od niedawna oglądam Bloodline i nie mogę od pierwszych minut odpędzić się od wrażenia wielkich podobieństw do serialu Six Feet Under...Ekscentryczna matka, śmierć ojca, rodzina se swoją historią, powrót brata do rodzinnych stron (ciepłych klimatów Los Angeles-Floryda), zdrady, romanse rodzeństwa, rodzinny biznes ,również jak melasa płynące wątki i historia- prosta ludzka,rodzinna bez fejerwerków i efektów za to intrygująca i wciągająca...Six był nieco bardziej komediowy w swej postaci lecz podobieństwa jak dla mnie są i dlatego tak lubię oba seriale
tutaj niestety koniec podobieństw. Fisherowie z SFU byli kochającą się rodziną, mimo drobnych konfliktów i nieszczęść jakie spadały na ich rodzinę. Natomiast w rodzinie Rayburnów nie było widać tej miłości i większych więzi, historia z przeszłości czaiła się w tej rodzinie jak rak, który z nienacka się uaktywnił i zniszczył rodzinę od środka.