"Shields up mr. Worf" albo: "Ensign Crusher, take us to warp 6. Engage!!! Ehh, no niestety temu serialowi brakuje wiele do klimatu Star Trek TNG, ale wcale nie oznacza to, że jest w jakikolwiek sposób gorszy. Zabrałem się do niego, bo właśnie skończyłem całego Star Treka i potrzebowałem "zaprzyjaźnić" się z nowymi postaciami ze świata seriali. Pierwsze co rzuca się w oczy to brak tego (nazwałbym to inaczej, ale brak mi innego określenia) naiwnego podejścia bohaterów Gwiezdnej Podróży, ich szlachetności, silnej woli i (w jakimś stopniu) prostoty i przewidywalności.
W Battlestar każdy ma swoje ciemne sprawki, ma swoją przeszłość, żadna postać nie jest zła, ani dobra. Jednocześnie nie trudno nie zauważyć, że autorzy BG starali się stworzyć coś zupełnie nowego, aby nie iść śladami Rodenberry'ego. Statkom brakuje więc osłon, mostek wygląda jak kwatera dzisiejszego sztabu polowego, a komunikaty drukowane są na papierze. Brakuje też (na razie - dopiero zaczynam przygodę z BG) technicznych informacji, które w ST były niewątpliwym smaczkiem - nawet napęd WARP był tam dość szczegółowo scharakteryzowany.
Żywię jednak głębokie przekonanie, że świat BG wciągnie mnie tak jak ST: TNG, czego wszystkim zaczynającym przygodę z tym serialem szczerze życzę:)
Pozdrawiam maniaków s/f i nie tylko!!!