Jakimś cudem dotrwałam do końca ostatniego odcinka. Męczyłam się praktycznie przez cały serial.
Tony lukru, kiepskiego aktorstwa - zwłaszcza, gdy pojawił się beznadziejny dzieciak grający syna
Anny German (już sam fakt, że tylko poruszał ustami, a głos pochodził z nagrania gdzieś w tle
sceny - o czymś to chyba świadczy). Jedynie ostatnia scena była piękna i wspaniale zagrana przez
Joannę Moro (swoją drogą, chyba tylko ona w serialu jakoś dała radę).
Osobiście nie polecam, naprawdę szkoda na niego czasu. Chyba, że... Ktoś kocha przesłodzone
filmy...