Polecam fanom serialu The Office, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, obejrzenie filmiku "The Office Closed for Business". Są to wypowiedzi głównych aktorów na temat serialu i pod koniec poruszony jest temat "wychodzenia z cienia" owego serialu. Tam bardzo ciekawie Martin Freeman się wypowiada, że jeżeli w wieku 55 nadal będzie nazywany Timem, to się nie będzie dziwił, ale będzie się zastanawiał, czemu nie zrobił niczego by to zmienić oraz, że fajnie było by zrobić coś co będzie miało taki wpływ jak The Office. Całkiem ciekawie to brzmi jak jest teraz całkiem znanym aktorem, dzięki chociażby Sherlockowi, który bez dwóch zdań jest jednym z lepszych seriali.
Brzmi smutnie i prawdziwie, ale na szczęście kariera Martina sie świetnie rozwinęła. Nie tylko dzięki Sherlockowi ale i Hobbitowi. Bo on jest urodzonym Bilbo. I przy okazji - to fantastyczny aktor.
I poza Wielką Brytanią prawdopodobnie nikt go już nie nazywa Timem, a do 55 ma jeszcze 10 lat ;)
Ale dlaczego mu tak zależy by się odciąć od tego wizerunku?! To rozczarowujące. To świetny serial . Próbowałam oglądać wersję US, ale na odtrutkę musiałam po 4 odcinkach włączyć wersję UK. US już nie dokończyłam i nie dokończę. Ogólnie znam ten serial już od początku, od 2001/2002 nie pamiętam dokładnie, ale leciał na BBC z polskimi napisami. Miałam wtedy z 12/13 lat. Sam aktor Martin Freeman mnie wtedy zauroczył. A teraz słyszę, że został zaszufladkowany i to mu przeszkadza. Rozczarowałam się nim. Radiohead nie znosi "Creep" może to normalne