Wreszcie odcinek, który ma poziom poprzednich sezonów.
Miejmy nadzieję, że końcówka podwyższy poziom tego sezonu. Obejrzałem tylko ostatnie minuty, ale sezon się rozkręca i w kolejnym odcinku będzie się działo. ;)
Zgadzam się w 100%, wreszcie odcinek który spodobał mi się od początku do samego końca. Sporo akcji, dramatyznych momentów, a do tego coraz bardziej drażniący mnie Palmer. Kolejny odcinek zapowiada się równie emocjonująco. :D
Z jednej strony szkoda, że nie pociągnęli wątku z Shado z poprzedniego odcinka, ale widać, że chcą wprowadzić H.I.V.E. przed kolejnym sezonem i zaczyna się ciekawie ;)
Strój Palmera to jakaś porażka, przecież pierwsze o czym powinien pomyśleć to jak pokonać Atoma, jeśli odpowiedź jest strzałką rzucaną przez Arrowa, to ja bym na miasto nie wychodził :D
chce Ci powiedzieć to że Palmer prawdopodobnie ja osłoni- i wyląduje w szpitalu :-)
No Nowy serial... w którym Atom będzie jednym z głownych bohaterów. a Obok niego będzie między innymi Caity Lotz jako Canary :-)
no nie wiem Czy Palmer zauwazy, ze Maseo chce strzelic z luku. Mysle, ze Maseo celowo spudluje albo nie strzeli
Odcinek na tak:) Zacznę przewrotnie od minusów:
- za krótka ceremonia ślubna Digga i Lyli, za bardzo to spłycili,
- rezygnacja z takiej postaci jak Deadshot (choć mam malutką nadzieję, że jednak to inaczej skończyło:). Naprawdę nie rozumiem dlaczego scenarzyści tak łatwo pozbywają się bardzo interesujących bohaterów, ale ich prawo.
Na plus:
- "chapova" przed Oliverem, bardzo elegancko załatwił kostium Atoma - górą człowiek nie technologia ! Poza tym podobało mi się jego dojrzałe podejście w scenach z Rayem oraz z Felicity,
- biedny Ray, naprawdę w StarlingCity porządny człowiek musi sprawiedliwość wziąć we własne ręce:) Na marginesie to rzeczywiście idiotycznie wygląda, że geniusz z takim IQ i trzema doktoratami wcześniej nie rozgryzł Felicity,
- dużo fajnych tekstów, jak np. puenta dotycząca zwiększenia częstotliwości scen pomiędzy Rayem i Oliverem, czy reakcja Roya na superkostium,
- w tym odcinku Laurel też (w mojej ocenie) wypadła naprawdę dobrze.
Bo w produkcji jest film Suicide Squad i warner bros czyli firma mająca prawa do dc comics nie chce by ktokolwiek, także wizja postaci w Arrow, przeszkodziła w promocji filmu w którym także występuje Deadshot, co więcej najwyraźniej zabili Deadshot'a na dobre.
W komiksie który wychodzi do serialu zabito także Browne Tiger'a, a gdy producenci chcieli użyć postaci Blue Beetle'a, pozwolno im użyć Atom'a, ale nie BB, to też oznacza, że na Beetle'a mają plany.
beznadziejny odcinek. 2/10
- nie czułem w ogóle suicide squad.
- walka atoma i arrow to chyba jedna z najgorszych potyczek jakie widziałem od dwóch lat. strasznie krótka i mało satysfakcjonująca. jeden wystrzał, potem arrow rzuca nożem, czy czymś w atoma i koniec. are you serious?
twórcy nie mogli sobie pozwolić na więcej bo budżet jest bardzo ciasny, lepiej jakby odpuścili niż pokazywali taki chłam.
- drama felicity, oliver i palmer z cyklu high school festival. rzygać się chce jak widzę beznadziejnie odgrywającą emocje felicity. ta aktorka to beztalencie, które nadaje się tylko do śmiesznych wstawek. poważniejsze sceny gra jakby była w polskim serialu.
- nawet starcie arrow z ligą przebraną w ten sam kostium było słabe.
- roy grał rolę obserwatora albo worka treningowego.
- palmer to jakiś idiota, postępuje zupełnie nielogicznie jak na geniusza.
ogółem chyba najgorszy odcinek sezonu. sceny walk beznadziejne, rzucający się w oczy niski budżet. licealna drama. meeehhh. kończ waść, wstydu oszczędź. Arrow się kończy, Daredevil po prostu zmiecie ten serial.
Muszę się zgodzić...Felicity powinna poprzestać na rozśmieszaniu. Dramat jej totalnie nie wychodzi..jak większości obsady serialu:)
Bardziej jej wychodzą wątki dramatyczne niż laurel ;p ale fakt też wolę wesołą i dowcipną Felicity :-)
widzisz Felka jest przynajmniej w dowcipkowaniu dobra;-p a Laurel to nic nie wychodzi ;-p
Odcinek słaby bo było zbyt dużo wątków, ledwo zaczęli o ślubie, już wypad Suicide Squad, potem nagle Palmer i jego śmieszny kostium (ze śmiesznymi efektami) i b. krótkie starcie Arrowa z Arrowami. Naprawdę trudno skończyć twórcą to całe Olicity które jest śmieszne... Felicity super pasuję do Palmera, aż się to z chęcią ogląda, natomiast ciągle twórcy wracają do Olicity, po co? Felicity jest spoko gdy jest zabawną dziewczyną która za dużo gada, a nie lamentuję.. Tak ogólnie to Arrow powinien być z Black Canary ale przecież serialowa Laurel jest mega słaba, to ciężko cokolwiek w tym temacie zrobić i nie dziwię się... Tak ogólnie jeśli chodzi o Kanarka to cholernie mi przykro, że nie dali ładniejszej aktorki bo Nysse gra super sexowna aktorka i w dodatku b. utalentowana, a aktorka grająca Laurel nie jest zbyt sexowna i w dodatku żenująco gra.
Mi też się nie podobał ten odcinek, wynudziłam się strasznie i zgadzam się z Twoją oceną całkowicie. Miałam wrażenie, że to taki zapychacz, żeby spowolnić akcję... Tak samo z całym tym wątkiem Olicity. Ale dobrze, że Diggle pojechał z suicide squadem, bo chociaż mógł trochę powalczyć, a nie to co z team arrow, że tylko ściany podpiera. I czy ktoś się przejmuje Royem? Upadł pod ogrodzenie rażony prądem czy czym tam, to niech sobie tam leży, bo przecież Arrow musi mieć efektywne wyjście z najazdem kamery na opięte pośladki w skórzanych spodniach.
Też mnie rozbiła ta scena. Arrow odchodzi przy akompaniamencie nastrojowej muzyczki, a parę metrów dalej Roy leży porażony solidną dawką prądu :P
A juz myslalam, ze mi sie odcinki pomylily :P Jestem podobnego zdania, tez mi sie akurat ten nie podobal specjalnie. Za duzo dramatu, slabe sceny walki (chociaz i tak ratowaly calosc). I tez tesknie za rozweselajaca otoczenie Felicity, cierpienie zostawmy Laurel ;)
Odcinek w sumie nierówny. Dużo się działo. Zmiana konwencji z flashbacka na dwa wątki i flashback Deadshota. Osobiście myśle, że nie zginął tylko chciał zniknąć z oczu Waller.
Na plus.
- Mi się osobiście sceny walki podobały, aczkolwiek miały trochę błędów. Np w cenie walki Arrow kontra L. Arrows Oliver uderza swoim łukiem w łuk ostatniego przeciwnika, a on robi flipa jakby normalnie oberwał z granatnika. W scenie walki z Atomem były bardzo nierówne efekty specjalne no i trochę za krótko
- Laurel coraz bardziej jest zrównoważona, wie czego chce i to mi się podoba. Również podoba mi się baaaaaaaardzo subtelne nawiązywanie do relacji między nią, a Oliverem.
- Powolne wprowadzanie do wroga czwartego sezonu czyli H.I.V.E. ;będzie więcej zderzeń metaludzi
Na minus
- Też się zgodzę z poprzednią wypowiedzią, że w Suicide Squad nie było Suicide Squad. w zasadzie dwie postacie bo Diggla i Lily nie liczę. No i zamienili HQ na Carrie Cutter jako zakochaną szajbuskę (btw też jakoś taka spokojniejsza była)
- Felicity, która naprawdę nie wie sama czego chce jest z Rayem, bo on chce prawdziwej partnerki, ale nadal czuje mięte do Olivera.
- Ray który kompletnie nielogicznie się zachowywał
-Maseo. Ten człowiek mnie tak wku...ia, że nie mogę. Najpierw pomaga Oliverowi i wiemy wszyscy, że gdyby nie on i Katana, to Oliver by umarł, czyli przepowiednia jest fałszywa. Teraz zachowuje się jak świr ślepo wypowiada jakieś kwestie rzucone przez Ras'a. Dla mnie jest większym fanatykiem niż Ra's.
Mimo większej ilości minusów odcinek mi się podobał, czuć było nutkę komiksową i trochę akcji, a to lubię.
PS:
Na wielu forach zagranicznych to zauważono, taką fajną wpadkę. Nikt z was nie zauważył, że po walce z Atomem, Oliver sobie poszedł, zostawiając leżacego na ziemi, zupełnie nieprzytomnego Roya, który był porażony mocno prądem? To było tak śmieszne. :D
Chciałem napisać o Roy'u ale w nocy nie było z kim dyskutować. Nawet to pasowało do relacji Olivera i Roy'a. Digga i Felicyty to by szukał i sprawdzał czy żyją w trakcie walki z Atomem ale tutaj wygrał, pogroził dziecku w zbroi i poszedł dumny że pokonał blaszaka.
Suicide Squad - nie było tak źle, w poprzednim odcinku idea była by pokazać że mogą ich zlikwidować wszystkich od razu, teraz Deadshot poświęca się dla zespołu, jak dla mnie wszystko gra. To nie powinno działać jak Expendables :D
Felicyty - można się czepiać, że sama nie wie czego chce, ale gdyby zmieniła Arrowa na Atoma w ciągu jednego odcinka to też byłoby bezsensu.
filmweb szwankował ostatnio więc się zirytowaliśmy i komentowanie live odbyło się na innym forum :P
Masz na myśli Roy'a czy Ray'a? jest różnica 2 różne postacie. Z twojej wypowiedzi wynika, że mówisz o Rayu.
Miałem na myśli Roy'a, bo Oliver poza tym że go uratował gdy był nieznajomym chłopakiem jego siostry oraz gdy był pod wpływem mirakuru (to była sprawa osobista dla Arrowa, bo to jego wina że nie wyeliminował zagrożenia wcześniej), to najczęściej traktuje go jak piąte koło u wozu. Dig ruszył razem z Arrowem na Nanda Parbat a Roy i Laurel niech sobie walczą z kieszonkowcami ;)
najlepsza akcja jak Oliver miał gdzieś Roya i go olał :D
no i kopniak Arrowa w SuperSuit :D
na minus jak dla mnie:
- Roy który zachowywał się jak naćpany (chyba nawet nie próbował strzelać w Atoma)
- Palmer, który najpierw nie może zaakceptować Arrowa, bo dopiero jak dostanie kopa to zrozumie że on wcale nie jest zły a wcześniejsze argumenty nie bardzo trafiały... chyba tylko szukał powodu by włożyć strój.
- Atom który strzela niczym Imperator w star wars
Palmer w swojej mowie podkreślił zasługi Arrowa dla miasta , jak i jego prawo do uczciwego procesu. Poza tym jak by nie było Arrow w przeszłości łączył funkcje: sędziego, ławy przysięgłych i kata, pokazał, że jest zdolny do zabójstwa i tak naprawdę nie można wykluczyć, że kiedyś do tego wróci (z punktu widzenia prawa on też jest przestępcą). A później z perspektywy Raya doszły do tego silnie akcentowane wątki osobiste dotyczące Felicity. Nie można też zapomnieć, że Arrow był inspiracją dla Raya - upadek wzoru bywa bardzo bolesny dla fana:) Dla mnie postępowanie Raya jest logiczne, mimo, że ostatecznie w konfrontacji z Oliverem jest po prostu słabszy i wypada blado.
Uczciwy proces i tak by załatwił Arrowa, więc musiał sobie zdawać sprawę z tego co robi. Gdyby najpierw dowiedział się kto jest pod kapturem to byłoby prościej - z zazdrości chce wykończyć Olivera a tak to trochę z niczego. Gdyby dołączył się do poszukiwań na własną rękę bez tej konferencji - też ok. No i ten moment że trafił na Olivera gdzie 30s wcześniej było 4 zakapturzonych gości...
Niekoniecznie, istnieje stan wyższej konieczności, obrona konieczna, brak poczytalnosci itd. Ray jest idealistycznie nastawiony, to pozytywista, który ufa prawu (scena z Lauren zmienia jego nastawienie). Poza tym złożył publiczne przyrzeczenie, myślę, że jako dżentelmen wierzy w dotrzymywanie słowa. On jest na początku tej drogi. Jego relacja z Arrow będzie inna niż Oliver Barry. Ray ma pokazać inne spojrzenie na misję Olivera.
Ja zauważyłem tę wpadkę, ale wytłumaczyłem sobie w ten sposób, że to mało istotne, zwłaszcza, że Roya traktują jako statystę :D Aczkolwiek miałem bekę, jak przeczytałem to co napisałeś. Ogólnie odcinek na minus.. 500 wątków, żaden dobrze nie rozwinięty a fabuła nie posunęła się do przodu.
Wg odcinek bardzo dobry. Chociaż w jednym odcinku nawiązanie do Suicide Squad z epicką śmiercią Deadshota - szkoda. Ale jak zobaczyłem flashbacki o nim spodziewałem się jakiegoś ważnego dla niego zakończenia, ale niekoniecznie śmierci.
Ja po prostu kocham Cupid. Najpierw walczy, zabija a potem dalej jest rozmarzoną, zakochaną dziewczynką - no po prostu boska! Mam nadzieję że jeśli jeszcze nie w tym to w 4 sezonie ją zobaczymy.
Ślub Lyli i Digga fajny, ale zbyt krótki. No i Palmer prowadzący ceremonię. A skąd ma uprawnienia ? Ahhh, długa historia - i wszystko jasne :)
Wiem że wielu kostium Atoma się nie podoba, ale na mnie zrobił pozytywne wrażenie. Aczkolwiek rozbrojenie całego kostiumu jedną strzałą było trochę naciągane. No i fakt, że Ollie jak gdyby nic się nie stało zostawił Roya nieprzytomnego :)
Ogólnie odcinek 8/10
Bo jakiej by technologi nie użył Palmer to wciąż jakaś elektronika - ma swoje słabe punkty, które Oliver wykorzystał. Arrow ma swoje umiejętności które mu nikt nie zabierze a Palmer ma zbroję i to to samo co Iron Man bez zbroi jest nikim ;] I bardzo dobrze, że go tak łatwo rozbroił - trochę go na ziemię sprowadził, niech nie uważa, że jest niepokonany ;)
Jasne jest filantropem, geniuszem itd itp.. Ale superbohater z niego cienki bez zbroi, poza tym właśnie IM3 był zdecydowanie słabszy niż 2 pierwsze części. Nie mówię, że jest nikim ale jak juz wspomniałem bez zbroi jest praktycznie bezbronny jak dziecko..
Bez zbroi stawał do walki z osobnikami z mocą jak i z uzbrojonymi zbirami i radził sobie skutecznie. To wszystko jest w trzeciej części. A to czy ona jest słabsza niż poprzednie dwie to rzecz gustu , mi się np ona podobała najbardziej ze wszystkich trzech :)
Nie wiem po co w ogóle wprowadzali do tego serialu bohatera o nazwie 'Atom'.Jeśli nawet nie odwzorowują jego mocy czy wyglądu to jaki w tym sens ? Teraz to bardziej z tego Blue Beetle wychodzi :|
Amell na Fb pisał, że pożegnania są ciężkie. Niby ma ktoś umrzeć w najbliższych odcinkach. Pewnie przypomną sobie o Royu porazonym prądem i umierającym gdzieś pod płotem :)
hahaha pewnie tak :) producent Guggenhaim przyznał ze w tej kwestii dali dupy, jednym słowem :P
Spoko, że pokazali przeszłość Deadshota, pokazanie co często dzieje się z żołnierzami wracającymi z wojny. Znowu ciekawy odcinek. Wszystko prowadzi do tego, że Flash zresetuje sezon. No i wiemy co będzie głównym tematem 4 sezonu, H.I.V.E. Starcie Palmera z Oliverem może go trochę ostudzi, bo zdecydowanie za bardzo kozaczy, doświadczenie wygrało z technologią. Współczuję Royowi, dobrze, że nie ma dłuższej przerwy bo by się należał pod płotem. Może teraz w końcu będzie więcej Diggle'a po tym jak żonka zrezygnowała z ARGUSA. Tak teraz najbardziej mnie ciekawi jak oni rozegrają to z restartem.