Obejrzałem na razie 7 odcinków pierwszego sezonu i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to jakaś wariacja Star Trek: Voyager, czyli "zostaliśmy sami we wrogim otoczeniu i musimy sobie radzić w drodze do odnalezienia domu". Ponadto w odcinku szóstym kalka z ST: TNG "The Drumhead" jest tak wyraźna, że aż ciśnie się na usta: "No błagam! Tyle fajnych wątków można by wymyślić, a oni powielają sądowe polowanie na czarownice w kosmosie". Mimo wszystko obejrzę do końca cały serial i dam znać jak to dla mnie dalej wyglądało.
Jeszcze bedzie troche kalek pozniej jak np bunt zalogi ale pomimo tego fajnie jest zobaczyc to z innej perspektywy bo pomimo podobienst to sa jednak dwa calkiem inne klimaty. Mnie jako fana uniwersum Star Treka sam Voyager i stacja 9 najmniej sie podobaly. Voyager to kino mocno familijne, proste i lekkie w odbiorze. Tu jest bardziej powaznie a w 4 sezonie bedziesz mial swietny odcinek w ktorym sporo filozofuja. A sam watek sadowy sie praktycznie w kazdej seri ST pojawia bo amerykanie jak i zreszta wszyscy lubia takie rozprawy ogladac. Kino czy inne media czesto powielaja pewne kalki ale to dobrze jak pokazuja cos czasem troche inaczej. Popatrz na ksiazke Wladca Pierscieni, klasyk pozniej powstalo mase fantastyki ale np taki nasz Wiedzmin mimo ze bierze mase z tej czy innej klasyki to jednak daje tez sporo nowego. Pomiedzy obydwoma serialami tzn voyagerem a battlestarem jest wiecej roznic nic wspolnych cech bo np niby leca na ziemie w obydwu seriach ale w voyagerze widza na jaka ziemie leca i w miare zblizania nawet pod kniec serialu zdobywaja kontakt z planeta (serial konczy sie beznadziejnie jak dla mnie jakby bylo wiecej zaplanowane ale musieli uciac) a tu w battlestarze nawet nie wiedza czy istnieje ta ziemia czy to tylko mit. Pogladaj battlestara nic nie stracisz a wiele zyskasz.
Dobrnąłem dziś do końca tego serialu. Muszę stwierdzić, że pomimo ogromnej ilości kalek, nie tylko ze Star Treka, oglądało się dość przyjemnie. Mile zaskoczył mnie udział aktorów znanych mi z uniwersum ST: Kate Vernon, która grała w ST: Voyager obcego z gatunku 8472, Michelle Forbes, która grała chorąży Ro Laren w ST: The Next Generation oraz Nana Visitor, która w ST: Deep Space 9 grała major Kirę Nerys. Co do wątków sądowych, o których wspomniałeś, to jak zawsze u Amerykanów musi tam wystąpić pełen patos i oczywiście sprawiedliwość zawsze zwycięża, choć przemowa młodego Adamy w obronie Baltara strasznie mi się podobała (czasem lubię takie moralizatorskie gadki). Inaczej odebrałem epatowanie tą całą demokracją, wymiotować się chciało. Jedyny słuszny, niepodważalny, sprawiedliwy i jaki tam chcecie system - nawet kiedy ludzkość jest na krawędzi zagłady wszyscy skupili się na ochronie demokracji. Prędzej skończyło by się to wszystko juntą wojskową. Bajka na poziomie Star Trek, gdzie system zdawał się być idealny, choć ST: Deep Space 9 trochę przybrudził ten wizerunek idealnej Federacji ;) Jak znajdę czas, to wysmażę jakiś tekst podsumowujący całość serialu, ale generalnie dobrze się bawiłem.
Trzeba zaznaczyć, że serial nie umieszcza demokracji jako niepodważalnego systemu. Daje do myślenia , bo najwięcej dobrego wynikło z czynów Roslin i Admirała Adama. Przez cały czas nie ma tu równości, ani jednoznacznego określenia, co jest lepsze.
Zapomniałem dodać pod koniec pojawia się pewien ciekawy wniosek. Sam myślałem nad tym od dłuższego czasu i doszedłem do tego bez oglądania serialu, po tym zakończeniu zauważyłem, że już nie tylko ja tak myślę. Coraz bardziej uśredniany wynik. Cała historia i cykl dążyły do przybliżenia się do punktu 0 na sinusoidzie.
-------------------Spoilery!!!!-------------------
Przecież oni o demokracji najczęściej tylko gadali, a do jej norm stosowali się tylko wtedy, gdy było to dla nich korzystne. W zasadzie wszystkie strategiczne decyzje podejmowała Roslin i Adama, a jedynie mniej ważne sprawy trafiały pod obrady rady. Jedyne przypadki demokratycznych decyzji wielkiego kalibru było ogłoszenie Baltara prezydentem (choć i tu kombinowano - otoczkę wszyscy znamy i wiemy, że fałszerstwo Roslin wydało się tylko przez literówkę na kartach do głosowania) i osiedlenie się na Nowej Caprice.
Przykład wojskowej junty mieliśmy we flashbackach dotyczących BS Pegasus. Gdyby Roslin zamiast na Adamę trafiła na Cain, to nie byłoby żadnej demokracji, poszukiwania ziemi i w ogóle serialu. Wnioskuję, że tylko 45 letnie doświadczenie wojskowe Adamy sprawiło, że zaakceptował fakt klęski 12 koloni i zwierzchnictwo nowej pani prezydent.
Myślę, że na siłę doszukujesz się powiązań do Star Treka. Wiadomo, że pewnych utartych schematów podczas podróży kosmicznych nie da się pominąć, ale to jednak dwa, bardzo różne seriale. BSG to serial o ludziach i na nich się koncentrujący. Ustrój polityczny, pojawiające się problemy i przygody były tylko ramką, otoczką serialu o ludziach i ich wyborach. BSG daje wręcz możliwość utożsamiania się z każdą postacią, czego w wyidealizowanym ST nie doświadczymy.