Oj, chyba jednak nie taki biedny. Do paki wsadzili go za krzywoprzysięstwo (w którymś odcinku pada termin perjury charge), podczas gdy to co on robił, to był moim zdaniem najzwyczajniejszy w świecie współudział, a że Romero był policjantem, wyrok 2 lat wydaje mi się tym bardziej łagodny. Dalej - jakby nie patrzeć - zabójstwo żony było nieuniknione: "Psychoza", Bloch, te sprawy... Łomot w kiciu? Ekhm... serio? Zły glina w kicu nigdy nie ma lekko, a zwłaszcza taki, który o łomot się delikatnie mówiąc prosił sam. Co do zaś postrzału, to też dopatrywałbym się w nim cudownego wprost farta lub - jak kto woli - palca bożego, bo z takiej odległości, to po postrzale z obrzyna, Romero powinien był zejść na miejscu - choć ekspertem balistyki nie jestem i mogę się mylić. No i ta such, to był przecież chłopak, nie dziewczyna.

"Dalej - jakby nie patrzeć - zabójstwo żony było nieuniknione: "Psychoza""

Czyli co, Romero miał się pogodzić ze śmiercią żony przez Psychozę? :D

Romero: Kurde, taki byłem wkurzony na Normana, chciałem go zabić, ale potem obejrzałem "Psychozę" i zdałem sobie sprawę, że on nie miał wyboru, musiał ją zabić, bo tego wymagał tamten film.

OK, niefortunnie to może ująłem... Romero nie miał się pogodzić z morderstwem żony i miał po nim pełne prawo do rozpaczy czy przysłowiowego nawet rozdzierania szat. Chodziło mi jednak o perspektywę WIDZA, który wiedząc mniej więcej co ogląda, nie powinien być tym morderstwem przesadnie poruszony, a na pewno już zaskoczony (chociaż współczuć samemu policjantowi może). Los Normy był z góry przesądzony.

Z drugiej strony, dopiero co obejrzałem (po raz trzeci) - tudzież "oglądnąłem", jak mawia spora część elektoratu - genialne moim zdaniem Penny Dreadful i powiem szczerze, że w porównaniu z tym właśnie serialem, losy - ba, nawet morderstwa czy tragiczne w skutkach wypadki (samochodowe na przykład) bohaterów Bates Motel przestały robić na mnie większe wrażenie. Stąd też pewnie moja znieczulica w stosunku do Romero - wybacz ;)

* sucz

Jeszcze tak na marginesie - ucieczka z paki też jakaś taka mało w swojej (nie)przypadkowości wiarygodna... "Przerwa na siku?", "Rozkujesz mnie czy wolisz mi go potrzymać?" (tak to chyba mniej więcej szło w oryginale). No fajnie, element humorystyczny jest, ale to chyba oczywiste, że nigdy, ale to przenigdy nie zdejmuje się więźniowi kajdanek, no ludzie kochane! A już zwłaszcza jak się jest z takim indywiduum samemu w klozecie na CPNie... Ktoś powie: OK, ale to był jednak były policjant, może kolega... BYŁ. Poza tym, kajdanki założone miał chyba z przodu, więc w czym w ogóle problem?

Mam słabość do tego bohatera, więc liczyłam na wsparcie ;) Nie bierzmy wszystkiego tak serio. A co do sucz to jeszcze nie widzialam czwartego odcinka, więc nie wiem, że to chłopak.

Nie no, tak w ogóle to Romero jest całkiem do rzeczy. To ja jestem dziś raczej sceptyczny i szukam być może dziury w całym ;)

Też się czasem doszukuję, ale odrzucam te myśli w kąt, bo odbierają mi przyjemność z oglądania. ;)