Totalnie mi się nie podobało, kiedy już wszystkie elementy zaczęły układać się w całość, dostajemy nowy świat i obraz sielankowego, idealnego życia.
Główny bohater przypadł mi do gustu, czasem można było się usmiać z jego postępowania. Bohaterka natomiast była dosyć nijaka- a szkoda bo jej wątek miał potencjał, jej płacz na końcu nosa w prawie każdej scenie irytował. Niedociągnięcia i urwanie historii postaci pobocznych pozostawił niesmak.
Przede wszystkim nie rozumiem, co istnienie Joona - jako człowieka czy Ponurego Żniwiarza - miało wspólnego ze zdolnościami Ha Ram...
A co do jej postaci - do pewnego czasu faktycznie była jedną z głównych bohaterów, a potem zaczęła być traktowana strasznie po macoszemu :/ Bo gdyby Black nie zachowywał się jak typowy samiec-idiota, który oczywiście wszystkie problemy musi rozwiązać sam, bo gdzieżby miała mu pomóc słaba kobietka, tylko zaufałby jej i w odpowiednim czasie wszystko opowiedział, to pewnie nie musiałby potem uciekać się do aż tak drastycznego rozwiązania, bo Ha Ram dźwignęłaby wtedy prawdę o swojej roli w zabiciu Joona :/ I mogłaby odgrywać istotną rolę we wszystkich wydarzeniach, a nie tylko pałętać się i pakować w kłopoty...