Pierwsze 5 sezonów:
Serial jest genialny. Większość gagów jest zabawna. Aktorzy (zwłaszcza Steve Carell jako Michael Scott) genialnie wypadają w swoich rolach. Postacie są świetne.
Michael po mimo swojej ignorancji, potrafi wzbudzić współczucie. Większość gagów jest opartych na niezręcznych sytuacjach, które Michael wywołuje.
Dwight chociaż sprawia wrażenie wazeliniaża, to jednak widać, że zależy mu na Michaelu.
Jim i Pam chyba jako jedyni zdają sobie sprawę z tego w jak dziwnym miejscu pracują.
Mamy też wiele innych postaci, jak np. Stanley, Angela, Kevin, Toby oraz Creed i te jego zabawne wstawki. Powinienem też wspomnieć o Andym, który na początku jest dupkiem, ale po powrocie z terapii kontroli gniewu staje się nawet moim zdaniem fajną postacią.
Sezony 6 i 7:
Serial wciąż ma świetne odcinki, lecz zaczynają pojawiać się odcinki gorszej jakości. Jeszcze ten tzw. clip show, który w ogóle nie pasował do tonu serialu.
Sezony 8 i 9:
Wcześniej napisałem, że większość humoru pochodzi od niezręcznych sytuacji powodowanych przez Michaela, lecz teraz ta ważna część serialu zniknęła.Niektóre postacie tzrymają poziom, niektóre nie. James Spader świetnie grał, ale im dalej, tym jego postać była coraz mniej ciekawa, chociaż dostawał zabawne teksty ("I am f Lizard King"). Postać Nellie była irytująca, ale w sezonie 9 była jakoś znośna. Pojawiają się konflikty, które w większości wydają się wymuszone. I jeszcze Andy po odejściu Michaela zostaje nowym szefem. Na początku nie jest zły, ale później staje się słabą kopią Michaela Scotta, a w ostatnim sezonie znowu staje się dupkiem (na końcu się poprawia, ale to nie zmienia faktu, że zepsuli postać).
Podsumując:
Świetny seial, ale ja osobiście uważam, że odcinki bez Carella można sobie darować.