Czas na moje osobiste małe podsumowanie z okazji obejrzenia ostatniego odcinka 4 sezonu. Wprawdzie producenci odgrażają się, że jeszcze z serialem nie skończyli, ale jeśli zdecydują się na emisję kolejnych odcinków, to będzie to nosiło wszelkie znamiona decyzji marketingowej powodowanej chęcią zysku. Nic logicznego i naturalnego nie da się bowiem dodać do tego, co już zostało pokazane.
A skoro przy końcu jesteśmy to trzeba przyznać, że był raczej średni i niewątpliwie jego kształt celowo jest taki a nie inny, by pozostawić przestrzeń dla sequeli. Różnorodne wątki znalazły tylko częściowo swoje zwieńczenie, pozostawiono nas - widzów - z uczuciem niedosytu. A z drugiej strony dowiedzieliśmy się wystarczająco dużo, by spokojnie odłożyć płytę z serialem na półkę. Finałowy wykład zrobił się przy tym nieco zbyt banalny. Nie wiem jak inni fani BG, lecz dla mnie miał smak dania z McDonalda.
Żałuję, że rynek seriali z nurtu prawdziwego SF jest taki skromny. Na tle tego bezrybia BG była jakiegoś rodzaju wyjątkiem. Bardzo dobra obsada, aktorzy którzy nie odgrywali swoich ról na pół gwizdka. Nieco slabsze, ale przyzwoite efekty specjalne, fabuła, która zwłaszcza na początku, na etapie ucieczki sprawiała, że chciało sie śledzić dalszy los bohaterów serialu. Potem - stety lub niestety, zalezy od punktu widzenia - zabrnięto nieco zbyt daleko w metafizykę. Czasami teksty wypowiadane przez Baltara, hybrydy i inne postacie brzmiały wręcz jak bełkot. mnożyły się różnego rodzaju nieprawdopodobieństwa. Doktorek i Wielki Zdrajca Ludzkosci płakał niemal w co drugim odcinku. Byly zatem i słabsze momenty.
Pomimo wad był to jednak ciekawy serial SF. Tyle, ze o niewykorzystanym potencjale, podobnie jak kiedyś Firefly. Mam nadzieję, że coś się zmieni, producenci dojrzą możliwości tego rynku i powstawać będzie coraz więcej tego typu produkcji, na coraz wyższym poziomie, z większym budżetem i równie starannym aktorstwem. Czego wszystkim fanom fantastyki życzę.