Swietny odcinek, pojawilo mi sie jeszcze wiecej pytan. :P
Biednej Robin sie calkiem mozg usmazyl od tych wizji. Jej relacja z May urocza, z tak miekkiej strony May jeszcze nie widzielismy i Robin umarla jej na rekach. Ciekawe co sie stalo z Polly, ze May sie zajela Robin. Ci ludzie ze szponami z rysunka 5x05 to ci, ktorzy mieszkaja na Zephirze. W czasie rozmowy Coulsona i May z Robin moja uwage przykul jeszcze ten rysunek gdzie przedstawila proces zniszczenia Ziemi - wygladalo to tak jakby byla rozsadzona od srodka - w komiksach Quake czesto rozsadzala rozne przedmioty od srodka (serce Wolverine'a, nanobomba w ciele von Barbass) wiec cos takiego byloby mozliwe. Swoja droga po rysunkach Robin widac, ze praktyka czyni mistrza. :P W poprzednim odcinku zaciekawilo mnie dlaczego Robin powiedziala do May, ze cieszy sie, ze znowu ja widzi skoro nigdy sie nie spotkaly - teraz wiadomo, ze jednak tak. Jeszcze powiedziala do Coulsona, ze on polaczyly fragmenty ukladanki - wydaje mi sie, ze tutaj chodzi o to, ze Coulson polaczy wszystko co wie i rozwiaze zagadke zniszczenia swiata. Powiedziala tez, ze w restaruracji to byl ostatni raz kiedy wszyscy byli widzieni razem, zastanawia mnie co sie stalo, ze zespol sie rozdzielil i jak zgineli. Wiemy, ze May, Simmons, Fitz i Yoyo dotarli do latarni, wiemy tez, ze Mack zgnal ale co z Daisy i Cousonem?
Co do zniszczenia Ziemi, wiadomo ze byl to rok 2018 - zawsze jakas informacja do przodu. :P Zastanawia mnie dlaczego Daisy na tym nagraniu byla taka wzburzona, wygladalo to tak jakby krzyczala na kogos we wnetrzu tego Quinjeta. Rozmowa Fitza i May we flashbackach zabrzmiala tak jakby Fitz tez winil Daisy. Odnosnie tego co Fitz powiedzial, ze "przyszlosci nie mozna zmienic" - jest to prawda i nie. Robin przypomniala mi o Ulisesie z komiksow (ten o ktorego wybuchla druga Civil War), ktory widzial przyszlosc w calym multiverse. Tak wiec - przyszlosc, ktora istenieje musi zaistniec ale mozna stworzyc alternatywna linie czasu gdzie przyszlosc jest inna. Czyli nawet gdyby zmienili przyszlosc w ich linii czasu to w alternatywnej przyszlosci Ziemia i tak zostalaby zniszczona - wiec ma tez racje.
Akcja w Latarnii zakonczona sukcesem - bund przeciwko Kasiusowi rozpoczety wiec teraz moga walczyc ze Smerfami, chociaz mam wrazenie, ze tak latwo nie pojdzie i jeszcze wiecej ludzi zginie. Mack oczywiscie sentymentalny w stosunku do Shotgun-Axe. :P Dobrze wiedziec, ze Shield ma ciagle na wyposarzeniu popielniki, a wlasnie odnosnie popielnikow nadeeszla mnie mysl, ze skoro bazuja na Divinerze to nie rozpuszcza w pyl Inhumans.
Z innych spraw to szkoda mi Deke'a - jego ojciec musial zginac bardzo niedawno skoro po "zaginieciu" Virgilla to on wyslal wiadomosc, Deke byl tak blisko. Reka Daisy niezle obszorowana od tej kulki Sinary - ciekawe czy to bedzie problem ale skoro kosc cala to powinno byc dobrze. Ciekawe jaka jest rola Flinta w tym wszystkim - Ziemi na pewno nie da sie naprawic i wiecej sensu ma to, ze beda probowali zapobiec zniszczeniu ale nie mam pojecia jak on moze sie do tego przyczynic i czy zabranie go w tej sytuacji do 2018 nie spowoduje wyrwy w czasoprzestrzeni?
Jeszcze jedna sprawa - ten koles w Zephirze powiedzial, ze w 2018 cale miasto zostalo ewakuowane zanim Daisy sie tam pojawila. Ale po co zostalo ewakuowane? Moze doszlo do starcia Daisy z kims innym, bardzo poteznym, cos poszlo nie tak i BUM.
Ja wiem że teraz mamy dysleksje, dysortografie, dyskalkulie i inne takie, ale serio "bund"? Trzy pokolenje tableduf jusz nietługo bendzie pisaci w taki sposub?
Przyczepiles sie do jednej literki jakby to nie wiadomo bylo. Sprobuj o 5 rano po 24h na nogach pisac "recenzje" na strone to pogadamy, kiedys musial sie jakis blad trafic. Sam najwidoczniej tez masz problemy, chyba ze sarkazm ci sie nie udal.
Jak mi telefon wariuje to tez pisze z bledami, ale ten tutaj wyraz zabrzmial jak mowa typowego dyslektyka. Wybacz, nic nie poradze ze ten twoj "bund" walnal mnie po oczach niczym stado antylop. Nie "bunduj" sie juz i przyjmij krytyke z godnoscia.
Hahaha też padłam jak zobaczyłam to słowo. Rozumiem zmęczenie itp. ale po prostu to zabawne "bund" :) keteek nie obrażaj się, po prostu śmiesznie wyszło :D i pisz dalej recenzje bo uwielbiam je czytać i jesteś jedyną osobą, której posty pochłaniam co do literki i zawsze po każdym odcinku je czytam :)
Odcinek jak zawsze świetny.
Mama May była rozczulająca. Powinna mieć swoje własne dzieci.
Spopielacze miały tylko przypominać skutek dotknięcia Wróżbity, ale nie mają w sobie żadnej jego cząstki. Inhumans też by spopieliły.
To pętla. Fitz z flashbacków mówił, że próbowali naprawić przyszłość, zapobiec katastrofie, zawsze z takim samym skutkiem, i że inni podejmowali złe decyzje - Robyn, Voss, Daisy. Zniszczenie Ziemi nastąpi, o ile ktoś nie podejmie innej decyzji niż podjął.
Bardzo ale to bardzo podoba mi się postawienie na May jako tę kluczową. To strasznie niedoceniona postać w tym serialu i mimo tego, że jest mało widoczna, bez niej to już nie byliby ci sami "Agenci". Rola mamy udowodniła to, co od dawna twierdziłam, że nasza supertwarda May jest w rzeczywistości naprawdę słodka :)
Również uważam, że odcinek bardzo dobry. Jesteśmy coraz bliżej finału tej części sezonu. Robin zdążyła wyjawić May, jak postąpić by nie doszło do katastrofy, ale szczegóły dopiero poznamy w następnym odcinku.
Voss od początku mi sie nie podobał, taki mój "pajęczy zmysł" sie odezwał ;P Czekałem tylko kiedy coś wywinie.
O co chodziło Fitzowi, gdy mówił, że wszystkie próby kończyły się tak samo? Przenosili się w czasie kilka razy? Stworzyli kilka równoległych linii czasowych? To by pasowało do tego co powiedziała daisy ok 10 minuty, że Robin widzi przyszłość i jest tych przyszłości więcej niż jedna.
Wszystko sprowadza się do Flinta moim zdaniem. W "układankach " Fitza brakowało jednego istotnego elementu i jest nim prawdopodobnie Flint, stąd te porażki. Nie wiemy co skłoniło Daisy do rozsadzenia Ziemi, ale wydaje się, że moc Flinta kontrolowania skał może przeciwdziałać mocy Quake i zapobiec katastrofie. Dlatego Robin uznała go za tak ważna postać; no i słowa May na koniec "Who's Flint?" wskazują na to co napisałem, że chłopak był w wizji Robin, którą wyjawiła May przed śmiercią.
Jeszcze ciekawsze są słowa Robin skierowane do Coulsona: "Philip J. Coulson. He can bring all the pieces together". Moim zdaniem celowy zabieg mający zmylić widza. Robin zwraca się do Phila, ale słowo "He" nie odnosi się do Coulsona, tylko do Flinta, którego imienia Robin w tym momencie nie wymienia. Czy to by znaczyło, że chłopak poskłada Ziemię do kupy z kawałków? Czy może będzie utrzymywał ją w całości, gdy Daisy będzie korzystała z mocy?
No i na koniec postu, rozbrajający spokój Enocha: Trzeba poczekać, cierpliwości ;PPP Kroniki tak mają ;)
Mysle, ze Flint jest potrzebny jeszcze do czegos innego. Raczej nie powstrzyma wybuchu bo w komiksach Quake jest duzo potezniejsza wiec niebylby w stanie przeciwdzialac jej z ta sama sila.
Robin jest troche jak Ulises z komiksow - widzi przyszlosc w calym multiverse - stad te rozne mozliwosci. Tyle, ze w przypadku Robin jest to bardziej skomplikowane bo dochodzi do tego jest przeszlosc i terazniejszosc i przez te ciagle wizje kompletnie nie ogarnia co sie wokol niej dzieje.
Co do tego "He can bring all the pieces together". To mysle, ze mozesz miec racje.
Ziemi nie mozna naprawic, mozna jedynie zapobiec katastrofie. Kawalki skal nie beda do siebie pasowac bo brakuje czesci - skaly zmienily ksztalt, woda wyparowala, roslinnosc zniknela, lava zniknela, grawitacja nawala i co najwazniejsze miliardy zginely.
Enoch ma zawsze czas. :P
"Mysle, ze Flint jest potrzebny jeszcze do czegos innego. Raczej nie powstrzyma wybuchu bo w komiksach Quake jest duzo potezniejsza wiec niebylby w stanie przeciwdzialac jej z ta sama sila."
W serialu może być inaczej niż w komiksach, dlatego bym się tym do końca nie sugerował.
"Robin jest troche jak Ulises z komiksow - widzi przyszlosc w calym multiverse - stad te rozne mozliwosci."
Ale żeby było multiverse, to muszą byc stworzone różne linie czasowe. Mozliwe, że Fitz i spółka stworzyli kilka rzeczywistości próbując ratować sytuację, tylko, że im nie wyszło (tak jak w komiksach Legion chciał dobrze, a stworzył universum Age of Apocalypse).
Jeszcze tak myślę, że "He can bring all the pieces together" nie musi dosłownie oznaczać "posklejania" Ziemi z kawałków, ale to, że Flint jest tym brakującym elementem układanki, bez którego wszystkie pozostałe "środki" na powstrzymanie katastrofy po prostu nie działają. On jest jakby spoiwem, które sprawi, że wysiłki innych nie pójdą na marne ( o czym mówił chociażby sfrustrowany Fitz). Biorąc pod uwagę to, że poskładanie Ziemi wymagałoby ogromnej mocy (coś jak mutant na poziomie omega, albo i więcej) i doskonałej kontroli nad nią, to opcja opisana w tym poście wydaje się bardziej prawdopodobna.
"He can bring all the pieces together" - Może połączyć wszystkie kawałki w całość. Może jednak chodzi o to aby Flint poskładał monolit. Flint jeszcze odegra jakąś ważną rolę, z przepowiedni Robin wiemy jeszcze że "Flint zrozumie" i "Mack pomoże Flintowi".
ale po co naprawiac monolit? przeciez odpowiednia czestotliwosc zrobi. tu musi chodzic o jeszcze cos innego.
"Powiedziala tez, ze w restaruracji to byl ostatni raz kiedy wszyscy byli widzieni razem, zastanawia mnie co sie stalo, ze zespol sie rozdzielil i jak zgineli."
No to akurat chyba wydaje się jasne. Bez interwencji Enocha zwinęli ich agenci, którzy dorwali Fitza i zamknęli w tajnym kompleksie rządowym. Najwyraźniej spowodowało to definitywny rozpad grupy.
Tak ale pozniej widzimy 4 agentow w Zephirze. Tak po prostu ich wypuscili? Musialo zdarzyc sie cos wiecej.
Co z Coulsoem, Daisy i Mackiem - wszyscy zgineli w katastofie?
Jak zginela Simmons, Robin mowila, ze bedzie duzo krwi?
Chyba trzeba czekac na nastepny odcinek z flashbackami. :P Ale przynajmniej wreszcie mam jakas porzadna teorie co do tego jak Ziemia zostala zniszczona. :P
Nie wiemy co sie dokładnie wydarzyło, ale od aresztowania się zaczęło, ponieważ ta knajpa była ostatnim miejscem, w którym widziano agentów razem. Więc nawet jesli niektórzy zostali zwolnieni, uciekli lub zostali gdzieś przeniesieni, to nie było to udziałem wszystkich i pewnie działo sie w różnych odstępach czasowych. No chyba, że spotykali się potajemnie, stąd nie "widziano" (dosłownie) ich razem.
Tak sobie rozkminiam i dochodzę do wniosku że to niekoniecznie Daisy rozdupca świat?
Zostaje przeniesiona przez monolit do przyszłości gdzie ziemia jest już w kawałkach. Czyli do odcinka 8 nie ma nawet mowy żeby dała rade to zrobić. Napewno uda się jej wrócić do przeszłości gdyż na zefirze widać nagranie jak wychodzi z samolotu przed zagładą ziemi (Vas jej je przedstawia), wtedy to było by możliwe ale aż nazbyt oczywiste. Sama Robin i retrospekcje nie wnoszą nic by utwierdzić mnie w przekonaniu że to na 100% Daisy jest sprawczynią tego bałaganu.
Wydaje mi się że do gry dołączy ktoś jeszcze ;-) może profesorek z gravitonium???
Jedyne co w retrospekcjach wskazuje na Daisy to, to ze Fitz powiedzial, ze Daisy "wiedziala co sie stanie, a i tak zniszczyla swiat". Fitz nie jest kim kto by wynik ja gdyby nie mial do tego powaznego powodu. Jak dla mnie to na ta chwile tylko dwie teorie maja sens:
- Coulson zginal (w retrospekcjach go brakowalo) w Daisy cos peklo i stracila kontrole nad mocami
- doszlo do starcia Quake i Gravitona (wspomnieli Gravitonium to moze powroci sam Graviton, a sam to raczej nie byl bo wydaje mi sie zbyt zapomniany zeby mial tak nabroic 4 sezony po tym jak ostatnio go widzielismy), miasto zostalo ewakuowane przed przybyciem Daisy wiec moze w przygotowaniu wlasnie na ta walke, jak sie wibracja i grawitacja zebraly to mogloby spowodowac takie bum - jednoczesnie tlumaczyloby dlaczego Ziemia pekla od srodka i dlaczego sa burze grawitacyjne
Gravitonium faktycznie może być przyczyną zniszczenia ziemi. Wyjaśniłoby to dlaczego przed zniszczeniem ziemi była burza grawitacyjna.
tylko to nie tlumaczy 12 w skali Richtera i tego obrazku gdzie Ziemia rozleciala sie od srodka - te dwie rzeczy moge tylko z Daisy powiazac
Ja mam pytanie :D
Skąd się wzięła ta alternatywna rzeczywistość, gdzie oni są świadkami pękania planety? Przecież oni zniknęli w barze, poza Fitzem...pogubiłem się w tym.
Nie jestem pewny, ale to jest chyba ta rzeczywistość, w której nie zabrał ich Enoch.
No tak, ale Robin pamięta ich z tamtej rzeczywistości (załóżmy, że to inna), a oni pojawiają się teraz 70 lat później. Tak jakby jedna Robin jednocześnie istniała w dwóch wymiarach.
Fitz mówił, że "próbowaliśmy tysiąc razy i zawsze źle się kończyło" - więc też może być tak, że Robin stworzyła zapętlenie tych kilkudziesięciu lat, tworząc coraz to nowszą kombinację zdarzeń, a jej śmierć z ręki Vossa kończy to zapętlenie i agenci mają ostatnią szansę, żeby uratować planetę przed rozpęknięciem.
To się nie wydaje możliwe, bo jest tutaj portal, który został zbudowany jakoby w innej linii czasowej. Więc to musi być ta sama. Co także potwierdza pojawienie się Fitza, który hibernował właśnie w tej linii. Mi się to ogólnie wydaje nielogiczne. Jakieś inne pomysły?
A co jeśli to co mówił Fitz "przez czas i przestrzeń" więc może monolit przeniósł ich też do rzeczywistości w której były pokazane retrospekcje?
Czyli w rzeczywistości z której pochodzą, zniknęli całkowicie - po tym jak Enoch ich wysłał w przyszłość (w tej teorii też w przyszłość alternatywną). Więc nasi agenci są w rzeczywistości, w której agenci z tej właśnie rzeczywistości zginęli, po dużych ilościach prób (to też pokazuje, czemu May nie pamiętała wychowywania Robin, tak samo jak reszta, i jeszcze w retrospekcji Yoyo mówi, że Mack zginął)
Chociaż Robin przed śmiercią mówiła, że "przypomnisz sobie" dając im rysunek Zephyra.
Ale i tak stawiam na to co wymyśliłem.
Jeśli nawet byli w stanie przenieść się do innej linii czasowej dzięki monolitowi, to Fitz nie mógł tego zrobić hibernując. Więc ta teoria odpada.
na skutek zabrania ich z glownej linii czasu nastapil paradoks i powstala alternatywna rzeczywistosc
oryginalnie flashbacki z 2018 i 2022 roku byly glowna linia czasu, teraz sa juz tylko alternatywna rzeczywistoscia
glowna linia czasu teraz to ta, gdzie nasi agenci trafili do 2091 roku i pozniej wroca do albo 2017 albo 2018
Te flashbacki moim zdaniem są właśnie alternatywnym biegiem, do którego agenci dostali się przez monolit - jak wyżej napisałem - że monolit nie przenosi tylko w czasie, ale też przenosi w inną rzeczywistość. Że przeniosło ich do rzeczywistości, w której odpowiedniki naszej ekipy nie żyje już kilkadziesiąt lat (Rozmowa Robin z May (tą naszą, przeniesioną) gdzie ta nasza May nie pamięta, że wychowywała Robin - tylko mojej teorii przeczy trochę fakt, że Robin wspomniała "przypomnisz sobie" kiedy dała im szkic samolotu.
Tutaj wyżej jest mój większy wpis.
Ale kurcze, ogarnięcie tego odcinka jest dla mnie ciężkie xD
Mi się wydaje, że te flashbacki dopiero się wydarzą. W sensie, to są wydarzenia, które będą się rozgrywać w kolejnych odcinkach gdy agenci już wrócą z przyszłości i będą starali się ją zmienić, Nie wiem czy zrozumiale to napisałem, jak coś to mogę rozwinąć.
Patryqs też mi się tak wydaje, jak najbardziej rozumiem i brzmi mi to najsensowniej. Agenci wrócili z przyszłości i wiedzą, że nie długo Ziemia zostanie zniszczona. Fitz&Simmons ogarniają wehikuł czasu aby uratować Ziemię (brzmi to absurdalnie, ale może ten właz "izochroniczny cyklotron" jakoś ich na to nakierował + znaleźli projekty ojca Deke i na tym bazują). Daisy najwidoczniej ma dość oskarżania ją o tę apokalipsę i jak to ona "usuwa się w cień". Pewnie wtedy wyjdzie na jaw, że Ziemię zniszczył ktoś inny. Mam dziwne wrażenie, że Flint przejdzie na złą stronę, ale pewnie się mylę bo po prostu brakuje tu jednego konkretnego villain'a typu Hive czy Aida. Kree zeszli jakby na drugi plan i ja się ich w ogóle teraz nie boję :D Kasius stał się aż nazbyt groteskowy dla mnie. Skupiam się teraz na ratowaniu Ziemi przez Agentów a nie załatwieniu Kree ;p Z resztą muszę obejrzeć ten odcinek jeszcze raz bo dużo się dzieje a wstawki z Yo-Yo, Flintem i Mack'iem tylko odwracają uwagę ;)
"izochroniczny cyklotron" jakoś ich na to nakierował + znaleźli projekty ojca Deke i na tym bazują).
Mój błąd. Oglądam jeszcze raz, to ojciec Deke bazował na projektach Fitz&Simmons, więc pewnie im się udało odpalić Monolit.
Raczej odpada aby to były odwołania do najbliższych odcinków. Te urządzenie które widzieliśmy to urządzenie skonstruowane przez Fitza (plany które zrywa z nerw) ale w odcinku o tym nie wiedział bo przez zmianę lini czasowej tego nie stworzył. Co do Daisy myślę że tu nie chodziło o to że ona zniszczyła ziemie a raczej o zupełnie odwrotny fakt z którym często się spotykamy w AoS czy ogólnie universum marvela. Ktoś działa z zamiarem pomocy a zostaje odwrotnie odebrany przez ludzkość.
Mi się zdaje że ktoś lub coś mogło wywołać te wstrząsy, a Daisy może chciała je zaabsorbować co może dać mylny efekt że to ona zniszczyła ziemię. Przy takim scenariuszu od razu nakreśla nam się rola Flinta jako supportu dla Daisy i pomocy przy trzęsieni.
Możliwy jest znów powrót hydry z zamysłem zniszczenia ziemi lub samych Kree ew. może znów odwołanie do Infinity war np Avengers walczą a AoS probują utrzymać planetę przy życiu. Proste nakreślenie 2 ekip które razem nie wystąpią, Ale to domysły :)
A powodem dlaczego uważam że to nie jest przyszłość są słowa że Simmons nie żyje... Bo odejście maca idzie zrozumieć :)
Mi sie wydaje, ze mamy do czynienia z trzema liniami czasu.
- w jednej swiat zostal zniszczony, a nasi agenci nic nie zrobili
- w drugiej swiat zostal zniszczony, nasi agenci skoczyli w czasie ale zawiedli, flashbacki z 2018 i 2022 sa wlasnie z tej linii czasu, czyli to tutaj May wychowywala Robin i dlatego Fitz powiedzial, ze ani Robin, ani Voss, ani Daisy nie byli w stanie zapobiec temu co zrobila Daisy
- w trzeciej linii czasu aktualnie znajduja sie nasi agenci i najpewniej zakonczy sie to uratowaniem Ziemi bo wkocu to MCU, chyba, ze znowu zawioda to nie bedzie 3 linii czasu beda tylko 2
Trochę się już pogubiłem. Według ciebie to oni przenieśli się w drugiej linii w czasie do 2022 czy z tego 2022 chcieli cofnąć się do 2017/2018.
W 2 linii czasu to chodzilo mi o to, ze przeniesli sie z tego 2022 do 2091 bo potrzebowali po cos Flinta, wtedy wrocili do 2018 ale mimo to swiat zostal zniszczony i mamy cos w stylu petli czasu.
Chociaz kazda z moich teorii ma swoje wady ale wszystkie zawieraja w sobie elementy multiverse. Po prostu w MCU jest nie wytlumaczyli podrozy w czasie wiec nie znamy jeszcze zasad, przez co dzialamy po omacku.
Poza ta teoria z "3 liniami czasu" mam jeszcze inna teorie gdzie wczesniej wcale nie udawalo im sie przeprowadzic podrozy w czasie, po prostu wszystko bazowalo na wizjach Robin.
- "próbowaliśmy już tysiące razy" moze znaczyc Robin, ktora widziala rozne wersje przyszlosci w zaleznosci od tego jakie dzialania podjeli nasi agenci w 2022, kazda przyszlosc to jedna z linii czasowych w multiverse, ktorych jak wiemy jest nieskonczenie wiele
- a Fitz kiedy mowil, ze "Voss nie zdolal powstrzymac Daisy" mial na mysli to, ze Robin zdradzila mu ta wizje gdzie Voss zaatakowal ja w 2091
Robin widzi rozne wersje przyszlosci i przeszlosci przez to ciezko sie polapac - raz mowi, ze Ziemia bedzie zniszczona, a innym razem mowi May, ze uda im sie uratowac Ziemie - i to i to jest prawdziwe.
Wiem, ze to brzmi dziwnie ale mam nadzieje, ze rozumiesz o co mi chodzi. ;)
Moim zdaniem całość dzieje sie w jednej linii czasowej, z jednoczesnym zapętleniem. Coś jak ma to miejsce w Terminatorze.
Początkowo historia idzie normalnie - wychodzą z "matrixa", są schwytani. Ciąg przyczynowo skutkowy sprawia, że sie uwalniają, cos dzieje się źle i kończy Ziemia. Szukają rozwiązania. Koniec końców rozwiązaniem jest przeniesienie ich samych z baru. Tworzy sie paradoks i mamy to co widać na ostatnim odcinku.
Ja też tego totalnie nie ogarniam... zawsze myślałam, że oni jak zniknęli z tego baru, to Ziemia funkcjonowała bez nich, sama wybuchła i to nie Daisy ją rozwaliła, bo była przecież wtedy w przyszłości, a Fitz poczekał zahibernowany i nic o wybuchu nie wiedział... a tu taki mindf*ck. Jakkolwiek chcę to sobie wytłumaczyć, trafiam w końcu na paradoks. Ale może o to im chodzi, żeby trzymać nas w uczuciu zupełnej dezorientacji i potem nagle wszystkich oświecić. Mam nadzieję, że niedługo tak zrobią.
Też przestałam "bać się" Kree, ale akurat się z tego cieszę, bo nic mi już nie przeszkadza ich po prostu lubić. (Może to dziwne, ale naprawdę uwielbiam tę parkę groteskowych niebieskich stworków). Mimo to dawno nie czułam się tak przerażona, jak w tym odcinku! Te okropne wstawki z karaluchami przypomniały mi boleśnie, że dalej nie otrząsnęłam się z szoku, jaki wywołała śmierć Virgila (to znaczy spodziewałam się, że on szybko zginie, ale jak coś mu z zaskoczenia przebija głowę od tyłu, to dziękuję za darmowy zawał serca!!!) I teraz za każdym razem jak ktoś jest w pobliżu tych stworzeń, umieram po prostu z napięcia, bo mi się zawsze wydaje, że to się powtórzy. Ślicznie po prostu. I oczywiście w tej sytuacji musieli postawić nikogo innego, tylko Macka z YoYo, a przypominam, że mniej więcej od trzeciego sezonu to właśnie oni są najbardziej podejrzani o odejście. Przeczuwaliśmy ich śmierć w trzecim sezonie, obawialiśmy się jej w czwartym, a akcja piątego znowu wysuwa ich na pierwszy plan pod tym względem. Niech sobie pozostali rozwiązują zagadki z alternatywnej przeszłości, my zostańmy w okupowanej stacji pełnej zabójczych Kree i stworów znienacka przebijających ci głowę. Brawo.
A postać, która doprowadziła mnie do permanentnego stanu przerażenia, to nie kto inny, jak... Robin. Dopóki wszystko jest niewiadomą, można się nie martwić, ale jak się co chwila pojawiają jakieś enigmatyczne i złowieszcze wizje przyszłości, ciężko zachować spokój. Mam nadzieję, że tekst o ostatnim razie, gdy wszyscy byli razem, odnosił się do sytuacji z tej drugiej przeszłości aż do teraz, a nie tak w ogóle, tzn naprawdę mam nadzieję, że wszyscy razem szczęśliwie wrócą do domku... :( zawsze jak Robin coś mówiła, chciałam do niej krzyknąć, żeby była cicho i nie straszyła ludzi. To okropne, ale kiedy umarła, poczułam niewyobrażalną ulgę... teraz może niepokoić tylko niekompletnymi, tajemniczymi zapowiedziami z flashbacków. Jak ja nie lubię tego typu przepowiedni, potem i tak okazuje się wszystko inaczej, niż się wydawało (oczywiście zabieg celowy
Dobra, już ktoś tutaj dał wytłumaczenie, że te "retrospekcje" to są sceny, kiedy ekipa już wróciła z przyszłości...tylko Fitz mówi, że "próbowaliśmy już tysiące razy", ale jak oni się cofnęli do swoich czasów, to w przyszłości ich już nie ma, więc jak oni mogli robić te tysiące kombinacji wydarzeń?
I tutaj alternatywne wymiary nie pasują, bo to funkcjonuje "obok". Zakładając, że monolit mógłby przenosić do innego wymiaru, to jednak Fitz się dostał do przyszłości poprzez hibernację, więc to jest ta "nasza" rzeczywistość.
Ciekawi mnie, jak twórcy to wytłumaczą, bo ja nie daję rady, jak to rozgryźć.
Mysle, ze "próbowaliśmy już tysiące razy" moze ten znaczyc Robin, ktora widziala rozne wersje przyszlosci w zaleznosci od tego jakie dzialania podjeli. Kazda przyszlosc to jedna z linii czasowych w multiverse.
Jeśli dobrze rozumiem, to nasza ekipa jest jedna, tylko skacze w czasie i nic więcej.
W takim razie czemu np May nie pamięta, że wychowywała Robin?
Ja to się już totalnie zgubiłem w tym wszystkim :|
"Mysle, ze "próbowaliśmy już tysiące razy" moze ten znaczyc Robin, ktora widziala rozne wersje przyszlosci w zaleznosci od tego jakie dzialania podjeli."
Tylko nie pasuje mi tu jak się Fitz odnosi do tych wizji. Jest wyraźnie nimi poirytowany, a nie traktuje ich jako "prób" do analizy.
W moim odczuciu są to sceny z wydarzeń, które wydarzyły się na początku historii. Agenci wrócili z pułapki Aidy, jakoś pokonali Superiora, (tu wstawić dowolna historię). Dalej coś stało się bardzo złego, sprawiającego, że Ziemia się rozleciała. Po wielu analizach, rozkminach, irytujących wizjach Robin, podjęto decyzję o zastosowanie metody z Terminatora, czy Herosów. Czyli spróbować zmienic historię zanim ta się zaczeła, ale wtedy, gdy już sie działa. Skoro Robin żyła jakby w każdym momencie życia, zmanipulowano nią, tak by mogła przekazać przesłanie samej sobie 70 lat wstecz. To zainicjowało ciąg przyczynowo skutkowy, zmieniający czas, ale pozostający wciąż w tej samej rzeczywistości.
A ja nie mam czasu na swoje teorie i tylko się cieszę, że ten sezon jest jednym z najlepszych - a poprzeczka jest wysoka.
Teraz pozostaje czekać do piątku :)
Przy 3-cim ludzie pisali, że najlepszy. Potem przy 4-tym. Teraz przy 5-tym :D Idąc tym tropem sezonów powinno być 10:D