Żałosne porno rozwodnika i podstarzałej desperatki. Chwilami obrzydliwy i żałośnie śmieszny. Trochę jakby wałkować w kółko nudny wątek policyjny i rządowy podsycony tanim romansem, a w tle zamachy. Pierwszy odcinek był mocny, jednak nie warto porównywać serialu do „Kalifatu” po którym można zbierać szczękę z podłogi. „Bodyguard” zdecydowanie bardziej można porównać do „Agenta 007”