PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=644652}

Arrow

2012 - 2020
7,3 64 tys. ocen
7,3 10 1 63887
6,0 13 krytyków
Arrow
powrót do forum serialu Arrow

4x19 - OPINIE

ocenił(a) serial na 8

Wg mnie odcinek może nie znakomity, ale dobry. Liczyłem, że na pogrzebie pojawi się Sara Lance. W końcu powinna się dowiedzieć, że jej siostra nie żyje. Co do akcji z Evelyn - postać interesująca, pewnie jeszcze powróci. Motyw pomszczenie rodziny z Ruve Adams wyszedł interesująco. Szkoda, że pani burmistrz jednak nie zaliczyła zgonu.

Co do pogrzebu ... Jak najbardziej na plus, zwłaszcza mowa Olivera i ujawnienie kim była Laurel. Powtórka scen z wcześniejszych odcinków stanowiła fajne zestawienie. Na plus też powrót Nyssy.

Co do retrospekcji. Troszkę późno wyjaśnili skąd Laurel miała to zdjęcie, ale jednak wyjaśnili. Fajnie było zobaczyć Laurel żywą chociaż ten jeden ostatni raz

ocenił(a) serial na 7
359

Oli do Diggle'a - My, nie możemy stać się nimi
Oli 15 minut później - To mój obowiązek. Zabiję go.
Logika zachowana.

Rozumiem, że Quentinowi może odwalać, ale to całe pakowanie i hura bura do Lazar Pit, now! było bez sensu. On z reguły był tym najrozsądniejszym gościem i myślałem, że kto jak kto, ale on akurat zachowa chłodną głowę i nie będzie robił takich scen z wskrzeszaniem Laurel. Ale to jeszcze nie było najgorsze.

Felka obwiniająca się za śmierć Laurel, bo nie było jej za klawiaturą, to jest absolutny top tego odcinka. Gdyby tylko wtedy siedziała za kompem, Laurel nadal by żyła. Może nawet matka Olivera i Tommy by żyli. Taka szkoda.
Po co Barry męczy się tak z Zoomem. Niech da Felce dostęp do kompa i ona swoimi magicznymi rączkami zhakuje jego Speed Force odbierając mu moc, pozamyka wszystkie wyłomy, kliknie ENTER i maska spadnie z tajemniczego gościa, a cela sama się otworzy.

Nie było retrospekcji z wyspy, chyba nikt za nimi nie tęsknił. Diga już dawno tak nie lubiłem jak teraz. Co się z tym facetem porobiło...
Ruve to straszna suka. Mam nadzieję, że zginie śmiercią tragiczną, bo nie mogę patrzeć na jej parszywy, szyderczy ryj.

Jeszcze na koniec ten cały mrok... Odcinek był tak nudny, że miałem zacząć liczyć ile razy padło w nim to słowo. Ostatnio go nadużywają. Może niech zajrzą do słownika z synonimami, bo tego się nie da słuchać. Tu "dark(ness)", tam z kolei Darhk. Ehh...

Kolejny odcinek, który dupy nie urwał, ale to żadna nowość.
Może jak ten cały plan HIVE wejdzie w grę, coś ruszy, ale nie nastawiam się na nagły skok jakości w końcówce.

ocenił(a) serial na 7
Azazel94

A jak Oli powiedział żeby znaleźć zaginiona w święta nastolatkę/córkę którą HIVE porwało. Felka tylko ENTER nacisnęła i już ją znaleźli. WoW Rozumiem że Felicity ogarnia ale to kolejny absurd którego nie powinno być .Niby taki szczegół a BOLI . Użalanie się nad sobą każdego bohatera w tym odcinku było irytujące. Ogólnie odcinek na + oprócz tych absurdów co wspomniałeś no i które ja dołożyłem . Pozdr.

Azazel94

Quentinowi właśnie córka umarła, i to jeszcze okropną, niesprawiedliwą śmiercią, z jego winy, dajmy mu trochę fory. Zresztą, paradoksalnie to, że chce jak najszybciej wrzucić jedną z córek do Jamy wcale nie jest irracjonalne, skoro poprzednią w ten sposób odzyskał. Jak dla mnie w jego zachowaniu nie ma nic naciąganego ani przesadzonego. Był idealny w tym odcinku.
Felicity przynajmniej zachowuje się jak Felicity a nie jak jakaś zmutowana wersja siebie po lobotomii i z dziurami w mózgu. O ile pastwienie się nad nią sprawia mi ostatnio obrzydliwą przyjemność, to w tym odcinku wyjątkowo mi się podobała. Mówiła z sensem, bez jakiegoś wymuszonego patosu. Trochę sobie popłakała, trochę się poużalała, trochę innych popocieszała. Nie było w tym ckliwej przesady. Często się myśli „co by było gdyby”, to całkowicie naturalne. A i aktorsko Emili dała rade, nie ma co się czepiać.
Ruve zasługuje na śmierć, więc też nie rozumiem. Może Oliver uważa zabicie kobiety za nieeleganckie?xd, albo po prostu zastrzelenie kogoś z broni to żadna frajda?, nie wiem,nie znam się. Czy John chciał ją niby zabić tym swoim pistoletem na wodę? Bo nie zrozumiałam. Czy po prostu chciał sobie pokrzyczeć i powiedzieć kilka brzydkich rzeczy.

Azazel94

W takim przypadku wszyscy się obwiniają. Przecież taki był sens wypowiedzi Olivera do Felicity, bo to daje odpowiedź, chociaż tak naprawdę jej nie ma. Bo tego typu śmierci są bezsensowne, ktoś zabija kogoś, bo jest zły, odbiera mu żyje, zostawia jego bliskich w żałobie. Nie ma na to logicznego wytłumaczenia i obwinianie się, niesłuszne, jest częścią procesu pogodzenia się z sytuacją. Tak ludzka psychika radzi sobie ze stratą. Lubię właśnie tą sytuację w "Arrow", gdy teraz to Oliver jest tym, który podtrzymuje innych na duchu, jak w przypadku scen z Diggle (były najlepsze, po prostu je uwielbiam, między nimi dla nich na pewno jeszcze raz obejrzę odcinek. Diggle, który zawsze był ostoją wszystkich nie wie jak poradzić sobie z sytuacją), Felicity i Quentinem. Sceny z Quentinem były doskonałe. Dosłownie jakby on reprezentował widzów serialu, którzy nie mogą pogodzić się z rzeczywistością, zaprzeczał jej, aż musiał ją zaakceptować. Ta sytuacja zmusiła Felicity do powrotu do drużyny, spojrzenie na sytuację swojego życia innym okiem. Na początku nie była w stanie wesprzeć Diggle'a, bo sama czuła się winna. Potem go przeprosiła, bo rozmowa z Oliverem pomogła jej i ona sama mogła pomóc Diggle. O Thei na razie było mało, to na pewno przyjdzie później, bo ona bardziej była wytłumiona przez tą sytuację. Bardzo podoba mi się, co pisze ponownie w jaką stronę zmierza postać Oliver- bohater, który daje nadzieję innym, nie pogrąża się w smutku. Dlatego były min. retrospekcje po śmierci Tommy'ego. On tak bardzo dojrzał, zmienił się od tamtego czasu. Stawia czoła żałobie, walczy o miasto, naprawia błędy, a nie ucieka jak zrobił wtedy. Na to czekałam od 4x01, że dojdzie do sytuacji, gdzie Oliver pokaże jaką stał się opoką dla innych. To nie Diggle, Felicity, Quentin dają mu rady czy ganią, ale on ich prowadzi ku światłu. Dlatego tym lepiej widać, że producenci musieli wiedzieć na początku sezonu kto zginie i mydlą oczy, że nie. Wielu recenzentów przewidziało to na 100 % po 4x09 i już potem nie zmieniło zdania. Bardzo dobrze było widać dokąd zmierza ten sezon. I to musiał być superbohater, aby doprowadzić do jego ujawnienia (nagrobek), zamykając drogę powrotu postaci. Producenci chcieli pokazać, że takie życie bohatera może mieć swoje śmiertelne konsekwencje. Dlatego też wprowadzili naśladowczynię (która mogła zniszczyć dziedzictwo BC) na trochę, aby zamknąć na dobre możliwość przejęcia przez kogokolwiek po niej pałeczki. Blach Canary nie żyje, nie będzie następczyni, jej legenda prawdziwej bohaterki będzie żyła. Przemowa Olivera na cmentarzu była piękna. Chociaż nigdy nie lubiłam postaci Laurel, czy raczej mnie nie interesowała, przemówienie mnie wzruszyło. Miasto potrzebuje bohaterów i należy im się honor co dla niego zrobili i robią. Oliver nie chciał, aby Diggle zabił Ruve czy aby zrobiła to Evelyn i miał słuszność. Ruve jest wcielonym złem, ale też była wtedy nieuzbrojona, a nie tak walczą bohaterowie. I te sytuacje, a chęć zabicia Darhka to dwie różne rzeczy. Darhk zabił kogoś z drużyny, nie ma szans, aby za to zapłacił, niszczy miasto, a dzięki mocom nie da się go powstrzymać. Zabicie go to jedyny sposób, jak się wydaje, aby przestał działać, bo jak było widać kraty go nie powstrzymały. Z tym, że jak do tego dojdzie czy dojdzie, to już inna sprawa. Być może okaże się, że on znajdzie inną drogę na powstrzymanie Darhka. To jeden z ciekawszych elementów końcówki sezonu. To jak zostanie powstrzymany Darhk i jak drużyna poradzi sobie z żałobą jest świetnym materiałem na ostatnie odcinki 4 sezonu.

359

Laurel umarła i nagle dostaliśmy miliard retrospekcji z nią, dowiedzieliśmy się że Oli miał z nią same przełomowe rozmowy, że wszystko robił dla niej, przez nią, w związku z nią... zupełnie jakby obecny i poprzedni sezon w ogóle nie istniały ;P

Odcinek był kiepskawy. Dopiero co obejrzałem, a już ledwo pamiętam, co się tak właściwie działo poza weltszmercem większości bohaterów i pogrzebem na końcu. Chyba nic się nie działo, tak na dobrą sprawę. W sumie trochę dziwne, że na pogrzebie pojawił się Barry, a nie było Cisco, który trochę zagadywał do kanarka i nawet jej coś tam z kostiumem robił, jeśli dobrze pamiętam. Nie pamiętam za to, czy Allen zamienił z Laurel chociaż z dwa zdania.

majinus

te retrospekcje sa z czasów 1 sezonu po śmierci Tommego.... swoją droga Laurel była w nim tak zakochana a już tydzień po nie mogła doczekać się nowej przyszłości z Oliverem... Patrzac się na to jak zaczęła płakać gdy Oliver ją zostawił można by pomyśleć ze jej cała depresja i alkoholizm w 2 sezonie nie miał związku tylko śmiercią Tomme'go ale też z tym że Oliver ją zostawił....

Arrow2016

Nie wiem co im odbiło z tymi retrospekcjami w tym tygodniu. Jeżeli chodziło o przypomnienie jakim fajnym gościem był Tommy to efekt został osiągnięty, chociaż wątpię czy zamierzony. Mi przypomniało jeszcze coś – Laurel była beznadziejną, skazaną na porażkę postacią od samego początku. Po poprzednim odcinku było mi jej szkoda, po tym w ogóle. Czasami żałuje, że mam taką dobrą pamięć bo doskonale wiem jak się zaczynał 2-gi sezon i to ich gadanie od rzeczy w ogóle nijak się do tego ma. Pierwsza scena pogrzebu by wystarczyła i ostatnia jako klamra, o całej reszcie zapominam właśnie teraz w chwili stawiania kropki.

359

Dla mnie nie trzymało się to kupy. Scena z grobem i w limuzynie była mocna, jednak w całym odcinku było jakieś tam rozmyślanie o Laurel, obwinianie się, a nagle jak ją pochowali to Felka i Oliver dostają potężną dawkę wkurzenia i chęci zemsty?

Nie wspominając o Evelyn, która wzięła się od tak z niczego, nawet uciekła Green Arrow, tylko czekałem, aż zaczną walczyć i wtedy mu ucieknie, to dopiero byłyby jaja. Ciekawe skąd wiedziała tyle o H.I.V.E i np. że Ruve to żona Darhk'a..

Wspominanie znowu Tommego.. już miałem wrażenie, że im dalej w odcinek tym jeszcze go zobaczę żywego.

Obawiam się, że H.I.V.E będzie mieć (jak każdy villain) sporą przewagę nad team Arrow na końcu sezonu, a nagle w ostatnim odcinku cudownie szybko ich pokonają. Do wybicia są w końcu X ludzi od czarnej roboty, X wspólników Darhk'a, całą plantacje roślin, Darhk i żonka itd itd.

ocenił(a) serial na 8
359

Wyjaśni mi ktoś scenę z Barrym? Sugerując się wcześniejszymi Crossoverami, oba seriale mniej więcej rozgrywały się w tym samym czasie[?]. Więc skąd Barry ma moc, skoro jej.. nie ma? I nie wiem czy to było przed utratą i po prostu tego nie ujęli we Flashu, czy może będzie dopiero w 20 odcinku, gdy już odzyska.
Chociaż swoją drogą rozmowa też nie należała do inteligentnych bo w sumie nie wiem co mieli na myśli.
"Wybacz za spóźnienie(..) Sprawka Zooma" , a więc byłem przekonany, że jednak mowa o tym, że utracił Speed Force. A tu nagle go ma.

Co do odcinka, Ruve mnie strasznie irytuje. Moim zdaniem mało kto potrafi dobrze zagrać taką postać w stylu "madafaka" , która ma wszystko w poważaniu, ze wszystkiego drwi. Te jej głupie uśmieszki naprawdę są irytujące, mam nadzieję, że uśmiercą jej postać dość szybko.

mejki

Ten Flash mnie też właśnie mocno zastanawia, już serio mogli zrobić od początku scenę jak normalnie wchodzi i wychodzi z cmentarza, nikt pewnie nawet by się nie skapnął, że nie użył szybkości bo jej nie ma, tylko chciał się zachować z powagą na cmentarzu, a scena idealnie by się wpasowała, to nie pomyśleli i musiał jednak pognać :P
Co do odcinka, to czuję się rozczarowana niestety, bo dość dobrym według mnie 18, ten wydał mi się jakiś taki nijaki. Wszyscy w dziwny sposób przyjęli śmierć Laurel, mało tej żałoby było przez większość odcinka, dopiero scena na samym pogrzebie i w limuzynie ukazała jakieś emocje.
Ogólnie w poprzednim odcinku miałam jeszcze przez chwilę wrażenie ,że Laurel poprosiła Olivera o sfingowanie swojej śmierci i zatajenie tego, że chce być Kanarkiem gdzie indziej, ale teraz już po zobaczeniu ciała w kostnicy pewne jest, że nie żyje. I dobrze, że moja wizja się nie sprawdziła, bo to już w ogóle byłoby bez sensu :D
Odcinek ogólnie za ciekawy nie był, a szkoda, bo liczyłam na jakąś bombę, w pierwszym odcinku ta scena z pogrzebem to było coś, taki kontrast pomiędzy sielanką, a przyszłą tragedią. A tutaj wyszło średnio. Może dlatego, że to akurat Laurel, którą dało się polubić dopiero w ostatnich odcinkach, bo w 3 i 4 sezonie spychali ją na trzeci plan.
Mam wrażenie, że twórcy trochę się zamotali z całą historią i ciężko ją będzie sensownie zamknąć. Wychodzi na to, że Oliver od początku wie z czym (kim) ma do czynienia, bo widział to wszystko na wyspie. Pewnie w przedostatnim odcinku okaże się, że istnieje na to jakiś lek/sposób tak jak było z Mirakuru :)

Nymeria2

No tak, pomijając aktualny brak/nie-brak speedforce, Barry ogólnie nie ma czasu, żeby pomóc Oliemu z Darhkiem, ale na pogrzeb to już wpadł ;] Przypominam sobie, jak w crossoverze zgarnął chyba cały team Arrow sprzed nosa Darhkowi, ale oczywiście nie po to, żeby im pomóc w walce z nim, tylko dlatego że oni mieli pomóc jemu... bad writing, very bad writing.

mejki

"The Flash" i "Arrow" miały nierówne przerwy w emisjach na The CW stąd czas się nie zgadza. Akcja rozgrywa się przed tym jak Flash stracił moc.

359

Chociaż tyle, że mamy nową Black Canary, która jest komiksową postacią o pseudonimie Starling, a nazywa się Evelyn Crawford.

https://www.youtube.com/watch?v=gs-4plJqxn4

luckyskill

Nie ma nowej BC, nie będzie. Evelyn jeśli wróci SPOILER będzie najprawdopodobniej właśnie Starling, nigdy BC. Z postacią Evelyn chodziło o to, aby doprowadzić do ujawnienia Laurel jako Black Canary i umieszczenia tego na jej nagrobku. Producenci chcieli w ten sposób pokazać, że nie planują nikogo innego w jej miejsce. Zrobili wszystko co możliwe przez cały sezon, aby postać z grobu nie miała szans wrócić. Lazaru Pit jest zniszczona, Constantine jest w piekle (o ile byłby w stanie pomóc), Sara podróżująca w czasie nie ma szans dowiedzieć się o śmierci Laurel i próbować coś zrobić. Nikt z bohaterów nie zna sposobu na przywrócenie Laurel do życia. SPOILER Sara dowie się o Laurel w "LOT" dopiero na koniec sezonu od ojca. Nawet jeśli będzie próbowała coś zrobić, to chyba bez skutku, bo temat jej żałoby po Laurel ma być obecny w 2 sezonie LOT, co zapowiedzieli producenci. Skoro LOT wraca raczej w styczniu 2017 i akcja zwykle jakoś tam zgadza się z czasem w "Arrow" i "The Flash", ta żałoba Sary będzie miała miejsce nadal do okoły połowy 5 sezonu "Arrow". O Black Siren i "The Flash" nic nie piszę, bo producenci mogą zrobić różne rzeczy, skoro zabili tylu sobowtórów z Earth 2. Nie znaczy, że zakładam zły koniec i dla tej postaci, ale to bardziej wygląda jak na wykorzystanie faktu, że Katie Cassidy miała kontrakt do końca sezonu i i tak muszą jej płacić za odcinki, w których jej nie będzie, więc przynajmniej zapracowała na pensję w jeszcze jednym odcinku Flasha. Animowany 2 sezon "Vixen" (którego emisja będzie pewnie dopiero w nowym sezonie) rozgrywa się przed 4x15, więc obecność Laurel będzie tam jak najbardziej normalna.

359

i tak najbardziej mnie rozwaliło, jak Ollie zaszedł tą Evelyn od tyłu i zamiast jej je**ąć strzałą to jeszcze zdradza, ze jest za nią i ładnie prosi, żeby nie wchodziła na salę. SERIO?? Jego kretynizm czasem można porównać z Barrym, dobrało się dwóch idiotów.

Mou

Green Arrow miał wystrzelić do 16-letniej dziewczyny, która nie jest złą, ale skrzywdzoną (przez HIVE) osobą? On miał dotrzeć do niej, uzmysłowić jej co robi, tak, aby sama podjęła decyzję i nie zrobiła nic złego Ruve. Bo były na to szanse, aby przemówić jej do sumienia, skoro jej celem było czynienie sprawiedliwości ( i założyła strój BC, która pomagała ludziom, a nie ich zabijała), a nie ślepa zemsta. Te wszystkie przemowy, trafianie do uczuć ludzi, to jest część tego co należy do superbohaterów. To jest sens seriali, filmów, komiksów, książek o superbohaterach/bohaterach. Inaczej byliby antybohaterami lub czarnym charakterami. Oni nie są jedynie do sprzątanie bałaganu czynionego przez tych złych, ale do inspirowania ludzi, wydobywania z nich dobra, jeśli jest szansa, że akurat do tej osoby przemowa trafi.

bambi_8

Teoretycznie jeżeli tak strasznie mu zależało, żeby nikomu w tym Ruve nic się nie stało (dlaczego? nie wiem, przecież to diabeł w ludzkiej skórze, patrzenie jak dostaje po mordce było najjaśniejszym punktem odcinka ) to mógł ją dziabnąć tą nigdyniezabijającą strzałą a udzielić korepetycji z bycia superbohaterem gdzie indziej. Ale jak wiemy z doświadczenia, teoria g*wno daje.

Czy w ogóle zostało wyjaśnione jakim sposobem to urządzenie działa na tej młodej uzurpatorce? Była mowa o tym, że chyba Cisco tak je skonstrował ,żeby działało tylko na Laurel, a tym czasem działa na tej młodej i to jeszcze lepiej niż na poprzedniczce.

359

Ja chyba jestem emocjonalnie wyprutym socjopatom bo wciąż wole widzieć Laurel jako martwą:)
W tym odcinku jak w żadnym innym widać było jak na serialu mści się polityka olewania Laurel. Cały odcinek miał nas przekonać o tym, że legenda Czarnego Kanarka będzie wiecznie żywa, no właśnie - jaka legenda? Tak naprawdę kompletnie nie wiemy, z punktu widzenia mieszkańców, co BC w ogóle znaczyła dla miasta. Tzn wiemy, o tyle o ile mówią o tym bohaterowie, ale nigdy nie widzieliśmy tego na ekranie (zresztą to jest w ogóle bolączka tego serialu, ile musimy się dowiedzieć za pomocą słów bohaterów, typu że Oliver jest darkness, serial jest darkness, wszystko jest darkness gdy już tego nie czujemy itd. albo ile rzeczy musimy na siłe sobie dopowiadać) . Podobnie „kariera” Laurel w cywilu. Szkoda, bo jej śmierć obeszła mnie tyle o ile miała wpływ na resztę postaci. Quentyn w każdej scenie łapał mnie za serce, David Ramsey jako Diggle chyba nigdy nie był tak dobry, no i łamiący się głos Olivera na cmentarzu. Naprawdę aktorsko cały odcinek był na tyle dobry, że aktorzy pozwolili mi uwierzyć, że to co widzę jest smutne. Ale szkoda mi było jedynie ich bohaterów, nie Laurel jako takiej. Mieli szanse nas powzruszać retrospekcjami, a tak na prawdę były tylko pretekstem na pokazanie przemiany Olivera. Scena otwierająca odcinek była fajna i potrzebna (chociaż totalnie oczywista i łopatologiczna -Laurel jako ta która zdecydowała się przemawiać i Oliver przeciwieństwo tego obecnego) ale cała reszta to typowa zapchaj dziura. Na prawdę nie rozumiem jak można było to aż tak zmarnować. Oczywiście nie jestem ekspertem ale wydaje mi się, że widzowie (w tym ja) czują o wiele większą sympatię do Kanarka z ostatnich odcinków niż do tej nieszczęsnej niewiasty z 1-go i 2-go sezonu, a właśnie to nam zaserwowali w ramach pożegnania. Naprawdę dziwnie mi się na to wszystko patrzyło.

359

Jestem chyba inny albo bez serca ale widok martwej Laurel w kostnicy wywołał u mnie banana od ucha do ucha :-)
Odcinek był dobry ale tak naprawdę nie było mi szkoda Laurel Tylko ludzi opłakujących ją ... Producenci dobrze zrobilii zabijając ją... Jej śmierć daje pewnego kopniaka serialowi i dzięki temu ostatnie odcinki mogą być ciekawe :-)