Odcinek w sumie średni, śmiesznie było zobaczyć Felicity w emo-wersji, poza tym nic specjalnie
ciekawego się nie działo. Jednak zakończenie, MIAZGA!
Jak sądzicie Roy ma takie koszmary po prostu czy dlatego, że zabił Sarę?
Nie wiem mam takie przeczucie że to Thea z Malcolmem będą głównymi przeciwnikami Oliviera. Ra's chce tylko zabić Malcolma raczej nic nie ma do Oliviera. Kto wie może nawet Ra's zawdzięcza życie Olivierowi bo cały czas tajemniczo Arrow się zachowuje gdy mowa jest o Ra'sie. Zobaczymy co się wydarzy
ciężko mi wyobrazić sobie Thea jako przeciwniczkę Olivera. Może i Malcolm trochę namieszał jej w głowie ale chyba nie aż tak żeby obróciła się przeciwko własnemu bratu. Chociaż wszystko jest możliwe
Ależ on aż tak nie musiał jej mieszać w głowie. Widać po Thea że jest sztuczna wobec Oliviera. Myślę że Malcolm powiedział jej że Olivier to Arrow. Dlatego też szukała potwierdzenia w tym śmiesznym ich klubie.
Może być też zła o te wszystkie kłamstwa kiedy cały czas jej czegoś nie mówił i wg a co do tego jakby się dowiedziała że jest Arrowem to może być znowu zła i miały by kolejny powód żeby z nim walczyć
No może i masz rację Malcolm mógł jej jednak powiedzieć przekonamy się niedługo.
Gdyby tylko efekty działania leku minęły nawet na 10 minut,to Slade od strony psychicznej nic by nie zauważył,bo czy na mirakuru,czy bez,jest tak samo nabuzowany.Ale gdyby zaczął szarpać za krat,jak zapewne codziennie robi (bo niby co innego,poza czytaniem Sun Tzu może tam robić), to zauważyłby,że coś się zmieniło.
A to Slade jest w więzieniu tam gdzie Arrow się zaczynał? Kurdę myślałem że w Santa Prisca. To kto wie może i pojawi się Bane albo jacyś super żołnierze skoro Amanda macza palce w Santa Prisca
Teraz mi przyszedł taki pomysł do głowy. Pewnie tak nie będzie... ale podzielę się. Załóżmy że faktycznie to lekarstwo na mirakuku przestaje działać i Royowi zaczyna odbijać. Później zauważy, że zaczyna wzrastać również jego siła, aż do osiągnięcia pułapu sprzed potraktowania go lekarstwem. Oliver pokojarzy wątki i poleci z pełnymi portami na wyspę, gdzie okaże się, że więzienie jest rozwalone, a po Sladzie ani śladu xD.
Powrót Slade'a, ehh xD Powiem Ci szczerze, że Slade mógłby się uwolnić nawet bez udziału mirakuru - a przynajmniej wychodzę z założenia, że nie bez powodu Malcolm w ostatnim odcinku wspomniał o wyspie-więzieniu i ucieczce. Wprawdzie może to tylko szczegół ale jakoś przykułem uwagę do tej wzmianki jak nie wiem co, w końcu zabójcy z Ligi to też ludzie bez wspomagaczy (chyba, tak zakładam xd)
Też o tym wtedy pomyślałem. Skoro Malcolm twierdził że ucieknie z każdego więzienia w półtorej minuty :) to Slade w ciągu pięciu miesięcy też mógł coś wymyśleć
Przyznam, że żywię nadzieję na występ Slade'a przez ten jeden z wywiadów z kimś tam z twórców serialu na pytanie, czy w tym sezonie Slade powróci i była wymijająca odpowiedź, że może w drugiej połowie z jakąś krótką historią. Cholewnie chciałbym, aby okazało się, że mówiono prawdę a nie trolowano fanów.
Wzmianka o więzieniu na Lian Yu nie była bezcelowa,coś się za tym kryje.A jeśli Malcolm dogada się ze Slade'em w sprawie Ligi w zamian za pomoc w "przedwczesnym zwolnieniu" to Slade może potem realizować swoje marzenia na temat Olivera,albo całego teamu.
Ale chyba widzieliśmy dokładnie,że po "odtruciu" dalej marzył o zemście i nic się zupełnie nie zmieniło.Mirakuru nie było powodem jego nienawiści, tylko spotęgowało tą nienawiść.On sam mówił jeszcze na frachtowcu,że z mirakuru czy bez,nadal będzie go nienawidził i nic tego nie zmieni,co zostało potwierdzone w finale sezonu drugiego.A czy Slade już niema mirakuru w organizmie,pozostaje sprawą otwartą.Mamy jeszcze problem stabilności tego leku,czyli innymi słowy,możliwość osłabnięcia jego działania,lub całkowitego zaniknięcia.Taki motyw wykorzystano już w X-Man Ostatni Bastion,jak zapewne większość wie.Nic nie stoi na przeszkodzie, by i tu tak było.
Oczywiście, że Mirakuru było powodem jego nienawiści, ponieważ jego podświadomość w postaci widma Shado robiła mu mętlik w głowie. I pięciu lat trwania w takim szaleństwie nie wyleczy w sekundę żaden zastrzyk - potrzeba czasu, żeby sobie wszystko poukładać, ochłonąć i wrócić do siebie. Slade się zarzeka, że mirakuru nie ma nic wspólnego z jego nienawiścią, ale tak samo zazdrosny facet zarzeka się, że to wcale nie zazdrość, alkoholik że wcale nie musi się napić, tylko lubi, a matka zmuszająca dziecko do spełniania własnych niespełnionych ambicji, że to dla dobra dziecka. Klasyczne psychologiczne zjawisko, kiedy prawdziwe motywy nazego postępowania są inne, niż nam się wydaje lub niż chcemy przyznać.
Chłopaki, Wasze dwie analizy są świetne i myślę, że oboje macie po części rację : ) Wydaje mi się tylko, że jeśli pojawi się Slade w 'Arrow' to co najwyżej na 2/3 odcinkową historię, nic dłuższego. I trwam przy tym założeniu. JEŚLI rzeczywiście tak by było to śmiało zakładam, że nienawiść zmalała a występ Slade'a będzie dotyczył, być może, czegoś innego, mniej osobistego. Ta postać ma wielki potencjał i nie chciałbym, aby skupiano się tylko przy nim na motywie nienawiści (nie mówię, że ma od razu lubić Olivera czy coś, mam to gdzieś - ale może z powrotem wrócić do swojego fachu np.).
Nie tyle może wrócić do swojego fachu,co (zapewne) nie będzie miał innej możliwości.Wariant pierwszy,całkowicie nie do przyjęcia dla mnie osobiście,to piesek na krótkiej smyczy Amandy.Wariant drugi,już lepszy,to ktoś inny,kto może uwolni go z więzienia i dla kogo będzie musiał jakiś czas pracować,odstawiając chwilowo na bok swoje marzenia,ale oczywiście współpraca będzie na czas określony i kiedyś będzie mógł zająć się swoimi sprawami (Oliverem) a w międzyczasie,może "służbowo" zawitać do Starling,przy okazji przywitać się ze starym kumplem.
"Wiedz dzieciaku,że nie zapomniałem o tobie i kiedyś przyjdzie czas na załatwienie naszych spraw.Dziś nie jestem tu z twojego powodu,ale jeśli nie zejdziesz mi z drogi, to skończy się to dla ciebie źle"
Tak by to mogło wyglądać.Oczywiście Amanda nie zaprzątała by sobie głowy takimi drobnostkami,jak zawiadomienie Olivera o ucieczce jego dawnego kumpla.Może Lyla coś by pisnęła,ale wątpię,by została o tym poinformowana.
Ze Slade'm i ta nienawiścią to może być różnie.
Najważniejsze - nie widzieliśmy co się z nim stało w stanie bez mirakuru, gdy emocje opadły.
Poza tym -- logicznie biorąc, to ta nienawiść jeśli nie jest wywołana mirakuru jest naprawdę idiotyczna.
No i cała relacja Slade - Ollie. To nie przypomina "Ja chcę Cię zabić", albo "Ja chcę Cię zniszczyć" tylko bardziej "powstrzymaj mnie", "zabij mnie"..Cały czas jest akcentowana bliskość między nimi, emocje - Bennett naprawdę rzadko gra nienawiść, zamiast tego wkłada inne emocje, dużą gamę.
A co do komplikacji ze Slade'm w więzieniu i czy ktoś mógł go uwolnić - biorąc pod uwagę jak niebezpieczny okazał się Slade, to z obecnych postaci mógłby go uwolnić chyba Ra's al Ghul, albo jakiś kompletny głupiec lub szaleniec...
Bez mirakuru (na wyspie,bo tylko tam go widzieliśmy) Slade był całkiem spoko,przynajmniej dla przyjaciół,bo dla wrogów,to wiadomo,ale nie zapominajmy,ze to jednak wyszkolony zabójca i tak naprawdę,to raczej do miłych nie należy.Czy ja wiem,czy Ra's by go uwolnił?Chyba jedynie w sytuacji,gdyby chciał "ukarać" Starling City powodując jego ponowną zapaść i w konsekwencji zniszczenie,co Slade'owi szło całkiem nieźle ostatnim razem.A z bombą w głowie nie był by już taki niebezpieczny,przynajmniej dla tych,na których nie nasłała by go Amanda,ale to rozwiązanie ostateczne i niezbyt mi pasujące,bo zabiło by to chyba charakter Slade'a, niejako go 'kastrując". To jak lew w kagańcu,niby dziki i niebezpieczny,a nie może ugryźć.
Amanda jest kompletnym głupcem i szaleńcem, obstawiam bardziej ją że zrobi ze Slade'a płatnego zabójce bądź przyłączy go do Suicide Squad.
Wariant drugi podoba mi się, zresztą chyba byłby 'najbezpieczniejszy' dla postaci Slade'a a zarazem nic by specjalnie nie niszczył. Natomiast wariantu pierwszego nie strawię, jeśli Slade zostanie marionetką Amandy : /
Odcinek mi się podobał- w końcu wiemy coś więcej o naszej Felicity:-)
cała akcja z Felicity jej mamą i Byłym chłopakiem mi się podobała szczególnie kiedy myślałam ze Oliver znowu wpakuje w strzały w oprawce Felicity tak jak to było z Hrabią Vertigo-a tu o dziwo Felka sobie poradziła-Brawo:-)
Mama Smooak-no boska cała jej relacja z Felką na plus-- no i na wszystkich zrobiła pozytywne wrażenie:-)
Sceny Olicity- w końcu były brakowało mi tego w poprzednich odcinkach.
Laurel było mało- denerwowała ale mnie.
Końcowa scena-moje pierwsze słowa to CO???/ Roy zbił Sarę? Jaki miał by motyw? Czy ktoś mu w głowie miesza? Bo mirakuru w sobie już nie ma. W każdym odcinek mi się podobał i czekam z niecierpliwością na następny.
Bardzo dobry odcinek. Bardzo dużo się działo, właściwie wszystkie motywy jakie sie przewineły to na plus.
Do tego mama Felki rulez.
Odcinek na plus. Ray wyrasta na mojego ulubieńca...chyba Arrow spadnie z mojego prywatnego piedestału:p Gość jest rewelacyjny! Nie uwierzę, że Roy zabił Sare..na pewno nie. Nie mogę się doczekać jak będzie funkcjonował trójkąt Thea-Oliver-Merlyn. Laurel bez zmian...jest beznadziejna.
Odcinek pełen gagów - po tym jak wiadomo było, że pojawi się matka Felicity od razu można było przypuszczać, że zrobią schemat 'wstydzę się za swoją matkę'. Ale nie sądziłem, ze wyjdzie tak śmiesznie xD Ale do rzeczy:
- fajny początek odcinka z 'każdy trenuje z każdym' i 'co robią zwykli ludzie o tej porze?' xD
- matka Felicity całkiem niezła, raczej dobrali ciekawą;
- Felicity wersja emo czy gothhhhh.. WOW; z drugiej strony uważałem ją do tej pory za wstydliwą osobę, a wcale takowa nie była, ciekawe;
- fajnie połączyli retrospekcje z Felicity z tego odcinka ze 'sprawą do rozwiązania' w tym samym odcinku;
- super, że Thea stawia się wreszcie Oliverowi - jest ciekawiej z tego powodu, jest ciekawiej, a nie, że brat zawsze ma rację;
- podobała mi się scena, gdzie Oliver stoi przed 'oknami' i gaszą się wszystkie światła.. jak jakaś taka komiksowa xd
- Diggle z córeczką - urocze <3
- jak tak ten odcinek oglądałem nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Roy poczynił wielkie postępy u boku Olivera. Biorąc po uwagę jak to wyglądało w s2 muszę przyznać, że nieźle się to prezentuje: strzela pewnie równie dobrze co Oliver : )
- "Who were they?" - Oliver, Batman stajl xD
- Oliver jest 'out of touch', i następna scena.. Ray Palmer xP
- poważna scena Felicity - matka Felicity mnie wzruszyła : (
- "Felicity zawsze ma przy sobie tel." xD
- czy były chłopak Felki nie wspominał o 'Dr. Philu"? To chyba na tym samym kanale co Arrow xd
- jak zobaczyłem Diggle'a w kominiarce w akcji to stwierdziłem, że powinien zostać którymś z przydupasów Olivera... xd Znaczy, niby jest, ale jeśli ma być w polu to niech przywdzieje se kostium xP
- myślicie, że skoro Thea już prze/szkolona, a Roy to Arsenal bądź jaki Red Arrow, to 'Speedy' faktycznie kiedyś zostanie.. Speedy? Tak mi przyszło do głowy, że teraz ma to ręce i nogi.
- i cliffhanger.. ciekawe, czy to tylko koszmar senny czy faktycznie tak było. Jak dla mnie pierwsze rozwiązanie co by dać widzom mocniej się zastanawiać że sprawa nie jest tak prosta jak sie wydaje. Jak się wydaje xd
Gagi, wypisywałem na bieżąco bo nie sposób się nie śmiać (trochę upraszczam, ale myślę że sens zachowany)
+ "czego nie ma Queen Consolidated?" - "Dzwonka do drzwi"
+ "aaaahhhhhh" - wersja przy przywitaniu matki Felki i wersja Felicity z przerażenia;
+ "Byłaś adoptowana?"
+ "Jak wielu milionerów znasz?"
+ "Whose this little nugget?" xD
+ "Nie możemy jej znieść tam na dół" - "To nie tak, że komuś wygada" - "Co ona... nie będę czuł się dobrze z nią na dole" - "Niech mi bóg dopomoże.. moja matka kocha dzieci" - "Naprawdęęęę?";
+ "Lovers.. that word sounds creepy now matter what you say"
Ogólnie dobry odcinek i nic ponadto.
Hehe jak dla mnie Roy znowu jakiś dziwny i dziecinny przy scenie gdzie razem z Digglem strzelali do tych typów co chcieli zajumać kasę. Chodzi mi konkretnie jak ciotowato Roy strzelał do nich i stał jak słup jak do niego strzelali ;) podobna głupia scena do tej ze skokiem. ;) Coś chyba serio w głowie Roya się przewraca ;)
A co do tego koszmaru to faktycznie to może był tylko koszmar. A jeśli prawda to znaczy że to całe mirakuru ma związek z wodami z Jam Łazarza. Trzeba pamiętać że kąpiele w niej powodowały zaburzenia psychiczne, co prawda Ra's był bardzo wytrzymały na to ale nie raz miewał ataki agresji nawet i w stosunku do Tali. Jeśli mirakuru działa tak samo to się nie zdziwię jeśli serio to zrobił Roy. Być może to antidotum tylko złagodziło w pewnym stopniu mirakuru u Roya, ale nie wyczyściło z niego całości.
P.S. Znowu było Santa Prisca ;) czyżby to A.R.G.U.S miało testować Venom na więźniach? ;)
W sumie specjalnie nie zwracałem uwagi jak wygląda Roy tylko, że strzelał do celu, haha xD Biorąc pod uwagę 'bezsenność' trwającą już od odcinka z powrotem Thei można założyć, że coś z nim nie teges. Przekonamy się, jak już się z tym upora : )
"P.S. Znowu było Santa Prisca ;) czyżby to A.R.G.U.S miało testować Venom na więźniach? ;)"
A teraz mnie zaciekawiłeś, możesz rozwinąć? ; )
Santa Prisca to więzienie w którym był Bane i testowali tam na więźniach Venom. W serialu prawdopodobnie w Santa Prisca osadzony jest teraz Slade. No i było że ta kobieta Diggla właśnie jest w Santa Prisca u Amandy Waller ;) cholera wie co one tam knują. Być może chcą jeszcze Slade'a wykorzystać
Muszę przyznać, że umknęła mi ta wzmianka o kobiecie Diggla w Santa Prisca u Waller. Faktycznie coś się święci - nie, że od razu, ale prędzej czy później z pewnością o coś będzie chodzić.
Wchodze na forum..czytam posty..i widzę wpis matiiiiego, który opisuje w 90% to co myślę po seansie:-) .dopisze tylko tyle ze jestem mega spóźniona z tym komentarzem po odcinku:-)
Te 10% to moje niezadowolenie z tego ze nie pokazali więcej scen Mama Smoak vs Team Arrow:-) ..mogło być ciekawie:-)
Zdecydowanie się zgadzam - mogło być więcej MamaSmoak na rzecz np. tej ostatniej akcji Oliver vs karabiny (wiem, że miało wyjść super ale mi się ten montaż nie podobał..). Ale może pojawi się jeszcze w s3, coś wiadomo? W sensie, w tym odcinku matka z córka już sobie pogadały, następnym wypad do Starling mógłby zajmować same gagi xp
Odcinek bardzo mi się podobał. Lubię tę sekwencję na początku odcinka. Kocham Donne Smoak! Uwielbiam ją i potrzebuję więcej. A ta scena zapoznania Team Arrow z Donną, bezcenna. Chyba po tych kilku odcinkach przekonałam się do Ray. Nie chodzi o to, że miałam coś do postaci. Jedynie do aktora nie mogłam się przyzwyczaić. Ale teraz już jest wszystko okej. Relacja między Oliverem i Thea na plus. Nie wiem czy dokładnie zrozumiałam, ale Oliver wprowadza się do Thei? Jak tak, to nie mogę się tego doczekać. Felicity. Prawie każda scena mi się z nią podobała. Trochę do gustu nie przypadła mi jako gotka, ale jest ok. Szacun dla Emily Bett za tak wspaniałe zagranie :) Ahh, Olicity! Trochę mi tego brakowało, ale też nie przesadzajmy by było coś w każdym odcinku. Toby się nam szybko znudziło, a tak jest dobrze. Trochę tego, trochę tamtego, wszystko się ładnie równoważy :)
Co do Roy'a to myślę, że nie zabił Sary. Myślę, że po prostu przypomina sobie co zrobił pod wpływem Mirakuru. Trochę wątpię w tą teorię o hipnozie. Ale to wciąż teoria i każdy ma do niej prawo. Poza tym nie bez powodu zostały użyte czarne strzały :)
Odcinek bardzo na plus, był takim świeżym oddechem po tym całym żalu. obyśmy zobaczyli jeszcze kilka takich :)
Dobry odcinek, skupiający się przede wszystkim na relacjach rodzinnych.
1) Mama Felicity zdecydowanie na plus. Mimo, że nie posiada wybitnej inteligencji, zdecydowanie ma zwykłą mądrość życiową. Twarda sztuka :)
2) Exboyfriend Felicity - jak zwykle za większością pompatycznych haseł kryje się zwykła walka o pieniądze.
3) Thea wyraźnie zakreśla granice swojej osobowości. Ciekawe jak długo pozostanie Szwajcarią. Merlyn będzie miał kłopoty z jej niezależnością. Zastanawiało mnie jakim cudem jeszcze nie odkryła co się mieści w jej klubie.
4) Fantastyczna scena z Digglem i jego córeczką. Nowocześni tatusiowe też muszą godzić pracę z wychowywaniem dziecka :)
5) Do Laurel chyba w końcu dotarło, że przede wszystkich musi coś zrobić dla siebie a nie dla siostry. Ted Grant zapowiada się na interesującego nauczyciela. Swoją drogą na z trójki: Merlyn, Oliver i Grant to ten pierwszy ma największe osiągnięcia pedagogiczne.
6) Super, że Felicity sama się uratowała. Ciekawa jestem jak ona w ogóle funkcjonuje w pracy po "nocach z Oliverem".
7) Największe zaskoczenie: Oliver po raz kolejny w tym sezonie uzewnętrznia swoje uczucia do Felicity, poza tym oni naprawdę z sobą rozmawiają!
8) Poza tym spodobał mi się kontrast z pierwszych minut: trzy treningi, a scena pomiędzy Rayem i Felicity. Ta dwójka też ćwiczy, tylko na innej płaszczyźnie:)
9) Na koniec zdecydowanie nie kupuję opcji jakoby Roy był zabójcą. Gdzie się podziała Sin ?
Odcinek kozacki tyle.Matka Felki ukradła odcinek ,potem wysuczona Thea ,a na szarym miejscu gothka Felka.Zakochalem sie w tym odcinku,choć sceny walki wyglądały na nieco słabsze.Końcówka zrobiła mi z mózgu sieczkę.No akurat tego wariantu nie obstawiałem i chyba nikt nie obstawiał.Aż podniosę ocenę o te 2 oczka.
- Być może faktycznie cudowne antidotum nie pomogło wypłukać mirakuru z organizmu? Być może Roy wciąż miewa napady co pewną noc, traci nad sobą kontrolę? (tak jak wilkołak :D). W cholerę mnie to zaintrygowało.
- Laurel osiąga już apogeum irytacji w tym serialu. Po prostu nie umie moim zdaniem grać, jeszcze w roli wielce rozwścieczonej KOZACZKI, która rozżalona szuka problemów. Powinni ją wymienić.
- Thea... przyznam, że przez pierwszy sezon była moją ulubioną postacią. Zarówno postać jak i aktorka, piękna, miła, życzliwa, naturalna. Teraz nie pasuje mi zbytnio do roli złego charakterku. I jeśli naprawdę robi Olliego w JAJO to moim zdaniem scenariusz trochę do wymiany powinien być. Rozumiem, że ją okłamał ale bez przesady... był przy niej ciągle, i mimo, że nie jest biologicznym bratem to spędził z nią całe życie. Jeżeli jedno kłamstewko zadecydowało o tym, że tyle lat poszło w zapomnienie i nagle przechodzi na stronę ojca, którego zna przeogromnie zabawny okres czasu to będzie po prostu debilizm :D
Ale w temacie sezonu... trzyma poziom poprzedników, odcinek świetny i oby tak dalej :V
Odcinek z dużą ilością Felicity, więc oczywiście mi się podobał. Były miłe słowa między Felicity i Oliverem, dobrze. Donna Smoak wprowadziła sporo humor i bardzo się cieszę. Sprawa z Brother Eye nie wydaje mi się zakończona. Cooper raczej był tylko pionkiem w tym czymkolwiek to było. Może Malcolm za tym wszystkim stoi i to był tylko test przed czymś większym. Malcolm wrócił do miasta i oprócz Theą musi czymś innym się zajmować. Czymś nielegalnym, bo on już taki jest. A może stał za tym wszystkim Ra's. Opowieści Malcolma nie muszą być wcale prawdą. Nawet Ra's w XXI wieku musi widzieć jaką władzę daje kontrola nad energią. W tym momencie słowo energia wydało mi się kluczowe dla możliwej przyszłej akcji. Przecież to Ray ciągle ma obsesję na punkcie energii. Jednak dalej nie sądzę, aby miał być czarnym charakterem. Lubię jego poczucie humoru, chociaż niektóre sceny z nim wydają się umieszczane na siłę, aby miał co robić w serialu. Mimo wszystko miło się go ogląda. Oprócz tekstu z adopcją. Nie było to miłe dla matki Felicity, nawet jako żart.
Oliver jest przyrodnim bratem Thei, mieli tą samą matkę, więc są biologicznym rodzeństwem. Nigdy nie miałam wielkiego problemu z postacią Thei, chociaż zbytnio mnie nie ciekawiła. Jak miała humory w 1 czy 2 sezonie miała do tego powody. Teraz trudno stwierdzić jaka jest. Wydaje mi się, że nie wszystko co się działo z nią przez te 5 miesięcy treningu z Malcolmem zostało wyjawione. Mam wrażenie, że ta postać nadal jest w trakcie zmian, że bardziej pogrąży się w mroku. Przed nią od odkrycia największy sekret o Arrow. Myślę, że po tym wszystko między nią i Oliverem rozpadnie się i ona wybierze ojca.
Laurel od pierwszego odcinka i zdania "Laurel Dinah Lance, zawsze ratuje świat" czy jakoś tak była u mnie na przegranej pozycji. Krystalizowało się u mnie to przekonanie przeszło 2 lata i teraz jestem pewna, że ta postać pozostanie u mnie zawsze największym minusem serialu. Nie kupiłam "oczywistej prawdy" z komiksów, nie przemówiło to do mnie. Kiedy patrzę na sceny z Laurel prawie widzę napis na dole ekranu: "Widzowie to jest przyszła Black Canary, musicie ją tolerować, nie wychodzi nam, ale przecież ciągle dajemy Wam te cudowne komiksowe nawiązania. Musicie to kupić, nieważne, że to zakalec, ale z czarną skórzaną kurtką, ona kocha czarny kolor i Nyssa dała jej błogosławieństwo na nowej drodze życia. Wow".
Mam kilka teorii dlaczego Roy śnił o zabójstwie. Pierwsza, że osobiście zabił, bo odezwało się w nim mirakuru. Druga, że był świadkiem zabójstwa i sny zmieniają co się wydarzyło na jawie. Trzecia, że zabił, ale nie pod wpływem mirakuru, ale ktoś go kontroluje lekami czy hipnozą. Najbardziej chciałabym, aby druga teoria była prawdziwa.
Odcinek fajny bo było sporo humoru i wreszcie poznaliśmy nieco więcej z życia Felicity. Jej sceny z Palmere słodkie, ładna by była z nich para.
Co do tych snów przy końcu odcinka to stawiam, że to nie Roy zabił Sarę ;-)