Wreszcie odcinek, który ma poziom poprzednich sezonów.
Przecież restart będzie to wszystko może się zdarzyć, dlatego zbytnio się tym nie przejmuje. A restart na bank będzie bo jak Oliver mógłby wrócić do Star City skoro Lance z Policja wparuje do cave i go oskarżą.
"Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść". Nad 3 sezonem "Arrow" pracuje 7 scenarzystów. Od "śmieci" Olivera ten serial w mojej ocenie miał ze dwa w miarę dobre odcinki, reszta jest plątaniną bezsensownych akcji, gdzie żaden bohater nie zachowuje swoje charakteru przez cały odcinek. W 17 ktoś postanowił eksperymentować na charakterze Palmera. Nie podobała mi się scena, gdy ukazano go jako mężczyznę, który w chwili desperacji kryje się za spódnicą kobiety. Chodzi mi o scenę walki i słowa co by Felicity na to powiedziała. Koniec SS, jedna Cupid to za mało, aby coś dalej zrobić z zespołem. Do końca sezonu pewnie zabiją Amandę. Jedna scena bardzo mi się podobała. Oliver, Roy, Lyla, Felicity, Diggle w Arrow Cave. Chcę takiej drużyny. A pewnie Lyla zginie, za to będzie żył taki ktoś jak Malcolm. Od kilku odcinków ta postać przestała być tym czymś była kiedyś. "Arrow" zrobił z Malcolma karykaturę czarnego charakteru. Wszystkie postacie, które pozwalają mu żyć lub go bronią ten serial pokazuje jako głupców. Malcolm jest masowym mordercą. Postawił się ponad prawem, jak władca marionetek, który zadecydował, że ma zginąć część miasta. Nie ma odkupienia dla kogoś takiego. Odcinek z retrospekcjami z jego życia był bezczelną manipulacją widzami. Nie wierzę, że twórcy tego serialu na poważnie mówią, że losy Malcolma mogłyby być inne, gdy nie zabił niewłaściwego człowieka. Jeśli takim tanim i bezsensownym zagraniem "Arrow" tłumaczy próbę odkupienia Malcolma, tylko aby dalej trzymać postać w serialu, scenarzyści są leniwi. Ale czemu ja się dziwię jak w końcu można było zobaczyć ranę Olivera w całej okazałości i była ona w innym miejscu niż zranił go Ra's. Teraz moje przewidywania na dalsze odcinki. Roy zginie (Lazarus Pit) lub trafi do więzienia (czyli w tym punkcie trochę zmieniałam). Laurel zostanie ranna, Lyla zginie, tak samo Amanda (oby 2 ostatnie się nie sprawdziły). Ra's zabije Malcolma. Nigdy nie brałam i nadal nie biorę pod uwagę Diggle'a jako postać, która może zginąć w tym serialu. Byłoby to dla mnie największe zaskoczenie i jedna z większych strat dla serialu.
kosciolek8 skąd te info masz o Wb ? podaj linka jak możesz. ja osobiście pisałem do M. Rowa który gra deatshota ale na odp musze poczekać gdyż ostatnio mi po miesiącu odpowiedział dopiero
Będę bronić Palmera,) W tej scenie on nie krył się za spódnica, zdjął hełm by stawić czoło śmierci. Odwołał się do Felicity, bo bolała go zdrada z jej strony, czuł zazdrość i chciał pokazać, że Oliver nie zasługuje na wiarę z jej strony. Oni obaj jej użyli jako swoistego miernika ich wartości. To był pojedynek, z którego zwycięsko wyszedł Oliver - on nic nie musi udowadniać, bo jest pewien, że dziewczyna w niego nie zwątpi. Ray tej pewności nie ma.
Tak naprawdę trudno mi sobie wyobrazić po ostatnich scenach Raylicity, jak scenarzyści chcą powrócić do Olicity,)
"Tak naprawdę trudno mi sobie wyobrazić po ostatnich scenach Raylicity, jak scenarzyści chcą powrócić do Olicity,)"
Prawda - zadanie niemal niewykonalne na tym etapie i po tym odcinku. Podejrzewam, że cokolwiek by scenarzyści nie wymyślili i tak będzie średnio (pesymistyczne podejście ale cóż zrobić).
Według mnie Olicity się skończyło zanim się na dobre rozpoczęło. Felka będzie z Palmerem by zrobić miejsce dla Laurel ;)
W sumie dobrze napisane, tylko mam to wrażenie (a o którym wiadomo od jakiegoś czasu), że skoro Atom będzie w innym serialu a postać Felicity się nigdzie nie przenosi to Olicity.. wiecznie żywe, heh
A wiadomo w jakim mieście będzie się dziać akcja Atoma? To ten sam świat, to samo studio więc coś wymyślą np jakiś "związek na odległość" czy cos w tym stylu ;)
Się coś nie wyświetliło więc podejście nr 2
Wiadomo w jakim mieście będzie sie dziać akcja Atoma? Bo jeżeli to to samo studio i ten sam świat to można stworzyć jakiś "związek na odległość" czy coś w ten deseń.
No i mam nadzieję że się mylisz bo jeżeli nie to to "Olicity" zacznie się robić gorsze niż telenowela płdamerykańska i się zacznę obawiać o poziom serialu ;/
Wiesz, też chciałbym się mylić dlatego wcześniej w odpowiedzi na post Czarnolas napisałem, że nieważne co na tym etapie i po obecnym odcinku scenarzyści wymyślą, będzie CO NAJWYŻEJ średnio z tym wątkiem. Olicity jest teoretycznie nie do odratowania w sposób jakiś przyzwoicie dobry :) Coś czuję, że sobie 'ponarzekamy' jeszcze na ten aspekt serialu w niedalekiej przyszłości.. :/
Wiadomo, że oni są rywalami i ich uczucia miały ze wszystkim wiele wspólnego, ale i tak według mnie wspominanie Felicity było nie na miejscu. Powinni to załatwić między sobą bez wyciągania imienia kobiety.
Powrót do Olicity to tylko kwestia czasu. Jeszcze w tym sezonie związek Felicity i Raya może być przeszłością. Nie tylko dlatego, że Ray będzie w innym serialu, a postać Felicity zostaje w "Arrow". Ray zawsze miał być tylko na jakiś czas w życiu Felicity, aby popchnąć Olivera do pewnych zachowań. Tak działają serialowe relacje. Za odcinek lub dwa Felicity będzie miała wątpliwości czy to szczęście, które ma z Rayem to naprawdę to czego chce, czy naprawdę tego pragnie jej serce. Jeszcze widzom będą potrzebne chusteczki, aby płakać przy rozdzierających serce scenach epickiej miłości Olivera i Felicity (tutaj przydała by mi się jakaś emotikonka). Taki jest zamysł twórców "Arrow". Od początku sezonu "tańczą" z Olicity i dalej będą to robić.
Myslę podobnie. Od początku widać że Palmer jest tylko Kolejną "kłodą" na drodze do sczczęścia Olivera i felicity. Podejrzewam że już w najbliższych Odcinkach jego związek z Felicity przejdzie do przeszłości. Tak Naprawde Felicity jest z nim bo on może zagwarantować jej coś czego w tej chwili Oliver nie może- Być partnerka w misji i życiu. Gdyby Oliver nie miał żadnych wątpliwości co do tego to felicity nigdy by nie była z Palmerem. w świetle tego uważam że zejście Olicty jest bardzo prawdopodobne a do finału sezonu zostało jeszcze trochę odcinków więc mają szansę to wszystko ładnie poprowadzić :-)
Sorry, ale mój post został uciety. Zgoda emotikony by się przydały. Tak w serialach ten drugi oferuje stabilizację, pierścionek i opcję "długo i szczęśliwie ", a dziewczyna wybiera tego pierwszego. Tylko niech To ma ręce i nogi! Użycia chusteczek nie przewiduję:) Show i tak skradli Liga Zabójców.
Scenarzyści nigdy nie zrezygnowali z Olicty:-) Ralicity jest tylko po to żeby trochę opóżnić połączenie Olivera z Felicity...
Nie kwestionuje tego:) Tylko chciałabym aby było to na tyle dobrze rozpisane bym mogła w to uwierzyć:)
wiem o czym mówisz... też nie chciałabym jakiegoś banalnego rozwiązania. ale zostało jeszcze kilka odcinków wiec mają szanse na to żeby jakoś ładnie to wszystko poprowadzić.
w Mojej opinii to palmer zostawi Felicity bo zobaczy że Oliver zawsze będzie u niej na pierwszym miejscu.
Nie podoba mi się to rozwiązanie, bo ktoś decyduje za Felicity, a Oliver dostaje ją na tacy:) Co za dużo, to niezdrowo. Poza tym to powielanie schematu z pierwszego sezonu:)
też bym wolała żeby to felicity Go zostawiła ale myśle że powtórzą schemat. Sara zostawiła Olivera... Palmer zostawi Felicity.
Najlepiej byłoby, aby oboje doszli do wniosku, że nic wspólnie razem nie zbudują. Coś podobnego do tego jak było z Felicity i Barrym w "The Flash". Teoretycznie byli idealni dla siebie, ale ich serca należą do innych osób. W przypadku Raya on nikogo innego nie ma w myślach, chyba że zmarłą narzeczoną, ale nie wiem czy on jest takim typem mężczyzny, że wystarczy mu być na drugim miejscu. Bezsprzecznie tak jest, niezależnie od tego jak bardzo Felicity na nim zależy. Po rozstaniu Felicity z Rayem problemem dalej mógłby być Oliver. Chociaż jak na niego to on przez te ostatnie odcinki sporo poszedł naprzód ze sobą. Nauczył się słuchać innych, zaczął dopuszczać do siebie prawdę, że nie zawsze ma rację. Zrozumiał, że nie zapanuje nad życiem innych, oni i tak dokonają swoich wyborów, które mogą narażać ich życie. Po co w takim razie rezygnować z uczuć, bycia z kimś, skoro nie da się zapanować nad losem.
Odcinki z SS jednak są klasą samą w sobie (pomimo, że ten sezon po mid-season finale kuleje.. zwłaszcza, jeśli przyrównać do spin-offa) :) Świetnie rozpisany odcinek, wszystko fajnie się kręciło wokół dwóch spraw (szkoda może jedynie, że Deadshot otrzymał retrospekcje w momencie, w którym ginie.. jak mniemam :D), a króciuteńki pojedynek Arrow vs Atom (GA w tym sezonie walczy ze wszystkimi, jak nie z Flashem to Rasem czy z Atomem xP) był fajoooski (zaaa krótki ale i tak fajnie się to oglądało).
btw. czy tylko mi 'zapachniało' motywem Deatshot x Hurley z komiksów widząc, jak w serialu rodzi się Deadshot x Cupid? haha xp
btw2. szkoda, że filmy kinowe 'zabierają' serialom postacie (o tyle dziwne, że Flasha przecież nie usuną, lol)
Też miałem skojarzenie z Harley kiedy Cupid zaczeła się przystawiać do Deadshota :D
A Flasha nie usuną dlatego że w filmach będzie chyba Wally West nie Barry Allen
Moim zdaniem odcinek był średni.Rozwalił mnie tekst Diggla do Palmera na ślubie:D
No i w koncu wzmianka o Hive...I ten epicki kopniak w Atoma:D