Finał całkowicie mi przywrócił wiarę w ten serial. Momentami w trakcie jego trwania czułem, ze to i owo mi nie gra, ale sama końcówka skutecznie przyprawiła mnie o zbieranie szczęki z podłogi.
Simmons wchłonięta przez ten kamień pochodzący od Kree.
Ward chcący odbudować Hydrę z nim na czele.
Skye stająca na czele nowej grupy wewnątrz S.H.I.E.L.D. której członkami mają być (również/tylko?) Inhumans (? - nie wiem czy dobrze zrozumiałem - oglądałem bez napisów).
May - chwilowa przerwa, czy zupełnie odeszła?
Czy wreszcie Coulson bez ręki (do ostatniej chwili myślałem, ze skoro przywrócili go do życia dzięki krwi Kree, to jeżeli nie zostanie jednym z Inhumans, to przynajmniej ten kryształ nie przemieni go w kamień). Na chwilę obecną wygląda na to, że całkiem pożegna się z pracą w terenie, a będzie już jak na dyrektora przystało, dowodził najwyżej przemieszczając się między bazami.
Generalnie cieszę się, że pomimo oczywistego (Ultron został pokonany), to w serialu nie zostało nic więcej zaspoilerowane z nowego filmu, bo dopiero dzisiaj się wybieram do kina na to. Oraz, że pomimo tego faktu, serial ma tak duże odniesienie do całego uniwersum filmowego (czy jak kto woli Uniwersum 199999)
Super zakończenie sezonu. Muszę podkreślić przede wszystkim świetnie poprowadzoną i zagraną postać ojca Skye. Szkoda, że Cala już raczej nie zobaczymy, ale dał kopa całemu 2 sezonowi.
Ward już mnie trochę męczy, zobaczymy. W 1 sezonie właściwie nie było supermocy, a w 2 sezonie mamy tego pełno, co mnie cieszy. Ciekawe kogo jeszcze z uniwersum wprowadzą.
Nie miał ukrytego genu Kreem, więc krew kosmity nie uodporniła go na działanie kryształów. Dlatego właśnie dostawał (wraz z innymi "leczonymi" programem Tahiti) na głowę z wizjami mapy (a Skye nie).
Dla mnie najlepszy moment z ostatniego odcinka to Fitz rzucający tekstem z Breaking Bad.
Swoją drogą cały sezon zajebisty.
Już nie mogę się doczekać następnego sezonu.
W ostatnim odcinku zaczęto wiele wątków co mnie bardzo cieszy, mam nadzieje że Jemma jest cała i nie spróbują coś złego z tą postacią zrobić, poza tym liczę na to że twórcy przestaną bać się jak ognia pokazywać mocy Daisy/Skye
To nie strach o reakcje widzów lub popsucie widowiska przez zbytnie odrealnienie lecz fakt jakim jest koszt przeprowadzenia tego typu animacji w serialu telewizyjnym tak by nie wyglądały one kiczowato i dały satysfakcje widzowi, bo nie sztuka jest zabić serial tanimi efektami lecz sztuką jest dozowanie ich na tyle by były miłe dla oka a zarazem nie niszczyły budżetu.