Właśnie skończyłam oglądać najnowszy odcinek i wciąż zbieram szczękę z podłogi.... Roy co żeś ty zrobił?!
z tego co czytałam to może wskrzesić :-) z tym że trzeba działać stosunkowo szybko :-)
Aktor grający Roy'a odchodzi z ekipy Arrow. Dodatkowo odcinek 19 nazywa się "Broken Arrow", a autorzy ogłosili, że niedługo zginie jeden z głównych członków Arrow-Team. Chodzi głównie o to, że Tea jest szykowana do roli pomocnika Arrow o pseudonimie Speedy, dlatego z Royem byłoby za dużo ludzi do pomocy, zbyt dużo postaci powoduje mniejsze skupienie na tych konkretnych. Dodatkowo Colton dostał główną rolę w kolejnym sezonie Teen Wolf.
To, że temat jest oznaczony jako spoiler nie znaczy, że można pisać co się chce, bo jest tak oznakowany dla tych, którzy nie oglądnęli w tym przypadku osiemnastego odcinka i nie chcą sobie spoilerować wydarzeń z niego. Na drugi raz uprzedź w poście, że zamierzasz komuś zepsuć kilka odcinków w przód.
No i tak zrobiłem, z tym nie mam problemu. Tylko w temacie o 18 odcinku ktoś spoileruje przyszłe wydarzenia. Może najpierw przeczytaj post na który odpowiadam, potem dawaj twoje błyskotliwe rady życia.
Czego się spodziewałeś czytając odpowiedzi do wpisu "Roy zginie w 19 odcinku!!!!"? Czytaj wpisy z głową, to unikniesz spoilerów.
W promo reszty sezonu Flash'a jest pokazany Oliver w innym kostiumie, strzelam (taka gra słów :P), że to nowy strój przywódcy ligi :P
Błędem było oglądanie promo następnego odcinka, teraz dwa tygodnie wydają się wiecznością :D
Jeżeli Lance oraz inni detektywi/policjanci + całe miasto uwierzą, że w ściemę Roya to znaczy, że tam są sami naiwniacy. Przecież każdy może być naśladowcą, tym bardziej, że Lance gadał z Royem gdy ten był w przebraniu Arsenala, więc wie, że to jedna ekipa i że jeden drugiemu będzie chronił tyłek, nawet własnym kosztem.
Lance o tym wie ale reszta miasta nie.On nie ma wyboru nie bez powodu próbuje mu powiedzieć w promo nowego odcinka by pomógl sobie pomóc.
Chyba twórcy serialu zapomnieli o tym idiocie co nagrywal filmiki w 1 sezonie. Przeciez cale miasto widzialo w tv audycje na zywo z porwania Roya i scenę jak Arrow go ratuje...
Roy może powiedzieć, że tamten Arrow go uratował wyszkolił, a później wyjechał/zginął i Roy zajął jego miejsce.
przypominam tylko, że Lance wie, że Roy to Arsenal, zresztą sam mu o tym powiedział XD - wg mnie powinni wsadzić Queena i Roya, i za współudział również Lance powinien beknąć - ale cóż taki serial..
Czy wy fani serialu nie widzicie tego jak ten serial jest absurdalny i groteskowy? Postacie co 5 minut zmieniają się z dobrych w złe i tak w kółko. Policjant aresztuje człowieka na którego nie ma ŻADNYCH DOWODÓW (żadnych nagrań ukazujących twarz). No chyba że kluczowe do skazania byłyby zeznania Razowego Gula. :D
Już widzę rozprawę:
sędzia: czy przyznaje się pan do winy?
Oliver: nie
sędzia: czy oskarżenie ma jakieś dowody?
oskarżenie: nie ale musi nam sąd zaufać na słowo.
Ten serial może śmiało startować do miana najgłupszego serialu wszechczasów (chociaż trudno będzie przebić The Following).
Czy ktoś z was jest w stanie przedstawić jakieś argumenty na + dla tego serialu?
Każdy ma swój gust, każdy lubi co innego ;)
Ja lubię ten serial, ale nie jestem w stanie powiedzieć za co :)
Wiesz co pomimo wszystkich błędów poprzedni sezon sprawiał, ze każdy czwartek był niczym gwiazdka(byłem ogromny fanem serialu). Moim zdaniem od początku do końca aż się chciało czekać na kolejny epizod. A sezon 3 to porażka na całej linii, przede wszystkim nie wiem kto teraz majstruje przy scenariuszu ale jet on okropny. W tym sezonie można na prawdę dostać pierd.... z tymi ich rozterkami miłosnymi i dennymi problemami bohaterów.
Dokładnie. Niepotrzebnie idą w te rozterki miłosne, jednak można było się spodziewać bo większość produkcji CW tak wygląda i nie przejmują się dojrzałym widzem, który ma gdzieś z kim będzie Oliver tylko zależy mu na dobrej historii, która w tym sezonie zdecydowanie zeszła na drugi jak nie trzeci plan. Widać po tym sezonie, że słuchać trzeba widza ale do pewnego stopnia. Dwa pierwsze sezony sprawiały wrażenie dosyć dojrzałej produkcji, a teraz jakieś trójkąty. Każdy kto zna się trochę na komiksach to wie, że bohater nie ma miejsca na miłość. Jednak scenarzyści posłuchali fanów związku Olivera i Felicity, których wcale nie jest tak wielu tylko po prostu robią dużo hałasu, zamiast zadowolić większość i prowadzić ciekawą historię.
To jest temat dotyczący odcinka,więc nie jest to miejsce na pytania się komu i czemu podoba się serial.Chcesz ponarzekać to załóż na to osobny temat.
Nie chcę ponarzekać bo gdyby tak było to po prostu nie oglądałbym tego. Masa głupot z tego serialu mnie bawi i z ciekawości czy jeszcze coś głupszego da się wymyślić oglądam.
A dlaczego w tym temacie? Aresztowanie bez dowodów winy szczególnie mnie rozbawiło.
Tak sobie właśnie myślałem, że w zasadzie to nic na niego nie mają :)
W sumie to spodziewałem się, że wszyscy wyskoczą na zielono pohasać po mieście.
Sam odcinek całkiem niezły. Roy zrobił robotę, ale jedna (w zasadzie jedna z wielu) rzeczy tu nie pasuje. Roy się przyznaje i idzie do paki. Oli pokazuje się tydzień później jako arrow na mieście i o co dalej?
Oli zastępuje Ras'a i ... jak dla mnie jedyne wyjście to przekazanie władzy komuś innemu. Skoro już będzie bossem to czemu nie :)
Tak czy inaczej na filmweb sezon 4 jest już jakby zapowiedziany, a ja nie bardzo mogę wymyślić choćby względnie logiczne wyjaśnienie na to żeby OQ pozostał Arrowem anonimowym czy choćby względnie anonimowym. No chyba, że przeniosą akcję do innego miasta.
moze poprostu miasto zaakceptuje Arrowa jako Olivera, zreszta coraz mniej Olivera , poza flashbackami to prawie jakby go nie bylo , w porownaniu do np 1 sezonu gdzie bylo widac podwojne zycie to obecnie prawie kazdy kto sie liczy w serialu wie ze jest Arrowem ( no juz teraz wie kazdy bo cale miasto ale chodzilo mi do niedawna) a jako Oliwer nei jest juz ani milionerem ani prezesem firmy i w zasadzie nie ma roznicy , rownie dobrze mogloby pana Queena nie byc
Moja ulubiona scena z odcinka- Lance uderza Olivera w twarz. Uwielbiam Olivera, ale ta scena była bardzo na miejscu. W końcu spełnił się koszmar Olivera, bo słowa Lance'a zawsze były w jego głowie. Dlatego tyle razy w tym sezonie miałam wrażenie, że coś nie może być realne, bo było jakby realizacją traum Olivera. Słowa Ra'sa, Slade'a i wielu innych osób były dosłownie jak wydobyte z umysłu Olivera. On nigdy nie przestał czuć się winny wobec tak wielu osób, że nie mógł zapobiec tylu złym rzeczom, stał się ich przyczyną, a potem musiał kłamać i ranić innych.
Gdyby Roy miałby umrzeć po takim poświęceniu wobec Oliviera byłaby to jedna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji tego serialu. Co prawda jego postać jest u mnie na liście 3 osób, które mogłyby zginąć i by mi ich zbytnio nie brakowało, ale nie w tym momencie. On musi się jakoś wydostać z tej sytuacji, w której się znalazł.
Lubię Donnę Smoak, chociaż jej postać jest czasami zbyt przerysowana. Jednak w świecie, gdzie są ludzie z mocami, obecność kogoś "normalnie" barwnego jest miła. Szkoda, że Ray został wykorzystany w "Arrow" właściwie prawie wyłącznie jako "odbicie" Olivera. Jednak na kogoś musiało paść w tym sezonie. W swoim serialu Ray powinien mieć więcej szczęścia. On jest mądrym mężczyzną, musi wiedzieć, że nikogo nie da się zmusić do miłości, więc jego rozstanie z Felicity, które na pewno nastąpi, powinno obyć się bez dramatów.
Dla mnie ten odcinek skradł Lance. Nie ważne czy to co robi jest słuszne czy nie. Jest tak zdecydowany w swoich działaniach, że chciałabym go w każdej scenie. :D
nie wiem dokladnie jak to wyglada prawnie ( a szczegolnie w serialu) ale skoro 2 osoby przyznaja sie do bycia arrowem to pewnie utrudni troche prace wymiarowi sprawiedliwosci
ergo beda musieli miec dowody aby kogos skazac ale no to serial wiec pewnie oleja ten watek ( i tak strasznie uproscili Lance ktory tyle czasu sie z Arrowem bratal , nagle zmienia decyzje i zamiast podac sie do dymisji ( albo go odwolac) to oblawe robia, co wiecej bez zadnych dowodow ( bo co Lance powie ze Queen to Arrow bo mu Ras powiedzial? kazdy sedzia by go wysmial) dostaje nakaz na Olivera
Podstawowa zasada jesteś niewinny dopóki nie udowodniona zostanie twoja wina, a wszelkie wątpliwości są rozstrzygane na korzyść oskarżonego. Nie można opierać się wyłącznie na przyznaniu oskarżonego (odwrotnie niż w średniowieczu, dlatego wtedy popularne były tortury). Poza tym w prawie amerykańskim istnieje zasada owoców zatrutego drzewa: dowody nie mogą być zdobyte wskutek przestępstwa (to podstawowy problem z działalnością super bohaterów, często pomijamy w serialach tego typu). Dowodami świadczącymi na niekorzyść Arrow są pochodzące z Arrowcave: strzały, dane na dyskach komputera itd. Problem w tym, że Oliver i Roy przebywali w tym samym czasie tam. Obrońca powinien siać wątpliwości przy zasadzie dubio pro re. Poza tym masz w ostateczności ławę przysięgłych, na której można grać. Ale ten serial to nie procedural, więc możesz spokojnie przymknąć oko na cały mój wywód:)
.
Zajedwabisty odcinek, tyle w temacie. Już dawno nie oglądałem odcinka z takim zaciekawieniem, co scena to coś się działo albo chciało mi się 'słuchać' co bohaterowie mają do powiedzenia. Nawet minusy, typowo techniczne (np. montaż scen ucieczki GA, Arsenala i Kanarka przed policją, ustawka na dachu) nie spowodują, że zmienię ocenę tego odcinka: był bezbłędny (a ponieważ ostatnio Arrow po mid-season finale jest dosyć słaby, jestem pozytywnie nastawiony na końcowe odcinki w s3; niech chociaż one trzymają poziom!).
4-minutowa ucieczka Arrow i ekipy była naprawdę super, czyste kino akcji i w ogóle nagonka policji = super motyw. Szkoda mi jedynie było tego, że Oliver nie 'spieprzył' sam przed policją (jak Bacek w filmach Nolana), a za sprawą Diggle'a. Ja bym to rozwiązał tak, że Diggle ratuje tyłek np. Arsenalowi czy Kanarek, a Arrow sam ucieka. Ale to mankament i czepianie się z mojej strony.
"Hospital sex" w wykonaniu mamy Smoak i reakcja Felicity = bezcenne xD
"Until its over" w wykonaniu Olivera na koniec odcinka do całej ekipy = bezcenne, prawie się wzruszyłem :)
Fajnie było widzieć w retro (i połączona 'prawda') aktorkę od Shado, nawet jeśli w roli jej siostry na krótki epizod. Szkoda, że Slade nie miał obsesji na punkcie siostry bo bliźniaczka (dżołk) xP
Cliffhanger i mina Olivera na przyznanie Roy'a = bezcenne, prawie się popłakałem *x* Roy zrobił teraz coś dla Olivera, piękne po prostu.
Dziwi mnie, jak bardzo została odkryta tożsamość Olivera. Tak, istnieje ta 'fajna' teoria o cofnięciu czasu do początku s3 sprzed zabicia Sary, ale jakoś mnie ona nie przekonuje. Dzisiaj oglądałem film, w którym ktoś wspominał jakieś wydarzenie, po czym zmieniał czas i tego wydarzenia nie było. A teraz to samo miało by być w "Arrow", tylko zamiast parominutowej sceny chodziło by o cały sezon (s4 stał by się takim swoistym s3). Już chyba wolę rozwiązanie ze "Smallville", gdzie Oliver podał do publicznej wiadomości, że jest GA. Fakt, cliffhanger tego odcinka sugeruje, że Roy zostanie obarczony póki co winą (Lance tego nie kupi, ale reszta 'świata' - czemu nie?), ale ten odcinek sprawił, że zacząłem się zastanawiać czy nie byłoby to lepszym wyjściem.
btw. czy tylko ja miałem wrażenie, że aktor od Lance'a nadawałby się na Jokera? W rozmowie w furgonetce na sam koniec odcinka aktor był fenomenalny i sobie pomyślałem, że świetnie wypadł by w roli Jokera z taką mimiką i wyrażeniami jak właśnie w tamtej rozmowie z Oliverem :D
"Szkoda, że Slade nie miał obsesji na punkcie siostry bo bliźniaczka "
A tego nie wiemy,bo nie wiadomo co by było,gdyby mu ją podstawili.Może zadowolił by się kopią i dałby już sobie spokój haha.
A tak poza tym,to fakt,odcinek był super na tle pozostałych i wreszcie oglądałem z zaciekawieniem,czego nie mogę powiedzieć o większości poprzednich odcinków (choć bywały momenty) i mam lekka nadzieję,że pozostałe odcinki będą przynajmniej na poziomie tego.
A z podróżą w czasie to jeszcze nic nie jest przesądzone,bo narobiło się tyle bałaganu,że albo Oliver zwinie interes i osiądzie w Nanda Parbat,albo rzeczywiście spróbuje to odkręcić i podjąć inne decyzje,nauczony doświadczeniem z "przyszłości". Wszystko mu się zawaliło i to dosłownie.W sumie jest skończony zarówno jako Oliver Quenn jak i Arrow.To już równia pochyła.Mając do dyspozycji potęgę Ligi mógłby przenieść się na wyższy poziom,ale nie jestem pewien,czy jest tym zainteresowany.
Jak ktoś oglądał trailer przyszLego odcinka,to może mi powie,kim jest kobieta z końcowych minut?
https://www.youtube.com/watch?v=bxwA244E18I
1:00 ją widać. Ki diabeł? ;)
No właśnie ciekawe,bo tam zdaje się podali jej "przybrane" imię w języku arabskim (czy tam jakim) i gówno z tego zrozumiałem.
Racja, tak sobie tylko gdybałem, że skoro taka 'rewelacja' padła w retrospekcjach Olivera to wielka szkoda, że Queen nie wykorzystał tego "argumentu" w rozmowach ze Sladem.. xD (żart)
Dobry pomysł, chyba nawet nikt nie wspominał :) A może właśnie Oliver na koniec s3 zostanie liderem Ligi, a dopiero ewentualne 'wyjście' z Ligi zostanie przedstawione w następnym sezonie (nie twierdze, że cały sezon miałby być o tym, ale np. początek sezonu). W końcu Arrow też niby 'musi' być w serialu, ale mogą rozwiązać to tak, że Diggle zostanie nowym mścicielem w zielonym kubraczku (tutaj przypominam sobie słowa Ramsay'a, że ma dostać jakiś strój na koniec tego sezonu - a może chodzi o to, że Oliver zostaje Rasem, a Diggle przejmuje schedę jako Arrow? Roy jest spalony więc wątpię, by miał tutaj cokolwiek do powiedzenia).
Diggle ze swoim wojskowym przeszkoleniem nadaje się bardziej na postać w typie Deathstroke'a niż Arrowa,bo to zupełnie inny kaliber.Nie ma w universum DC jakiegoś afroamerykańskiego bohatera,który nie ma za bardzo nadludzkich mocy,a jest bardziej wyszkolonym żołnierzem?Wtedy można by było tu go wcisnąć specjalnie dla Johna.
Co by nie mówić,ale w ostatnim odcinku nareszcie był na swoim miejscu,czyli gdzieś w górze z karabinem,a potem ewakuował ekipę.Nikomu nie przeszkadzał i nie plątał się pod nogami,lecz był nieodzowny.No i nie wyglądał jak pajac ubrany w kominiarkę pomiędzy poprzebieranymi facetami ( i jednej kobiecie).
Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia, ale chyba sama postać Diggle'a została wymyślona na potrzeby serialu więc nie widzę przeciwwskazań, co by stworzyć mu alter-ego (prędzej czy później i tak trafiłoby do obiegu w komiksie :D).
Oj racja. Pamiętam, jak 'narzekaliśmy' (i narzekać będziemy) na Diggle'a w poprzednich odcinkach s3, zwłaszcza tych z pierwszej połowy sezonu - jakaś masakra normalnie. Tak, to kolejny plus dla odcinka, Diggle w starym, dobrym stylu. Niech się tego trzymają do końca sezonu.