Wygląda na to, że Netflix Polska zrezygnował z polskiego tłumaczenia, po tym jak Polacy nie mogli przełknąć "Modyfikowanego Węgla". Chyba nie przepadamy za własnym językiem, bo przecież modyfikowany węgiel brzmi głupio, co to serial o górnikach, ktoś napisał. Kurcze trochę to smutne.
Może się mylę. Ja jestem fanem dobrego sci fi. Jednak moi znajomi trawią głównie avengersów itp. Stąd mój komentarz.
To co piszesz ma sens, ale i tak szkoda że nie zostawili "Modyfikowanego Węgla". Prędzej czy później ludzie ogarneli by temat, myślę że sam tytuł prowokował by do ciekawych dyskusji.
kilka pomysłów na tytuł:
odchodząc od słowa "węgiel", używając odmian tego słowa, które kojarzą się bardziej z nowoczesnością jak "włókno węglowe", można to połączyć z tworzeniem nowych powłok
"Przeistoczenie" - ważne słowo "istota", przeistoczenie czyli zmiana powłok
"Postać węglowa" - pojawia się słowo "postać", które może może być różnie interpretowane
"Powłoka węglowa"; "Materiał węglowy" - powłoka czyli ciało staje się ubraniem, materiałem
Węgiel to dalej w naszej polskiej świadomości paliwo opałowe :)
Poszedłbym raczej w stronę odpowiedników, czyli zamiast angielskiego carbon (pierwiastek, podstawowy budulec naszego ciała) coś, co Kowalskiemu da podobne odczucia w rodzimym języku. Przykład? "Zmienne elementarne" chociażby - nie mówię, że najlepsze, ale bliższe znaczeniowo.
Uważam, że polskie tłumaczenie tytułu powieści jest doskonałe. Nie dość, że oddaje istotę sprawy, to jeszcze świetnie brzmi.
Często po tytule można domyślić się klasy dzieła. I tak jest w tym przypadku.
Cała trylogia o Takeshi Kovacs'u jest znakomita, a serial niewiele jej ustępuje. Ciekawe, czy będzie ciąg dalszy?
A dlaczego mieliby nie przełknąć? W sumie to nie mam pewności czy post założycielski ociekał sarkazmem, czy też nie. Mniejsza o to. Za to jaka dyskusja się rozwinęła :D Jak dla mnie, to Netflix poszedł po prostu po linii najmniejszego oporu - łatwiej i taniej nie tłumaczyć w ogóle - aż dziw, że napisy dodają :P Jednak ja to jestem spaczony - miłośnik fantastyki naukowej, zwłaszcza w wersjach książkowych. Także tytuł znałem, aczkolwiek po utwór nie sięgnąłem - preferuję space operę (zaraz inny miłośnik przyjdzie i powie, ze to nie fantastyka naukowa haha). Teraz natomiast z radością z serialem się zapoznam (spodziewam się, że będzie to w praktyce kryminał w scenerii SF, a to może mi trafić w gusta).
Właśnie! Gówniane jest to, że Polacy wstydzą się tego, co polskie, a już na pewno, że głupio im na myśl o polskim tytule. Mnie z kolei wnerwia brak tłumaczeń, ta ogarniająca ze wszech stron amerykanizacja i reklamy coca-coli w niemal każdym filmie "made in USA" (i nie tylko). Masakra, żeby ten przesłodzony shit wszędzie wciskać :/ Nie ma dnia w moim życiu bez logo Coca-coli. Co za paranoja! A tytułów nie tłumaczy się dosłownie, bo wyjdzie z tego kupa (chyba, że są przekładalne, akurat ten jest, więc po kiego tego nie zrobić, to nie wiem - kupy w tym wypadku nie byłoby). Przetłumaczcie sobie idiom "change a fly into an elephant" na polski czy inne, to wyjdzie Wam szydło z worka (lub kot z torby). Poza tym w angielskim jest wiele słów czy określeń nieprzetłumaczalnych na inne języki, bo wynikających z ichniej pop-kultury i nazewnictwa (i to tyczy się wszystkich języków), a tytuł nadaje się wg tego, co podpowiada treść filmu (vide już tyle razy wyśmiewane tłumaczenie tyt."Die Hard"-nazwa akumulatora samochodowego, na który producent dawał dożywotnią gwarancję, może lepiej by brzmiało "Nie do zdarcia" niż "Szklana pułapka", ale kto wtedy wiedział-lata 80., że to jakieś baterie i film jest sponsorowany przez ich producenta - netu nie było w PL, a tłumaczyć trzeba było, żeby to jakoś ugryźć). Osobiście wolę oglądać "Pułapkę" niż "Dead End Drive-In" albo "Narzeczoną dla geniusza" niż "I.Q.", lub "Ostrą rozgrywkę" niż "52 Pick-Up". Wstydu mi braknie dla Polaków, którzy "cierpią" z powodu swojego pochodzenia. ...ufff...
To się nazywa kontekst kulturowy. Nie ma nic dziwnego w tym, że węgiel kojarzy nam się z kopalnią na śląsku i brudnymi panami w kaskach.
Pozdrawiam.
każdy fan SF skojarzy węgiel znacznie szerzej niż tylko z materiałem opałowym.
Może jak by nazwali to nie "modyfikowany węgiel" a "węgiel modyfikowany" to by był lepszy odzew. Bardziej po polskiemu brzmi.
Nie wiem, w ogóle się to z kopalną nie kojarzy. Tytuł polski brzmi nieźle, szczególnie w porównaniu do innych przekładów. Serialu raczej nie zamierzam oglądać, ale już na FW widzę jakieś dziwności. Ortega w książce raczej nie była atrakcyjna, w przeciwieństwie do Miriam Bancroft. A tutaj w obsadzie Ortegę gra jakaś meksykańska chica, a Miriam pewna starownika.
Ktoś może zdradzić, czy jest wiele różnic w porównaniu do powieści?
Tytuł przetłumaczą niemal dosłownie - źle, bo się kojarzy z górnikiem.
Zostawią oryginalny - też źle, bo nie każdy zna angielski.
Cieszmy się, że nie dostaliśmy tytułu w stylu: "Kosmiczny rebeliant z przyszłości".
wiesz, że tytułów nie tłumaczy się dosłownie? wiesz, że nie taka jest idea tłumaczenia tytułów? cz to już przerasta twoje intelektualne możliwości....
Czasami dosłownie przetłumaczony tytuł brzmi zwyczajnie niepoważnie, nieelegancko (patrz jak to robią Czesi - są mistrzami w karykaturowaniu swojego języka) i warto zostawić oryginał, niekiedy natomiast warto odnaleźć sens w tytule i utworze i spróbować oddać ducha oryginału. W tym wypadku "węgiel" oznacza organiczną powłokę, czyli po prostu ciało. "Alter" może oznaczać "modyfikować", "odmieniać", ale w kontekście tego konkretnego serialu również zastępować, ulepszać. Może to być więc brzmiąca bardziej naukowo "Modyfikacja organiczna", lub też bardziej przyziemnie "Ulepszone ciała". Trzeba by się pobawić językiem i sprawdzić, czy przyjdzie do głowy coś chwytliwego (tytuł musi taki być), a równocześnie nie brzmiącego banalnie.
Oczywiście rzadko kiedy tłumaczenie brzmi równie dobrze, jak oryginał. Ponadto język angielski jest znacznie bardziej plastyczny i "wiarygodny" w tworzeniu neologizmów.