Podobnie to odbieram... Spokojnie mogli skończyć na tym odcinku, gdy John zaczął świrować.

dokładnie:)

Nie mogli bo musiało być 33...

W ogóle to świrowanie Johna i cały przedostatni odcinek był całkowicie bezsensu. Surrealistyczne sceny które mają na celu w jakiś sposób przekazać coś widzowi i ruszają w wątek główny do przodu - okej. A tutaj przez prawie godzinę oglądaliśmy kolejne sceny bez ładu ani składu, a scenarzyści totalnie odlecieli serwując nam kolejne dziwactwa, których do tej pory absolutnie nie jestem w stanie pojąć.
Co jest o tyle śmieszne, że historia w tym sezonie została przedstawiona tak chaotycznie i pobieżnie, że te 50 minut mogło się przydać, żeby bardziej rozwinąć kilka totalnie zaniedbanych wątków.

Wielka szkoda. Dwa pierwsze sezony były bardzo dobre, i pokładałem duże nadzieje w finale.

Niestety, ale masz rację - ostatnie 3 odcinki mocno rzutują na 3 sezonie, który do 8 odcinka był bardzo dobry z pewnymi wyjątkami tj. wątek Kevina, Ozzego. W ogóle to Kevin to chyba najbardziej irytująca postać ile bym dał aby to on wąchał piach, a nie Danny.

ten wątek z Ozzym dziwaczny w 3 sezonie - facet siedział w więzieniu gdzie podobno nawrócił się, miał wizje, nawiedzał członków rodziny głównych bohaterów i bredził coś od rzeczy, szukał księdza u którego niby spowiadała się Sally aby dowiedziec sie ze ten ksiądz w ogóle nie istnieje, a na koncu strzela sobie w łeb zatrzymany przez jakis dwóch gości - WTF ???? O co w tym chodzi. Do tego przedostatni odcinek sezonu - cały czas jakies schizy Johna - bez składu i ładu

Potwierdzam. Serial okrutnie się rozpada w ostatnich odcinkach, aż ciężko to znieść.

Chyba zrobili to po to zeby ludziom nie bylo zal ze juz sie serial skonczy.

Zgadzam się. Serial rewelacyjny, a zakończenie całkowicie od czapy, bez pomysłu. Nagle wszyscy mają wizje i wariują, fajnie... Scenarzyści chyba brnęli w tę historię nieco po omacku i nie zdołali na koniec wymyślić niczego sensownego. Trochę szkoda.

Mogą być delikatne spojlery, ostrzegam.
I ja mam podobną opinie. Przyznam że początek serialu nie przypadł mi do gustu i serial miał robić za tło. Ale szybko mi się spodobał i wciągnąłem się. Charyzmatyczni aktorzy. Za Kyle Chandler może nie przepadam, ale mam do niego sentyment ze "Zdarzyło się jutro" :D Meg ładna kobieta, Kevin chyba musiał być taki irytujący, momentami potrafił pobić w tym Jessiego :) Sally mimo nieznikającego creepy uśmiechu fajnie grała matkę.
No i Ben zajebisty aktor, zajebiście pasuję do roli. Podobną role/ucharakteryzowany był w "Killing them softly".
Nie ma sensu pisać o pozostałych, super aktorzy. Najsłabiej oceniam Nolana, aktor nie pasował do reszty, ale może o to chodziło.
Jeśli chodzi o scenariusz to wolałbym żeby Danny nie umarł tak szybko, nie taki sposób, a najlepiej w ogóle...
Całe to brnięcie w kłamstwa, morderstwo było dla mnie trochę na siłę, żeby szokować i nie pasowało do postaci, ale można to było fajnie umotywować np. w przedostatnim odcinku. Meg taka niby wykształcona prawniczka, rozsądna osoba z niewiadomych przyczyn ruszyła ciało Dannego jeszcze wkręcając w to kolejną osobę, to też nie pasowało do jej postaci.
Przedostatni odcinek bardzo mi się podobał, ale potem okazało się że nie wnosi nic nowego. W pewnym momencie oczekiwałem zaskakującego zwrotu akcji, a tu nic. Jest delikatne rozczarowanie.
Trochę to tak wygląda jakby twórcy potrafili zrobić to dobrze, ale z jakiś powodów nie mogli.

Przedostatni faktycznie kiepski... ale zakończenie jest świetne, jak się to przemyśli.

Jest scena kiedy Dany poty Johna czy był dobrym człowiekiem jako dziecko. Odpowiedzią jest scena, kiedy Dany motywuje brata do walki o dziewczynę i niejako mu ją odstępuje.
Tak jakby John przypomniał sobie, że Dany nie był złym dzieciakiem... miał w sobie dużo dobra. I dawał Johnowi dużo wsparcia.
John wyparł ze swojej świadomości wszelkie dobre cechy Dannyego... i dopiero na końcu powróciło dobro, które dostał od brata.
Dany kazał mu powiedzieć jak było Nolanowi. Przełamać ten krąg niemocy i kłamstwa zapoczątkowany kilkadziesiąt lat temu.
A Nolanowi to jest szczególnie potrzebne, bo przecież podobnie jak ojciec, żyje w poczuciu winy. W świecie Nolana to on sam zabił Danyego.
I tu na końcu nastąpić ma prawdziwe oczyszczenie.... wyznanie win przez Johna i szansa na normalne życie dla Nolana.

Bardzo mocne zakończenie.

OK. Zobaczę kiedyś końcówkę jeszcze raz, po twojemu.

ok... daj znać jak wrażenia ;-)
Mnie się podobało to zakończenie bo przez cały film się wszyscy coraz bardziej zanurzają w kłamstwo a tu nagle pojawia się szansa na zmianę i ulgę.
Ciekawa też była rozmowa Danego z Johnem nad wodą, kiedy Dany pokazał, że życie Johna zaczęło się tutaj (podczas rozmowy na wodą, kiedy Dany zachęcił go do walki o Dianę) i zakończyło zaraz obok, kiedy Johny zabił Danego.

Ale to takie moje subiektywne wrażenia.

A co stało się z Ozzym? Bo chyba zgubiłam ten wątek

Przyjechali po niego ludzie Roya i postrzelił się w ich samochodzie.

Aaaaaa faktycznie , przypominam sobie teraz . Dziękuje

Trzeci sezon ogólnie napisany był na kolanie. Nagle bez słowa wyjaśnienia znika Nolan (później się jednak pojawia, ale też doklejony bez ładu i składu) i Evangeline, a przecież jeszcze w ostatnim odcinku 2 sezonu mieszkali u Sally.

Sally nagle postanawia sprzedać hotel. Kupca szuka bez porozumienia z dziećmi, gdzie przez dwa wcześniejsze sezony wałkowany był temat jak to Dany został wydziedziczony i jak to rodzeństwo miało się zgodzić na włączenie go w spadek (czyli nie tylko Sally jest właścicielką). Dlaczego więc prawnicy/specjaliści przyczepiają się do tego, że hotel idzie pod wodę (co też jest tematem z czapy, bo skąd nagle, w ciągu 10 lat ma pójść pod wodę?, przecież byłyby już oznaki tego, np. podmywana plaża, luźny grunt, woda stojąca przy fundamentach. Oznaki, których w dobrze utrzymanym hotelu, nie da się nie zauważyć i o których Sally wiedziała by przed próbą sprzedaży)

W pewnym momencie miałem wrażenie, że już wszyscy mają zwidy/problemy psychiczne, co też było mega męczące.

O ile w całości serial to 7, to pierwszy sezon to 9, drugi 8, ale trzeci to już taka 5 (szczególnie za końcówkę).

Racja!

Niestety, o ile cały serial świetny, to końcówka trzeciego sezonu masakra :(

A ja mysle ze nie. Wlasnie te powroty byly po to zeby skonczyc w starym stylu a poza tym te dwa ostatnie odcinki daja do myslenia.. tylko myslalam o wiekszym szale na koncu ale chyba o to chodzilo..o ten poziom stalej szarosci, ciemnosci w ich zyciu- zwroccie uwsge jak ciemne byly odcinki- nawet jak dawalam jasnosc na maksa…tylko w jednej sytuacji chwikowo bylo jasniej gdy John probowal isc dobra droga.. Tak naprawde serial jest moze niewidowiskiwy ale bardzo dobry.