No i rozpoczęty sezon 6!
Po niesamowitym cliffhangerze przenosimy się 5 miesięcy w przód do Star City.

Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia wobec tego odcinka, wybitny nie był, zły też nie...

Plusy:
- dobrze wplecione ujęcia z wyspy
- Quentin zawsze fajny
- zaskakująco mało Felicity
- krótki teaser nowego Bad Guya
- Slade!
- zmiana stroju Wild Doga
- bardzo przypadł mi w tym odcinku Diggle
- relacje Olivera z Williamem nie są denerwujące.
- poprawione na plus ujęcia kamery, bardziej się przy tym starają.

Minusy:
- Trochę za duża głupota Team Arrow
- nowy strój Dinah
- Dinah wnerwia, co się nie zdarzało
- Faust był postacią na siłę
- walki gorsze niż w S5, ale dalej dobre
- Curtis biega z tymi kulami jak jakiś idiota, na dodatek w takim stroju...


Ogólnie dałbym takie 7/10 za ten odcinek, miejmy nadzieję, że się poprawi.


Ciekawi mnie nowy Bad Guy, nie wygląda na wojownika, a wiemy z ostatniego zwiastuna, że na 60 procent będzie grany przez aktora, który grał Bena w "Lost", a wiadomo, że potężnej postury on nie ma.