Ania, nie Anna

Anne
2017 - 2019
8,1 58 tys. ocen
8,1 10 1 58247
7,3 15 krytyków
Ania, nie Anna
powrót do forum serialu Ania, nie Anna

Wydaje mi się, że anulowanie serialu po 3. sezonie nie do końca wyszło mu na dobre. Twórcy poganiają bohaterów, jak mogą, żeby pozamykać główne wątki, przez co miewa się wrażenie, że są one poprowadzone niekonsekwentnie, a same postaci zachowują się czasami nieco "out of charakter". Już pomijam fakt, że frustrująca komedia pomyłek, a potem hollywoodzkie zakończenie głównego motywu romantycznego mocno mnie rozczarowało, bo spodziewałam się bardziej subtelnego rozwiązania wątku opierającego się w poprzednich sezonach głównie na uprzedzeniach, antypatii, rywalizacji, ale też przyjaźni i znaczących spojrzeniach.
Jeśli chodzi o porzucone w pewnym sensie historie (szczególnie Indian), to chyba da się to uzasadnić chęcią uniknięcia pełnego happy endu, który w świecie tej Ani widocznie nie powinien zaistnieć.
Może po przeanalizowaniu tego na chłodno uznam, że ten sezon był lepiej przemyślany, niż wydaje mi się w tym momencie, ale obecnie nie podzielam zachwytów nad "bajkowym finałem".

ocenił(a) serial na 7

Szkoda, że serial zakończono. Chętnie oglądałbym dalej, ale nie będę ryczeć skoro skonczyli. Trudno. Jak dla mnie dzieciaki trochę za szybko dorosły w tym sezonie, co prawda Gilbert jest starszy od Ani i ma miec 19 lat, ale to za mało by wciągać go w sprawę zaręczyn. W dodatku ta Winnifred wygladała jak 30latka. Wciągnięto go w marzenia o studiach w Paryżu bo nie chciał byc wiejskim lekarzem, hellloł! Gilbert był wlasnie takim wiejskim lekarzem i to mu pasowało. Chciał pomagać ludziom, nie zależało mu na karierze. Zakończenie trochę rzeczywiście hollywodzkie, ale to trochę rekompensata dla moich zszarganych nerwów za okrutne akcje Ani wobec niego. List Gilberta był cudowny. Chyba najbardziej romantyczny gest. Z jednej strony się cieszę, że jednak na zakończenie dali nam w końcu happy end Ani i Gilberta, ale z drugiej? On dopiero przestał być wrogiem. Potem przez lata był długo przyjacielem Ani. Zamiast koncentrować się na zmyślonych i niepotrzebnych wątkach mogli dac wiecej z ksiazek. Przeciez dostalismy trzy sezony, a oni nawet ksiazki nie skonczyli.
Wątek Indian jakoś mnie nie obszedł. Więc jego nie zakończenie nie zwróciło mojej uwagi. Ale jakby zakończono go z głową to coś by znaczył. A tak to jakby go wyciąć to nie wpływał jakos szczególnie na historię Ani i tylko zajmował czas.

użytkownik usunięty
ignis_2

Co do ambicji Gilberta, to wydaje mi się, że twórcy serialu za wszelką cenę chcieli zrobić z niego postać niedefiniowaną przez relację z Anią (o ironio: sam czyta słowa Ani, że kobieta jest pełna bez mężczyzny; tu, w serialu, mamy odwrotną sytuację: Gilbert wreszcie ma być bohaterem nawet bez Ani). Stąd podkreślane wielokrotnie jego dalekosiężne plany, chęć zobaczenia kawałka świata, marzenia wykraczające poza granice małego miasteczka. No i to zaznaczanie pewnego rodzaju niewiary w znaczenie "peryferyjnej" medycyny, przekazującej tylko hiobowe wieści (o czym sam przekonał się w dramatycznych okolicznościach, pewnie stąd u niego skrajnie pesymistyczny obraz), i chęć dokonania jakiegoś przewrotu, który pozwoliłby mu wreszcie leczyć, a nie grzebać ludzi. Mam wrażenie, że tak bardzo zatracił się w swoich ambicjach, tak bardzo wierzył, że jego powołaniem jest je spełnić, że sam nie mógł zrozumieć, dlaczego myśl o Ani tak go trzyma w miejscu. I przy tej rozmowie przy ognisku wyglądał na kogoś, kto szuka potwierdzenia, że droga, którą obrał, jest słuszna i nic nie powinno go powstrzymać, więc szybko przyjął "odpowiedź" dziewczyny. Ale ostatecznie nie docenił siły swojego uczucia do Ani.
Też uważam, że zabrakło wątków z książki, które może nie były kluczowe, ale stanowiłyby jakiś ukłon w stronę fanów powieści (aż się zdziwiłam, że pojawiła się w jakiejś formie scena z ciastem :P). Myślę po prostu, tak jak już wspomniałam, że przewidywano te 5 sezonów, więc inaczej to rozplanowali.
Co do Winifred, to kreowano ją na doświadczoną flirciarę (bo jakiej dziewczynie w tamtych czasach przeszłoby do głowy, że jakiś mężczyzna mógłby w ogóle pomyśleć o dotknięciu jej biustu - scena ze szkieletem?), świadomą swojej urody i siły oddziaływania fizyczności, a tu nagle zakochuje się w Gilbercie ot tak. Jakoś bardzo łatwo z wampa zmieniła się w ofiarę (chociaż może taki był zamysł).
Ech, nie wiem, czy ten serial zasługuje na takie analizy; po prostu dałam mu szansę po niezbyt dobrym pierwszym wrażeniu, ze względu na sentyment do Ani postarałam się zrozumieć różne decyzje autorów, doceniłam i teraz czuję niedosyt :D

ocenił(a) serial na 7

Wg mnie aktorzy dobrze dobrani. Zawsze Gilberta wyobrażałam sobie jako Jonathana Crombie i nikt nie mogl mu dorównać. Widziałam kilka wersji Ani. Nawet jest taka świeża z 2016 i tam casting jest okropny. Gilbert? Brak slow. Natomiast Lucas Zumann stał sie objawieniem serialu. Razem z Anią mieli świetną chemię. Scena w szkole z roztrzaskaniem tabliczki jest swietna. Niestety zepsuto scenę uratowania Ani w jeziorze i nie było tam Gilberta. Juzw drugim sezonie twórcy kombinowali, ale w trzecim poszaleli.
Ale moźe ja juz jestem za stara? To serial wycelowany w nastolatków i ma ich uczyć poprawności. Ja z sentymentu do Ani wzielam się za serial.

użytkownik usunięty
ignis_2

Aktorzy to niezmiennie najmocniejsza strona serialu, z tym się zgodzę w 100% :) Lucasa jako Gilberta absolutnie kocham, zwłaszcza w młodszej wersji. A Ania naprawdę jest przepiękną dziewczyną, o ile ktoś spróbuje to piękno dostrzec, więc dla mnie wybór idealny.

ocenił(a) serial na 6

Ja nie obejrzałam serialu w całości, pomijałam sobie nieinteresujące mnie wątki (indianie, czarni, protest prasy). Skreśliłam ten serial po 2 sezonie, który obejrzałam w podobny sposób, bo główna bohaterka i wątki w nim poruszane są po prostu zbyt irytujące dla mnie. Ania w tym serialu to postać skończona, niczego się nie uczy, mówi jedynie innym co mają robić i jacy mają być, a najgorsze, że serial mówi nam że tak jest ok. Znaczy wiadomo równość, tolerancja to dobre wartości, nie mniej nie mam ochoty by ktoś musiał mi to powtarzać 50 razy na odcinek, jakbym była dzieckiem. Niemniej serial ma wspaniałe momenty w tym sezonie, Gilbert i jego zaloty z Winnie, wszystkie wątki damsko - męskie wśród młodzieży, wspólne tańce, palenie ogniska ku czci kobiet. Ma to w sobie wiele uroku i przyjemnie się to ogląda.

No i Diana, jest rewelacyjną postacią, stara się rozmawiać z rodzicami, by dostać lepsze wykształcenie, poznaje inne rodzinny i jest zachwycona tym, że może po prostu odkrywać i poznawać nowe rzeczy. Tym bardziej smuci, że wątek z Jerrym w sumie został urwany i niespecjalnie skończony, no i najgorsze, że Diana mimo swojej walki ostatecznie nie jedzie na uniwersytet i ostatnia scena z nią, to kiedy płacze w poduszkę i mówi, że nikt nie interesuję się jaka ona ma być? Czy ja dobrze rozumiem, czy jednak coś pominęłam? To straszne, gdzie podła Ania, która jest okropna dla swojego otoczenia dostaje Gilberta (który w sumie nie wiadomo czemu miałby być w niej zakochany, przecież jest dla niego podła), a Diana mimo swojej walki zostaje z niczym. I jeszcze ta kłótnia z Anią, gdzie Ania wyrzuca jej jaka jest straszna, a widać, że dziewczyna jest po prostu zagubiona. W sumie ciekawie, że pokazali, że taka zakazana miłość jednak ma swoje granice i jednak ta różnica światów jest trudna do przeskoczenia. Nie mniej według serialu to Diana jest tą złą, bo zauważa, że nie ma o czym rozmawiać z Jerrym. Żal tego Jerrego, ale w sumie co ta Diana miała zrobić, udawać głupszą, żeby zaspokajać jego ego? Była nim zafascynowana, jednak nie wypaliło, to nie jej zadanie, by czuł się wystarczająco dobry.

ocenił(a) serial na 5
kundzia44

Przecież Diana ostatecznie też jedzie na uniwersytet, ot deux ex machina pojawiają się w ostatniej scenie: Gilbert, Diana z tatą, Maryla z Mateuszem.

Fatalny to był sezon, trzeci, nie zapomnę go nigdy, choć bym chciała. Z książek zostały tylko imiona bohaterów i piękne pejzaże PEI. Netflix przerobił Anię na kolejnego produkcyjniaka, tylko po to, by urwać historię po przedstawieniu paru wątków, które nie przynależą do tej opowieści.