No to mamy powrót do rzeczywistości. Macka pewnie wybudzą jakoś lub uda mu się przeskoczyć przez portal. Ciekawi mnie to, gdzie jest Ward?. Coś czuje, że plotki mogą okazać się prawdziwe i razem z Trippem i Hope przeskoczą do rzeczywistości.
Radcliff powiedział, że w rzeczywistości stary Fitz jest żałosnym alkoholikiem, który nie rozpoznał geniuszu własnego syna. Widać było, że nim trochę gardzi. I może jest mu go żal.
Nikt go nie zmienil. Mozna powiedziec, ze to inna osoba. Fitz we Framework nigdy nie byl Matka Teresa, on byl zawsze wychowywany na Hitlera. Tak samo Fitz w realu nigdy nie byl Hitlerem, on samego poczatku matka kierowala nim tak zeby zostal Matka Teresa.
Kazdy od urodzenia jest inny. Para moze miec dwojke dzieci, wychowywac je tak samo, a jedno dziecko wyrosnie na kogos dobrego, a drugie na kogos zlego. Jedne dzieci w procesie dorastania latwo ulegaja wplywon, inne nie. Fitz jest wlasnie typem dziecka, ktore latwo ulega wplywom- spedzenie dziecinstwa z matka, ktora jest dobra osoba, ktora kochala swoje dziecko spowodowalo, ze Fitz w realnym swiecie byl dobry, a wychowywanie przez ojca, ktory nie okazywal mu uczuc, wychowywal go twarda reka i nie byl dobrym czlowiekiem spowodowalo, ze Fitz stal sie okrutnikiem.
Na to jacy jestesmy wplywa wiele czynnikow ale moze sie tak zdarzyc, ze kluczowy czynnik warunkuje cale na zycie. Polecam tutaj film "Musimy porozmawiac o Kevinie".
Kiedy Fitz wrocil do normalnego swiata mial problem z odroznieniem tego co jest prawdziwe, we Framework byl za gleboko. Wszyscy inni, ktorzy przeszli rozumieli, ktory swiat jest prawdziwy, Fitz nie. Delikatna natura Fitza z prawdziwego swiata i jej przeciwienstwo z Framework nie moga razem wspolistniec i doszlo miedzy nimi do konfliktu. Troche przypomina mi to problem jaki miala Jessica w pierwszym sezonie "Heroes".
Rozumiem Twoje argumenty, a mi bardziej chodzi o to, że może częściowo mamy predyspozycje do czynienia zła i jakiś impuls, jakaś osoba i jej podszepty potrafią sprawić, że zmieniamy się o 180 stopni. Gdzieś w głębi nas samych coś nas ukształtowało i nie potrafimy zmienić naszej natury, ale przez całe życie potrafimy ją zamaskować lub wręcz o niej nie wiedzieć. Wystarczy mały impuls (tu odsyłam do prostych przykładów socjopatii ukazanych w serialu Zabójcze Umysły). Poza tym trzeba odróżnić psychopatię od socjopatii, bo to są dwie różne rzeczy. Tutaj zostało pokazane, jak łatwo można manipulować młodym umysłem, który stara Ci się przypodobać i pragnie Twojego uczucia. Sama znam kilka dorosłych, w teorii ukształtowanych umysłów, które dały się zmanipulować osobie o charakterze dominującym.
Dlatego tak porównuję Fitza i Warda. Jeśli ktoś wpaja Ci miłość i dobroć, to widocznie wierzy w to, że możesz być dobry. A gdy ktoś odwraca się od Ciebie i skazuje na najgorsze, to podświadomie nawet starasz się mu udowodnić, że ma rację. I tak moim zdaniem było w przypadku Warda.
smutno mi jak myślę o tym, że jeszcze tylko dwa odcinki :C
a 5 sezon pewnie za rok...
jesli dostana kolejny sezon to premiera bedzie najprawdopodobniej 26 wrzesnia
sporo plotek mowi, ze AoS dostali kolejny ale ABC czeka z ogloszeniem tego do Upfronts, tak wiec mysle ze miedzy 21 a 22 dostaniemy oficjalne info
Jednego czego żałuje to że zabrakło miejsca dla Huntera i Bobbi. Po anulowaniu ich spin-offu mieli idealną okazję by ich przywrócić
Obawiam się, że Mack może już nie wrócić, niestety. Scena, kiedy zdecydował, że zostanie poruszyła mnie. W pewnym stopniu rozumiem jego decyzję. Ale scenarzyści "Agentów" lubią robić twisty, więc nic mnie chyba nie zdziwi.
Fitz jest teraz (chociaż w zasadzie wcześniej już też był) ciekawą postacią pod względem psychologicznym. Widocznie cierpi, wiedząc, co zrobił w Strukturze (w końcu zawsze miał dobre serce i nie lubił krzywdzić innych). Z drugiej strony Aida tak bardzo go zmanipulowała, że nawet w realnym świecie jest między nimi jakaś więź.
Bardzo mnie ciekawi jak dalej poprowadzą jego wątek. Oby udało się go "naprawić". Jakby na to nie patrzeć, to on najbardziej ucierpiał przez Framework i jemu najefektowniej Aida wyprała mózg. Oczywiście, liczę, że będzie więcej FitzSimmons - jakoś muszą odpokutować za to co zrobili ("And you mean nothing to me" jeszcze długo będzie mi chodzić po głowie :'-() [na marginesie: wielkie chapeau bas za to, że nie poszli tu na łatwiznę, złamali mi serducho, przez co wzbudzili we mnie jeszcze większe emocje].