Oglądałem sobie Arrowa od czasu do czasu, aż pewnego dnia nadrobiłem cały serial odcinek po odcinku, potem doszłem do 3 sezonu który jest powszechnie hejcony. Przeżyłem dzięki postaciom Raya i Arsenala :) Sezon 4 jest jeszcze gorszy:
Laurel jest autorytetem dla lepiej wyszkolonej Thei (chociaż obie panie nie powinny być JESZCZE na poziomie Arrowa), chociaż widzieliśmy może 3 razy jak trenowała
Arrow w pierwszym sezonie wybił pół mafii, Diggle był żołnierzem, w 4 nie radzą sobie bez siebie, bo inaczej Felicity nie miałaby innej roli niż pocieszanie ich.
Green Arrow nie radzi sobie z jakimś karciarzem, chociaż lekko pokonał opętanego Flasha.
Za to Felicity z tym kolesiem radzi sobie kopem.
W imię poprawności politycznej pojawił się czarny gej... który jest nieśmiertelny (przeżywa żyrandol w głowę), zostaje wtajemniczany we wszystko
Diggle który kiedyś biegał bez maski, a jak już to ubierał kominiarkę, dzisiaj lata w hełmie Magneto z szybką...
Mimo posiadania małej córeczki i braku zaufania do Arrowa, John Diggle wciąż mu pomaga, z jakiegoś powodu
Oliver naraził jego córke i żonę na niebezpieczeństwo, mimo to Diggle wybaczył mu bo przyjął za niego kartę w kolano...
Nic dodać nic ująć :D Jeszcze umiejętności Thei można jakoś byle jak (ale zawsze) wyjaśnić - w końcu uczył ją członek Ligii, ale Laurel? Parę lekcji z pięściarzem i dwa spotkania z Nyssą i babka pokonuje świetnie wyszkolonych członków Ligii, gdzie walka jest 3 na 1 :D Dlatego ubolewam że jej nie wysłali pod głupim pretekstem do LoT, prawdziwa Black Canary to Sara, której świetne umiejętności były logicznie uzasadnione (no i ona przynajmniej sprawiała WRAŻENIE takiej co wie co robi, a aktorka grająca Laurel...)
Laurel powinna zostać zabita, żeby udowodnić że nie wystarczy kilka treningów, żeby zostać superbohaterem, Diggle powinien wrócić do rodziny, a Oliverowi powinna pomagać tylko Thea, a Sara do Legends :)
Ale to że pokazali, że laurel miała tylko kilka treningów to nie znaczy że miała ich faktycznie tyle ile pokazali. Cos tam trenowała zawsze. Póxniej trening z bokserem (nie trzy treningi ale całe meisiące) No i Ostatnie pół roku kiedy nie było Olliego też pewnie nie próżnowała.
Jasne, to i tak jest naciągane - ale mówienie o kilku treningach to także przesada.