Irytował mnie w tym filmie ten rosyjski wojskowy. On był wszędzie. W Taszkiencie, w Rosji, w Polsce. Podążał za Anną i jej matką niemalże przez całą Azję i Europę.
Serial był co prawda na faktach, ale jego postać chyba podkoloryzowali.
A według mnie jego postać właśnie ratowała produkcję. Był metaforą systemu, który prześladował rodzinę Anny.
Każdy ma swoje zdanie... w czasie oglądania na bieżąco faktycznie, robił na mnie wrażenie, ale teraz widzę, że wyłącznie pod względem emocjonalnym.