Mnie zastanawia dlaczego Amerykańce tak często kłócą się w fabrykach nad zbiornikami z kwasem. No i w sumie nie podobało mi się że Oliver, który mordował ludzi przez 5 lat "pobytu na wyspie" no i na początku serialu jako Arrow traktuje wypadek ojca jakby ten był jakimś seryjniakiem. Ale tak poza tym to ok, a w porównaniu do przywoływanego Flasha to nawet bardzo ok.
Też mi to przeszkadzało, Oliver i Thea mordowali ludzi i teraz są bardzo zawiedzeni, bo ich tatuś też to robił, choć nie było to akurat celowe, stało się. A kiedy oni mordowali z całą świadomością nie widzieli w tym nic złego. Tak na koniec sezonu można by pokazać zamiast nudnych retrospekcji z Olicity za czasów Darhka, wspomnienia, w których mogliby pokazać tak na koniec Roberta i Moirę także, pewnie Merlyn też by się załapał. Szkoda, że nie wpadli na ten pomysł.
Merlyn jak twórcy obiecują ma do odegrania jeszcze kluczową rolę w 2 ostatnich epkach. Ja żałuje, że nie zaserwowano nam odcinka skupiającego się na relacji Adrian-Talia i retro dla nich.
A po za tym....problem jest taki, że nikt z nas (bez względu na to co robił sam) nie chciałby dowiedzieć się, że jego rodzice (których całe życie uważał za idealnych) są mordercami i no cóż, przestępcami. Zniszczenie ideału boli samo w sobie, zwłaszcza jak chodzi o rodziców.
O, odcinek retrospekcji o relacji Adrian-Talia byłby ciekawy! Od momentu pojawienia się Promka u Talii na trening do momentu, w którym udaje się na swoją krucjatę :D
Zgadzam się. Wprawdzie z naszego punktu widzenia to hipokryzja ale nie da się ukryć, że sam fakt skazy w pewnym wyobrażeniu swojego rodzica jednak powinien być na pierwszym planie.
Wiem że Oliver podziwiał ojca bo sam o tym wspominał. Natomiast nie oszukujmy się, Oliver to morderca, który się nawrócił więc jest ostatnią osobą, która może osądzać swojego ojca za to że niechcący kogoś zabił. Odczuwanie wstydu za to że ojciec stchórzył i się nie przyznał, za to że brał udział w spisku Malcolma jest jak najbardziej na miejscu, ale po jego reakcjach odnosiłem wrażenie jakby Ollie zaczął ojcem gardzić (Thea, zresztą wcale nie była lepsza), ale w porównaniu do Olliego Robert to prawie święty.
W pierwszym sezonie była scena gdzie Robert zwierza sie Moirze ze "przez przypadek" zabil jakiegos radnego w fabryce stali. To było w serialu dlatego mnie to tylko irytowało ze próbowali zrobic z tego jakąs zagadke.
I jeszcze...czy Oliver zapomnial ze jego ojciec dosłownie zabił człowieka strzałem w głowe na jego oczach w łódce? Robert nigdy nie był święty, nie wiem czemu Oliver sie tak dziwi.
Wow, nie dość, że było coś w s3 to jeszcze w s1 była mowa o czymś takim? Nie no, prawie 5 sezonów czekało się na rozwiązanie zagadki, o której np. można było zapomnieć.. lol xD
Też prawda :) Ale może dochodzi tutaj jakiś czynnik usprawiedliwiający, tj. Oliver wiedział, że zrobił to dla niego i zaraz potem sam sobie strzelił w łeb, aby syn mógł przeżyć. Chociaż nie wiem, czy to nie kopanie leżącego..
Ja tez o tym zapomnialam totalnie, przypomnialam sobie jak zobaczylam tego trupa i uslyszalam słowo beton:P
Dla mnie to dziwne ze Thea i Oliver mają swiadomosc jaka była Moira a jezeli chodzi o ojca to maja klapki na oczach. Bylo nie bylo to Robert brał czynny udział w planach zniszczenia Glades, Moira w zasadzie byla szantażowana. No ale rozumiem ze to bylo potrzebne w odcinku i w serialu w ogole.
Hmm, ale z Moirą też, o ile dobrze pamiętam, mieli klapki na oczach i dopiero po paru incydentach wszystko się wyjaśniało np. najpierw motyw z Glades i Oliver, a w s2 doszła jeszcze obrażona Thea bo matka nie była taka, za jaką ją na początku uważała. Może nie dotyczyło to morderstwa ale jednak, a w pierwszym wypadku Oliver po pogodzeniu się z faktem szantażu miał za złe matce, że w ogóle na coś takiego przystała (tak swoją drogą.. masowa egzekucja, dżołk xD).
Wiesz, czymś innym jest mieć ogólną wiedzę, a czym innym zobaczyć na oczy jak ojciec zabija innego człowieka.
Przez te 5 lat Oliver i Thea non stop odkrywali coraz to nowe szczegóły na temat ich rodziców, ich relacji i tajemnic. Coraz mniej mogli się oprzeć na ich wyobrażeniu, a tym samym na nazwijmy to wartościach, które Moira i Robert próbowali im wpoic.
Mnie zawsze irytowalo, że Robert obarczyl Oliwera misją naprawienia swych błędów.
Choć koniec końców zarówno Moira jak i Robert oddali życie ratując dziecko.
No ale jak. Przeciez Oliver widzial na wlasne oczy jak tatus zabija człowieka nN ŁÓDCE RATUNKOWEJ po tym jak Queen Gambit zatonął. Moze i sytuacja wyjątkowa ale to tez było hm...chamskie. Kiedy powiedzial ze Robert nie jest "cold blooded killer" to znowu mialam ochote nim potrząsnąć. Ale tylko troche, bo po awarii mózgu w środkowej części tego sezonu takie głupotki juz nie robią na mnie wrażenia. W sumie to Oliver i tak jest wyjątkowo mądry ostatnio:P
Mnie tez to irytuje. W zasadzie to mega patologiczne. Dzieci nie są od tego zeby naprawiac błędy swoich cudacznych rodziców. Co nie zmienia faktu ze zawsze lubiłam Roberta i Moire przede wszystkim. Moze i robila dyskusyjne moralnie rzeczy (moje ulubione-zaaranżowała porwanie męża kiedy alternatywą była jego śmierć) ale nie ma rzeczy ktorej by nie zrobila dla tych ktorych kocha najbardziej i to jest coś co w niej rozumiem. Complex people jak to powiedzial Oliver:P. No ale tak. Robert z tym naprawianiem jego błędów był mega egoistyczny.
Doceniam konsekwencję Chase'a, ale przesyłanie szczątków ojca antagoniscie świadczy o złym smaku.
Ciekawi mnie jak Prometheusowi udało się znaleźć Wiliama, skoro Felicity poległa. Może miał wtyki, a może Felicity bez Helix już przestała być wybitnym hakerem.
Tak samo mam problem z Oliwerem, który uwierzył w poddanie się Chase'a..Razi mnie niekonsekwencja scenarzystów. W zależności kiedy to jest wygodne bohaterowie tracą swe zdolności by potem sobie o nich przypomnieć.
Na plus Thea. Podobało mi się nagranie Roberta skierowane do niej, to jak podkreślił kim dla niego była i kim jest dla brata. W stosunku do Thei rzadko padają takie słowa.
I jak zwykle odcinek Arrow nie może obyć się bez pompatyczne mowy protagonisty...
Myśle ze dobrze wiemy po co są te pompatyczne przemowy. Bez tych podsumowanek większość widzów w ogole by nie skumało o co chodziło w odcinku.
Ja pier... Kolejny raz to samo. Przez cały sezon Olie chodzi nadęty odgrażając się jak to Chase musi zapłacić, trzeba go zabić, musi zniknąć (zresztą na chłopski rozum po tym co robi zasłużył sobie), a jak Chase wystawia mu się na tacy to Olie "ee nie no co Ty głuptasku, nie zabiję Cię". Czy ten serial został nakierowany na widzów niepełnosprawnych umysłowo? Bo czegoś tu po prostu nie rozumiem. To samo dzieje się w nowym sezonie Flasha, absurd pogania absurd, zachowania 5 latków. Naprawdę tak dobrze zapowiadał się ten sezon po ostatnich dwóch gniotach i naprawdę ostatnimi czasy dawał radę i w sumie dalej daje, tylko i wyłącznie za sprawą Chase'a ale te wszystkie dialogi i zachowania głównych bohaterów to wołają o pomstę do nieba.
A taki offtop mały - co się dzieje z Vigilantee? Kto to w końcu jest?
To jest akurat oczywiste. Oliver, jak wielkim idiotą by nie był, zorientował się, że celem Adriana jest zmuszenie Olivera by ten go zabił, to będzie jego tryiumf. Queen zrozumiał to w 17 odcinku dlatego nasłał na Chase armię Bratvy bo sam nie chciał tego robić. Uznał więc ostatnią scenę za kolejny podstęp Prometheusa mający na celu zrealizowanie jego planu....i faktycznie miał rację tylko nie w tą stronę. Po tym co się wydarzyło Oliver uważa, że jego zwycięstwem będzie pokonanie Adriana bez zabijania go, nawet jeśli to jest głupie, to ma sens.
Wszystko trzeba tłumaczyć scene później?
Adrian Chase stał sie Prometeuszem bo Oliver kogos zabił. Cały sezon próbuje mu udowodnić że jest mordercą. Jak w ogole mozna uważać ze zabicie Prometeusza bedzie dobrym rozwiązaniem????
Serio....czytam takie cos i przewracam oczami. Dosłownie wyjmuje je z orbit, rolluje nimi po podłodze i dopiero wkładam z powrotem.
No w sumie to napisałem ;)
Chociaz osobiście uwazam ze wszyscy byli by bezpieczniejsi jakby zginal, ale bylaby to gigantyczna nielogicznoś
To było by najprostsze rozwiązanie, na skróty, a takie rozwiązania rzadko kiedy są najlepsze:)
A w tym przypadku to jeszcze dodatkowo tak jak piszesz, byłoby bez sensu.
Prawda + to, co @m_lenna napisała. Zabicie w tamtym momencie Chase'a byłoby najzwyczajniej w świecie śmieszne przez pryzmat całego sezonu. Mnie natomiast razi tylko to, że Oliver dał się nabrać na tą skruchę i nie podejrzewa drugiego dna przy takiej osobie jaką jest Chase (który udowodnił nie raz, że to co wydaje się na pierwszy rzut oka nie jest tym, czym być powinno).. ale może to na wyrost i się po prostu czepiam, w końcu tak sprytnie to Promek zrobił, że wszyscy myśleli, że akcja z tego odcinka 'na podstawie' ojca to miało być dzieło wieńczące wyczyny Prometeusza. Przecież po schwytaniu Promka team Arrow w zasadzie świętuje - taki mini-finał :D
Moze to smieszne ale dla mnie ten odcinek w ogole mógłby byc takim troche finałem sezonu. Z umiechającym sie Chasem jako cliffhangerem. Odetchnelabym z ulgą ze bedzie jeszcze w przyszłym sezonie groził dzieciom i ogolnie siał śmierc i zniszczenie.
I masa ludzi rozkminiająca, co z Willamiem i 'oh maj gad' :D
Nie przeczę - dlatego przyszedł mi na myśl taki mini-finał, ponieważ mały niedosyt by mi jednak pozostał. Chodzi mi o to, co Prometeusz w tym odcinku zrobił i o ile 'oczernianie' ojca było mocne, o tyle kopiowanie pomysłu swojego ojca byłoby przeze mnie tragicznie ocenione jako finał sezonu :P Ale jako pomysł, aby strollowac team Arrow - jak najbardziej na plus xD
Za długo nie będzie świętować raczej. Chase pewnie po to chciał zostać złapany, aby dostać się do ARGUS, gdzie trzymana jest Black Siren (no i w sumie Grodd i King Shark i technologia kosmitów, którą chce wykraść Flash ze Snartem tak na marginesie). Sądzę, że w końcu pokażą Talię po długiej nieobecności, pewnie jej ludzie będą porywali każdego z osobna i przy Olliem prawie nikt nie zostanie i wtedy zbierze Slade'a, Merlyna, Boomeranga i Nyssę i skopie reszcie tyłki. Swoją drogą to jest aż śmieszne, żeby Promek miał jakiekolwiek szanse na zwycięstwo w tym starciu. Taką Talią zajęłaby się Nyssa, reszta ekipy łącznie z Artemis to taki bardziej kiepski żart, problemem mógłby być sam Promek i Black Siren, ale mają to coś, co zagłusza jej wycie i nie jest ona aż tak dobra w walce. Chyba, że będzie coś takiego, że będą musieli się poddać, bo inaczej zabije Williamia. Poczekamy, zobaczymy.
Nie no, oczywiście, że nie będą, ale dostaliśmy taki mini-finał przed prawdziwym finałem :D Możliwe, że tak właśnie będzie z pozyskaniem Slade'a i reszty. Jeszcze tylko dodać randomy Talli vs randomy Nyssy i w zasadzie Promek nie ma szans na zwycięstwo. Z pewnością będzie tutaj jakiś as w rękawie u Chase'a, może właśnie William.
Mnie zastanawia tylko jedno, czy skoro Slade powraca to czy wykorzystają tę postać w kolejnym sezonie. Podobno Merlyn może umrzeć w tym finale, bo nie ma on być częścią seriali w kolejnych sezonach. Swoją drogą to akurat dla tej postaci pozostała chyba tylko w miarę widowiskowa śmierć, bo już raczej niczym nowym nie zaskoczy. A co do Slade'a ... jeśli zrobią jakiś twist i go zabiją to będzie jedynie zmarnowanie postaci, mogliby zrobić jakąś dramę z Mei, siostrą Shado albo coś takiego.
W sumie uśmiercenie DS nie byłoby takie nie niemożliwe, jeśli ta postać miałaby pojawić się w filmowym uniwersum DC (teraz oczywiście nie wiadomo co i jak z przeciwnikiem/ami w nowym filmie o Backu ale kto wie, może pomysł nie umarł). Wprawdzie osobiście bym tego nie chciał - Slade to nadal czołówka złoczyńców w Arrow i wolałbym np. aby po tym sprzymierzeniu się z Oliverem po prostu zniknął. Postać mogłaby pojawić się w następnym sezonie, niekoniecznie jako wróg sezonu ale na jakiś arc paro-odcinkowy (nie, tak jak w s3 bodajże).
Co do Malcolma - pełna zgoda i mimo, że zawsze lubiłem sceny z jego udziałem, tak postać chyba do cna wyeksploatowana (nawet w LoT), najlepiej dać mu widowiskową śmierć (mógłby choćby ochronić Theę przed śmiertelnym ciosem :P).
Aha, obstawiam, że cliffhanger następnego odcinka to.. Slade np. Oliver mówi, że jest mu potrzebny, najazd kamery na Slade'a, może odpowiada albo może się złowieszczo usmiecha i koniec :D
Ciekawe niby jak Oliver przekona Slade'a zeby mu pomógł. To jest najbardziej interesujące zaraz po tym jak wytłumaczą to, że Slade po latach w więzieniu ma swój kostium pod ręką. Czekam z utęsknieniem. Tak samo w poprzednim odcinku jakiego argumentu użył Curtis żeby OLIVER przyniósł mu chińszczyznę.
Mi sie wydaje ze Slade moze kopnąć w kalendarz w tym sezonie. Współpraca z Manu to jakiś kabaret, a on sam robił w tym roku wokół siebie taki cyrk jakby byl conajmniej Bradem Pittem. Zagral tyle ile musial a reszte zrobil za niego dubler.
Ej. ALE DLACZEGO Malcolm ma dostac bohaterską śmierć?!?!?!?!
Nie podoba mi sie żeby masowy morderca tak zginął. Nawet Laurel takiej nie dostała (kijowa z niej była bohaterka ale lepsza niz Merlin). NIE NIE NIE nie ma takiej ilości NIE na świecie ktora bylaby w stanie wyrazic moj sprzeciw wobec tego pomysłu :D:D:D:D
Przez niego zginął Tommy. NIE.
Ps. Pewnie tak będzie.
Może powie mu, że ktoś inny chce go zabić czy tam wykończyć czy cokolwiek, w myśl zasady wróg mojego wroga jest moim przyjacielem i Slade stwierdzi, że tak nie może przecie być bo Oliver jest jego xD
Oliver mu pewnie przyniesie :p
Ja się nie oszukuję - spędził dzień na planie i tyle w temacie. Odegrali sceny, w których wymagany jest Manu a reszta to pewnie dublerka, czy jak to lubię nazywać: kostium Deasthstroke'a. Nie mniej liczę, że Slade wypadnie dobrze, nawet jeśli kopnie w kalendarz (w tym sezonie stworzyli scenarzyści Prometeusza, więc jeśli ci sami piszą (ogólnie) Slade'a to może być tylko lepiej). HAJP!
Oj tam od razu bohaterska - nie można mu odmówić jednej rzeczy: na punkcie Thei ma bzika jako tatko, nie to co Tommy :D
Delikatnie mówiąc, nie porwał mnie ten odcinek. Sądziłem że będzie się kręcił wokół Chase'a, i w sumie tak było, tyle że sam winowajca pojawił się dopiero na koniec, w akcji, której absurdalność dobijała szczytów Arrow - Oliver nie do końca umie sobie poradzić z Prometeuszem, ale na potrzeby scenariusza w dwóch ruchach przyciska go do ściany, żeby team mógł przejść - http://i.imgur.com/HA4AfDn.jpg
team przechodzi i cudownym sposobem Chase z tej pozycji przechodzi do kontry i ogółem walka jest wyrównana. Pytanie po co w ogóle ich pchali na te schody, skoro musieli robić takie absurdy, nie mogli się spotkać nie wiem, na parkingu na dole, czy na parterze, piętrze ogółem, a team zwiałby bokiem na schody.
Cała licytacja "bo mój tatko..." wypadła blado, a pozorne poddanie się Chase'a jest tego najlepszym podsumowaniem. Nawet go porządnie nie pogonili, a on już się poddał, i to oczywiście w ramach swojego genialnego planu. Ciekawe po co w ogóle się ukrywał przez poprzednie odcinki? Rozumiem, że dopiero jako poszukiwany number one namierzył zwłoki w cemencie i synka Oliego, bo zrobienie tego jako prokurator generalny poza wszelkimi podejrzeniami byłoby zbyt proste.
Na plus przemowa Felicity do Olivera, ale jednocześnie minus, że oczywiście musieli pójść tak mocno na skróty i złapał za kaptur już 10 sekund później. Przecież to serial, mieliście na to jakieś cztery godziny, a załatwiliście nawet krócej niż w 1,5 godzinnych filmach kinowych.
"absurdalność dobijała szczytów Arrow - Oliver nie do końca umie sobie poradzić z Prometeuszem, ale na potrzeby scenariusza w dwóch ruchach przyciska go do ściany, żeby team mógł przejść - http://i.imgur.com/HA4AfDn.jpg"
Czemu akurat absurdalność? Promek wszystko, co zrobił w tym odcinku robił tylko w jednym celu: chciał być schwytany i chciał strollowac Olivera i spółkę, że jego wielkim planem był plan.. jego ojca. Spokojnie można przyjąć, że scena na schodach nie należała do tych absurdalnych a takich, gdzie Promek grzecznie przepuszcza bo muszą mu pokrzyżować plany, bo tak musi być, bo 'taki był plan'. Jedyna absurdalność jaką tu widzę w tym wypadku to fakt, że Oliver uwierzył na słowo Adrianowi/Szymonowi, że tak właśnie było ale i to da się wytłumaczyć.
"Ciekawe po co w ogóle się ukrywał przez poprzednie odcinki? Rozumiem, że dopiero jako poszukiwany number one namierzył zwłoki w cemencie i synka Oliego, bo zrobienie tego jako prokurator generalny poza wszelkimi podejrzeniami byłoby zbyt proste."
To już czepianie się chyba dla zasady ;) Raz, że o co chodziło Prometeuszowi dopiero się dowiemy a dwa, że tamte odcinki były tak napakowane akcją i klimatem, że wątek z tego odcinka ze zwłokami ojca był zbędny. Ponadto wątek ojca posłużył całemu temu trollolo z tego odcinka:
- Promek wysyła zwłoki ojca-mordercy Olivera;
- Promek miał ojca, który też był 'zły';
- plan Promka z trollolo opierał się na tym, aby team Arrow uwierzył, że jego wielkim planem jest skopiowanie planu jego ojca bo 'grzechy ojca' blabla;
- końcowa rozmowa Olivera z Chasem o ojcach w zasadzie potwierdza, że cały plan Prometeusza się udał.
No i nie zapominajmy, że Prometeusz działa systematycznie i etapami, i wszystko to czemuś służy. Jeśli krytykować cały ten jego plan to tylko przez pryzmat samego końca i do czego to schwytanie zmierzało, ale o tym jak wcześniej napisałem dopiero się dowiemy.
Mnie generalnie takie tłumaczenie, że Chase ma plan, nie przekonuje. Tak samo jak częścią wielkiego planu Chase'a było wkopywanie Olivera/Arrowa w syf jako Prometeusz i potem go z tego syfu wyciąganie jako Chase. A wszystko po to, żeby "zdobyć jego zaufanie", które chwilę później całkowicie stracił kiedy go zdemaskowali. Teraz uciekł, żeby go... złapali i raczej nie trzeba skończyć filmówki żeby przewidzieć, że jego misterny plan koniec końców doprowadzi do tego, że będzie wypuszczony.
Hmm.. ale dlaczego? Wszystko, co do tej pory zrobił było znakomicie przemyślane, nawet 'zdobywanie zaufania' Olivera - przecież liczył się z tym, że w końcu będzie zdemaskowany a gdy to się stało.. dostaliśmy pamiętną scenę, kiedy Oliver wrócił od Talli, wparował do ratusza na posiedzenie kogoś tam z Chasem i rozmowa z drugim dnem obu panów. A później już tylko najlepsze, co mogło spotkać ten sezon a może i serial. Zresztą nie wiem, czy 'zdobywanie jego zaufania' jest poprawnym rozumowaniem całej sytuacji - nigdy nie padło takie stwierdzenie, dlaczego Simon bawił się w Adriana Chase'a ale ja bym tutaj dopisał coś innego: jako Adrian zawsze miał Olivera pod ręką, wiedział więcej, a jako psychopata pewnie sprawiało mu przyjemność patrzeć, jak Oliver męczy się z pewnymi sprawami np. choćby zabicie partnera Felki czy więzienie Diggle'a.
"Teraz uciekł, żeby go... złapali i raczej nie trzeba skończyć filmówki żeby przewidzieć, że jego misterny plan koniec końców doprowadzi do tego, że będzie wypuszczony."
Oczywiście, że nie trzeba - jak 'ten zły' na koniec w klatce się uśmiecha to znak, że coś się szykuje a jak zostały jeszcze 2 odcinki do finału to tym bardziej. Nie wiem natomiast dlaczego demonizujesz, że dał się złapać skoro nawet nie wiemy, w jakim to było celu? Nie podobało Ci się, że to oczywista oczywistość po tym odcinku albo że to oklepany motyw znany z innych produkcji serialowych/filmowych?