PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=108202}

Bonanza

1959 - 1973
7,2 4,6 tys. ocen
7,2 10 1 4638
Bonanza
powrót do forum serialu Bonanza

Kilka spośród ostatnich odcinków naprawdę z trudem się oglądało, choćby ten o Indiance lub
odcinek z wczoraj (przespałam połowę, więc może jestem w błędzie co do jego wartości).

ocenił(a) serial na 10
kaleenee

To już jest 5 sezon serialu i niektórzy aktorzy byli zmęczeni. Serialem, ewolucją postaci które grali, atmosferą panującą na planie. Pernell Roberts często krytykował scenariusze, sposób grania narzucany mu przez reżyserów, niekonsekwencje zdarzeń. Kilka odcinków zrobiono takich "wypoczynkowych" w których Roberts pokazywał się przez krótki czas. Grał Dan Blocker, lub Michael Landon. W tym o "Indiance" , czyli Love me not główną rolę dostał Lorne Greene. Bardzo antyfeministyczny odcinek, moim zdaniem. Nie dość, że za tandetną cebulę (czyli kieszonkowy zegarek) otrzymał od wodza Pajutów piękną, młodą dziewczynę, to jeszcze sprał jej siedzenie przy pierwszej okazji. Jakoś to nie pasuje do rozsądnego, opanowanego i rycerskiego Bena C. Również odcinek The pure truth jest chyba takim bonanzowych przerywnikiem. Takim nieco relaksującym, komediowo - satyrycznym filmikiem. Jeśli się ogląda od początku, nie jest najgorszy :) Jednak Dan Blocker był bardzo dobrym aktorem. Zresztą na tyle dobrych i bardzo dobrych odcinków kilka słabszych mogło się trafić. W początkowych sezonach również bywały odcinki, na których nie sposób było wysiedzieć, choćby Dark star, lub The abduction.

ocenił(a) serial na 10
Ksawera

postać Bena jest zdecydowanie bardziej niespójna.

Ksawera

Dla mnie nie tyle poziom odcinków pikuje w dół, co poziom gry aktorskiej Pernella Robertsa. On tu już niewiele robi, świadomie i z premedytacją. I to jest to, co mi najbardziej nie pasuje w tych odcinkach. On jednak stanowi filar tego serialu, niby jeden z czterech, ale ze statystyk wynika, że główny. Producenci chyba tego nie docenili. Przynajmniej wtedy, bo Dawid Dortort w wywiadzie z 2002 roku przyznał, że wiedział, że Pernell Roberts był dobry, ale nie zdawał sobie sprawy, że aż tak dobry.

W odcinku Love Me Not widać bardzo wyraźnie, co Pernell Roberts myśli o tym scenariuszu. A raczej o roli, jaką odgrywają tam synowie Bena. Zwłaszcza sceny przy stole nie bardzo pasują do trzech leciwych facetów - to było dla niego upokarzające i trudno się dziwić, że zachwytu nie wzbudzało.

A odcinka The Pure Truth też nie uważam za ten "pikujący w dół", a Lullabelle zwaną "Looney" nawet lubię.

ocenił(a) serial na 10
1koma1

Istotnie, Pernell Roberts mniej dawał z siebie jako aktor w 5 i 6 sezonie. Chciał odejść. Bonanza nie spełniała jego oczekiwań. Narzekał na scenariusze i zmianę charakteru postaci. Zarzucał, że nierówne są "kompetencje" aktorów. To, na co pozwalano jednemu, było zabronione innemu. Twierdził, że gra tam "idiotę w średnim wieku powtarzającego yes, pa, no, pa" Pytającego się tatusia o wszystko. To rzeczywiście było bez sensu. Czym innym są odcinki z założenia komediowe, tak jak np Ponderosa matador, Woman on fire, Springtime, a czym innym odcinki, w którym bracia "grają idiotów". Landon i Blocker godzili się na to bez sprzeciwu, on narzekał i zyskał opinię aktora sprawiającego problemy na planie. W tzw "swoich" odcinkach starał się wypaść dobrze, w innych pełnił rolę ozdobnika potakującego wypowiedziom Bena, lub witającego gości przed domem. W pierwszych sezonach zrobiłby nawet z takich scenek coś fajnego, potem już dał sobie spokój.