Niemniej jednak, uważam, że na podstawie tego pomysłu dało się zrobić więcej. Zbyt
często pojawiały się "odcinki-zapychacze". Tak, więc trochę szkoda. Jakby skrócić serial o
przynajmniej jeden sezon, to na pewno znacznie poprawiłoby to tempo. Innym wyjściem,
aby nie istniała potrzeba skracania, byłoby większe skomplikowanie akcji czy też
wprowadzenie większej ilości wydarzeń na planetach. Mogłoby być też więcej cliffhangerów.
Wydarzenia, które składały się z dwóch lub trzech odcinków podobały mi się bardziej od
pozostałych (zresztą nie tylko mi, bo widać to w "odcinki wg oceny"). Najczęściej
występujące (ok. 65%) wydarzenia jednoodcinkowe, które były szybko rozwiązywane,
powodowały znaczny spadek tempa akcji, które musiało być później budowane od początku.
Dodatkowo tylko jedno wydarzenie ciągnęło się przez 3 odcinki. Wszystkie inne tylko przez 2.
To różni BSG od mojego ulubionego serialu - Gry o Tron. Tam napięcie jest budowane
przez cały czas. Nie ma jednorazowych rozwiązań. Cały czas pojawiają się nowe
wątpliwości. Każdy odcinek jest kończony cliffhangerem.
A co wy o tym uważacie?
Dodam jeszcze, że gdyby zmodyfikować serial w tym kierunku, to moim zdaniem mogłoby zostać osiągnięte TOP 10 ;)
Skrócenie serialu było by profanacją ;] fakty zdarzały się nudnawe odcinki jak we wszystkich serialach ;p ale po obejrzeniu ostatniego odcinka chciałem więcej !!!
Tak więc lepszą opcją by było ciągnięcie wątków przez kilka odcinków używając cliffhangerów.
cliffhanger - zakonczenie akcji - na koncu danego odcinka tudziez sezonu - w stylu napiecia .... z niewyjasnionymi watkami ... w ten sposob napedza sie smaka na nastepny odcinek :)
Wedlug mnie pare cliffhangerow by sie znalazlo
Zdecydowanie najlepszy cliffhanger, to ten między 2x10 ("Pegasus") i 2x11 ("Ressurection Ship" part 1), gdy o mało nie dochodzi do walki między Galacticą a Pegasusem.
Tak, to jedne z najlepszych (a może najlepsze) odcinków. Głównie dzięki tak zbudowanemu napięciu.
Właśnie brak dużej ilości wydarzeń na planetach jest zaletą BSG. Serial przedstawia realistyczne SF, a w rzeczywistości znaleźć planetę, na której można choćby wylądować jest ciężko. Znalezienie planety zdatnej do zamieszkania to jak trafienie dwóch szóstek w totka pod rząd.
Brak cliffhangerów? Jest ich raczej sporo - rozbicie się Starbuck w pierwszym sezonie, Galactica vs. Pegasus, atak Cylonów na Nową Capricę, ujawnienie Ostatecznej Czwórki, Ziemia, odkrycie uszkodzeń Galactici...
Nie zgodzę się, że nie ma wątków wieloodcinkowych - większość wątków ciągnie się przez cały serial.
A to, że nie ma odcinków typu Cośtamcośtam part 1 - part 4 to właśnie według mnie raczej zaleta.
Wielką zaletą serialu są postacie - zawsze motywy ich działania są sensowne, nie robią niczego z powietrza. Do tego są ciekawe i nieszablonowe (Baltar).
A pamiętacie sezon 3 odcinek 19 proces Baltara mocny odcinek :-) i dalej w odcinku 20 dla mnie wyjechany ten jak wy to gadacie klifinger hahhahahahah
Pamiętam. Odcinek jak z dramatu sądowego :P A odcinek 20 rozwalił mnie świetną muzyką!
dokładnie jak z dramatu sądowego :D ale to było właśnie fajne taka przerwa od wojny na 2 odcinki :-) ale co mi się podobało to Baltar chcieli z niego zrobić złego ludobójcę itp,itd ale go wybronił pięknie syn Adamy ostatnia przemowa mocna :-)
fakt było kilka odcinków przedłużaczy, ale w Grze o Tron (pomimo iż też bardzo lubię ten serial) też są momenty kiedy myślę sobie " no dalej, bo już nudno się robi" :)
Ja to widzę nieco inaczej. BSG to serial o ludziach, a tło stanowi wojna i poszukiwanie domu. Odcinki "zapychacze" to pojęcie względne, bo każdy lubi co innego. Dla jednych odstręczające były wątki polityczne(np. dla mnie), dla innych religijne a dla jeszcze innych obyczajowe itd. Ogólnie, to jednak dzięki tak przyjętej konstrukcji serialu, udało nam się doskonale poznać jego bohaterów, a oni sami zdają się być realni aż do bólu.
Po oglądnięciu finału, czułem radość, że twórcy mieli jaja, aby zakończyć serial (w odróżnieniu od wielu innych tasiemców) i jednocześnie smutek i strach przed tęsknotą, bo jak tu żyć bez naszych ulubionych bohaterów umilających wolny czas?
Cliffhangery? Cóż, jak dla mnie, to było ich wystarczająco. Jestem trochę negatywnie nastawiony do tego rodzaju zakończeń i odbieram je jako "niekończącą się opowieść". Poza tym, wydaje mi się, że BSG ich nie potrzebował. Odwołując się do tytuły tego wątku "Pewnym jest, że ten serial wciąga." Nic dodać, nic ująć ;)
Ja natomiast bardzo lubię cliffhangery w serialach takich, jak i podobnych gatunków. Nie obraziłbym się więc jakby większość odcinków się tak kończyło. Jest wtedy miejsce na pozostawanie w napięciu "co będzie dalej? jak to się skończy?" :)
Mnie nie odstręczały wątki same w sobie, bo dobrze jest doświadczyć wszystkiego po trochu, jeśli ma to być serial, jak to mówisz, o ludziach. Lecz bardziej przeszkadzała mi realizacja wątków pobocznych. Dawało się w tym wyczuć lekką niedbałość.