Battlestar Galactica
powrót do forum 1 sezonu

Jestem fanem sci-fi, zwłaszcza w klimatach kosmiczno-kolonizacyjnych, zwłaszcza tych bardziej realistycznych. Uwielbiam The Expanse, za radą wielu miłośników takich właśnie klimatów sięgnąłem po Battlestar Galactica.
Objerzałem dwuodcinkowy pilot pierwszy sezon (plus początek drugiego).
Niestety kompletnie nie rozumiem fenomenu tego serialu, zwłaszcza w kontekście często pojawiającego się określenia "sci-fi for grown ups".
Początkowo podobało mi się przedstawienie kosmicznej załogi w ten militarny sposób. Zamiast laserów taktyka, polityka, jakiś tam realizm jak na tego typu opowieść. Niestety czar szybko prysł.
Mniej więcej po 4 odcinku uderzyło mnie wrażenie, że fabuła jest niesamowicie przewidywalna, miejscami bardzo naiwna a sama forma bardzo ograniczona. Całość wygląda.. tanio. I nie mówię tutaj o efektach specjalnych, czy innych kwestiach mogących wynikać z małego budżetu. Zdjęcia są miałkie, miejscami wręcz brzydkie, takie telewizyjne (w dawniejszym rozumieniu tego słowa). Historia w pewnym sensie o zagładzie ludzkości (w recenzjach przejawia się słowo… mroczna) a całość skrojona jest pod typowe do bólu PG13. Istotną rolę odgrywa tutaj cielesne kuszenie, ale piersi dosłownie zakrywane są…brakiem światła akurat w tym miejscu. Nie robię wady z braku cycków tylko z tego jak absurdalnie unikana jest tutaj golizna. Podobnie z resztą jest z językiem , bo największe badassy w galaktyce krzyczą „KURKA”.
Co jakieś 15 minut słyszymy o boskim planie, przeznaczeniu, przepowiedni itd. W najgorszy możliwy powierzchowny, sposób.
Cyloni kompletnie nie budzą we mnie strachu i powtarzam – nie chodzi tutaj o CGI – humanoidalne postacie bez motion capture wyglądają pokracznie – to prawda, ale biorę poprawkę na upływ czasu. Bawi mnie to jak banalnie przedstawione są te ludzkie modele. No są praktycznie jak ludzie, anatomicznie nie do odróżniania (chociaż świeci im się kręgosłup z podniecenia :D) , są inteligentniejsi (chyba), wytrzymalsi, silniejsi, ale wszyscy nazywają ich tosterami ignorując zupełnie to, że przecież przewyższają ich pod każdym względem Oczywiście pomijam kwestie moralności, bo w sumie nie wiadomo jeszcze, o co im chodzi (obstawiam, że o jakże oryginalne „ludzie są źli, sami się niszczą itd.”).
Intryga dość szybko sprowadza się do „o nie, każdy może być Cylonem”, ale nikt kompletnie nie reaguje na podejrzane zachowania ludzi dookoła.
Wątek Baltara to jakiś kabaret, ciągle, bez przerwy, powtarzający ten sam żart („on ją widzi, a jej tam nie ma! O ja cię!” ), co jest przykre, bo gdyby nie to, to sama postać byłaby bardzo ciekawa.
I żeby nie było, że jestem malkontentem – są rzeczy, które mi się podobają – między innymi postacie w większości są barwne i intrygujące. Jest kilka bardzo dobrych ról. Edward James Olmos to klasa. Tak jak wspominałem, podoba mi się militarny klimat na statku. Polityka nie jest tak błaha jak w większości sci-fi.
Generalnie moja ocena produkcji, które są w „moich klimatach” rzadko aż tak mija się z powszechną opinia, dlatego chciałbym podpytać – czy dalej jest lepiej, dać jeszcze szanse (to nie tak, że cierpię oglądając to, po prostu spodziewałem się o wiele więcej), czy jeżeli nie kupiłem tego do tej pory to już nie ma sensu?
Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź/sugestie i ewentualną merytoryczną dyskusje.

LateX

Jestem na 5 odcinku i niestety mam bardzo podobne odczucia. Przejrzałem wszelkie znane mi rankingi i na każdym serial oceniany jest bardzo wysoko co mocno mnie nakręciło na oglądanie, jednak po tych prawie 10ciu godzinach kompletnie nie rozumiem tak wysokich ocen. Może to przyczyna tego, że serial jest już stosunkowo stary i te 15 lat temu, gdzie taka forma nie była tak modna jak dzisiaj wydawał się czymś nadzwyczajnym na tle ówczesnych produkcji. Nie wiem...

Alin0e

hahahahaha. Jakich ówczesnych produkcji gościu? Obecnie telewizja leży na glebie i kwiczy, netflix, disney, amazon wszyscy walą masówkami o żenującym poziomie. Obecnie nie ma żadnego poziomu, a Battlestar Galactica jest według wielu najlepszych serialem sci-fi w historii, i jednym z najlepszych seriali w historii, ten serial można dawać obok The Sopranos, The Wire, Deadwood, Mad Men, Six Feet Under, i Battlestar Galactica można stać obok nich, dumnie.

kamells

Przecież nie napisałem obecnych tylko ówczesnych...

ocenił(a) serial na 7
LateX

No cóż... Tu po prostu wychodzi na wierzch wiek serialu. "Galactica" była kręcona w czasach, gdzie seriale dopiero ewoluowały w inne doświadczenie. I choć "Rodzinie Soprano", "24 godzinom", "The Wire", "Dr. House'owi", czy "Lost - Zagubionym" nie można odmówić rewolucji, która totalnie zmieniła seriale, to jednak nadal wypełnione są one wszelkimi manieryzmami telewizyjnego rodowodu.

Z "Battlestar Galacticą" także jest ten sam casus.

Dziś jesteśmy przyzwyczajeni do krótkich produkcji 6-10 odcinkowych, które mimo wszystko jednak maksymalnie wykorzystują swój czas ekranowy. Seriale sprzed 20 lat z kolei mają jeszcze ten format wieloodcinkowy, co sprawia, że co najmniej 1/3 epizodów to zapychacze o schematycznej konstrukcji. Każdy serial sensacyjny/kryminalny ma przecież odcinki gdzie pojawia się nowy narkotyk, jest odbijanie zakładników, uprowadzenie jednego z bohaterów, walka z jakimś wrogiem z przeszłości. W produkcjach SF to zawsze było brak wody/powietrza i desperacka walka o przetrwanie, ratowanie zaginionego członka załogi na obcej planecie itd.

Druga sprawa ma się ze sposobem kręcenia. Tamte seriale miały niskie budżety, dlatego poza pojedynczymi odcinkami większość musiała być krecona po taniości, tj. wąziutkie kadry, masakryczne zbliżenia twarzy by wypełniały cały ekran, bieda-scenografia po 2-4 aktorów w kadrze i unikanie szerokich ujęć. Przez to strasznie ciężko w takich produkcjach oddać się klimatowi lokalizacji, bo np. nie ma żadnego kadru pokazującego całe miasto, czy budynek.

Dodatkowo jeszcze stare seriale były kręcone w zabójczym tempie, zwykle po jednym odcinku na tydzień, maksymalnie dwa tygodnie (nawet dotyczyło do "Zagubionych"). A to niesie za sobą konsekwencje w postaci naiwności niektórych wątków, mocnych skrótów scenariuszowych albo brakiem czasu na przemyślenie danej sceny. I wychodziły nieraz totalne karykatury scen, czy całych wątków postaci.

No i jak złożysz wszystko do kupy, to wychodzą właśnie takie zarzuty, jakie masz w twoim poście. Niestety, mnie to również mocno przeszkadza i ogromnie żałuję, że nie widziałem "Galactici" w czasach, gdzie bardziej mógłbym ją docenić (tak jak szanuję "24 godziny" dla przykładu mimo że jestem całkowicie świadom wad tej produkcji).

Szkoda też z innej strony. Bo naprawdę ciężko jest znaleźć dobry serial hard SF. Obejrzałem znakomity "The Expanse" i to chyba właściwie tyle. Lubię "Andora" i "Mandaloriana", ale to nie jest hard SF, szybko odpadłem przy "Altered Carbon", no i niestety, to wszystko :(

ocenił(a) serial na 8
Freeman47

W większości faktów się zgodzę, ale to nie jest żadna wiedza ani mądrość.
Każdy, z pokolenia seriali które wymieniłeś doskonale wie, jak potrafiły się dłużyć niemiłosiernie nie wprowadzając kompletnie nic do fabuły ale równocześnie będąc bardzo rozbudowane na przestrzeni sezonów oraz wprowadzające masę kreatywności, gdzie scenarzyści do dzisiaj czerpią pomysły z ich konwencji oraz kreatywności.
Autor posta, raczej jest z nowego pokolenia dzieci, które muszą mieć wszystko w pierwszym sezonie, bo inaczej serial jest "BE".
Otóż kompletnie się z Tobą nie zgodzę, merytorycznie co do jakości seriali oraz przedstawienia w nich całej otoczki hard sci-fi.
Najlepszym przykładem niech będzie kolejno:

Star Trek(oczywiście ten stary)który pomimo masy naiwności miał ogromny impakt na całe sci-fi razem ze Space Operami, jakie zostały latami plagiatowane przez wszystkich twórców, łącznie z Georgiem Lucasem, udolnie czy nie udolnie to już sprawa mocno indywidualna, ponieważ jedni lubią(mniej inteligentni)takie twory jak Mass Effect(PC)jedna z najgłupszych gier o kosmosie jaka powstała.
lub serial Firefly(poziom problemów oraz fabuły)licealna drama nastolatków.
Albo Solaris(Tarkowski) jedno z najmądrzejszych sci-fi jakie powstało na tej planecie razem z książką.
Lub najbardziej rozbudowane sci-fi telewizyjne jakie powstało czyli Babilon 5 niestety z marnym pierwszym sezonem od których wielu ludzi się odbiło, i pewnie taki zwykły amator który musi mieć : "tu" , "teraz" , "natychmiast" , wyłączył by serial po kilku odcinkach lub znów zaśmiecałby forum swoją dziecięcą niecierpliwością aby ktoś jak małemu dziecku, napisał mu dokładnie w jakim momencie będzie się coś w końcu działo. Autor posta, jest zwykłym amatorem nie przyzwyczajonym, do niczego jak tylko do oglądania marnych seriali typu "The Expanse"(książka jeszcze nudniejsza i jeszcze gorsza niż serial. które jest tak samo przereklamowane jak Wiedźmin 3 w Polsce oraz The last os us 2, żeby daleko nie szukać wśród fabularnych śmieci, gdzie nic nie ma sensu, bądź jest kolejne infantylne ratowanie świata.

Moja rada taka, aby nie odpisywać mentalnym dyletantom,którzy nie potrafią wytrwać, do czegoś więcej niż kolejnej strzelaniny w kosmosie, albo jak wy To teraz dzieci nazywacie: Twistu fabularnego, bo są przecież takie COOL I SUPER. I wtedy się zaczyna "prawdziwy" serial.

Do, takich długo, długo, długo rozwijających się arcydzieł jak Star Trek 1966, Star Trek: Następne pokolenie, Star Trek: Voyager, Babylon 5, BattleStar Galactica, Gwiezdne Wrota SG-1, oraz krótszych jak The Prisoner, i można jeszcze długo wymieniać, trzeba DOJRZEĆ.
Autor posta prawdopodobnie nie widział nic genialnego ze starych lat bo nawet tego nie wymienia w poście, a jego wiedza opiera się na nowościach czyli na niczym(intelektualnym planktonie) co oferuję Netflix czyli same abominacje CGI o niczym napisane przez ludzi dla ludzi z małym IQ.

Co do nowości, jeden serial jest głupszy od drugiego. Zaczynając wspomnianym przez Ciebie Altered Carbon(kiepska adaptacja), kończąc na wyżynach syfu oraz całkowicie zmienionej wizji autora czyli "Fundacja" Assimova. I nie zanosi się że będzie chociaż poprawnie.

Na przełomie lat widać, jak "autorom" kompletnie brakuję pomysłów na seriale.
Wiec biorą znaną markę i zmieniają ją pod swoją "postępową" wizję świata oraz poprawność polityczną. Gdzie takich tworów kompletnie nie da się oglądać.

Battlestar na tle dzisiejszych seriali błyszczy, ponadczasowością. I samo to że ludzie z dzisiejszego pokolenia którzy nie mają pojęcia o hard s-f szukają(wracają) do starych seriali świadczy o tym jaką niską kondycje mają te nowe "dzieła".

ocenił(a) serial na 8
LateX

Obejrzałeś coś tam, z pierwszego sezonu(kilka odcinków) i dałeś ocenę 5?
Poziom Twoich argumentów na zasadzie golizny lub wyglądu Cylonów jest tak bardzo adekwatny do Twojej wiedzy na temat sci-fi że aż ciężko mi przebrnąć przez Twoje dalsze jakże by inaczej bardzo infantylne argumenty które nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości, oraz są z bliska tak płytkie oraz tak nie merytoryczne jak to tylko możliwe. Jakie trzeba mieć niskie horyzonty intelektualne oraz wąski światopogląd aby oceniać coś po pilocie oraz pierwszy odcinku.
Ciężko, wziąć Twoje wypociny za dobrą monetę. O hard s-f to Ty dziecko pojęcia nie masz. Napisałem wcześniej, co myślę o takich jak Ty ludziach z małym ilorazem inteligencji.
Gdybyś miał jakiś uraz głowy, albo ominęła Cie ewolucja to jeszcze bym zrozumiał.
Ale dając temu serialowi 5(kompletnie go nie znając)i sugerując że ktoś na forum, powie Ci kiedy zacznie coś się dziać lub że nie rozumiesz fenomenu tego serialu, sam dajesz o sobie świadectwo swojego matołectwa oraz bardzo zubożonej intelektualnej konsekwencji oglądania czegoś co Cię konstruktywnie przerasta, komentarze Twojego pokroju, można posądzać o "potrącone umysłowo przez ich właściciela"kompletnie nie znającego się w danym gatunku.
Jeśli ignorancja zaślepiła Twój mało-logiczny światopogląd, to może faktycznie lepiej dla Ciebie abyś oglądał coś pokroju:
Euphorii którą wysoko oceniłeś, lub obejrzałeś coś tam, z pierwszego sezonu(kilka odcinków) i dałeś ocenę 5? czekając aż łaskawie ktoś Ci napisze, głaszcząc Cię po głowie: tak, oglądaj do tego i tego odcinka i zacznie się coś dziać.
Tak nie działa oglądanie seriali, szczególnie takich ponadczasowych, takie seriale bierze się na klatę samodzielnie dzieciaku z gilem pod nosem i konsekwentnie oraz bezkompromisowo ogląda do końca. Rozumiesz?

Wykład skończony.

ocenił(a) serial na 2
Solaris_fw

BG to tani i płytki serial. Coś w stylu polsatowskich Xeny i Herkulesa. Dobry może dla dzieci, ale dorosłych nie zachwyci, bo niby czym.
Tam nie ma niczego odkrywczego, żadnych wielkich przemyśleń czy dramatów nie uświadczymy, dialogi trochę jak w klanie, czyli mielenie ozorem dla samego mielenia. Nawet wizualnie jest tanio, ale biorę poprawkę, że serial ma już przecież 20 lat.
Aktorsko też nie zachwyca, te puste spojrzenia w poszukiwaniu rozumu aktorki nieudolnie odgrywającej prezydentową, albo "złowieszcze" wykrzywianie ryja przez Starbucka, które miało pokazywać jakim to ona jest badassem... żenada na poziomie PulsTv. Cały serial zresztą tak się właśnie prezentuje. Tandeta z dykty i kartonu.
Nie pamiętam nawet ile odcinków udało mi się zmęczyć (może z 7?), ale zdecydowanie za dużo, bo szkoda marnować życie na taki gniot.

Jeżeli oglądałeś w wieku 12 lat i posikałeś sobie po nogach z wrażenia, to można jakoś od biedy tłumaczyć ten bezrefleksyjny i pusty zachwyt nad takim byle czym, ale kiedyś chłopcze dorosnąć wreszcie by wypadało.

Rzekłem.

ocenił(a) serial na 3
suszyMie

Od lat słyszałem o tym serialu, w końcu się zabrałem i... nie widzę w nim absolutnie żadnej wartości. Fabuła nie ma żadnego sensu (Cyloni - czyli ludzie 2.0 [wyglądają i funkcjonują tak samo jak my] - chcą nas zniszczyć, ale za każdym razem gdy mają sposobność wybierają intrygi bez żadnego celu), pełno wad produkcyjnych, zdjęcia są kiepskie, aktorstwo też takie sobie... Uważam się za fana SF i wybaczyłbym to wszystko, gdyby to była jakaś kreatywna fabuła, ale ten serial jest po prostu koszmarnie nudny i głupi. Podobnie jak Tobie skojarzył mi się z Xeną ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones