PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=644652}

Arrow

2012 - 2020
7,3 64 tys. ocen
7,3 10 1 63888
6,0 13 krytyków
Arrow
powrót do forum serialu Arrow

s04e20 - OPINIE

ocenił(a) serial na 8

Jak dla mnie odcinek równie przełomowy co 18. Nie spodziewałem się aż tak dobrego odcinka. Oczywiście tak szybka nauka kontroli przed magią Darkha jest jak zwykle naciągana, ale cały odcinek skradł chyba Diggle. Nie spodziewałem się, że w końcu oprzytomnieje i załatwi Andy'ego. Miał go na widelcu i choć ten wypominał mu Laurel a także rodzinę, i tak nic mu nie zrobił. Przy następnym spotkaniu się zrehabilitował.
Co do Genesis - bardzo fajny początek odcinka. Ta czystka wyszła po części komediowo. Ten Armitage przewijał się przez kilka epizodów. W końcu dostał za swoje. Co do walki Olliego i Darkha wyszła nawet dobrze. Atak z zaskoczenia jak najbardziej i nawet to zdziwienie Darkha kiedy jego hokus pokus nie zadziałało wyszło fajnie.
Co do Thei - znów wpakowała się w tarapaty. Miałem nadzieję, że Alex okaże się zły, ale z własnej woli. A on jest po prostu pod wpływem tych "witamin". Ale zawsze coś się dzieje. Podobała mi się końcówka z próbą ucieczki Thei i rozmową Teamu w tle.

Ogólna ocena 8/10 ( Uważam, że zdecydowanie lepszy odcinek niż wczorajszy Flasha)

ocenił(a) serial na 7
359

Odcinek dobry, ale z tym porównywaniem do Flasha bym nie przesadzał.
Nawet najgorszy odcinek Flasha kopie dupę najlepszemu odcinkowi Arrow. Arrow w tej chwili jest bajeczką dla grzecznych dzieci. Cała ta magia zniszczyła ten serial. Teraz jeszcze dochodzi jakieś dziwne miejsce, w którym została uwięziona Thea z Alexem. Sam Darhk jako villain też nie jest jakiś genialny. Zoom jest dużo lepszym złoczyńcą.

Myślałem, że Oliver dłużej pobawi się z Darhkiem, a to trwało ułamek sekundy. Dowiedzieliśmy się też skąd wziął się Deathstrooke z australijskiego trailera. Nic specjalnego, kolejne zwidy Oliego.

Podsumowując odcinek duuużo lepszy niż poprzednie, ale nadal szału nie ma.

Azazel94

odcinek dobry, zaskoczył mnie pozytywnie, dużo się działo, nie było ckliwych gadek i Felicity tak nie drażniła jak zwykle tylko nawet miała przebłyski dobrej formy z drugiego sezonu w tym kasynie :) ale faktycznie Diggle był najlepszy w tym odcinku i to był też duży plus odcinka, więcej Diggla bym prosił w następnych odcinkach

ocenił(a) serial na 10
MerleDixon

Felicity jest chyba pierwszą postacią (odkąd zacząłem oglądać produkcje CW) której życzę szybkiego odejścia z serialu i ten odcinek tego nie zmienił. Chyba na dobre sie do niej zraziłem , po prostu jest koszmarna ;/

No ale mniejsza z nią. Spodobała mi sie za to Anna Fortune i mam nadzieję że jeszcze sie gdzieś pojawi ;)

Co do Diggle'a to teraz pewnie będzie mieć moralniaka a moralniaki w Arrow są doprawdy męczące więc nie jestem pewien czy chciałbym by obecnie było go więcej :D

Raister

chodziło mi o takiego Diggla jak w dzisiejszym odcinku :) moralniaka Diggla też bym raczej nie chciał, choć akurat gdy on ma jakieś fochy i moralniaki to da się to oglądać, gorzej z innymi

Raister

Zawsze jej tego życzyłeś z tego co pamiętam. Nie pamiętam czy tego samego życzyłeś Laurel? Jeśli nie życzyłeś to wszystko jasne po ostatnich wydarzeniach. Jeśli życzyłeś to masz problem z kobietami w tym serialu i też wszystko jasne. Zabawne jest, że po śmierci Laurel wszystkie argumenty przeciwko obecności Felicity, temu co robi, jakie są z nią sceny, nabierają nowego znaczenia. Czy tego chce autor wywodu czy nie przestają mieć wagę. Mamy sytuację patową, zamknięte koło. Nawet, gdyby krytyka była słuszna przestaje mieć ona znaczenie. Gdyby to była wojna zostałby ona przegrana, na całej linii. Czy to nie ciekawa sytuacja po latach, gdy niektórzy przewidywali śmierć Felicity, aby mogła "zrobić miejsce" Laurel. Bynajmniej nie myślę, że stała się sytuacja odwrotna, Laurel nie była zbyt istotna w całej historii od wielu sezonów, mogłaby istnieć dalej na obrzeżach akcji, wypowiadając 2 zdania na odcinek. Ale dobrze, nie pamiętam czy śmierć przyjąłeś z zadowoleniem czy nie, więc więcej się o tym nie rozpisuję. Napisałam przy okazji twojej wypowiedzi, żeby już nie zaczynać nowego wątku. Mimo wszystko nie mogę się powstrzymać, że tak zabawnie i nieoczekiwanie potoczyła się historia tego serialu. Kto by pomyślał o tym w 1 sezonie, to miała być inna historia, trójkąt miłosny z Oliverem, Laurel i Tommym, przez sezony, Tommy miał stać się przeciwnikiem Olivera. Byłaby powtórka z wielu seriali, a tak producenci postanowili zrobi coś świeżego.

ocenił(a) serial na 10
bambi_8

Źle pamiętasz. Nigdy nikomu nie życzyłem odejścia z serialu (aż do teraz). Laurel była mi przeważnie obojętna i nie pisałem nic przeciw niej a wcześniej za to zachwycałem się Shado i Sarą (nawet w czasach gdy Sara była obiektem zmasowanego hejtu) ;)

A co do Felki to bawiła mnie przez dwa sezony a od trzeciego zaczynała wzbudzać co raz większy niesmak ;/

Raister

Przykro to czytać, bo moim zdaniem każdą postać kobiecą z "Arrow" można obronić. Nie tylko wojowniczki, potrafiące walczyć. Zawsze mnie to trochę smuci, gdy ludzie lubią pisać źle o kobiecych postaciach, są dla nich bardziej surowi, niż dla postaci męskich. Cokolwiek zrobi postać kobieca jest to oceniane, wzięte pod lupę, jest skrytykowane każde jej słowo. Taka postać nigdy nie może wygrać, bo wszystko co zrobi będzie wzięte na jej niekorzyść. Po ostatnim odcinku "Arrow" czytałam sporo opinii z USA. Nawet ci, którzy mieli coś przeciwko Felicity, byli miło zaskoczeni odcinkiem. Wiem, że mogę być nieobiektywna, bo znajdę pozytywy wszędzie, ale wydaje mi się, ze dużo krytyki wynika z patrzenia ludzi na świat. Co pojawiają się nowe wiadomości o różnych filmach, zawsze widzę sprzeciwy części fanów, albo przeciwko jakiejś postaci kobiecej, albo zbyt dużej roli kobiet w filmach. Tak jakby część widzów czuła, że ktoś im zabiera dobrze znane rejony filmowe i zapełnia postaciami kobiecymi. Podobnie jest z postaciami o innym niż biały kolor skóry czy postaciami nieheteroseksualnymi. Jakby te postacie były zagrożeniem i burzyły porządek świata.

użytkownik usunięty
bambi_8

Dla mnie kobiety w Arrow są przedstawiane zbyt schematycznie. Tak naprawdę pełnokrwistymi postaciami były Moira i Sarah, do pewnego momentu też Felicity. Nie ukrywam, że podobała mi się jej droga na początku sezonu 3, to że zdecydowała się wyjść z Arrowcave. Brakuje mi jej samorozwoju, przecież na Oliverze świat się nie kończy.
Dlaczego rolę kobiece tak są krytykowane, bo często trzymamy je w schematach, nawet jak bohaterka się z niego wyłamie, to później i tak wraca w utarte tory. Coś jak w latach 5 0- tych postacie grane przez Doris Day.
Tak naprawdę w ostatnim czasie tylko Jessica Jones przełamuje twardo te stereotypy.
Naprawdę wierzysz, że Oliver jest w stanie nigdy więcej nie okłamac Felicity lub innej kobiety jego życia? Przy jego profesji wydaje mi się to mało realne.

ocenił(a) serial na 10
bambi_8

Akurat płeć nie ma tu nic do rzeczy . Reszta wymienionych przez Ciebie kryteriów też nie (wszak zachwycałem się biseksualną Sarą...i zachwycam nadal w LoT). Po prostu uważam że postać Felicity została skopana od trzeciego sezonu i to tak że cały serial na tym poważnie ucierpiał. Kogo za to winić? A bo ja wiem , Guggenheima (który jest wszak facetem) może. Przyjmijmy że darkness zawładnęła Guggenheimem a DC nie dokonało egzorcyzmów w porę :D
Czytałem parę razy to co piszesz i zdaje się że pochwalasz metamorfozę Oliviera w wersję co raz bardziej "świetlistą" ale zważ że im bardziej on będzie dobry , prawy i świecący tym bardziej będzie jednowymiarowy a tym samym nudny. Czy serial na tym zyska? Szczerze pisząc wątpię.

Co do sprzeciwu fanów przeciwko kobietom , kolorowym czy homoseksualnym to mym zdaniem wynika to ze sprzeciwu wobec przymusu. Takie postaci MUSZĄ się pojawiać niezależnie od tego czy fabuła filmu tego wymaga. Ot poprawność polityczna przeważa nad dobrem filmu. Przecież w USA są raporty na temat twego ile postaci czarnoskórych czy homoseksualnych się pojawia (i dlaczego tak mało..bo zawsze jest za mało wedle raportów).
A im większy jest odgórny nacisk tym większy pojawia się opór przejawiany przez owe komentarze o których wspomniałaś. To jak w trzeciej zasadzie dynamiki Newtona ;)

PS: Zdradzę Ci big sekret , otóż kiedyś głosowałem na Palikota więc doprawdy ciężko będzie mi przypiąć łatkę męskiego szowinisty , rasisty czy homofoba :D

ocenił(a) serial na 10
bambi_8

A jeszcze w ramach PeeSa dodam że śmierć Laurel przyjąłem z niezadowoleniem. Nie podoba mi sie uśmiercenie Black Canary i tyle.
No i fakt , fabuła potoczyła się cokolwiek zadziwiająco. W wersji idealnej (według mnie) Sara byłaby nadal Black Canary i byłaby z Olivierem...no ale trudno , jest jak jest i zobaczymy co będzie dalej. Kiedyś oceniałem serial na 10 , po śmierci Laurel wywaliłem ocenę i mimo wszystko liczę na to że wydarzy się coś co sprawi że 10teczka powróci ;)

Azazel94

Wychodzi na to, że ten nieszczęsny mrok snujący się za głównym bohaterem kryje się pod postacią czarnego obłoczka a pokonać go można światłem, dobrem, miłością i dobrym słowem. Widzę, że nauka papieża Franciszka dotarła nawet tutaj.
Podobno wszystko jest kwestią gustu, ja z Flashem mam zupełnie na odwrót. Dla mnie zawsze był zwykłą bajeczką o potworach dla dzieci dlatego oglądam go z doskoku, a i tak bardziej z przymusu, dla ogólnego rozeznania. Szkoda, że w tym sezonie Arrow poleciał w te klimaty. Naprawdę ta cała magia to nie był dobry pomysł. Nawet w tym odcinku wciąż się zastanawiałam dlaczego Darhk jest taki litościwy dla Olivera. Swoją drogą jaki z niego farciarz, gdyby Darhk postanowił go załatwić jak swoją ex-koleżanke z pracy skręcając mu kark w 2 (dosłownie) sekundy to nie miałby szans na pokazanie nam lasera w oczach i tych całych ceregieli. Meh.

ocenił(a) serial na 7
359

Ale czy Thea wpakowała się w tarapaty czy może projekt Genesis ruszył i Malcoln prosił aby Thea ocalała?

klaudia2251

myśle że właśnie tam gdzie jest Thea jest bezpiecznie...

359

Czegoś nie kumam, najpierw Felka mówi, że nie może już siedzieć z nimi w bazie, bo tam jest Ollie i w ogóle chce inaczej pomagać ludziom. Nagle ni stad ni zowąd wraca na dół i robi wielkie wywody Olivierowi jaki to on jest nieodpowiedzialny itp itd. No wtf? Już nie wspominam o tym, że ta debilka dopiero co powiedziała, że ma zrobić wszystko by zabić Darhka. Teraz jak Ollie ma jechać do jakiegoś magika to ta już beczy i robi w gacie. Po prostu wypier*olcię ją z serialu i tyle.

Mou

a po chwili stwierdza, ze też chce jechac i juz ma zarezerwowany pokój. TO NA CH*J mu truje dupe? twórcy chyba chcą żeby ludzie ją jeszcze bardziej znienawidzili

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Mou

Ona zrozumiała ze to co się wydarzyło miedzy nimi i złego i dobrego jest nie ważne ... że musza odłożyć to na bok i płaczyć siły żeby pokonać Darkha ...
Napisz petycje do Gugenheima żeby ją wywalił ;p ale i tak będzie mieć ją w dupie :-)

ocenił(a) serial na 7
Mou

Postać Felki pospuł związek z OIlim ( jest strasznie irytująca a to cecha której nienawidze u bohaterów - głównie płci żeńskiej), podobnie było z Elena i z Damonem w Vampire Daries. I jesli myslicie że Iris jest irytująca we Flash'u to poczekajcie na jej związek z Barrym . "Irytująca,nieznośna,wkurzająca,trudna,wnerwiająca,upierdliwa,męcząca,uciążliwa" Te cechy zdomiują jej postać.

ocenił(a) serial na 7
Mou

Też mnie to denerwuje...wręcz nie da się na to patrzeć. Postać Felicity pisana jest chyba przez jakąś panią z PMS bo nasza kochana bohaterka jest jak chorągiew na wietrze. Jak nastolatka...raz chce tego innym razem czegoś innego. Najpierw rzuca Olivera, odchodzi z teamu a potem nagle wyjeżdża z nim i stroi sobie żarciki jak bgyby nigdy nic. Powinnam kibicować innej kobiecie ale mam szczerą nadzieję, że Oli znajdzie sobie jakiś nowy obiekt westchnień.

ocenił(a) serial na 7
klaudia2251

Nie sądziłam że przestane lubić Felicity ale tak się stało. Coś jest z nią nie halo. Zaczyna irytować mnie niczym Laurel w sezonie 1.

klaudia2251

„Nagle” z nim wyjeżdza? Serio? Czy wasza pamięć ogranicza się tylko do ostatniego odcinka? ;P
Twórcy zabili Laurel i teraz z każdym innym bohaterem mogą zrobić co chcą. Dosłownie cokolwiek i wszystko byłoby sensowne bo takie wydarzenie wartościuje życie i poglądy. Jeżeli Felka ma iść w tą stronę to ja jestem za, bo na tamtą nie mogłam już patrzeć. Rozumiem że gdyby zamulała u siebie w gabinecie, udawała prezesa i wmawiała wszystkim że w ten sposób śle światełko nadziei do byłych już kumpli z zespołu, to byłoby lepiej? Wtedy dopiero hejtom nie byłoby końca. Mam wrażenie, że niektórzy się już tak zacietrzewili, że nie są w stanie zaakceptować jej zachowania nawet jeżeli jest nad wyraz logiczne i spójne z całą jej postacią.

ocenił(a) serial na 7
m_lenna

Moja pamięć nie jest ograniczona ale prawda jest taka, że Felicity najpierw odcięła się od wszystkich a za jakiś czas nagle wróciła i nadal chce pełnić starą funkcję...w Teamie i sercu Olivera. Do tego to ona najpierw powiedziała mu, że zawsze pozostanie Facetem z wyspy by za chwile potem mówić coś zupełnie innego. Czy to jest Logika i spójność?
Ja rozumiem, że twórcy mogą robić co chcą ale nie znaczy to, że to jest dobre i że to się widzom spodoba. Nie zgadzam się z tym, że wszystko co wymyślą jest sensowne...przeciwnie...cały serial zrobił się totalnie bez sensu i bez krzty konsekwencji. Portrety psychologiczne postaci powinny być tworzone racjonalnie bo jakiekolwiek większe zmiany osobowości są po porostu nienormalne. Felicity była super przez pierwsze dwa sezony, była postacią drugoplanową. A do szału doprowadza mnie zamysł Twórców, że wszystko co dobre dzieje się przez nią. Bez jaj....dawno nie widziałam takiego nachalnego prowadzenia postaci.

klaudia2251

Ludzie dojrzewają do różnych spraw. To samo dotyczy Olivera, Felicity, czy którejkolwiek postaci z serialu. W tej konkretnej sytuacji przecież Felicity powiedziała dlaczego w 4x16 padły jej gorzkie słowa, że Oliver nigdy się nie zmieni. Słowa w czasie, gdy była zraniona całą sytuacją z kłamstwem Olivera. Jak się jest zranionym, czasami rani się innych. Tak postąpiła Felicity. Postąpiła po ludzku, w związkach ludzie nieraz się ranią, bywa, że niechcący. Gdyby jednej i drugiej stronie nie zależało na sobie nawzajem słowa bym nic nie znaczyły. Ale wtedy znaczyły. Felciity w tamtym czasie, krótko po poznaniu prawdy czuła się zraniona i miała prawo, bo Oliver postąpił źle. Jeśli ktoś uważa inaczej wywód przystaje mieć istotę. W każdym razie, w 4x16 Felicity to co mówiła, mówiła pod wpływem emocji, bólu emocjonalnego. W 4x20 mięło trochę czasu, sytuacja się uspokoiła, emocje opadły, mogła spojrzeć na wszystko spokojniej, już bez tego poczucia zdrady zaufania. Bo tym tamto kłamstwo było, zawiedzeniem zaufania kochanej osoby. Nie mówiąc już o tym, że przez ten czas, gdy oni nie są razem widać, że Oliver stara się naprawić relację. Oni krążą wokół siebie jak orbity, na razie ostrożnie, ale przecież miłość, która między nimi była, nadal pozostała. Już to sprawia, że są bardziej skłonni na wybaczenie, porozumienie, pogodzenie. Potrzeba tylko czasu i myślę, że sytuacji, w których Oliver pokaże Felicity, że naprawdę się zmienił. Fakt, że odnalazł w sobie światło jest jedną z takich. W ostatecznym rozrachunku Felicity będzie mogła uwierzyć w słowa Olivera z "przysięgi", że już nigdy jej nie okłamie.

klaudia2251

Ja myśle, że Felicity jest rozchwiana emocjonalnie więc paradoksalnie te jej chwiejne nastroje i zmiany decyzji są bardzo spójne z jej postacią:P A może po prostu zobaczyła Olivera w smokingu (Jezu…) i zrozumiała, że w sumie nie ma co się dłużej dąsać? Ja tam jej się nie dziwię , w sumie to jestem pod wrażeniem jej siły woli. Mi by było ciężko, naprawdę.

Tak poważnie to nie chce już mi się wracać do kilku odcinkow wstecz. Te jej wywody były jakąś jedna wielką aberracją. To, w jaki sposób doszła od kłamstwa do odwiecznego oddania wyspie i ciemności wykrzywiło mi twarz w takim stopniu, ze aż się wystraszyłam że mi tak zostanie.
W tym odcinku jak dla mnie się zreflektowała i praktycznie przyznała do błędu. I tak, wróciła do Teamu, nie zaczęła nagle marzyć o karierze pilota albo strażaka. Co jest w tym bezsensownego?

To nie z sensem jest problem (w tym przypadku). To wszystko jest po prostu strasznie oczywiste i dziecinnie naiwne. Śmierć Laurel pootwierała wszystkie możliwe drzwi. Felka z łatwością i bez jakiś większych usprawiedliwień może wrócić do Arrowcave i do Olivera, bo nagle zrozumiała coś czego nie mogły uswiadomić jej poprzednie wydarzenia itd. Nie uważam żeby to było nielogiczne, jest to po prostu pójście na łatwiznę. Osobiście wolałabym zobaczyć coś bardziej skomplikowanego (gdyby nie śmierć jej przyjaciółki to jakby doszło do powrotów), ale po pierwsze sezon się jeszcze nie skończył więc jest nadzieja (pfff) a po drugie to nie ten serial.

I tez nie do końca mogę się zgodzic z tym, że wszysko co dobre dzieję się przez nią.
Generalnie wydaję mi się, że to Oliver cały czas bredzi o tym, że wszystko co dobre w jego życiu zawdzięcza jej, że ona jest źródłem tego „światła” (kolejne obok „mroku” moje ulubione słowo), ale przecież wiemy że to nie prawda, on się po prostu myli, co ma w zwyczaju. Na samym początku serialu ugania się za pannami Lance bo czuje się winny, uważał że cała ta tragedia która dała początek serialowi wydarzyła się z jego winy, a przecież wiemy, że to totalne bzdury. Po prostu musi to zrozumieć.

ocenił(a) serial na 7
m_lenna

No właśnie...Felicity jest rozchwiana:) Na to wyglada ale nie podoba mi sie to bo kiedyś taka nie była. Była twarda, nie zmieniała zdania choćby nie wiem co. A tutaj miota się i wygląda jakby tak naprawdę kompletnie nie wiedziała czego chce. Ogólnie to je zerwanie z Oliverem było poniżej pasa jak dla mnie bo w końcu Facet dostał ultimatum, bardzo poważne które tyczyło się jego syna więc nie jestem w stanie zrozumieć tej decyzji. Jestem matką...może jestem nieobiektywna ale nie wyobrażam sobie, żeby Oliver odrzucił możliwość kontaktu z własnym dzieckiem bo musi sie wyspowiadać wcześniej swojej dziewczynie. Jak dla mnie jej decyzja była egoistyczna i od tego czasu uż kompletnie straciłam serce do tej postaci. Przecież dawna Felicity widziałaby powagę sytuacji, i trud decyzji z jaką zmagał się Oliver. Ale ona wybrała nagorszą możliwą decyzję. I jeszcze bardziej mu "dokopała" A teraz się otrząsnęła i zmieniła taktykę..ja tego absolutnie nie kupuję!
A to jej światło...to jak już pisałam jest nachalnym lokowaniem Felicity w tym serialu, jest to bezsensowne powiększanie jej roli.

klaudia2251

Ale czy na prawdę Felicity nie zmieniała zdania? Teoretycznie jej pomoc na początku miała ograniczać się tylko do odnalezienia męża Moiry (nie pamietam jak mu tam było), poźniej jakoś płynnie doszło do tego że zostało jej się na stałe. W między czasie nie pochwalała praktyki zabijania ludzi i czasem się fochowała ale jednak jakoś do tego przywykła. Raz Oliver ma kogoś zabić (Malcolm, Ra’s) raz nie (Slade). Do tego, żeby jednak strzelać do innych strzałami-slepakami doszedł przecież sam. I to wszystko miało miejsce w pierwszych sezonach.
Postaram się być adwokatem diabła i postawić taką teze, że ludzie ją bardzo lubili wtedy (pomimo jej odchyłów) bo była śmiesznie nieporadna. Bo była taką trochę biedną ciamajdką wpatrzoną w Olivera jak w ósmy cud świata. Wszystkim było jej szkoda jak Oliver jej machał Sarą przed twarzą. Teraz zrobiła się bardziej niezależna, potrafi powiedzieć nie (a raczej nie/tak/nie/tak) i dla niektórych ma zbyt wielki wpływ na głównego bohatera. Chociaż to też jest dyskusyjne, bo tak naprawdę jej wpływ jest dokładnie taki sam jak każdego innego z zespołu. To jest tak trochę jak w życiu, generalnie życiowe ofermy traktuje się z wiekszą sympatia i pobłażaniem niż tych głośniejszych i pewnych siebie (generalnie). :)
Jak dla mnie to każdy kij ma dwa końce i każdy ma troche racji. Mnie Felka też okresowo denerwuje (i to już gdzieś od jej reakcji na "śmierc" Olivera). Ale z innego powodu. Ktoś już kiedyś napisał że jej relacja z Oliverem sprawia wrażenie jednostronnej. I to mnie denerwuje w serialach tego typu. Tak jakby nie było innego sposobu na zrobienie z bohaterki silnej jak dać jej za partnera kogoś słabszego i wadliwego. Kogos od kogo może się odbić. To wygląda tak, jakby biedny Oliver się za nią uganiał i był w stanie zrobić dla niej wszystko, a ona nic nie daje z siebie. Tak jakby nie ma u nich równowagi. Jej problem w tym sezonie było jakieś kuriozalne „i lost myself in him” ponieważ „poświęciła się” uwaga: jadąc na wakacje, zwiedzając z nim świat, jednocześnie będąc wciąż CEO tylko że na wakacjach. Ja oczywiście rozumiem intencje twórców, ja wiem o co im chodzi ale pokazują to wszystko w tak infantylny sposób, że zostaje mi tylko patrzeć na to wszystko przez palce. Oliver oddałby za nia życie (mam wrazenie ze zrobiłby to dla każdego) ale jakby odwrotnie, w umysle Felicity zrodziła się taka myśl to byłyby wielkie mecyje, że „silna, niezalezna, wspólczesna” kobieta nie może się poświecać tak dla nikogo. No właśnie. Przeginają w druga strone.

m_lenna

Spojrzałam teraz na moj potok słow w postaci posta i sądząc po jego długości stwierdzam, że oni wiedzą co robią:). W końcu cały czas komentujemy jej zachowania, nawet jezeli sa totalnie beznadziejne.

ocenił(a) serial na 7
m_lenna

Hahaha to prawda aczkolwiek jak już gdzies pisałam wcześniej, dwa razy się następnym razem zastanowie zanim sięgnę po serial tej stacji. Masz rację co do tej uroczej Ciamajdy którą każdy uwielbiał..ale dlaczego ona nie mogła wciąż być tą uroczą Ciamajdą z świetnym Facetem przy boku? Nadal mogłoby być śmiesznie, i przyjemnie. oczywiście możnaby raz czy dwa razy na sezon pozwolić jej się dowartościować ale bez tej zbędnej przesady jaką nam serwują. A tak to mamy Felicity uroczą Ciamajdę która nagle staje sie bizneswoman, chce dyktować warunki, i robi się coraz bardziej egoistyczna. A mogło być tak pieknie:) Niestety winę ponoszą tylko i wyłącznie Twórcy których poziom jest mocnoprzeciętny. Chociaż dziwi mnie to bo przez ierwsze 2 sezony Arrow naprawdę świetnie sie oglądało.

Co do tego jednostronnego związku to zgadzam się...najpierw to Felka zrobiłaby dla Olivera wszystko a teraz znów on się dwoi i troi ale i tak nie potrafi jej dogodzić...no prawdziwa kobieta:p

klaudia2251

Ha bo nikt nie chce być Ciamajdą wpatrzoną w faceta jak w 8 cud świata:) W sumie wtedy też mnie denerwowała i czasem chciałam żeby się ogarnęła (np. po takim "fałszywym" wyznaniu miłości Oliver powinien dostać w twarz) no to mam za swoje;-)
Mamy teraz 4-ty sezon więc teoretycznie bohaterowie muszą ewoluować, zmieniać się, mądrzeć, dorastać, dążyć do samodoskonalenia itd. Wszyscy z sentymentem patrzą na pierwsze dwa ale nikt nie wie czy ten serial dociągnął by do tego momentu gdyby bohaterowie byli wciąż tacy sami. Podejrzewam, ze formuła wyczerpała by się całkowicie w 3-cim. To tak teoretycznie bo o ile zmianę głównego bohatera uważam za całkowity przymus o tyle Felce naprawdę by mogli darować.
Moim zdaniem ta jej paplanina wcale nie robiła z niej głupiej ani słabej (i nie była jej wadą), tylko zabawną i właśnie w tamtej Felicity widziałam to światło. Bo była pozytywna i dawała innym nadzieje. I właśnie dlatego tak strasznie mi stykła jako love interest Olivera, który głównie zajmuje się zamulaniem i rozmyślaniem. Idąc ich tokiem myślenia, dorosłość jest bardzo smutna i chodzi w niej o to żeby być poważnym. Powiedzcie to Cisko albo Curtisowi:P
Zgadzam się absolutnie, że zrobienie z niej prezesa było błędem. W ogóle Felka zrobiła się za idealna. Wczesniej była geniuszem owszem, ponadprzeciętnie inteligentną dziewczyną ale jak to zwykle w życiu bywa, nie można mieć wszystkiego. Była za to troche społecznie niezdarna i towarzysko nieogarnięta, paplała od rzeczy w nieodpowiednim momencie i tym kupowała ludzi.. No sorry, ale dla mnie Felicity prezesem to pomysł tak naciągany jak guma w gaciach. Czy dla kogokolwiek to jest autentyczne w kontekście dziewczyny, którą była rok(!) wcześniej? Bo dla mnie nie. Nie każdy (a raczej prawie żaden) komputerowy mózg nie nadaje się na prezesa tak wielkiej firmy. Oczywiście w realnym świecie, ale oglądamy taki serial a nie inny i odkąd obniżyłam poprzeczkę o wiele lepiej mi się go ogląda. Felicity zostanie z nami do końca więc zaakceptowałam jej zmianę. I podtrzymuje swoje zdanie ze ostatnie odcinki to dobre odcinki również w jej wykonaniu. Fabuła się w miarę klei, coś się dzieje, a i dialogi są bardziej dobre niż złe. Również od tych Olicitowych dialogów nie bolą mnie uszy:P I to co wychodzi z ust Felki mnie nie denerwuję a to miła odmiana. I jeszcze czy tylko mi się wydaję że Emili warsztatowo się troche podszkoliła? A może po prostu mam dla niej dzień dobroci:)

ocenił(a) serial na 7
m_lenna

No właśnie o tym piszę...ewolucja Felicity jest totalnie nietrafiona. Mogłaby się rozwijać ale spokonie, po troszku i do pewnego momentu ale twórcy widać poczuli wiatr w żaglach kiedy Felicity spodobała się widzom i zrobili z niej praktycznie główną bohaterkę. Ale nie pomyśleli, że coś co było tylko od czasu do czasu może w pełniejszej wersji okazać się niewypałem. Poza tym...nie ukrywajmy....ambitnych seriali to oni nie tworzą i lecą tylko i wyłącznie na kasę bo przecież takie Pamiętniki Wampirów to powinny być zakończone po 3 czy 4 sezonie. To samo z Arrow.. jeśli nie potrafią wymyślić czegoś sensownego to niech sobie dadzą spokój bo tylko niesmak pozostaje. No ale takie realnia dzisiejszego świata. W kadym razie myślę, że jeśłi serial tworzyłby ktoś z wyższej półki nie dostawalibyśmy takich "ewolucji".
Mi osobiście Felicity zaczęła przeszkadzać już od początku 3 sezonu...te jej rozterki do szału mnie doprowadzały. Jestem akurat wielką fanką Olivera...i zazwyczaj trzymam jego stronę więc niestety Felicity dużo w moich oczach straciła. Kiedyś zanim się zmieniła uważałam, ze pasowali do siebie idealnie. On poważny, wiecznie dźwigający jakieś brzemię ona postrzelona, wesoła...idealny balans.

klaudia2251

Patrząc całkowicie na chłodno to:
- serial stracił klimat i tajemniczość ( jest bardziej light niż darkness, a darkness nie znaczy już to samo co kiedys)

- Felicity straciła charyzmę i odcina kupony od swojej początkowej wersji, jedyna jej pozostałość to kucyk i okulary

- Oliver coraz więcej myśli a jednocześnie coraz wolniej, wolniej się też porusza a najskuteczniejszym atakiem dla niego stało się kopanie przeciwnika po nogach

- sceny walk zazwyczaj są …niezadowalające ( są ch*jowe jak nieszczęście, ta bijatyka z Malcolmem w porównaniu do tej z pierwszego sezonu jest doskonałym przykładem)

- nawet Malcolm jest zalosny (patrz:punt wyzej) dodatkowo zachowuje się jak zdesperowany gimnazjalny przydupas próbujący wbić się na impreze dla fajnych dzieci

- główny villan sam w sobie jest zwykłym czerstwym dziadkiem ,swoją moc czerpie z głupiej figurki, wtedy Oliver może mu tylko pogrozić i powiedzieć kilka brzydkich rzeczy w nadziei że ten sobie pojdzie

- jedyną strategią drużyny przez prawie cały sezon było rozbicie tejże figurki (a potem jej sklejenie bo w sumie lepsze zło oswojone niż czające się za rogiem ch*j wie co)

- kolejną strategią jest intensywne myślenie o dobrych rzeczach, myślenie o dobrych rzeczach od razu czyni nas lepszymi, generalnie dobre wspomnienia = bycie dobrym. Dobro zwycięża zło. Zawsze. Moim zdaniem Darhk powinien przegrać walkowerem i przestać się błaźnić. Co on nie wie że jest zły?

A oglądalność im ciągle rośnie, wbrew wszelkiej logice. Wprost proporcjonalnie do uwielbienia do Felicity, bo ludzie mają obsesje na jej punkcie. Jak to się dzieje? Ważne jest to ze póki tak się dzieje to nic nie będą zmieniac bo i po co. Ważne żeby kasa sie zgadzała

ocenił(a) serial na 7
m_lenna

Widzę, że ja troszkę łagodniej podchodzę do sprawy:p:p
Malcolm nadal jest moim ulubieńcem...w sensie, ze ma fajną rolę , szkoda, że taką ograniczoną.
Dhark- w porównaniu do Rasa z poprzedniego sezonu- jest świetnym villanem.
Poza tym z resztą się zgadzam:) Nie znam się jakoś specjalnie na scenach walk, ale i tak zauważam, że są kiepskie. O ironio najbardziej podobają mi się sceny walk malutkiej i drobniutkiej Thei ale podobno ona ma dobrego dublera....i to widać.
Naprawdę rośnie im oglądalność?? Nie moge w to uwierzyć. Może to po prostu dłuższy proces i dopiero wkrótce odczują ilu fanów stracili.

klaudia2251

Ja wciąż oglądam ten serial dla rozrywki a nie z przymusu ale jestem świadoma jego wad a punktowanie ich ćwiczy mój umysł;p
Villan lepszy niż poprzedni ale denerwuje mnie to że całą swoją badassowość zawdzięcza magii, wole Olivera i spółke uzywających łuków i mózgów niż świecących oczu i magicznych tatuaży.
Malcolm sama nie wiem, lepiej jak jest niż jak go nie ma to fakt, lubie Barrowmana ale mam wrażenie że cały czas widze to samo:p, skończy się tak że uratuje komuś życie i znowu będą się bratać. Chociaż faktycznie powini go sobie zostawić „na wszelki wypadek” gdyby w przyszłym sezonie jakiś villan okazał się niewypałem:-)
Jeżeli chodzi o oglądalność to mogłam się troche zapędzić:) ale ma drugie miejsce za Flashem z tego co się orientuje, więc jak na tą maniane co ostatnio odstawiają to i tak bardziej niż dobrze.

359

Mam szybkie pytanko. Ta scena która mignęła gdzie siostra Vlada miała żółte oczy to z którego odcinka była? Bo ogólnie to jej nie pamiętam, a odcinka raczej nie ominąłem żadnego :p

Evermind666

nie było wcześniej takiej sceny :D wydaje mi się że twórcy być może pokazali co wydarzy się w następnym odc we flashbackach

359

Sporo Easter eggów odnośnie Monument Point, Justice Society of America i Hub City, wreszcie dobry odcinek.

https://www.youtube.com/watch?v=0fGhgmTwvBk

ocenił(a) serial na 2
luckyskill

Znowu zmieniłem ocenę serialu bo odcinek był przeciętny , ale Felicity to staje się nie do wytrzymania , Słowo daje oglądałem i oglądam dużo seriali ale takiej wkur.. bohaterki nigdzie nie ma .. nie winię aktorki tylko tych bałwanów którzy jej piszą scenariusz na 4 sezon , bo 2 pierwsze sezony bardzo ją lubiłem . Chce jechać na wyprawę mimo że nie umie walczyć , powinna jechać i ktoś jej uciąć rękę na takim szkoleniu to by poszła po rozum do głowy . Jeszcze tylko w /Arrow brakowało wilkołaka . Oliver zmienił się w Beta wilkołaka z żółtymi oczami ,, może w 5 sezonie będzie chciał został Alfą , chyba im się pomyliły seriale z MTV . Nareszcie Dig zabił brata bo to już stawało się irytujące , gość śmiał mu się praktycznie w twarz a brata w tej osobie już nie było . Chyba już przestaje oglądać ten serial tylko skończę sezon a 100 razy wolę oglądać nowy serial CW Containment , który ma ręce i nogi . Dobra kończę bo jak się zagłębie w odcinek to zrobię rozprawkę na 200 słów :)

Daniel_Kot

Felicity była tam, bo martwiła się o Olivera, to jedno. Przecież on powiedział, że to niebezpieczne, może mu zagrażać . Skoro tak mogło się stać, to co miała robić w tym czasie Felicity? Czekać w Star City być może na wieści, że już nigdy nie zobaczy Olivera lub zobaczyć go opętanego przez zło czy co tam było możliwe. Gdy w grę wchodzi miłość nie myśli się o swoim bezpieczeństwie. Przynajmniej w serialu. Po drugie była, bo jak się okazało jedną z blokad, które powodowały, że Oliver nie poradził sobie przy tej próbie, była jego porażka w życiu osobistym. Porażka i ból spowodowany zresztą przez niego samego, bo nie mógł odnaleźć swojego światła. Postępował jak postępował, utartymi ścieżkami błędów, tłumacząc się Wyspą. Właśnie to uświadomiła mu rozmowa z Felicity, jak zwykle chciał się nad sobą użalać, że nie może się zmienić. A powinien był walczyć o zmianę i dać temu dowody w tym jak postępuje. I to nie było przypadkowe, że w 4x16 zraniona przez sytuację Felicity, mówiła, że Oliver nie może się zmienić, a teraz mówiła, że może. Obie postacie musiały przejść swoje, aby wynieść z tego lekcję. Oliver musiał w sobie poszukać światła i w końcu je znalazł. Przypomniał sobie słowa Felicity, Diggle'a, Laurel, Thei, gdy walczył z Darhkiem. Oni go wspierali przez lata i to wspomnienie mu pomogło, ale przecież jest też tak, że on miał to światło w sobie, inaczej ludzie nie szliby za nim. Barry powiedział mu to już w 3x08, ale do Olivera naprawdę czasami wszystko wolno dociera. :P Ta scena z Darhkiem nie była jedną z wielu scen, ona była przełomowa dla Olivera, dla jego drogi jako Green Arrow-superbohatera.

359

Diggle nie mógł zabić Andy'ego wcześniej. Musiało dojść do sytuacji, gdzie Diggle znalazł się na krawędzi. Andy był jego bratem, czy najgorszym z najgorszych to nie istotne. Był bratem i ten fakt zawsze będzie prześladował Johna. On go szukał od lat, cała jego krucjata w drużynie od tego się zaczęła. Skończyło się śmiercią Andy'ego z jego rąk. Tragiczna historia. To co prawda "Arrow", nie dzieło szekspirowskie, ale i tak ma to taki przejmujący wydźwięk. W dodatku Diggle skłamał Lyly. Zapewne że strachu, że go zostawi (sytuacja inna, ale widać pewną zbieżność między tym co zrobił Oliver i jego kłamstwem o Williamie. Tam też min. strach przed utratą Felicity spowodował kłamstwo), bo padło słowo rozwód, w kontekście przypomnienia jak kiedyś Diggle nabałaganił w swoim życiu. Mógłby to też być wstyd, że zabił nie, bo Andy zamierzał zaatakować, ale nie poradził sobie z sytuacją, stracił całkowicie zimną krew. Znowu był tym Diggle, z którym Lyla wzięła rozwód. Kłamstwo wyjdzie na jaw i spowoduje problemy między Diggle i Lylą. Gdyby powiedział od razu może Lyla zrozumiałby. Jednak im dłużej jest między nimi to kłamstwo będzie gorzej. Diggle idzie w stronę ciemności, Oliver jasności. Kolejny krok Olivera w stronę bohatera niosącego nadzieję. Wątek z Esrin Fortuną bardzo mi się podobał. Wolę magię niż supermoce, pewnie dlatego. Sekwencja wspomnień/porażek/lęków była ciekawa. Znalazło się to co powinno. Obecność Felicity w kasynie itd i w scenie wspomnień była istotna, aby Oliver w końcu zrozumiał, że w sobie musi szukać światła, nie jest jest tak, że Felicity czy inne, później wspomniane osoby muszą mu to przypominać. On dla nich też może być światłem. Z drugiej strony ważne jest, aby mieć te kochane osoby przy sobie, bo one dają siłę do walki. Tyle lat trzeba było czekać, aby Oliver stał się tą osobą. Mam wrażenie jakby to był niekończący się maraton, jak tak wspomina się wszystkie sezony, a teraz w końcu jest medal dla widzów :D W dodatku Oliver i Felicity dzięki tej sytuacji znowu zaczęli ze sobą rozmawiać. Słowa Felicity, że ludzie mogą się zmienić są ważne dla tej postaci. Wydawało się, że straciła nadzieje na to, chociaż przez kłamstwem Olivera, zawsze tak myślała. Teraz znowu widać nadzieję w jej słowach. Sytuacja z Oliverem, jej ojcem, jednak całkiem nie pogrzebały jej wiary w zmiany w ludziach. Przyznała, że czuła się wtedy zraniona. Dobry start do oczyszczania atmosfery i budowania drogi do zrozumienia. Wszystkie sceny z Theą mi się podobały. Z dala od drużyny, ale jej wątek był intrygujący. Nie wiem czy Alex jest jedynie pod wpływem pigułek czy zawsze było coś z nim nie tak. Teoretycznie to może być podejrzane, że pracował dla Olivera, teraz dla Ruve. Może to nie być przypadek. Właściwie nigdy nie dał Thei jasnej odpowiedzi co tak go pociąga w polityce. Nie myślałam, że Genesis jest czymś na skalę światową, ale skoro Darhk ciągle miał wideokonferencje z ludźmi z całego świata powinni to być jasne. Czytałam gdzieś teorię, że Thea na koniec sezonu z własnej woli będzie po stronie zła, albo przynajmniej zacznie działać radykalniej. Zawsze tego chciałam, jak znowu z tego nic nie będzie, będę trochę rozczarowana. Nie widzę jej wątku w 5 sezonie dalej w drużynie, po stronie dobra, bo tak poza typową rolą pomocnika nie miałaby co robić. Nie ma w jej organizmie Lazarus Pit, historia z Malcolmem nie może się powtarzać co sezon. Albo jest po jego stronie, albo przeciwko, zbyt wiele razy zmieniała fronty, potrzebowała pomocy i tak w kółko. Ten sezon musi rozstrzygnąć sytuację miedzy nią, a Malcolmem. Jedną wielką niewiadomą jest jak Oliver i drużyna poradzą sobie z Darhkiem i projektem. Wszystko jest na większą skalę niż można by przypuszczać. Ostatnie odcinki zapowiadają się interesująco. Już ten odcinek (bez flashbaków :P) dał nadzieję na coś naprawdę dobrego.

ocenił(a) serial na 8
bambi_8

Właśnie! W całym odcinku nie było ani jednego flashbacka. W każdym poprzednim o ile się nie mylę były, Olivera albo kogoś innego, jak np. Laurel w 19. Ale wyszło to tylko na plus dla tego odcinka. Co do wątku Theii "po ciemnej stronie" ... Jak najbardziej może mieć coś takiego miejsce, właśnie poprzez rozwiązanie sprawy między nią a Merlynem, który jak sądzę zginie z jej ręki pod koniec tego sezonu. 18 odcinek, kiedy Malcolm powiedział jej, że nigdy go nie pokona, bo nie ma już żądzy krwi w sobie mnie w tym utwierdził. Ja jestem jak najbardziej za takim obrotem spraw. Oliver w konflikcie z własną siostrzyczką, która teraz potrafi znacznie więcej niż w trakcie walki w 3 sezonie ... ciekawie by się to oglądało.

359

Chciałabym tego konfliktu między Oliverm i Theą. Tak przynajmniej na pół sezonu lub cały. Albo przynajmniej, aby ona była mścicielką stosującą metody Olivera z 1 czy 2 sezonu, a Oliver starał się ją od tego odciągnąć.

ocenił(a) serial na 2
bambi_8

Każdy ma swój punkt widzenia. Ja nadal zdania nie zmienię że Felka mnie irytuje i ładuje się w niebezpieczne sytuację . Nawet jakby Olivera opętał demon to co ona by zrobiła walnęła go z obcasa czy jak w każdym serialu byłoby wiem że gdzieś tam w środku jesteś ty serio ? to jest serial o superbohaterze a nie brazylijska telenowela . Po co w ogóle robią taką postać jak DArk który używa mocy z totemu . Arrow ma się posługiwać łukiem i strzałami a to za przeproszeniem robi mu tyle co nic i na końcu sezonu idziemy do szamana który daje złote rady żeby zajrzeć w głąb serca i trzymać się dobra . Ma, duży szacunek do serialu bo zaczął jak nie było prawie żadnych seriali o tej tematyce / ale teraz zwłaszcza 4 sezon jedzie cały czas po dnie .Flash to jest dobry serial , Nawet LOT chociaż tam też bzdur i absurdów nie brakuje . Zobaczymy jaki będzie finał .

bambi_8

Alex od początku był podejrzany. Dziwnym by było, gdyby Hive nie starało się do niego dotrzeć skoro był szefem kampani Queena. Pamiętam jak przed debatą w tym mającym się zawalić budynku dziwnym trafem go nie było, bo zachorowała mu matka. Zapaliła mi się wtedy czerwona lampka ale to by chyba było za proste i taka trochę powtórka z rozrywki.

m_lenna

Ona też znał trasę przejazdu Olivera i Felicity, gdy doszło do zasadzki. Może to nic, ale byłoby miło, gdyby te wszystkie fakty nie okazały się przypadkowe.

użytkownik usunięty
359

Mnie zastanawia jedno. Podczas tej całej "nauki" Olivera obrony przed czarną magią, najpierw jest, że Oliver ma w sobie za dużo mroku itp itd a za nim stoi Felka i nic nie mówi. Myślę sobie no ok, może jeszcze na to nie wpadli. Ale później jak gadają przy barze, O wyskakuje z tekstem, że to on jest mrokiem, Felka światłem etc. I dalej nic. Noż Kutfa. Skoro to Felka jest światłem, to może ona by się nauczyła jak przeciwdziałać magii Darkha (no bo w końcu można ją pokonać, światłem miłością, jelonkami skaczącymi po łące...)? Wreszcie miałaby coś do roboty w tym serialu, a nie tylko płakać i w*****ać.

Oliver w sobie ma światło, zawsze miał, tylko musiał je z siebie wydobyć i nie dać pochłonąć się mrokowi. Wcześniej może było mu łatwiej polegać na innych i żyć w przeświadczeniu, że sam w sobie nie ma światła. To był proces do, którego Oliver sam musiał dojść. Typowa wewnętrzna walka dobra ze złem, światła z ciemnością, którą bohater musi przejść w pewnych momentach swojego życia.

ocenił(a) serial na 8
359

Diggle mistrz odcinka. Przykuwa brata, wymierza w niego bronią, opuszcza broń, odchodzi. Po czym goni go motorkiem, oklepuje go, wymierza bronią, opuszcza, "a porzucam se nim jeszcze" , znowu wyciąga broń i znowu się waha.
Nauka magii w 5 sekund też całkiem spoko. Ja rozumiem, że można ten proces przyspieszyć w serialu ale tu już nie chodzi o czas tylko samo przygotowanie. Jak wyglądało szkolenie? Zaatakowała go raz, nie potrafił sobie z tym poradzić. JEDNA PRÓBA i to na dodatek zakończona porażką wystarczyła aby następna próba (z Dareczkiem) zakończyła się sukcesem? Kluczem do odparcia magii jest pomyślenie o miłych rzeczach? Nie widziałem większej głupoty :) Upychanie wszystkiego na sobie, byle zmieścić się w tych 40 minutach odcinka. Żeby chociaż nadali tej magii jakąś wyższą rangę. Bo po tym co pokazali to wnioskuję, że pierwsze lepsze dziecko z ulicy może nauczyć się odpierać magię.
Jedyne co mi się naprawdę podobało w odcinku to kwestia Thei i tej całej "arki".

mejki

Tak jest czy to w filmach, książkach itp, gdy jedna walka z wrogiem decyduje o wszystkim. Albo ktoś ma w sobie światło, czasami jest to nazwane np "czyste serce" i jest w stanie przeciwstawić się złu/czarnej magii, albo przegrywa. Fortuna powiedziała Oliverowi, że kolejne próby nic nie pomogą. Sytuacja z Darhkiem pokazała, że Oliver potrafi wydobyć z siebie światło. Mogło mu się nie udać. Jakieś kilka lat wcześniej pewnie by mu się nie udało, bo zbyt był pochłonięty mrokiem i swoje światło, że tak napiszę zdusił w sobie.