Odcinek w sumie średni, śmiesznie było zobaczyć Felicity w emo-wersji, poza tym nic specjalnie
ciekawego się nie działo. Jednak zakończenie, MIAZGA!
Jak sądzicie Roy ma takie koszmary po prostu czy dlatego, że zabił Sarę?
Jeśli producenci nie zaskoczą czymś oryginalnym przyszłe wydarzenia z Rayem i Felicity będą wyglądać tak. W jakimś momencie spróbują się umawiać, może będą razem, ale i tak wszystko się rozpadnie. Z jednego prostego powodu, bo on jest idealny. Widz patrzy na Raya i Felicity i myśli, dlaczego ona z nim nie będzie, byliby taką idealną parą. Z nim Felicity nie miałaby problemów, rozumiałaby się, bo mają podobne poczucie humoru. W dodatku on jest bogaty, traktuje ją jak księżniczkę. Co prawda może ma na razie jakieś ukryte motywy, ale wszystko moze się zmienić. Zabawa polega na tym, że idealnie pasujący do siebie ludzie nie tworzą idealnych związków. Ludzie muszą się od siebie różnić, aby nawzajem uzupełniać. Stara prawda mówi, że przeciwieństwa się przyciągają. Ta prawda była wyłożona jasno w odcinku "The Flash", gdy zawitała tam Felicity. Jeszcze jedno potwierdza, że Ray jest "idealny" dla Felicity i tym bardziej ostatecznie nie będzie z nią. Będzie to raczej SPOILER. On jest Żydem, jak Felicity. Producenci wykreowali więc idealnego mężczyznę dla niego. Prawie widać na horyzoncie tradycyjne żydowskie wesele, na którym Donna by brylowała. Ray jest tak idealny, że ostatecznie ona wybierze tego bardzo nieidealnego, czyli Olivera. Być może dlatego, że po prostu Felicity kocha Olivera, a on ją.
No nie wiem nie wiem czy Oliver ją kocha, fajnieby było żeby byli razem :)
Nie sądzę, że Ray jest idealny mało o nim wiemy, a na pewno ma jakieś "zamiary wobec Felicity". A to, że przeciwieństwa się przyciągają to mit, jest wręcz odwrotnie z tego co mówią badania :)
Oliver w odcinku na + :-) ..On nawet zaczął temat uczuć do Fel..tylko ona to ucieła...tak wiec wyglada na to ze kocha:-)
A nie sądzisz, że byłoby interesujące złamać schemat ? Po dzisiejszym odcinku Palmer nie wydaje mi się idealny - jego obsesja na temat wynalazków i nauki jest zastanawiajaca. Miałam momentami wrażenie, że zachowuje się jak małe dziecko, kto z rana przychodzi do mieszkania obcej osoby - naruszajac jej prywatność i proponuje zabawę w jego piaskownicy. Palmer bywa tak zapatrzony w swój cel, że czasami nie liczy się z uczuciami innych. Jego usprawiedliwienie: jestem najmądrzejszy i tak wiem najlepiej. Lubię Olicity, ale z drugiej strony mam wrażenie, że ewentualna zmiana schematu pchnęłaby serial na nowe, ciekawe tory.
Odnośnie Thei - myślę, że będzie Mią z komiksów - współpracowniczką Arrowa. Nie potrafię sobie wyobrazić w jaki sposób Merlyn zyskałby na nią wpływ by zapomniała o swoich uczuciach wobec brata. Uważam, że fakt iż posiada własną tajemnicę pozwoli jej inaczej spojrzeć na sekrety innych. Thea ma siłę swojej matki i bardzo ją przypomina. Mojra potrafiła się przeciwstawić Merlynowi.
Co do Laurel - rozumiem Twoje stanowisko, mnie też irytuje gra tej aktorki. Laurel przypomina mi Lanę Lang z serialu. Ta postać też wielu irytowała, mimo że na koniec stała się super bohaterką:)
"Laurel przypomina mi Lanę Lang z serialu. Ta postać też wielu irytowała, mimo że na koniec stała się super bohaterką:)"
Super, nie jestem 'wielu' ponieważ mnie nie irytowała. W zasadzie jest to chyba jeden z nielicznych seriali gdzie nie było osoby, która by mnie irytowała. Ale chyba rozumiem przekaz.
W świecie "Arrow" największym przełamaniem schematu jest związek Olivera i Felicity. Widać, że Ray Palmer , że jest w pewien sposób wzorowany na postaci Tony'ego Starka. Twórcy "Arrow" lubią takie "podkradanie" z Marvela, Guggenheim pracuje także dla Marvela przy komiksie, a jego żona przy konkurencyjnym serialu "MAoS". Różnica jest taka, że Tony Stark to naprawdę seksowny mężczyzna, a Ray Palmer, przynajmniej z mojego punktu widzenia, nie bardzo ma to coś. Nikt też nie zastanawia się czy Palmer kogoś nie ma. Nie wiadomo nic o jego życiu prywatnym. Co prawda spoiler do 7 odcinka wskazuje, że raczej nie ma, ale obecnie nawet nie wiadomo czy jemu podoba się Felicity. Jednak jeśli tak , napisałam najbardziej możliwy scenariusz. Poza wszystkim w "Arrow" głównym bohaterem jest Oliver Queen, więc jego uczucia liczą się najbardziej. Jakim byłby bohaterem, gdyby nie potrafił wygrać walki o kobietę, którą kocha. Prawdą jest też, że nie wyobrażam sobie stałej obecności Palmera w "Arrow". Teraz jest właścicielem firmy Olivera, ale przecież nie może być tak cały czas. Oliver musi odzyskać firmę, to wpisuje się w jego walkę o odzyskiwanie utraconego człowieczeństwa i życia jakie odebrało mu 5 lat poza Starling City. Firma jest jego dziedzictwem po rodzicach, którzy zawsze o nią walczyli. Nawet jak Palmer zostanie superbohaterem i ewentualnie mógłby pomagać Arrow lub sam działać, nie ma na stałe dla niego miejsca. Nawet teraz jest dużo stałych bohaterów w serialu, że połowa pełni prawie rolę statystów w niektórych odcinkach. Praktycznie nie ma odcinka, gdzie wszyscy mieliby po równo czasu antenowego. Taka postać jak The Atom nie będzie miała po prostu miejsca, aby się rozwijać w "Arrow".
Jeśli chodzi Theę mogłabym się zgodzić, gdyby nie ciągłe powtarzanie SPOILER Guggenheima w wywiadach, że w kwestii Theii i nazewnictwa Speedy niekoniecznie może być tak jakby było najprościej. Widziałam to tyle razy w wywiadach, że nie mam pewności, że ona będzie Speedy, nawet mimo imienia Mia w odcinku "Corto Maltese" i faktu jakie było panieńskie nazwisko jej matki.
Ps..jest nowe promo na którym widać że Palmer całuje Felicity:-( -nie lubię gościa -chcę Olicity !!!
1) Dla mnie (pomijając słynne promo) Ray widzi w Felicity partnera intelektualnego, który stanowi jego uzupełnienie w realizacji wizji Star City. Co prawda próbuje nadać ich relacji bardziej przyjacielski wymiar poprzez nakłanianie do zwierzeń. Póki co on chce rozmawiać, ona nie. Po prostu jeszcze mu nie ufa.
2) Do tej pory nie widziałam w Palmerze elementów Starka. Może dlatego, że dla mnie Iron Man w wydaniu Downeya Juniora to przede wszyskim egotyk i indywidualista. Ale to ciekawa koncepcja.
3) Masz rację główny bohater powinien wygrać walkę o serce swojej kobiety. Poza tym Oliver w tym sezonie podkreśla jak jest bardzo przywiązany do dziedzictwa rodziców. Moje obawy budzi tylko czy twórcy poradzą sobie z trójkątem Felicity-Oliver-Ray, skoro nie popisali się (w mojej ocenie) w relacji Laurel-Tommy-Oliver (tam podłoże było dużo głębsze: kobieta którą podobno Oliver kochał przez pół życia oraz najlepsi przyjaciele).
4) Rzeczywiście skoro twórcy idąc za komiksami skupiają się przede wszystkim na rozwoju Laurel, która na niwie super bohaterów będzie partnerem Arrowa, to dla The Atom nie ma miejsca w serialu. A szkoda...
tu akurat nie ma wątpliwości że między Felicity a Rayem będzie flirt może coś więcej ale ostatecznie będzie ona z Oliverem.
No chyba, że Ray wczesniej ją zwolni bo pracownikiem miesiąca to ona na pewno nie zostanie:p
Trzy mocne akcenty tego odcinka.
1. Nawiązanie do Santa Prisca.
2. Końcówka
3. Najmocniejszy jak na razie akcent całego tego sezonu Malcolm Marlyn.
Aktor co gra Malcolma jeszcze bardziej mi się podoba niż Slade. Jest bardziej wyrazisty, bardziej tajemniczy i intrygujący. Oby pojawiał się jak najczęściej nawet przez taką krótką chwilę jak w tym odcinku.
Tak masz rację :) ogólnie też jest lepszym aktorem od Manu. Oby pojawiał się jak najczęściej w sumie jest głównym przeciwnikiem Green Arrow'a ;)
Chyba jeden ze słabszych odcinków wszystkich sezonów. Wątek dziewczyny, która na studiach była (z braku lepszego słowa) `emo` oklepany w co drugim amerykańskim filmie. Mało akcji, generalnie nudy na pudy.
Na plus jedynie:
- sceny z żartownisiem Palmer'em - powoli się przekonuję do gościa.
- Malcolm - wystarczy, że się pojawi na ekranie i już człowiek się zastanawia, o co chodzi :)
- Końcówka z Roy'em - wcięło mnie w fotel, scenarzyści się naprawdę postarali.
Czy to nie jest tak, że Sara potrafiła jak Oli i Merlinek unikać strzał i łapać je w ręce?
To musiała być osoba której sie nie spodziewała czyli np, Roy,
Przy morderstwie Sary słuchać naciąganie i puszczanie cięciwy (https://www.youtube.com/watch?v=eZAO7MnJdKc) łuku. W końcowej scenie tego odcinka Roy rzuca strzałami (wtf) więc raczej on jej nie zabił.
Jak pisałem wyżej to po prostu podgrzewanie atmosfery przez scenarzystów.
Naszła mnie też taka myśl (prawie jak csi kryminalne zagadki): w scenie w której Roy rzucaja strzały nie ma na rękach rękawic więc teoretycznie powinny być jakieś odciski palców. Skoro zbadali kawałek szkła od butelki to logicznym jest że zbadali także każdy milimetr tych strzał. Roy był nie raz gościem na posterunku policji więc powinien być w bazie danych :)
Odcinek bardzo fajny ;) Dużo dowiedzieliśmy się o Felicity i jej życiu ;) Donna Smoak bardzo fajnie zagrała mam nadzieję że nie pojawiła się tylko w tym odcinku mam nadzieję że jeszcze ją zobaczymy ;) Początek odcinka i treningi głównych bohaterów też ciekawie przedstawione ;) Fajne że pokazali tez Malcolma jak się przyglądał Thei i Oliverowi ciekawe co on ma w głowie i o czy myśli jak to się dalej potoczy ;) Końcówka odcinka bardzo zaskakująca ale wątpię żeby to naprawdę Roy zabił Sarę ogólnie on ostatnio się ciągle dziwnie zachowuje więc to znak że coś się szykuje i coś nadchodzi wg ciekawe o co może chodzić dlaczego mu się tak dzieje ;)
Mam nową teorię, ale ma ona słaby punkt. Gdyby nie fakt, że w śnie Roy mówił do Sary po imieniu, możliwe byłoby, że zabił ją nie pod wpływem mirakuru, ale nie z własnej woli pod wpływem nowego narkotyku Vertigo. Przecież to był odcinek, gdy widzowie poznali jego działanie. Kto zażył nowe Vertigo widział swój najgorszy lęk i mógłby chcieć go pokonać lub "zabić". Roy mógłby widzieć kogoś innego zamiast Sary i dlatego zabić. Tylko jak pisałam użycie imienia Sary burzy moją teorię :P Chociaż mogłoby być też tak, że Roy pod wpływem narkotyku wiedział, że to Sara, ale widział ją jako zagrożenie. Narkotyk mógłby zmienić jego postrzeganie rzeczywistości.
mniej więcej od 19min 05 sek oliver mówi o zabójstwie sary
https://www.youtube.com/watch?v=QDMKcXCPjYg
ze słuchu mam problem ze zrozumieniem ale chodzi chyba o to że to najbardziej zaskakujący wątek jaki mieli dotychczas
Roy jak najbardziej do tego pasuje. (chociaż i tak myślę że to nie on) ale ktoś na zlecenie Rasa też raczej nie bo to za proste
Ejj, to nie takie głupie zważywszy, że jak zauważyłaś w tymże odcinku był wątek z Vertigo. Poza tym sprawiło by to, że relacja Roy - Oliver w pewnym momencie musiała by się nieco popsuć.. nieco, bo Oliver zaakceptowałby fakt narkotyku. Z drugiej strony gdyby okazała się prawdziwa to greet ma rację: skoro tak bacznie sprawdzili kawałeczek szkła to co by zrobili z całą strzałą - byłby to błąd logiczny (no chyba, że Roy przy okazji w koszmarze widzi jak rzuca gołymi rękoma, a w rzeczywistości strzelał z łuku w kostiumie.. xd).
ja uwazam ze nie ma co o tym dyskutowac i sie nakrecac. wyemituja odcinki to sie wszystkiego dowiemy. Mi od wymyslania teori sie mozg lansuje i mam glupie sny przez to
No dobra,tylko z jakiej paki znalazł by się akurat na tym dachu?Skąd by wiedział,że ona tam jest?Jeśli to oczywiście on by zrobił,to ktoś myślał by go wysłać w to konkretne miejsce,zrobić mu jakieś pranie mózgu,czy coś.A może to ktoś od Flasha,w sensie jakiś "metaczłowiek" ze zdolnościami psychicznymi?Może to będzie temat na oba wspólne odcinki?Niedorzeczne raczej,bo w czym by mu przeszkadzała Sara?
Właściwie nie wiadomo do końca jak działa nowe vertigo. Może poza omamami można również wpływać na działania osoby. Oliver to zwalczył, więc widzowie nie poznali całego etapu działania narkotyku. Druga osoba pod wpływem narkotyku, gangster, została zabita. Być może dawka również ma znaczenie. Ewentualnie ktoś pracujący dla Vertigo stworzył inne rodzaje narkotyków, mających różne działania. Nowy Vertigo musiał mieć wspólnika, jego słowa do Olivera w pewien sposób na to wskazywały, że zawsze będzie jakiś nowy Vertigo. W dodatku powiedział coś co skojarzyło mi się ze Slade'em i Isabel przed tymi słowami, że zawsze będzie nowy Vertigo. Cała trójka chwilę przed przegraną zachowywała się podobnie, mówiła słowami jak wyuczonymi w kulcie. Nie wiem czy to celowe czy scenarzyści po prostu powtarzają się w dialogach.
Nie sądzę by to był Roy. Jego sny dla mnie są projekcja jego największego lęku: znowu będzie potworem, który rani bliskie osoby. To może być efekt przyjmowania vertigo lub wpływ tego tajemniczego "Setha" - villaina, który miał mieć władzę nad umysłami innych.
Nie zgadza mi się linia czasu, jakim cudem wylądowałby na tym konkretnym dachu, a ponadto nawet jeśli był na patrolu, to nie w tej bluzie. Obecnie paraduje w nowym stroju Arsenala.
po 'ochłonięciu' , jestem prawie pewna, że to jednak nie Roy. Myślicie, że podaliby nam to tak na tacy?
Poza tym Sara odwracając się do zabójcy mówi 'co ty tu robisz?" i słychać po głosie ,że jest zła/przestraszona. Skoro byli z Royem w jednej drużynie, to raczej powinno być coś w stylu "cześć Roy" .
no z tym strachem masz racje ze byla pzestraszona i zdziwiona chyba. na moje to ktos kogo nie widzielismy jeszcze w serialu. ktos z przeszlosci Sary
Odcinek średniawy, bo chyba jestem jedyny, który totalnie nie przepada za Felicity, a tutaj chcieli jej postacią wręcz zamęzczyć, ale końcówka mega, zwiastuje fantastyczne i emocjonujące kolejne odcinki.
Co do Felicity, to też nie przepadam za nią. Irytuje mnie tym ciągłym, głupkowatym gadaniem bez sensu.Nie jest to ani trochę zabawne.
A już kompletnie nie mogę zrozumieć zachwytów nad jej urodą i parciem na związek z Oliverem.
No nareszcie znalazłem bratnią duszę w tej kwestii, wszyscy najeżdzają na Laurel, jest troszkę irytująca to prawda, ale ma taki "mój" typ urody przez co i tak lubię jej postać, a Felicity jest przerysowana, momentami zabawna, ale zasadniczo żenująca, uroda dziewczyny z mięsnego, a związek z Oliverem byłby strzałem w kolano świetnego serialu.