No to mamy powrót do rzeczywistości. Macka pewnie wybudzą jakoś lub uda mu się przeskoczyć przez portal. Ciekawi mnie to, gdzie jest Ward?. Coś czuje, że plotki mogą okazać się prawdziwe i razem z Trippem i Hope przeskoczą do rzeczywistości.
Jestem na 99.9% pewny że z końcem sezonu pożegnamy Fitza i prawdopodobnie Macka. Jest też duża szansa że Ward wróci znowu do starej ekipy jako ten dobry.
Tak jak czulam- poza Radcliffem ktos z pierwszoplanowej obsady odpadnie. Z Mackiem potoczylo sie to tak jak myslalam ale z Fitzem to mnie troche zaskoczyli. Obstawialam, ze to bedzie tak, ze Aida jakos wysle swiadomosc Leopolda do ciala Fitza ale to co zrobili w serialu bardziej trzyma sie calosci :P. Zobaczymy jak to sie potoczy. Dodatkowo Aida za pomoca Darkhold zrobila sobie moc teleportacji wiec trudniej bedzie ja zlapac.
May byla niezle oslabiona kiedy wyciagneli jak z Framework bo byla tam znacznie dluzej niz pozostali. Jak tam sobie licze to wychodzi mi 10 dni- Daisy i Simmons, 11 dni- Coulson, Mack, Fiz, okolo 1 tygodnia Mace i okolo 3 tygodni May. Wyglada na to, ze jakby zostala tam pare dni dluzej to byloby po niej.
Aida jako Inhuman - trochę mnie zaskoczyła, ale w sumie można było przewidzieć, że się "ulepszy". Zaprezentowała zdolność teleportacji, jaką miał Gordon i przy okazji porwała Fitza (co autorzy Agentów mają przeciwko FitzSimmons, co sezon to któreś porwane???). I nie wiadomo, czy nie zaprogramowała sobie też jakichś innych zdolności Inhumans, bo teoretycznie mogła.
Wiedziałam, że Mac zostanie z Hope. Niby Daisy mogła go wepchnąć przez te tylne wyjście, ale wtedy on w realu by jej nie wybaczył.
To nie jest powiedziane, ze Aida to Inhuman, jej moce wygladaja bardzo podobnie co Gordona ale nie wiem. W Marvelu jest kilka sposobow na otzymanie mocy- mutant, z eksperymentu, ulepszenie technologiczne, kosmita, Inhuman. Chociaz jak tak sobie teraz mysle jak bardzo Agents of Shield eksploruja Inhumans to pasowaloby i to. Jednak na te wszystkie postacie, ktory pojawily sie w AoS z mocami od poczatku 2 sezonu niemal wszyscy sa Inhuman- z wyjatkiem Absorbing Mana, Asgardczykow, Kree, Mr Hyde'a i Ghost Ridera.
Nie zdziwię się, jeśli Mack wróci do rzeczywistości, ale z Hope. Co do Trippa i Warda miałbym wątpliwości. Gdyby wrócili, to na 5 sezon pasowałoby pozbyć się, któregoś z agentów. Ewentualnie doprowadzenie do sytuacji, że Fitz przestanie istnieć, a zostanie tylko Leopold.
Ogólnie odcinek fajny.
Ale Ward, Tripp ani Hope nie mogą wrócić bo nie mają do czego. We Framework są tylko avatarami a żeby wrócić, potrzebne jest ciało w którym można umieścić podświadomość. Jeśli miałby wrócić ktoś kto w realnym świecie nie żyje, musieliby użyć maszyny (może w ten sposów przywrócą Mace'a?) żeby odtworzyć ciało? Kto wie...
Swoją drogą ciekawe co zrobią z Mackiem? Zostawią go? Wywleką siłą? Jeśli tak, to wątpię że zechce pozostać w S.H.I.E.L.D. No i ciekawe jak uzasadnią powrót starego znajomego z początku sezonu, bo chodzą takie pogłoski...
Chodzi dokładnie o to samo co zrobiła Aida. Ona, jako człowiek także nie istniała. Mimo to, zmaterializowała się. Być może zanim zniszczą Freamwork, wykorzystają maszynę. Czy tak się stanie, przekonamy się wciągu kilku tygodni.
Dziwne, że nie mogą go po prostu odłączyć z Frameworku. Przecież mają tam panel, dzięki któremu mogą to zrobić. No chyba, ze Aida cos nagrzebała i nie mogą tego zrobić. Co do Warda,Trippa i Hope. Jedna nie wiadoma, może bohaterowie będą musieli wrócić do Frameworku i skoczą do Triskelionu by przeprowadzić ich do rzeczywistości
Na Mace'a nie ma raczej zadnych szans, odpadl i we Framework i w prawdziwym swiecie, a tego nawet Darkhold nie naprawi.
Może Aida ma gdzieś jego "kopię zapasową", wtedy wystarczyłoby tylko "wydrukować" mu nowe ciało i po kłopocie :)
Też o tym pomyślałam. Kopia zapasowa na pewno jest, także skan mózgu prawdziwego Mace'a. Wystarczyłoby zaprogramować na nowo jego awatara i kłopot z głowy.
To by było spełnienie marzeń, powrót Trippa, Warda i dodatkowy bonusik w postaci slodkiej Hope. Jednak to zbyt piękna wizja i raczej nie widzę jak miała by się spełnić, bo nawet jeśli ruch oporu zdobędzie Triskelion (gdzie jest maszyna do tworzenia ciał), to jedyną osobą która wiedziałaby jak z niej korzystać jest Radcliff, a wątpię żeby zależalo mu na zwróceniu rzeczywistości Warda z którym ma raczej złe skojarzenia,a Trippa chyba nawet nie zna, także....
Obawiam się, że pożegnamy się z Mackiem w najbliższych odcinkach, mam też złe przeczucia co do Fitza, niby sobie wszystko ze starego życia przypomniał po wybudzeniu, ale widok człowieczej Aidy jakby go oczarował, on chyba wciąż cos do niej czuje. Oby tylko w ramach pokuty i przez wyrzuty sumienia się nie poświęcił dla dobra zespołu, jeśli serial nie będzie kontynuowany to bardzo prawdopodobne zakończenie, wykończenie kogoś z głównej obsady, takie pożegnanie z jajem. Odpukac!
"jeśli serial nie będzie kontynuowany to bardzo prawdopodobne zakończenie, wykończenie kogoś z głównej obsady, takie pożegnanie z jajem"
dokladnie, totalnie w stylu Whetonow- patrz Buffy, Angel, Dollhouse... ale Jed Wheton powiedzial, ze 4x22 konczy sie bardziej jak zakonczenie sezonu niz zakonczenie serialu wiec to daje mi takie lekkie poczucie bezpieczenstwa ale jednak patrzac na sytuacje Macka i Fitza nie moze sie to zbyt dobrze skonczyc
A ja bym nie chciala odgrzewanego kotletu w postaci Warda. A Mack moze zginac bo i tak ostatnio tylko marudzi.
Co do Fitza mysle, ze po pokonaniu Aidy bedzie chodzil na terapie.
Fitzowi to przydaloby sie po tym wszystkim zrobic male TAHITI ;) projekt zostal zamkniety ale maszyna do czyszczenia wspomnien musi byc sprawna skoro wyciscili je Calowi w fnale drugiego sezonu :)
Ale to juz raczej wszystkim hy sie przydalo, bo to by troche oszustwo bylo jakby tylko Fitzowi wyczyscili pamiec,
No wiesz w komikach czesto lubili sie bawic w czyszczenie pamieci ale nie pamietam sytuacji aby zrobili to naraz jakiejs grupie, zawsze byla to jedna czy dwie osoby na jakis dluzszy czas, AoS bazuja na komiksach, dosc luzko ale takie motywy/aspekty jednak zachowuja. Poza tym nie widze po co mieliby czyscic pamiec takiemu Coulsonowi. Ten zabieg tez nie jest zbyt moralny i ma swoje skutki ale jednak widze uzasadnienie dla Fitza, no ewentualnie dla Macka. Dla May ta cala akcja z Framework moze nawet okazac sie pozytywna- zobaczy, ze to, ze zabila ta dziewczynke bylo lepsze niz uratowanie jej zycia. Coulson to Coulson- zawsze taki sam. Simmons az tak tego nie potrzebuje- sama nie zrobila nic zlego co mialoby konsekwencje w prawdziwym swiecie, po tym wszystkim moze jedynie patrzec inaczej na Fitza, a na Daisy i tak by pewnie to nie podzialalo bo wyglada na to, ze od finalu trzeciego sezonu ma ta swoja zdolnosc psychicznej ochrony. Jednak Fitzowi najtrudniej byloby z tym wszystkim zyc- w normalnym swiecie jest najmilsza postacia w calym serialu, a we Framework najokrutniejsza, poza tym jego czyny doprowadzily do smierci Mace'a i do wymazania pozostalosci po Agnes- wiec bez wymazywania pamieci dojdzie u niego albo do rozdwojenia jazni albo tylko lekko zwariuje. Mack moglby jakos zyc z tymi wspomnieniami ale nie byloby mu latwo, zalezy tez czy go wyciagna z Framework czy nie. Poza tym przydaloby sie zeby ktos pamietal co sie wydarzylo we Framework na wypadek jakis pozniejszych konsekwencji.
A ja mysle, ze Fitzowi przydalby sie dobry terapeuta po prostu pozniej, musi zrozumiec, ze to nie byl prawdziwy swiat, Aida nim manipulowala, wyprala mu mozg i nie jest jego winą, ze stalo sie to co sie stalo,
No moze i to by wystarczylo ale po powrocie z Framework wydaje mi sie, ze zaczely mu sie mieszac prawdziwe wspomnienia z tymi wgranymi, a w takiej sytuacji najlepiej byloby wymazac mu pamiec bo inaczej nigdy juz niebylby taki sam jak kiedys.
no jezeli beda mu sie mieszaly wspomnienia to wtedy wymazanie tych wgranych byloby dobrym wyjsciem. A co do Aidy chyba teraz tylko Ghost Rider bedzie w stanie ją zabic, tak mi sie wydaje przynajmniej.
Albo zrobić z tego mały pomysł na kolejny sezon. Wpływ Aidy doprowadzi do zniknięcia Fitza z realnego świata oraz urzeczywistnienie się Leopolda z Freamwork. Dalej rozterki moralne, czy jest jeszcze tam gdzieś ten naukowiec, którego wszyscy znali i lubili, czy ostatecznie przepadł wraz z Agnes, Mace'm i innymi.
simons może źle znieść to co jej powiedział leopold :p więc wyczyszczenie jej tego nie było by takie złe
Taka trochę drobna niekonsekwencja, Fitza podstępem/przemocą wyrzuca się z Framework, a Mackowi Daisy dała wybór :) Z punktu widzenia psychologii dwie ciekawe sytuacje. Jak można egzystować w wirtualnym świecie wiedząc, że wszystko co nas otacza jest sztuczne. Powiem szczerze, że do Macka mi to nie pasuje. To była postać trzeźwo stająca na nogach, która w realu nie ulegała iluzji. No i z drugiej strony Fitz, który musi się zmierzyć z konsekwencjami swoich wyborów.
Bardzo zaskoczyła mnie reakcja Aidy. Stałam na stanowisku, że jej związek z Leopoldem to tylko wyrachowanie, a on jej jest potrzebny do zbudowania maszyny. Tymczasem to wyglądało z jej strony na prawdziwe zaangażowanie.
I clue w realu minęło tylko 10 dni od kiedy Daisy i Jemma udały się do Framework, to dobrze, że w tym punkcie scenarzyści zachowali rozsądek; )
Roznica miedzy Mackiem a Fitzem jest taka, ze obu powiedziano prawde o prawdziwym swiecie- Mack w koncu uwierzyl, a Fitz wierzyl tylko w tyle ile z tego potwierdzila Aida. Fitz byl zly i chcial zostac ze zlych powodow, Mack byl dobry i chcial zostac z dobrych powodow.
Co do Macka to dla mnie on zawsze to byl taki "Family Guy", zawsze bylo widac, ze przyjaciele i rodzina sa dla niego najwazniejsi. Przypomnij sobie jak zzyty byl z Bobbi, jak cierpial kiedy Bobbi i Hunter odeszli, jego relacje rodzinne, jak staral sie odzyskac Daisy kiedy Hive ja opetal, jak szukal Daisy kiedy odeszla z Shield. Nawet Daisy powiedziala cos o tym w tym odcinku z Kree.
Dla mnie bylo widac, ze Aida czuje do Fitza cos prawdziwego. Jak w odcinku 4x09 Radcliffe, Fitz i jacys agenci udali sie po Aide bylo widac jak rozczarowana byla tym, ze chcial ja wylaczyc, wygladalo to dosc "osobiscie", przed tym byla jeszcze jedna taka scena ale nie za bardzo pamietam juz co to bylo.
Czy dobrym powodem jest pozostanie z wirtualną córką, co w konsekwencji prowadzi do ucieczki przed rzeczywistymi przyjaciółmi, współpracownik ami, możliwością poznania kogoś nowego i ewentualnie posiadania innych dzieci? Mam takie wrażenie, ze Mac wybrał de facto odpowiednik narkotyku/alkoholu, co w konsekwencji prowadzi do degradacji jego ciała i umysłu.
Skoro zawsze troszczyl się o innych, to jego decyzja jest przejawem egoizmu. Co z Yoyo, Daisy i jego przyjaciółmi z realnego świata?
Na marginesie:
- ciekawi mnie czy w Framework Hope może dorosnąć,
- oglądałaś juz Strażnikow Galaktyki 2?
Mysle, ze to tak, ze Mack nie do konca pamieta prawdziwy swiat, znaczy sie wie, ze swiat w ktorym teraz przebywa nie jest prawdziwy, ze w prawdziwym swiecie ktos na niego czeka ale jednoczesnie czuje, ze warto to wszystko poswiecic byleby byc corka. Co do Macka to zawsze mialam wrazenie, ze najwazniejsza jest dla niego rodzina- w prawdziwym swiecie mial dosc osobiste wiezi z Daisy, Fitzem i Bobbi ale nie do konca ich pamieta ale za to pamieta Hope wiec dla niego to ona jest prawdziwa.
Mysle, ze Hope we Framework moze dorosnac.
Jeszcze nie ogladalam GotG 2.
Fitza wyrzucił Radcliff, a Mac nie dał się przekonać Daisy i wolał zostać z Hope - to dowodzi tylko jak bardzo pragnął być z córką, że odrzucił prawdziwe życie.
Dla mnie ten wątek z Mackiem i jego córką, jest okrutnie smutny, bo Hope jest dla niego prawdziwą nadzieją na szczęście. W realnym życiu, nawet z Yo -Yo nie był do końca szczęśliwy, i wciąż chodził taki przygaszony. Jedna z moich ulubionych postaci, mam nadzieję, że wróci.
Fitz-Simmons - wspaniała historia, zawsze jakiś dramat, ale i wielki powrót. We Framework bardzo ciężko się ich ogląda. Brawo, dla Iaina bo rozwinął skrzydła, i pokazał coś nowego. To w jaki sposób Fitz patrzył na Jemme - jak na psa, którego chciał zabić, coś okropnego. Trudno będzie mi wyobrazić sobie ich relacje po tym wszystkim. Rozczarował mnie tym, że w realnym świecie nadal był pod wpływem Aidy, ale to było do przewidzenia; dobry, naiwny, facet - łatwo nim manipulować.
W tym odcinku jeszcze bardziej polubiłam Trippa, mam nadzieję, na powrót. To taki koleś z dobrym poczuciem humoru, którego brakuje mi, od kiedy Hunter, odszedł.
May - jak zwykle, silna, sceptyczna i trzeźwo myśląca. Podobały mi się te sceny z Coulsonem, gdy nie znając go dobrze, podświadomie mu ufała.
Odcinek świetny, brakowało mi Warda, ale z drugiej strony ile razy można wracać do serialu po przerwie. Jako Hive, miał świetny koniec. Jeśli wróci i będzie miał z Sky, big love będę czuła się co najmniej dziwnie - nadal nie przetrawiłam śmierci Lincolna.
Odcinek był genialny z jednej strony chciałabym żeby Fitz po zobaczeniu Simmons ockną się jako że to jego największa miłość dla której był w stanie zrobić wszystko ale nie ukrywajmy że to był by banał wielka miłość wszystko przezwycięży dlatego rozumiem i uważam to za dobre zagranie ze strony scenarzystów że to dzięki Radfickowi Fitz został uratowany.
Spotkałam się z ludźmi którzy twierdzą że to że śmierć we wirtualnej rzeczywistości powoduje również śmierć w rzeczywistości jest głupotą ale moim zdaniem tak nie jest. Oni tam czują prawdziwy ból i myślę że jak np spada na ciebie cały budynek a ty to czujesz i dla ciebie to dzieję się na prawdę to twój mózg doznaje szoku i to właśnie powoduje śmierć .
Też spotkałam się z takimi opiniami i zgadzam się, że jak mózg umiera to ciało już do niczego się nie nadaje, bo tylko pompuje krew- niby żyje, ale jednak nie. Fitz w 4x15 powiedział, że podjrzewał, że świadomość może istnieć oddzielnie od ciała - niby tak, ale to już nie życie. Zycie to świadomość i ciało jednej osoby, innej opcji nie ma i nie powinno być. Niby można przenieść swoją świadomość/duszę do innego ciała (jak w Zaklinaczce duchów), ale ciało ma własne wspomnienia (pamięć komórkowa itp) i wszystko może się pomieszać.
Wszystko fajnie, ale zastanawia mnie jedno, dlaczego Sky nie wrzuciła Macka siłą? Użyłaby mocy i po sprawie, a Mack jeszcze by jej dziękował :P. Co do Warda, Hope i Trippa, sądzę, że jedyną ich szansą jest maszynka do robienia ciał. To czy jej użyją zależy tylko od twórców, gdyż fabułę dało się poprowadzić w taki sposób aby im się udało, albo nie, wszystko byłoby fabularnie spójne.
No, nie wiem, czy by jej podziękował. Raczej mógłby się, delikatnie mówiąc, obrazić i odejść z Shield. I w sumie na jedno by wtedy wyszło - ani we Framework, ani w serialu. Mac po prostu wybrał życie z utraconą córką, a Daisy to uszanowała.
Nie rozumiem dlaczego miałby się obrazić. Przypomniałby sobie wszystko i zrozumiał, że Hope to tylko zlepek kodu, a gdyby Sky go siłą nie wrzuciła, nie wiadomo czy udałoby mu się przetrwać.
Też myślę, że decyzja powinna zostać podjęta za niego, gdyż nie był on w pełnej świadomości swoich wspomnień i uczuć.
Tripp próbujący dowiedzieć się, którą pannę z Shield wyrwał w drugim świecie, to zdecydowanie highlight tego sezonu ^^
Jestem spokojny o powrót Warda do żywych, będzie totalny fanserwis. I dobrze.
Najbardziej w końcówce razi mnie fakt kiedy wszyscy odzyskali świadomość, a Fitz w tym powrocie miał jeszcze jakieś wątpliwości co do Aidy nazywając ją Ophelią. Skąd mu się to wzieło to nie mam zielonego pojęcia. May była tam dłużej od niego, a po powrocie jej umysł pozostał niezmącony.
Wszyscy inni przed wyjsciem z Framework wiedzieli, ze ten swiat nie jest prawdziwy, Fitz wiedzial o istnieniu dwoch swiatow ale dla niego ten wirtualny byl prawdziwy. Radcliffe i Daisy tlumaczyli mu prawde ale on wierzyl tylko w tyle ile potwierdzila mu Aida. Po prostu Fitz byl za gleboko w tym swiecie. Jego naturalna natura i jego osobowosc zaprogramowana we Framework doprowadzily do konflktu wewnatrz niego. Jesli ogladales Heroes to cos podobnego bylo z Jessica, nie do konca ale mniej wiecej o to mi chodzi.
nie wiadomo jeszcze czy Fitz na dłuższą metę będzie uważał że Aida to Ophelią możliwe że było ta tylko chwilowe zamroczenie sytuacją w której się znalazł .
Fitz wydawał się z lekka zdezorientowany. On we Framework nawet nie rozważał, że to co mówili mu Daisy, Jemma i Radcliff to MOŻE być prawda, ślepo wierzył Madame Hydrze i w realu to bylo takie "echo" - stąd Ophelia, nie Aida. Wierzę, że jak sobie poukłada te wspomnienia, to będzie z nim lepiej. Potrzeba mu tylko czasu.
Ja myślę, że wrócą wszyscy z naszym ulubionym twórcą Aidy na czele. Ot, nadarzyła się okazja na resecik i ją wykorzystają. Z weilkością obsady nie będzie problemów, bo zawsze można kogoś usunąć np. Mack może odejść by opiekować się córką(będzie dla kogo żyć)
Jeśli Mack i Hope wejdą do realu, to on odejdzie wychowywać Hope, z Yoyo. Co do reszty to też dla mnie mogą wrócić, zwłaszcza Trippa mi brakuje. Sądzę, że Radcliff może doprowadzić ich do maszyny we Frameworku. W końcu nie tak trudno się domyślić gdzie jest - super tajny projekt musi być w dobrze strzeżonym miejscu, na terenie należącym do wroga, do którego trudno jest wejść i jeszcze wyjść żywym= Triskelion.
Uważam, że pomysł z tą maszyną jest świetny. Daje szansę na reset. Wszyscy mogliby powrócić... Ward, Trip, Mace, Radcliff... Można by ich w tej maszynie wydrukować... :D Dla mnie to wcale nie byłby odgrzewany kotlet, a szansa na poprawienie kilku błędów. Zawsze chciałam drugiej szansy dla Warda, ale też nigdy nie pogodziłam się z tym, jak odszedł Trip.
Co do tego co stało się z Fitzem, uważam, że przez niego wybielono trochę postać Warda. Pokazano tutaj jak jedna osoba potrafi wpłynąć na nasz charakter, nasze postępowanie i ostatecznie na naszą przyszłość. Fitz bez ojca to czuły naukowiec. Z ojcem bezlitosny socjopata. Ward przygarnięty przez Garetta to czubek jakich mało, stracony, wierny kłamliwym ideałom. We Framework odnalazła go Hand i uczyniła jednym z najlepszych agentów Tarczy. Nawet jeśli Ward nie powróci już do serialu, to u mnie jest odkupiony i na pewno nie będzie czarnym charakterem.
Co do Macka, to jego akurat lubiłam najmniej i jeśli kogoś trzeba poświęcić, to ja za nim płakać nie będę. A chciałabym też odzyskać Radcliffe'a, bo mam słabość do genialnych umysłów, nawet jeśli są diaboliczne. A tutaj to ewidentnie kierował nim Darkhold i jest nadzieja dla tej postaci.
Scena z Fitzem, gdy się wybudził- ta reakcja była dla mnie zrozumiała. Nawet jeśli pogodzi się w swojej głowie z tym, że zabijał wymyślonych ludzi, to nie pogodzi się ze śmiercią Mace'a, dlatego lepiej by było przywrócić tę postać. A Fitz nie zabije w realu Ophelii, bo ona jest teraz prawdziwą osobą.
Co do samej maszyny to nurtują mnie też pytania o naturę takich 'narodzin' i czy jest to zgodne z ogólnie przyjętymi wartościami i z gruntu moralne? Jakby świat zareagował na takie odkrycie? To naprawdę szansa na nieśmiertelność...
Ściskam kciuki, by potwierdziły się informacje z IMDb, że Ghost Rider wraca w ostatnim odcinku, by pomóc pokonać Aidę. Chociaż byłoby mi szkoda jej nowych supermocy ;)
Czekam na bardzo, ale to bardzo widowiskowy finał :D Z wszystkimi w obsadzie, może znajdzie się też miejsce dla Huntera? :D
A 5 sezon będzie na 100% :D
Moim zdaniem naciągane jest to kim stał się fitz w strukturze moim zdaniem nawet gdyby wychowywał go ojciec nie był by takim psychopatą to jacy ludzie nas wychowują ma znaczenie ale to nie zmieni tego kim jesteśmy a tutaj było odwrócenie o 180 stopni prócz wychowani mamy też geny i własny rozum więc albo miał wyprany umysł tak jak te dzieciaki w odcinku kiedy Mace umarł albo to jest naciągane . A Ward dla mnie zawsze będzie psychopatą do którego nie dochodzi że to on jest winny tylko uważa że wszyscy dokoła są winni tego co go spotkało.
Dziecko bardzo chce zadowolić rodziców, a skoro ciągle słyszy, że jest do niczego, to albo się poddaje, albo stara się jeszcze bardziej. Więc gdyby w realu Leopolda wychowywał ojciec, to Fitz też mógłby skończyć w Hydrze, właśnie przez wygórowane ambicje tatusia (skoro sam jest pijakiem i nieudacznikiem, który wyżywa się na synu - słownie i fizycznie - to mogłoby Fitza "znieczulić"). Fitz byłby wielkim człowiekiem, ale to nie musi oznaczać, że dobrym. Z kolei matka go kochała i dawała poczucie bezpieczeństwa, więc Leo stał się nie tylko geniuszem, ale i miłym, fajnym facetem.
Ale on się wcale nie zmienił. Matką Teresa był w realu, gdzie wychowała go matka. We Framework był Hitlerem, gdzie wychował go ojciec. To dwa różne dzieciństwa, różne życia = dwaj różni mężczyźni. Dla Fitza zmieniono 20lat życia, bo ojciec odszedł od niego, gdy miał 10lat, jeśli dobrze pamiętam.
Ponoć każdy z nas ma w sobie bestię i tylko od okoliczności zależy, czy się ona ujawni - tu były te okoliczności. Z resztą nie wiemy do końca jak wyglądało dzieciństwo Leo z ojcem, tylko fragmenty zdań, po których można się domyślić, że nie było różowo - przemoc fizyczna i słowna, Leo nadal trochę boi się starego (we Framework). Matka go raczej nie biła i nie wyzywała (w realu).
no tak ale dzidzi z patologicznych rodzin gdzie się je bije a rodzice nadużywają alkoholu po mimo złych wzorców czasem wychodzą na prostą. Moim zdaniem Fitz wychowywany przez ojca na pewno był by gorszą osobą niż jest teraz tylko że moim zdaniem w serialu trochę przesadzili ale nie mam im to za złe bo po pierwsze podoba mi się ten pomysł a po drugie fajnie zobaczyć Iana w ''innej,, roli. A swoją drogą ciekawe jaki był ojciec Fiza w realu no bo przecież nie musiał być taki sam chyba ?
Mi też się podobał evil Fitz i jasne, że ojciec nie musi być taki sam w obu światach (Aida go nie poznała, a ojciec ze skanu mózgu Leo to ojciec jakiego widziało dziecko). Ja, na przykład, nie znosiłam kłótni rodziców i chowałam się w ciemnym kącie, a teraz, jako dorosła nie przejmuję się tym, bo inaczej na to patrzę - ludzie ciągle o coś się kłócą.
Poza tym, we Framework maczała palce Aida, więc po prostu mogła wykorzystać sytuację, wyolbrzymić wady młodego i zaprogramowała Leo na nazistę, potrzebowała geniusza, żeby za nią skończył maszynę i jednocześnie swojego kochanka i bohatera, bo od początku Fitz był dla niej miły (w realu). Przyjemne z pożytecznym.