Historia zwiastująca serial "The 4400" nigdy nie przekonałaby mnie do jego obejrzenia. Oto osoby rzekomo porwane przez kosmitów wracają z powrotem obdarzeni nadzwyczajnymi mocami... Takie rzeczy kojarzą mi się od razu z masą seriali na kanałach w telewizji kablowej. Całe szczęście wszystkie wątpliwości i uprzedzenia zniknęły zaraz po obejrzeniu pilota serialu.
Cztery tysiące czterystu ludzi zniknęło w różnych przedziałach czasowych. Powróciwszy nie zauważają oni żadnej zmiany w czasie, dla nich powrót nastąpił od razu po zniknięciu - dla świata trwało to znacznie dłużej, dlatego wielu z nich nie potrafi się odnaleźć w nowym dla nich świecie. Każda z osób okazuje się posiadać jakieś nadnaturalne zdolności. Dlaczego zniknęli? Po co wrócili? Kto i w jakim celu obdarzył ich zdolnościami? To już wystarczy, aby podtrzymać widza w niepewności przez sporo odcinków. A jest jeszcze lepiej, bo zdolności 4400-tu są naprawdę rozmaite, tak więc w połączeniu z różnymi osobowościami i datami urodzeń osób obdarzonych zdolnościami, scenarzyści utorowali sobie w miarę łatwą drogę do pisania scenariuszy kolejnych odcinków - masa pomysłów i zderzenia różnych charakterów i poglądów.
Fabuła nie skupia się wyłącznie na wątku s-f. Dochodzą do tego historie dramatyczne, także osób nie obdarzonych żadnymi zdolnościami.
Czym byłyby dramaty ludzi bez odpowiednich aktorów? W przypadku tego serialu obsada - choć mało znana, jest niezwykle mocną stroną i nie trzeba specjalnie lubić tego typu filmów, żeby szybko zżyć się z postaciami. Zdecydowanie najlepiej wypada dowódca 4400-tu - grany przez Billy'ego Campbella - Jordan Collier. Tak charyzmatycznej postaci dawno już nie widziałem na ekranie. Nawet dziecięca rola Conchity Campbell zapada w pamięć, co jest rzadkością wśród ról dziecięcych, jako że dzieci grają zwykle źle. Postaci jest za dużo, żeby je wymieniać, od tego są strony fanów serialu. Najmocniejszą stroną scenariusza są kolosalne zmiany zachodzące w poszczególnych postaciach. Czasami ważne postacie znikają z serialu i chociaż zawsze tłumaczy się to jakimiś zmianami w fabule, zmiany te są na tyle drastyczne, że wydaje mi się, iż nie chodziło o naturalną kolej rzeczy w scenariuszu, ale o jakieś rezygnacje z podpisywania kontraktów na kolejne sezony. Można na to jednak przymknąć oko.
Serial anulowano podczas czwartego sezonu. Choć wielu nie mogło się z tym pogodzić, ja muszę przyznać, że było to z korzyścią dla jakości, bowiem już podczas trzeciego sezonu miałem wrażenie, że twórcom brakuje pomysłów i starają się tworzyć odcinki na siłę, albo wymyślać kolejne konflikty, które z każdym krokiem stawały się coraz mniej wiarygodne. Każdy sezon kończył się tak, ze można było nie kręcić następnego i serial zachowałby tajemniczość i logikę, jednak w ostatnim trzeba było na szybko pożegnać się z bohaterami. Udało się to tylko po części. Choć osobiście jestem zadowolony z logicznego w sumie zakończenia, nie da się ukryć, że ewidentnie brakuje na końcu fajerwerków. Mimo to, lepsze takie zakończenie niż żadne. Serial sam w sobie jest efektowny i kręcony jak niezły film sensacyjny, a nie żaden niskobudżetowy serial.
Nie da się udowodnić, że serial jest kapitalny nie pisząc o tym, co się w nim dzieje. Nie sądzę, aby kogoś przekonała fabuła o ludziach porwanych przez coś lub kogoś, posiadających jakieś zdolności. Nie napiszę jednak nic poza tym, co już napisałem, bowiem atrakcyjność "The 4400" polega właśnie na tajemniczości i wszystko co najlepsze zawiera się na początku tej długiej opowieści.
Możesz jednak zdradzić jak kończy się ta bajka?
Nie każdemu przypasował ten serial więc spokojnie możesz zdradzić koncówke.
Dzieki temu może nie będę miał wrażenia że straciłem kilkanaście godzin poświęcając czas temu słabemu serialowi...
Bajka się nie kończy, zakończenie jest częściowo happy, ale świat dopiero ma się odbudować, więc widać, że zakończono serial w pośpiechu.
{spoiler - pytanie}
.
.
.
Czyli bedzie jakaś totalna jatka, wojna swiatowa? Czy inny kataklizm? Tych 4400 walnie sie do tgo przyczyni czy też będzie raczej chronić planete przed katastrofą?
Przez wiekszosc serialu nie wiadomo, ktora strona jest dobra, poniekad obie maja racje. Nastepuje wojna i to dosyc szybko. Ale jak to w serialach USA/Kanada budzet nie pozwala na pokazanie wojny innej niz lokalnej, wiec wiekszosc swiatowych zdarzen widac w TV. Boston zostaje zdewastowane a 4400 buduja swoj lepszy swiat izolujac sie i powoli powiekszajac swoj teren berz zgody wladz.
Czyli generalnie nie wiadomo jaka była istota powrotu tych 4400, bo chyba nie zostali "zwróceni" tylko po to by wojować z resztą ludzkości i się od nich odizolować...
Albo scenarzysta zastrajkował albo zwyczajnie, zaczęto serial nie mając pomysłu na koniec tej historii.
Wlasnie najlepsze odcinki serialu to pierwsze dwa sezony, bo jeszcze nie wiadomo, kto dokladnie przyslal "porwanych". Dosyc szybko wyjasniaja historie i wowczas robi sie troche pogmatwanie, bo trzeba wymyslac watki lekko na sile. Jest pare odcinkow zrobionych niepotrzebnie, choc nie ma takich, ktore sa beznadziejne. Ewidentnie widac, ktore z postaci zastepuja inne ze wzgledu na brak kontraktow tyxh poprzednich. Nie maja uzasadnienia zmiany postaci, wiec chodzi o pieniadze albo jakies inne pozascenariuszowe powody.
Pochodzenie 4400 moze niektorych zawiesc, zalezy czego sie oczekuje. Rownie dobrze mozesz obejrzec 2 pierwsze sezony albo jeden pierwszy, one sa zrobione tak, ze nie potrzeba ogladac nastepnych i nie traca na swojej zajebistosci.