jennifer Westfeldt to bardzo urodziwa niewiasta aczkolwiek w taki niezbyt typowy sposób b) miała świetną scenę z Omarem (to ta wspomniana wcześniej) kiedy ten daje jej do zrozumienia, że nie mogą się spotykać i później chwyta jej rękę, ona na coś czeka po czym odchodzi i widzimy tą bezradność na twarzy Omara - świetnie zagrana scena, pod względem aktorskim na razie chyba najlepsza. Brat jako zdrajca - szczerze mówiąc to do czasu aż zostało to pokazane iż on jest zdrajcą to tego nie przypuszczałem aż tak bardzo (bardziej stawiałem na żonę lub córkę choć z drugiej strony to była by powtórka z drugiego sezonu i wątku M.Warner). Jack przez niemal cały odcinek drugi siedział w CTU i nic nie robił, czyli było troszkę mniej akcji. Za to trzeci odcinek jak na razie najlepszy - Jack prowadzący śledztwo i jego "policyjne" rezultaty - aż mi ciśnienie skoczyło a kiedy już wszystko ułożyło się w logiczną całość i zaczął się wyścig z czasem zakończony brawurową akcją Cole'a to napięcie osiągnęło zenit - to jest to za co kocham ten serial, właśnie za te emocje. Następnie odcinek czwarty, który troszkę zwolnił w porównaniu do poprzedniego jednak również był bardzo dobry. Oczywiście główny motyw to powrót Renee, która w takiej wersji przynajmniej na razie mnie nie porwała ale zobaczymy co przyniosą kolejne godziny (jednakże Annie Wersching gra ją bardzo dobrze, bardzo poważnie, może nawet troszkę zbyt - oby nie przesadziła z tym mrokiem). Wrócić musiała i jest to nawet jakoś w marę logicznie wytłumaczone, choć wolałbym by była po prostu agentką CTU, jednak zdaję sobie sprawę, że to by było oklepane. No i Jack który tak bardzo chce wyjechać ale nie może bo jednak trzeba pokazać kotom jak się kopie tyłki złym i bardzo złym ludziom. A więc Jack jednak nie łapie samolotu do L.A. i zostaje by działać (który to już raz) pod przykrywką wraz z Renee. Chciałbym napisać, że zobaczymy co z tego wyjdzie, ale już zobaczyliśmy w, jak na razie, najbardziej hardcorowej scenie... po prostu ałć.
I to chyba tyle na razie. Ogólnie wypowiedź niezmiernie chaotyczna jest oraz długa, z czego zdaję sobie sprawę, jednak miałem do zrelacjonowania cztery odcinki plus jakiś wstęp plus jakieś wrażenia plus jakieś odbiegania i luźnie myśli i tak to wyszło. Pewnie o kilku sprawach zapomniałem, ale jak ogarnę wszystko to dopiszę.
PS. Zapomniałem o jeszcze jednej świetnej scenie z Omarem i przez Anila świetnie zagranej - odcinek pierwszy jak przychodzi jego żona i mówi, że nie muszą udawać bardziej niż to konieczne, po czym wychodzi.
PS2. Kim (jak mogłem zapomnieć o niej) - bardzo ciekawa sytuacja w której sama namawia ojca by został i pomógł Chloe i z tym wiąże się kolejne:
PS3. W scenie w której Jack wychodzi z CTU i mówi do Chloe, że jej nie pomoże ("Nie ja, nie tym razem") chyba najlepiej widać jego zmianę.
PS4. Rob Weiss jako Szef Sztabu mnie nie porwał ani trochę - tutaj nikt nie przebije Mike'a Novicka.
PS5. Oczywiście najlepszy tekst, znany już z trailerów "Who's Jack Bauer?" i ta konsternacyjna cisza kwitująca to pytanie.
PS6. Było kilka naprawdę interesujących motywów muzycznych wartych do zapamiętania i odnotowania jak choćby ten z fortepianem w czasie gdy Jack odprowadza Kim do taksówki.
PS7. I wróciła Jack's sack ;p
PS8. Czemu, skoro to jest parzysty sezon, nie dziwi mnie motyw broni atomowej?
Tick-boom Tick-boom Tick-boom
@ Robercie, ale ja właśnie nie rozumiem tego dialogu:
Cole: Skąd wiedziałeś?
Jack: Znam Chloe.
Czy Chloe przez te wszystkie poprzednie sezony nie udowodniła, że jest zdolna do naginania prawa gdy tylko Jack ma swoje przeczucie? Co, nagle jak dostała awans to zmieniają jej się poglądy?
A ten dostawca sprzętu ciekawe czy coś więcej nawiążą do niego czy tylko ot taki epizodzik...
Loganek zrobił swój uśmieszek :)
Dalia wyglądała w końcówce naprawdę uroczo :p
Zwróciliście uwagę na to twarde "mother" w ustach Kyli (czy jak to sie pisze)?
Panom, którzy porwali Danę trzeba przyznać, że mają najbardziej profesjonalny "zakład tortur" ze wszystkich sezonów, nie ma to jak sektor prywatny.
Generalnie poprawny odcinek 24 godzin, ale ja cały czas twierdzę, że jeśli w najbliższym czasie nie dojdzie do jakiegoś wybuchu (metaforycznego, aczkolwiek to Central Terrorist Unit - to nigdy nic nie wiadomo) to będę bardzo zawiedziony, bo nie można takiego serialu kończyć poprawnie, pompa musi być !!! ) :p
Mnie się wydaje, że ten koleś będzie pomagał Jack'owi i Cole'owi, tak jak powinna to robić Chloe.
Epizod mi się podobał.
W końcu od paru "godzin", zaczęła mnie denerwować pani prezydent. Stęka, jęczy, kwiczy, ryczy i głupio się krzywi na każdą złą wiadomość... To ma być prezydent ? David w krytycznych sytuacjach się tylko zamyślał, nie panikował i oczywiście myślał trzeźwo, a ta kobieta daje sobą manipulować jak leci i tylko czeka, aż ktoś jej coś doradzi.
Mam nadzieję, że poczynania Jack'a doprowadzą do zakończenia jej prezydentury.
Zakład tortur był, cool jak z piły. Poza tym czego trzeba więcej: sprzęt oprawcy i osoba do katowania była więc można torturować :) No a co do rozmowy, to wydaje mi się że Jack po prostu wiedział, że tym razem Chloe nie zaryzykuje aresztu dla Jacka (chociaż takie ryzyko, to nie ryzyko)
Robercie skąd pomysł, że Jack wiedział, iż Chloe nie zaryzykuje dla niego aresztu?
1) Wielokrotnie ryzykowała i była aresztowana z powodu pomocy mu udzielonej
2) Nie zależy jej na pozycji szefowej
3) Nie zgadza się z decyzję Taylor
To, że Jack to niby przewidział jest totalnie niedorzeczne.
Mógł zwrócić uwagę na tekst "postaram się wyciągnąć jakieś schematy", co w jej ustach brzmi niezbyt wiarygodnie (i tu Robercie podpowiem: Chloe potrafila zawsze wyciągnać wszystko i to w krótkim czasie, a teraz jest szefową CTU, więc nie musi się przed nikim ukrywać), mógł nabrać podejrzeń, ale to trochę za mało do wyciągnięcia aż takich wniosków.
Vis:
-Tell them your name
-Brian Douglas.
-Are you the real Batman?
-No.
-Why do you dress up like him?
-He's a symbol... that we don't have
-to be afraid of scum like you...
-But you do, Brian. You really do.
-You think the Batman's helped Gotham? Look at me. LOOK AT ME! This is how crazy Batman's made Gotham. You want order in Gotham? Batman has to go. So... Batman must take off his mask, and turn himself in. Every ay he doesn't... people will die. Starting tonight. I'm a man of my word.
Błąd!
Vis:
-Tell them your name
-Brian Douglas.
-Are you the real Batman?
-No.
-Why do you dress up like him?
-He's a symbol... that we don't have to be afraid of scum like you...
-But you do, Brian. You really do.
-You think the Batman's helped Gotham? Look at me. LOOK AT ME! This is how crazy Batman's made Gotham. You want order in Gotham? Batman has to go. So... Batman must take off his mask, and turn himself in. Every ay he doesn't... people will die. Starting tonight. I'm a man of my word.
Wiecie co, ja Wam rozwinę myśl Jacka. Bauer mówiąc "znam Chloe" miał na
myśli "znam Chloe więc potrafię się zorientować kiedy kłamie, a kiedy mówi
prawdę". Oprócz tego Jack jest specem od tortur, a tacy mają umiejętność
wyczucia kiedy ktoś kłamie a kiedy nie. Jeśli się doda to tego fakt, że się
dobrze zna daną osobę, to niemal tak jakby się miało wykrywacz kłamstw xD.
Dalej nieprzekonani?
Fajnie macie, robiąc sobie wspominki z Batmana :) Dorzucę mój ulubiony:
Come on, I want you to do it, I want you to do it. Come on, hit me. *Hit me!*
No ok Vis, dlatego mam w nawiasie że takie ryzyko, to nie ryzyko i też za bardzo tego nie kumam. Poza tym, Pl to fajnie wyjaśnia i to wg mnie ma sens. A właśnie Pl powodzenia na maturze :)
Jaki nowy-superowy tytuł mógłby mieć odcinek dziewiętnasty? Ja jestem za: "Niesamowite przygody Kobiety-Chorągiewki". Kobieta-Chorągiewka to nowa superbohaterka, której mocą jest to iż jest podatna na wiatr (choć to chyba nie jakaś fajna moc... no ale może starczy by być pomagierem:). Poza tym owa Kobieta-Chorągiewka to alter-ego Madame President.
To słowem wstępu, a teraz na poważnie.
Nigdy nie byłem fanem Allison Taylor, jednak nigdy też nie byłem jej anty fanem. Ot postać jak postać - bywały lepsze jak i gorsze. Jednak w tym odcinku pokazane zostało jak bardzo nie nadaje się na sprawowanie urzędu. I bynajmniej nie chodzi mi tu o decyzję by nie wydać Rosjan - chodzi mi o to jak łatwo ją zmanipulować i jak przejrzyście widać iż nie ma własnego zdania. Najpierw po mistrzowsku Logan ją zbałamucił w poprzednim odcinku, potem pod wpływem Ethana zmieniała zdanie by ostatecznie (czy jednak aby na pewno?) znów wrócić do tego co proponował Logan a nawet posunąć się jeszcze dalej. Względem swoich poprzednich decyzji (jak choćby posłanie własnej córki do więzienia) przeczy ona samej sobie przez co jej obecne postępowanie jest niedorzeczne. Nie mniej pokazuje to jak świetną, charakterystyczną i sprytną postacią jest Charles Logan. A jak już jesteśmy przy nim to czy muszę wspominać, że Logan rządzi na całego? No dobra tak dla formalności - Logan rocks! No i z jego udziałem były znów dwa świetne pojedynki słowne - wspomniane powtórne przekabacenie Taylor oraz potem pod koniec w rozmowie z Kaninem. No i ten ostatni też miał ciekawą potyczkę z Allison. Chyba nie muszę wspominać, że zarówno Logan i Ethan wyszli ze swoich potyczek obronną ręką. A Ethan postąpił słusznie i odszedł, jednak mam nadzieję, że jeszcze wróci bo jednak trzeba to przyznać, że to świetny bohater (może pomoże Jackowi jak w sezonie siódmym?).
Co do sytuacji Jack - Chloe to było to naprawdę niepotrzebne - mogli sobie darować całą tą akcję o kryptonimie: "Spróbujmy zatrzymać naprawdę wkurzonego Jacka Bauera, może będziemy mieli szczęście i akurat nastąpi koniec świata i będziemy mieli wymówkę, że się nam nie udało". Zdecydowanie niepotrzebny taki zapychacz. Poza tym dziwię się Chloe wcześniej robiła dla Jacka gorsze rzeczy i jakoś nie miała większych z tym problemów (jak choćby wydanie listy agentów Jackowi w piątym sezonie). Dziwne to a nawet bardzo. Za to, to że Jack przewidział jej decyzje to mnie nie dziwi. Zna Chloe już tyle czasu więc to nie problem dla niego. A może po prostu czasem zabawia się w Dysona Frosta?
Na plus za to oczywiście Michael Madsen. Jak na razie i jak na te kilka zaledwie minut w których się pojawił to jestem pozytywnie nastawiony. Czekam aż ruszy się ze swojej pieczary i będzie miała jakąś scenę akcji z Jackiem i Colem. Poza tym na razie o jego postaci dużo nie wiemy jednak może by tak był specem od przesłuchań? Może by tak znowu komuś odciął ucho? Na niewielki minus tylko ta jego blizna - Madsen sam w sobie jest tak cholernie charakterystycznym aktorem, że nie potrzebuje dodatkowych atrybutów by to uwidocznić. Przez to tylko miałem skojarzenia z blizną Tony'ego z siódmego sezonu i jego poparzeniami z piątego.
Czyli odcinek nie był zły, jednak taki jeden spokojniejszy jak ten poprzedni już starczy, teraz trzeba ruszyć ostro do przodu i z kopyta tym bardziej, że ze względu na to iż więcej serialu nie będzie, ostatnie odcinki ponoć zostały zmodyfikowane by być bardziej mrocznymi.
PS. Wybaczcie ale muszę to napisać po raz kolejny - Logan! I tyle starczy :)
PS2. Sean Callery jest jak pan z punktu powyżej - rządzi!
PS3. Ciekawie zmontowana końcówka z przemówieniem Taylor i początkiem tortur Dany, z naciskiem na tekst "bez względu na środki".
PS4. Teksty z tego odcinka warte wspomnienia - "Ona już nie ma prawa o niczym decydować" (Jack), "Grozisz mi?" (Chloe, plus świetną minę przy tym zrobiła jak i w scenie jak się dowiedziała od Taylor o jej planach), "Nie chodzi o to co zrobiłem ale o to co zamierzam zrobić" (Jack).
Tick-boom Tick-boom Tick-boom
A tak na marginesie:
rog - twój tekst o "zakładzie tortur" mnie rozwalił szczególnie końcówka "nie ma to jak sektor prywatny"
Hard, Robert - nie będę taki i też zapodam jeden z dwóch moich ulubiony tekst z TDK:
"Good evening, ladies and gentlemen. We are tonight's entertainment!"
PS. Zgadnijcie jaki jest drugi ;p
"Why so serious?"
Vis: przemówienie Taylor podczas pokazywania ujęć z Daną przypominało mi też końcówkę Redemption - kiedy Quinn z kumplem zakopywali tego biednego chłopaka.
Zgadujcie dalej ;p
Hard: racja, rzeczywiście podobne - co więcej wyczytałem, że oba te finały posiadają najdłuższe split-screeny.
Our operation is small, but we have a lot of potential for agrrrrrrressive expansion ;-)
Po dwóch wolniejszych odcinkach czas na kolejny świetny niemal na takim poziomie jak te o IMP, Danie jako wtyczce i całej sprawie z Hassanem i Renee. Niemal same plusy miał ten epizod.
Najpierw dobra akcja odbicia Dany, potem jeszcze lepsza w banku i finałowa w budynku. A tak w ogóle to najpierw myślałem, że Jack jednak nie zabił Dany. Bo z tego co widziałem to najpierw strzelił jej w ramię a potem w brzuch czyli nie były to śmiertelne postrzały - gdyby chciał ją ukatrupić to by jej zasadził jednego w głowę dla pewności - jednak jak wyczytałem jednak nie żyje (choć jak dla mnie pewności nie ma ciągle - takiego Tonego to nawet w worku już widzieliśmy a wiadomo jak się wszystko skończyło). Co do samej Dany to trzeba jej przyznać, że dość sprytna to osóbka mimo, że przewidziałem, iż w banku zrobi jakąś akcję to stawiałem bardziej na to, że dziabnie Cole'a jak ten się odwróci czy coś na kształt. Poza tym chyba rzeczywiście coś do niego czuła skoro go nie zabiła - chyba, że był to taki wybieg by w razie jakiejś ewentualności (która się sprawdziła) żeby Jack jej nie zabił przez wzgląd na Ortiza - jednak jak widać to Bauerowi nie stało jednak na przeszkodzie by ją ukatrupić.
Na duży plus na pewno w tym odcinku będzie napięcie między Jackiem i Colem szczególnie w scenie jak ten drugi popchnął Jacka i jeszcze wcześniej gdy widzieliśmy twarz Jacka gdy w tle Cole prowadził Dane do samochodu a ta mówiła, że Jack ją zabije potem. Trzeba oddać to zarówno Kieferowi jak i Freddiemu, że bardzo dobrze to zagrali.
W CTU bez większych rewelacji - Jason Pillar w takim układzie przypomina mi Miles'a Papaziana, i podobnie jak z nim też pewnie wszystko wyjdzie na jaw.
Wątek polityczny - Madame President niemal się zesrała na miękko jak przeczytała notkę i potem Tim wszystko potwierdził. No i przemówienie Dali mówiącej o bezgranicznym zaufaniu jej męża przeplatane z pokazaniem Taylor. I jak mniemam niezbyt przyjemnie się dla niej zakończy ten dzień (bo jeśli rzeczywiście Jack nie wyjawi prawdy to albo ją stuknie albo zrobi to ktoś inny - Mandy? choć to chyba była by zbyt duża powtórka z sezonu drugiego)
Co do minusów to niezbyt podoba mi się strona w którą zmierza postać Itzina. Oczywiście nie chciałbym by został nagle rycerzem w białej zbroi, jednak niepotrzebnie chyba chcą znów z niego zrobić takie złego gościa - co przeczyło by temu kim stał się w sezonie szóstym. Oczywiście powinien on ciągle mieszać i manipulować (co wychodzi mu genialnie) jednak boję się, że może się to dla niego źle skończyć a bardzo chciałbym go zobaczyć w kinowej wersji. No i też nie miał Logan, żadnego pojedynku słownego, a szkoda wielka.
No i troszkę to wszystko teraz przypomina akcję z piątego sezonu ze zdobyciem dowodów przeciwko Loganowi (nagranie, akcja w banku, ujawnienie niewygodnych faktów przeciw prezydentowi)
PS. Cole: "Sukinsyn", Jack: "Tak, wiem" - świetny dialog. Widać, że się dogadują panowie bohaterowie - gdyby Cole został wprowadzony wcześniej do serialu lub gdyby miał być w kolejnym sezonie (ciągle na to liczę - jak nie w następnym roku to może za dwa lata?) to byłby świetnym partnerem dla Jacka jak niemal Tony.
PS2. Widać nikt nie uczył Madame President zasad kultury, że się nie rozłącza tak z rozmówcą. I zdziwiła mnie reakcja Logana - liczyłem, że powie coś w stylu "rozłączyła się, co ona sobie myśli?"
PS3. Zasłyszana muzyka - Cole i Dana w banku - utwór "CTU" z soundtracku do 4&5 sezonu, tylko troszkę podrasowany nowymi dźwiękami.
PS4. A w kolejnym odcinku wraca Meredith Reed :) Tylko mam nadzieję, że nie będzie jakoś powiązana z tą całą sprawą w sensie negatywnym.
PS5. "Do You know who I am?" i jak widać nawet zwykły posterunkowy wie kim jest Jack Bauer :)
PS6. Ja chcę odcinek 21 już teraz!
Tick-boom Tick-boom Tick-boom
Podpisuję się pod wypowiedź Visa, acz od siebie dodam jeszcze jeden fajny cytat z dzisiejszego odcinka.
Dana: "Na serio wierzysz, że Jack Bauer zaufa jakiemuś trybunałowi, zamiast samemu wymierzyć sprawiedliwość za śmierć Renee?"
No proszę, proszę Dana zna Jacka tak krótko, a już tak dobrze go poznała :D
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że Jack zmienia się w kogoś takiego jak Tony Almeida, i wszystko na to wskazuje, że dalej tak będzie (czyt. utrata kobiety i zemsta na dużych szychach).
Przypomina się tutaj rozmowa Jacka z Tonym podczas jego przesłuchania w ubiegłym sezonie. Jednak jest coś w tym co mówił Tony.
Jak najbardziej, tylko, że Jack nie zabija przy tym tysięcy niewinnych
ludzi...
Fakt nie zabija tysięcy niewinnych bo Jack i Tony to dwa różne charaktery - niby do spraw osobistych podchodzą podobnie jednak Tony od zawsze podchodził do nich bardziej emocjonalnie ("To, że twoja żona zginęła nie oznacza, że mam pozwolić zginąć mojej" - ten tekst z trzeciego sezonu chyba najlepiej to oddaje). Poza tym Jack jest w troszkę lepszej sytuacji niż Tony - wiedział (do) kogo uderzyć by otrzymać informacje i wie też kto za tym stoi (może nie zna jeszcze nazwisk ale to tylko kwestia minut). Tony był w o wiele gorszej sytuacji bo musiał do tego wszystkiego dojść sam co zajęło mu sporo czasu oraz wypaczyło jego pojmowanie dobra i zła - chęć zemsty tak nim zawładnęła że stracił poczucie co jest dobre a co złe. Oczywiście mógł się ujawnić i zamiast osobistej vendetty wszystkich doprowadzić przed oblicze sądu ale wolał się z nimi rozprawić osobiście. Także podejrzewam, że gdyby Jack musiał do tego wszystkiego dochodzić tak długo jak Almeida to jego psychika pewnie też by się wypaczyła i kto wie może też by poświęcił jakieś niewinne ofiary. Zresztą to że Jack właściwie sam nie wie co chce zrobić i że zaczyna mieć problemy z własną psychiką widać w scenie pod mostem. A przynajmniej ja tak to wszystko widzę.
A tak w ogóle to nie będę wszystkich trzymał w niepewności:
"Well hello beautiful. You must be Harvey's squeeze. And you ARE beautiful!"
Teraz to se możesz. Dwie matury zawaliłem, bo zamiast pisać, cały czas
myślałem o tym cytacie!
...hehe, żartuję. A dwie pierwsze matury były lajtowe xD. Pozostałe też
będą. Oby...
A co do naszych bohaterów: ja tam Tonego i tak bardzo lubię, choć
narozrabiał strasznie w tym 7 sezonie. Facet został kompletnie przeżarty
żądzą zemsty i nic więcej się dla niego nie liczyło. Tylko zemsta,
zemsta, zemsta, jak chęć zdobycia narkotyku dla narkomana... A
niewykluczone, że miał zamiar popełnić samobójstwo zaraz po wymierzeniu
sprawiedliwości.
Co do Jacka to nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek stoczył się aż tak,
by poświęcić niewinnych ludzi (a przynajmniej nie masowo). On z natury
jest na to zbyt szlachetny, za bardzo dba o innych (świadczy o tym fakt,
że już wielokrotnie ryzykował, a nawet próbował poświęcić własne życie,
żeby uratować niewinnych, nieświadomych zagrożenia obywateli). Z
pewnością pamiętacie, że Ninę odstrzelił dopiero kiedy już nie była
potrzebna, a była całkowicie bezbronna. Zabił z zimną krwią bezbronną
osobę tylko i wyłącznie dla zemsty. Dokładnie tak samo zrobił z Daną. A
ja w obydwu przypadkach go nie potępiam, nawet popieram i uważam, że sam
zrobiłbym to samo.
No cóż, zobaczymy jak będzie, bo choć nie chce mi się wierzyć, żeby Jack
posunął się aż tak daleko jak Tony, to jednak nie da się ukryć, że Bauer
z końca 8 sezonu coraz bardziej przypomina Almeidę z końca siódmego...
Tony nie przypominał narkomana. Przez 3 lata stworzył idealną przykrywkę i do ostatniego momentu realizował swój plan - bez cienia emocji i zawahania (patrz: zabicie Cary Bowden). Jack po śmierci Renee zachowuje się bardziej desperacko niż po zgonie Teri. Trochę to nie ma sensu, ale taki właśnie jest 8 sezon.
Vis: policjant wiedział kim jest Bauer, bo w rozkazach zawarta była informacja KOGO mają schwytać :-)
Moim zdaniem porównanie do narkotyków jest bardzo dobre i trafne - całym życiem Tonego była zemsta, nic innego się nie liczyło, to ona go trzymała i ciągle nakręcała. Była jego absolutnym celem który uświęcał wszystkie środki. Nie mniej wiedział doskonale, że musi na razie trzymać emocje na wodzy - gdyby nagle zaczął do wszystkich strzelać zaraz po obudzeniu się u Emmersona to może i by wszystkich zabił tam ale nic poza tym - prawdopodobnie zostałby stuknięty przy pierwszej lepszej próbie zdobycia jakiś informacji. To, że przez cały czas zachowywał się niemal bez emocjonalnie nie znaczy wcale, że zemsta nie była dla niego jak narkotyk.
Poza tym Hard przesadzasz - pozwolisz, że już tu odpiszę bo mi się nie chce wchodzić gdzie indziej. Dana to fatalna postać zbudowana na typowych schematach, dobrze, że już zginęła należało się jej zdecydowanie jak nie za Renee to choćby za tych bogu winnych strażników z CTU. Ale na szczęście jest Logan - podejrzewam, że to jednak on okaże się mastermindem wszech czasów, będąc kimś jak Verbal Kint (taki outside inside). Właściwie to jest obok Jacka i Tonego najciekawsza postać tego serialu. Reszta to sztampa i schemat. Także jak mniemam prawdopodobnie ósmy sezon będzie najlepszym jaki powstał:) no a już przynajmniej dawno przebił szósty, pierwszy i trzeci.
PS. Co do policjantów to ja sobie troszkę zażartowałem z tym. To, że wiedzieli kogo mają zatrzymać to wiadomo, że notkę dostali, ale jak mniemam ograniczyła się ona do fotki Jacka i napisu "uzbrojony i niebezpieczny". A jak odczytałem między wierszami, Jack w pytaniu "Czy wiesz kim jestem?" bardziej dopytywał się czy gliniarz wie co Jack robił wcześniej i do czego jest zdolny.
Ufff alem się rozpisał :)
Vis: Dzięki stary, że mnie wyręczyłeś w lepszym uargumentowaniu
porównania zemsty do dragów - lepiej bym tego nie ujął ;).
Hard: Pewnie Cię to zszokuje, ale mnie 8 sezon podoba się najbardziej ze
wszystkich, zwłaszcza w tych ostatnich odcinkach (chociaż i tak
cholernie dużo traci przez brak Tonego). Konflikt Jack vs Reszta Świata
jest teraz chyba najsilniejszy w historii serialu. A ja głównie za to
kocham ten serial - za głównego bohatera działającego na własną rękę,
wbrew prawu, ale w dobrej wierze. A co do reakcji na śmierć partnerek -
owszem, zareagował inaczej. Ale pamiętaj, że Renee zginęła kilkanaście
lat po śmierci Teri. Jack jest innym człowiekiem (z resztą ja się w
ogóle dziwię, że jemu się udało wrócić do normalnego życia po
"wakacjach" w Chinach... no ale to w końcu Jack xD).
SPOJLER
A w następnym odcinku Jack będzie wyciągał z gościa informacje przy
pomocy... palnika! :D Już się nie mogę doczekać ]:->. Ale będzie fajnie!
:P
KONIEC SPOJLERA
Tak w ogóle to wczoraj radośnie kopiąc ogródek naszła mnie pewna myśl związana z ósmym sezonem i jego finałem oraz możliwością pojawienia się (uwaga teraz coś specjalnie dla Harda:) Alana Wilsona tudzież kogoś z jego grupy lub też osoby będącej na podobnym poziomie spiskowym. Nie tylko chyba ja podejrzewam, że jednak to nie Rosjanie za tym wszystkim stoją a przynajmniej jest ktoś nad nimi o którym nie mają pojęcia a który ich wykorzystuje. Ważną rolę w tym planie który zaraz wyłożę odgrywa nie byle kto ale Charles Logan. Otóż ciekawi mnie niezmiernie kwestia skąd Logan ma dowody przeciwko Rosjanom? To skąd Dana je miała jest oczywiste, jednak jak w ich posiadanie wszedł Charles? Dzięki tym dowodom Ruscy wrócili do stołu jednak przez to Madame President została umoczona w całą aferę. I teraz niech nawet dojdzie do podpisania traktatu, jednak co by się stało jakby po jakimś nie za długim czasie te dowody wyciekły (cały czas zakładam, że owy plan nie brał pod uwagę Jacka Bauera). Traktat byłby jak mniemam nieważny a zarówno Rosja jak i USA pogrążyłyby się. Jaką role odgrywa Logan - otóż to on przekonał Taylor do takich a nie innych ruchów a względem prawa jest czysty i kryty - to nie były jego decyzje tylko Alison. Gdyby się nie zgodziła to Logan musiałby wydać jej te dowody. On tylko zasugerował co można by zrobić. I tak według mnie to wygląda - Alan lub inny Mastermind chce obalić Madame President oraz rząd Rosji czyli dwa najpotężniejsze państwa świata, by może przejąć jakoś władzę podstawiają swoich ludzi lub zrobić coś równie niecnego (co to by miało być to nie wiem).
Taki przynajmniej ukuł mi się wczoraj w głowie plan, a jak będzie to zobaczymy.
I weszliśmy w ostatnią fazę ostatniego sezonu. I weszliśmy w nią ostro i bardzo hardkorowo.
Od razu pominę wątek polityczny i CTU bo nic się tam nie działo ciekawego (w tym drugim była ciekawa rozmowa ale o tym później) i przejdę do jedynego i właściwego epicentrum tego odcinka - Jack Bauer is really piss off! Jeszcze chyba nigdy nie widziałem go tak wnerwionego - jedynie kojarzy mi się odcinek poprzedniego sezonu jak dorwał Tonego i go sklepał pytając się czemu ten go zdradził. Ale to z dzisiejszego odcinka przeszło wszelkie moje wyobrażenia - było to chyba najbardziej brutalne przesłuchanie w wykonaniu Jack i w historii 24 godzin. Jednak trzeba to oddać Pavelowi, że nic nie zdradził. Cholernie twardy z niego człek niemal jak sam Jack. Jedyną osobą która też nie uległa Jackowi to tylko bodaj Abu Fayed (no ale nad nim Jack długo nie pracował i nie był tez tak bardzo zdeterminowany). Także pod tym względem jestem pod wrażeniem.
Poza tym Jack po raz kolejny przechytrzył wszystkich i zarazem upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu.
Bardzo fajnie, że wrócił Jim. Widać, że Madsen dobrze bawi się na planie i jest totalnie wyluzowany - to jak szedł z Jackiem trzymając na muszce Tokareva w tej hawajskiej koszuli po prostu bezbłędne. Czekam teraz na jakaś konkretną scenę akcji z nim.
No i wróciła Meredith Reed - i na szczęście, jak mylnie wywnioskowałem z trailera do tego epizodu, nie ma ona nic wspólnego z terrorystami. I oby czasem scenarzystom nie przyszło na myśl by uśmiercać ją lub Ricka. Szkoda tylko, że taka mała rola jej przypadła - jak dla mnie mogła by występować w każdym odcinku.
A mina Jacka jak usłyszał do kogo należy numer telefonu - bezcenna. Choć to trochę głupie, że podano tam nazwisko skoro był to telefon nie do wykrycia - przecież trzeba było się z tym liczyć by w razie porażki Tokareva nikt go z nikim nie połączył. Coś się tylko boję, że Charles może nie przeżyć tego dnia (SPOILER - niby ma grać do ostatniego odcinka, ale czy go przeżyje to nie wiadomo - KONIEC SPOILERA). No i niezbyt podoba mi się jak już pisałem wcześniej kierunek w którym podąża postać Logana, ale co zrobić. No i wychodzi na to, że jednak jak na razie moje przypuszczenia co do większego planu są nieprawdziwe, ale jeszcze wszystko może się okazać. I szkoda, że Charles nie posłuchał Jasona bo ten miał rację - by się Logan wycofał to nikt nic by mu zarzucić nie mógł.
Poza tym było bez fajerwerków, jednak, sam Jack był jak bomba w tym odcinku, więc nie ma kompletnie na co narzekać. Odcinek świetny i tyle.
A co do wspomnianej przeze mnie interesującej rozmowy - chodzi mi o tę wymianę zdań między Chloe i Cole'm - "Jack robi to co chce" oraz "teraz wszyscy chcą mieć mnie po swojej stronie".
PS. Ja chcę odcinek 22 już teraz! Teraz zaraz w tej chwili!
PS2. Szkoda, że Ethan zniknął - mam nadzieję, że się jeszcze pojawi. Bo jak większość przypuszcza Madame President po tym dniu już nie będzie President i z tego też faktu oponuję by w zbliżającym się filmie to Ethan był prezydentem - czy ktoś ma wątpliwości by się nie nadawał?
PS3. Wiem, że to głupie więc wybaczcie mi z góry - Meredith Reed na dziewczynę Jacka!
PS4. Tekst odcinka - "Pavel: Idź do piekła / Jack: Ty pierwszy" - i ten rysujący się sadyzm na twarzy Jacka.
Tick-boom Tick-boom Tick-boom
widzę że wszyscy się mocno podniecili 21 odcinkiem :D charles! wybiła twoja godzina, jack to rozpędzony czołg :D czy KTOŚ JEST W STANIE GO POWSTRZYMAĆ
VisitorQ co tekstu odcinka zgadzam się w 100 procentach...
Tekst odcinka - "Pavel: Idź do piekła / Jack: Ty pierwszy" - i ten rysujący się sadyzm na twarzy Jacka.
Aż strach się bać. Aż strach się bać co będzie dalej. Co będzie z Jackiem, co będzie z jego przyszłymi ofiarami i co będzie z widzami gdy za dwie godziny zegar się zatrzyma...
Jednak przechodząc do meritum - odcinek rewelacyjny (z jednym małym minusem, ale o tym na końcu). Idealnie wyważona ilość akcji, napięcia i aktorstwa.
Bardzo mało istotny wątek CTU pominę, bo kompletnie nic ciekawego tam nie było, jedynie popchnęło to tylko akcję do tego by pewnie Jack spotkał się potem z Colem i razem walczyli ramię w ramię w finale.
Szkoda też, że Madsen był tylko przez chwilę - czyli jednak raczej nie będzie miał żadnej sceny akcji z Jackiem, ale to się jeszcze okaże.
Nie mniej podobnie jak w przypadku poprzedniego i jeszcze poprzedniego odcinka to wszystko jest mało ważne bo serial całkowicie skupił się na Jacku i dzięki temu było po prostu pięknie. Sekwencja ataku, porwania i przesłuchania Logana była więcej niż wyśmienita, była wręcz genialna. Jack zachowywał się jak prawdziwy terminator, jak robot którego kompletnie nic oprócz wykonania misji nie obchodzi. Jednakże chyba nikogo nie zaskoczę jak napiszę, że nie Kiefer (mimo, że i tak był świetny) a Gregory mnie znów porwał na całego. To z jaką paniką, strachem i czystym przerażeniem widział Jacka, swoje największe nemesis, zmierzającego do niego i przede wszystkim po niego, uważam za zdecydowanie jedną z najlepiej zagranych scen w historii całego serialu. Nie chcę prorokować, ale tym razem Itzin musi dostać za swoją rolę Globa lub chociaż Emmy. Musi! A wracając do serialu - Taylor teraz to totalna marionetka w rękach Logana, który bawi się nią jak chce. To też był wspaniały popis Itzina. I jeszcze jak oglądał wiadomości na początku i się cieszył jak dziecko. A w ogóle nie wiem na jaką cholerę wymieniam wszystkie sceny skoro każda jest genialna. Każdy sezon ma zawsze przynajmniej jednego takiego aktora, który tworzy brawurową kreację i w tym, obok Kapoora, jest nim właśnie Itzin. Ale wracając jednak do serialu - ciekawie nakręcona scena w apartamencie Novakovicha. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że a) zostanie to załatwione jeszcze w tym odcinku b) nie zostanie to pokazane. Ale właściwie to stopniowanie napięcia i oglądanie całej maskary oczami innych niż tych biorących w niej udział, było nawet chyba lepsze. Choć już myślałem, że na końcu pokazawszy nam wszystkie trupy zobaczymy Jacka torturującego Novakovicha. A tu zamiast tego Jack zabawił się we Vlada Palownika. No i trzeba oddać to ruskim, że twarde z nich dranie - ani Pavel ani Mikhail nic nie powiedział Jackowi, że aż ten musiał innych sposobów używać. No i przez to Logan dał się załatwić po raz drugi w dokładnie ten sam sposób. Ale za to trzeba mu odjąć to iż nieźle blefuje (może powinien zacząć grać w pokera? może zostałby królem Las Vegas?).
Co do rany Jacka, to chyba jakieś jaja - autorzy sugerują, że takie dziabnięcie niby spowoduje śmierć bohatera lub jego osłabnięcie - i pewnie finał będzie wyglądać tak: Jack resztką sił zabija złych ludzi/ujawnia ich złe zamiary i pada na ziemie co by niby sugerowało jego śmierć po czy mamy cichy zegar (ewentualnie dla podniesienia napięcia może jeszcze dostać kilka kulek). Bo strasznie to dziwne, że we wcześniejszych sezonach nie takie rzeczy mu się przydarzały lub sam sobie je przydarzał i niemal kompletnie nic mu nie było.
Jednak to powyżej to wcale nie jest ten wspomniany na początku minus. Jest nim to, kto za wszystkim stoi. Że niby Suvarov? Bo padnę. Jeśli nie zostanie to jakoś wyjaśnione lub nie okaże się, że był on tylko marionetką to będzie to strasznie słabe. Bo po jakiego grzyba robić z dobrej i pozytywnej postaci nagle wielkiego masterminda? Ale jeszcze czas pokaże jak się wszytko rozstrzygnie.
PS. Czy tylko ja w głębi siebie miałem cichą nadzieję, że gdy Chloe powiedziała do Arlo, że ma kogoś kto może pojechać do Ricka to miała na myśli... Aarona? Na prawdę na to liczyłem, a tu taki zawód. Zostały tylko dwie godziny i możliwość jego pojawienia się jest więcej niż mało prawdopodobna, a szkoda bo lubię jak tradycji staje się za dość.
PS2. Nie wiem czemu ale podoba mi się postać Pillara - gdyby stał po właściwej stronie barykady to byłby całkiem niezłym agentem (może nawet dyrektorem CTU?)
PS3. Czy tylko ja uważam, że Meredith Reed to przepiękna kobieta? Oby przeżyła i ewentualnie wystąpiła w filmie.
Tick-boom Tick-boom Tick-boom
Nie chcę się powtarzać, więc tylko napiszę, że dość obficie się
wypowiedziałem o nowym (zarąbistym!) odcinku tutaj:
http://www.filmweb.pl/topic/1297259/Sezon+8+-
+opinie,+komentarze,+prognozy+i+podsumowania.html?page=6 .
Ad. PS. Tak, też bym wolał, żeby Aaron się pojawił (żeby - jak już
powiedziałeś - tradycji stało się za dość ;) ).
Ad. PS2. Ja jestem obojętny wobec gościa. Ani mi się ta postać nie podoba,
ani nie mam nic przeciwko.
Ad. PS3. Powiedzieć o niej, że jest brzydka byłoby nadużyciem, niemniej
mnie osobiście się nie podoba. Nazwać ją pięknością też byłoby nadużyciem.
Hehe, po obejrzeniu najnowszego odcinka chciałem się ostro rozpisać ale widzę, że nic nowego nie wyprodukuje, więc napisze tylko tyle, że zgadzam się w 100% :)
A ja zgadzam się w 100% z tym:
"Jednak to powyżej to wcale nie jest ten wspomniany na początku minus. Jest nim to, kto za wszystkim stoi. Że niby Suvarov? Bo padnę. Jeśli nie zostanie to jakoś wyjaśnione lub nie okaże się, że był on tylko marionetką to będzie to strasznie słabe. Bo po jakiego grzyba robić z dobrej i pozytywnej postaci nagle wielkiego masterminda? Ale jeszcze czas pokaże jak się wszytko rozstrzygnie."
Najważniejszy "zwrot akcji" 8 serii okazuje się totalna klapą. Mnie to nie zaskoczyło.
http://www.youtube.com/watch?v=6N7npsiAIPc&playnext_from=TL&videos=A8W8W_oVXR4
Przeróbka sceny z ostatniego odcinka - osobiście za takimi nie przepadam ale ta mi się wyjątkowo podoba (szczególnie fragment "kill him / his coming for me")
I tak jeszcze dodam tylko, że po kolejnym oglądnięciu tej sceny (już w normalniej wersji) utwierdzam się w przekonaniu - i może teraz przesadzę ale cóż - że jest to najlepiej zagrana scena paniki i przerażenia ever! Nawet Marlon Brando by tego lepiej nie zagrał!
Hehe. A myślałem, że w tym roku nikt już nie pobije kreacji Terry'ego O'Quinna (jeżeli chodzi o seriale) a teraz mam poważny dylemat.
Zawsze się rozpisuję na temat każdego odcinka jednak teraz w tej chwili (bo jak przypuszczam za jakiś czas bardziej się o nich rozpiszę) teraz tego nie zrobię.
Zegar się zatrzymał.
Zakończyła się wspaniała przygoda mojego życia.
Dobiegł końca piękny okres, niesamowity etap, w którym brałem udział choć tylko jako widz.
Ciągle czuję napięcie w całym ciele.
Końcowe sceny mimowolnie spowodowały, że się popłakałem... wróć, niemal rozryczałem...
Szukam jakiś słów, które mogłyby jeszcze dobitniej wyrazić to co teraz czuję, ale nie potrafię ich znaleźć a nawet gdybym je znalazł to i tak zapewne nie oddałby tych wszystkich emocji, które teraz we mnie żyją.
Żegnaj Jack i mam nadzieję, że niebawem znów się spotkamy.
Tick-boom Tick-boom Tick-boom
Coś bym napisał. Ale przez emocje i żal że to już koniec serialu nie potrafię. Dla mnie "24" też stanowiły wspaniałą, niezapomnianą przygodę, chociaż byłem jedynie biernym widzem...
Mam w sobie podobne uczucia, których nie było po żadnym innym serialu. Żaden inny nie mógł równać się z przygodą w której towarzyszyłem Jackowi przez 8 różnych dni w jego życiu... Godzina po godzinie, minuta po minucie serial wywoływał we mnie wiele emocji których nawet nie sposób nazwać. Trudno o tym nawet pisać... Ostatni zegar który odliczał czas wstecz jeszcze bardziej uzmysłowił mi, że podróż z Jackiem dobiegła końca... Takich seriali się nie zapomina, o takich bohaterach się nie zapomina.
Mi również bardzo smutno ze to koniec. przygode zacząłem z sezonem 1 w 2001 roku i nigdy nie przegapiłem zadnego odcinka 8 sezonow !! Coś niesamowitego. Najlepszy serial, aż trudno pomyśleć ze za rok w styczniu nie będzię 24 ? Cały rok człowiek czekał na kolejny i kolejny sezon. Dla mnie kazdy był udany. Widze ze nie tylko mnie będzie go tak brakowało jak mi. Pozdrawiam was wszystkich fanów !!!! Czekajmy na film !!!!
Vis wciąż czekamy na Twój komentarz ostatnich odcinków, a przynajmniej ja ^^. Chyba że pisałeś w innym temacie, chociaż nie zauważyłem.
Spokojnie, już niedługo coś naskrobię. Ciągle o tym pamiętam i troszkę mi głupio, że jeszcze się za to nie wziąłem nie mniej na swoje małe usprawiedliwienie mam to iż ostatnie tygodnie były dla mnie strasznie pracowite i ledwo miałem czas na cokolwiek. Nie mniej jak się sprężę to może dziś lub jutro wszystko napiszę plus dorzucę podsumowanie ósmego sezonu. A poza tym cieszę się, że ktoś czeka na moje wynurzenia ;)
Jasne, stary, tutaj wszyscy czekają z zapartym tchem. Pisz szybciej, bo się podusimy ;).
No pewnie, ale nie tylko my czekamy. Czeka też Jack Bauer i w CTU śledzą pewnie co tu wypisujemy...:)