Właśnie obejrzałam pierwszy odcinek, od raz przypomniał mi się kultowy "Twin peaks" który uwielbiałam. Jestem ciekawa czy to będzie polski odpowiednik?
ciekawe jakie, oprócz głównej bohaterki w worku, jej zdjęcia w domu, jej chłopaka, dilera, jej koleżanki, czarnej chaty, czerwonego auta, okularów właściciela czerwonego auta, agenta Coopera, wisiorka, barmanki..
Wszedłem na forum aby to sam napisać, a tu juz taki wątek... Niemniej czekam z niecierpliwością na następny odcinek.
Mnie (nie mi) też się bardziej kojarzy z "Dochodzeniem" i "Forbrydelsen" niż z Twin Peaks, a to z powodu konstrukcji fabuły. W Dochodzeniu co odcinek typowany był nowy podejrzany jako pewniak, na którego stopniowo wskazują wszystkie poszlaki, by nagle pod koniec odcinka okazywało się, że jednak to nie on, bo albo ma żelazne alibi, albo z innego powodu nie może być zabójcą i trzeba szukać następnego. Mam wrażenie, że scenarzysta Belfra trochę zapożyczył sobie ten pomysł.
Twin Pekas w realnej polskiej wiosce. Wszystko spoko, ale gra aktorska niektórych jest bardzo średnia.
Widac, ze mocno inspirowany. Przez sentyment do Twin Peaks tak czy siak lykne go jak mlody pelikan XD Swoja droga na razie calkiem niezly.
racja, takie "Twin Peaks" dla ubogich, tylko muzyka nie do porównania, no i jeszcze zdjęcia też słabe, jakby VHS kręcone, ale scenariusz kopia 1:1, wszystkie postacie nawet "norwegowie", sorry "szwedzi", nie wiem czy ta jest na licencji, Lynch pozwolił na tą profanację?
nie podoba mi się tylko zamiana "pieńkowej damy" w faceta
No ja w te wakacje odświeżyłam sobie całe Twin Peaks w oczekiwaniu na 3 sezon, dlatego te wszystkie podobieństwa są dla mnie aż rażące. Ja rozumiem inspirację, ale tam wszystko jest niemal 1:1. Idealna uczennica z mrocznymi tajemnicami, jej romantyczny, nieobliczalny chłopak (James), w którym jawnie zakochana jest najlepsza przyjaciółka polskiej Laury... czyli Donna-Ewelina. Pojawia się wisiorek zakochanych, w szkole jest handel narkotykami, motyw lasu jako miejsca tajemniczego, kryjącego metafizyczne zło. Już powoli zaczynają się odsłaniać brudy małego miasteczka, czyli prostytucja licealistek, machlojki biznesowe bogatych mieszkańców. Nawet pojawił się opuszczony dom w środku lasu jako miejsce schadzek. Mamy za sobą dopiero dwa odcinki, a już skopiowanych motywów naprawdę można wymieniać i wymieniać. Czasem próbują się bawić również estetyką lynchowską i niby puszczać oczko do widza - a to kadr na wypchane zwierzątko, a to skupienie kamery na tandetnym chińskim kocie szczęścia, itd - wiadomo, że Twin Peaks jest przepełnione takimi zwyczajnymi przedmiotami, które kryją w sobie jakieś wykrzywienie, upiorność.
No ale to mimo wszystko bardzo słabe nawiązania do estetyki lynchowskiej, kompletnie nie pasujące do reszty serialu, który reżyser przecież zdecydował się kręcić w konwencji realistycznej.
W pewnym sensie, oglądając Belfra, można tym bardziej docenić geniusz Twin Peaks. Tam, oprócz genialnie zakrojonej zbrodni i konstrukcji całego miasteczka, w którym każdy mieszkaniec w pewien sposób jest winny, wszystko pięknie się pruży w sosie groteski, satyry i rdzenno-amerykańskiej mitologii. Na to wszystko składa się niepowtarzalność Twin Peaks. Belfer to, póki co, marne popłuczyny (choć przyznam, że jak na warunki polskich seriali i tak jest dobrze). Oczywiście jeszcze nie widziałam wszystkich odcinków, więc nie zamierzam od razu skreślać tego serialu, może z czasem mnie czymś zaskoczy. Ale nie ukrywam, że póki co, jedyne, co mnie motywuje do oglądania kolejnych odcinków, to ciekawość, co jeszcze zerżnęli z Twin Peaks (póki co czekam na odpowiednik Jednookiego Jacka i Lelanda, który póki co jeszcze się nie ujawnił;p)
Podróbek jest mnóstwo w dzisiejszych czasach nie da się tego ustrzec ale akurat tym razem polska produkcja trzyma naprawdę wysoki poziom oczywiście jak na nasze standardy.Jest dobra praca kamery,fajna lokacja,muzyka no i aktor grający głównego bohatera ciągnie cały film,jedynie reszta ledwo mu dotrzymuje kroku no ale wszystkiego nie można dostać.....
Szkoda tylko, że w 90% jestem pewien że historia skończy się tak, że Leland Palmer jest zabójcą. Jeżeli tak nie będzie serial spokojnie można oceniać wysoko. Z drugiej strony nawet jeżeli tak będzie to osoby które nie widziały TP mogą ocenić go wysoko. Postać zabójcy będzie dla nich zaskoczeniem.
Można to powiedzieć o połowie seriali kryminalno-obyczajowych. Tutaj, owszem, te podobieństwa są, bo po prostu muszą być, natomiast nie ma w ogole tego klimatu, oniryzmu i subtelnej paranormy,
Podobieństwa muszą być, to tak jak z filmowymi plakatami do polskich filmów, "trainspotting", dr.house", "bękarty wojny", wszystko zrzynają
Akcja dzieje się niby w w Kujawsko-Pomorskim w Dombrowicach, fikcyjnej miejscowości Dobrowice, a tak naprawdę całość kręcono w Kwidzynie :D
Sam serial ma klimat polskiego "Twin Peaks" - trochę postacie są za bardzo przerysowane. Rozumiem "małomiasteczkowość", ale bez jaj - już nie jedźmy tak schematami. Sensowna opinia tutaj:
http://filmyfantastyczne.pl/recenzje/belfer-recenzja
W Kwidzynie to nie całość, ale ciekawe jest to, że fikcyjne Dobrowice to miejscowość gdzieś pomiędzy Elblagiem a granicą z obwodem kaliningradzkim, administracyjnie niby podpada pod Elbląg (cały czas tak mówią), a wszystkie rejestrację są toruńskie...
Twin Peaks to baaaaaaaaardzo, ale to baaaaaaaardzo daleka kuzynka. Podobnie The Killing. Zerżnięte pomysły i na tym podobieństwo się kończy. Zero klimatu , atmosfery autentycznej tajemniczości i grozy. Szkoda czasu, naprawdę.
Tez moje pierwsze skojarzenie bylo z Broadchurch. Niestety z Twin Peaks Belfra laczy jedynie motyw martwej dziewczyny. zasadnicza roznica to brak surrealistycznego podszycia.
Ja tylko czekam... Gdzie jest Bob?? ;-) Ps. Moim zdaniem gra aktorska - slabiutka. No i ten "oryginalny scenariusz"... Lynch z Frostem powinni wniesc pozew.
Belfer - EP 01-02. Po obejrzeniu, nurtuje mnie tylko jedno pytanie... Gdzie jest Bob? ;-) No i nie spodziewalem sie -naprawde-, ze przed 2017 zobacze nowego agenta Coopera w postaci Macka Stuhra! ;-) A serio, to mam nadzieje, ze w kolejnych odcinkach nasi "scenarzysci oryginalni" - beda nieco bardziej oryginalni... bo na chwile obecna, to narazaja sie na pozew od pary Lynch/Frost :-P
podobna sytuacją była z "Nianią", jak po jakimś czasie dali w TV wersję amerykańską, to musieli dać znaczek z napisem "wersja oryginalna" żeby ludzie nie dzwonili czemu wszystkich aktorów w serialu pozmieniali
Coś z trzeciego odcinka? Odnośnie kwiatów - Laura dostała podobny prezent? Bo niezbyt sobie przypominam:)
Wolalabym nie, bo w Twin chociaz klimat byl i wciagal mrocznoscia, to na koncu okazalo sie.. no wlasnie nic. Zakończenie kompletna klapa.
Jest trochę podobieństw, ale wciaga i fajnie sie serial oglada. Mam nadzieje ze zakonczenie zrobia porzadne i jednoznaczne.
Po czwartym odcinku podobieństwa do Twin Peaks już widać bardzo wyraźnie. Tylko ze lokal ze zamiast Jednookiego Jacka który był zwykłą agentura to tu jest klub dla swingersow.
Ta czerwień w klubie, te zasłony... Kropka w kropkę Twin Peaks :) Choć mi jakoś bardzo to nie przeszkadza.
Jestem na 2 odcinku i aż mi się nie chce oglądać dalej, bo mam deja vu. Tak jakbym oglądała polską wersję Twin Peaks, pytanie tylko: po co?
jak można ten słaby i wtórny serial porównać do twin peaks? jedyną łączącą jest rzeczą jest martwa dziewczyna
To chyba musisz sobie odświeżyć Twin Peaks, bo podobieństw jest od groma. Jedynie realia, w których dzieje się fabuła i postać jej przestawienia są inne i dla mało wnikliwego widza podobieństwa mogą skończyć się na martwej dziewczynie.
- martwa dziewczyna,
- denatka uchodziła za przykładną dziewczynę,
- sekrety martwej dziewczyny,
- jej chłopak,
- jej koleżanka,
- wzajemne uczucia jej chłopaka z jej koleżanką,
- wisiorek,
- las i jego skrywane tajemnice,
- domki / budynki w lesie,
- wątek czerwonego auta (ale to może być przypadek),
- ktoś przyjeżdża robić śledztwo (choć tu to zwykły polonista),
- akcja dzieje się nieopodal granicy,
- szmuglowanie przez granicę,
- narkotyki,
- wielu bohaterów coś skrywa,
- burdel pod przykrywką i ta charyzmatyczna "burdelmama" (choć wątek krótki) + czerwień i zasłony,
- szemrane interesy,
- spisek na tle gospodarczym,
- interesy ze Skandynawami,
- Skandynawowie przyjeżdżają + impreza,
- ginie dwóch ludzi, którzy mają mając coś wspólnego ze śmiercią dziewczyny (tu przyznaje się dwóch, w Twin Peaks jeden) i pozostawiają wiele niedopowiedzeń zabierając resztę tajemnic do grobu.
... Może ktoś jeszcze coś dopisze?
Początkowo ten upośledzony gostek kojarzył mi się z Kobietą z pieńkiem, ale później zaniechałem szukania tu podobieństw.
To, że w śledztwo angażuje się polonista, a szef miejscowej policji gra zły charakter nie musi świadczyć o tym, że nie ma tu podobieństw do Twin Peaks. Zerżnięć jest sporo, ale przecież nikt nie nakręci serialu toczka w toczkę. Seriale różnią się i to mocno, ale podobieństw jest od groma i na pewno autorzy wzorowali się na Twin Peaks.
rzeczywiście, dużo podobieństw, jeszcze był gość, który hodował orchidee a w Belfrze hoduje kalie. ciekawe, czy tutaj tez ojciec maczał palce w zbrodni ?
Beczki zakopane w lesie i tajemnicze ognisko przypominają mi The Kettering Incident.
Jesu nie wierze co czytam!!! Porównywanie Belfra do Twin Peaks to zwyczajnie obraza dla tego drugiego. Belfer to raczej Ojciec Matusz (widziałam kilka odcinków :D tylko zamiast księdza mamy nauczyciela. Pierwszy sezon miał potencjał, ale wyszedł póki co bardzo średnio. Przede wszystkim obsada gra tak słabo, że nie zapamiętałam żadnej z postaci. Dla mnie to serial obyczajowy do kryminału mu bardzo daleko.
Kojarzyć się może, porównywać już trudno. Z pewnością Twin Peaks dalej byłoby takie gdyby nie Belfer. Belfer nie byłby taki gdyby nie Twin Peaks.
A mnie przypomina ksiazke "Zaklinacz" Donato Carrisi ... co prawa fabula jest inna ale zakonczenie nieco zaczerpniete z ksiazki.
Jesli lubicie kryminaly to zdecydowanie polecam ta pozycje :)
Belfer rzeczywiście może przypominać Twin Peaks, a zwłaszcza "Ogniu krocz ze mną". Ale to raczej "wina" autorów opowiadania, niż serialu, bo serialowi daleko do dzieła Davida Lyncha. Nie wiem dlaczego, ale polskie filmy noszą na sobie piętno nijakości, odpuszczenia, nie wiem jak to lepiej nazwać. W jednym dźwięk jest taki, że nie można zrozumieć aktorów, albo aktorzy nie powinni grać bo seplenią. W innym, jak tutaj, zdjęcia są robione niechlujnie. Jakby liczył się czas (bo to kasa) a nie efekt końcowy i próba osiągnięcia doskonałego efektu. Fotografia czy film rządzą się pewnymi konkretnymi prawami, podstawowe to światło! Mam wrażenie, że reżyser i autor zdjęć lecieli na hura, bez zastanowienia nad ekspozycją i doświetleniem, perspektywą - a dlaczego o tym mówię? Bo wszystkie zdjęcia były mdłe. I to nie chodzi o klimat, bo światło by go stworzyło, a jego brak go pozbawił. Ale to moja opinia.