Ben był uczciwy. On nie chciał pomagać mu w ucieczce, tylko doprowadzić do więzienia w forcie i dopilnować, żeby miał uczciwy proces. Przewidywał, ze ludzie z obławy powiesiliby go na miejscu, bez sądu. Nieuczciwością było natomiast namawianie Adama, żeby poprowadził pościg fałszywym tropem. To rzeczywiście kłóciło się z wizją kryształowych Cartwrightów i nie pasowało ani do Adama, ani do Bena.
W następnym odcinku "Alias Joe Cartwright" to Joe będzie miał problemy, nie Ben :)

Nie powiedziałabym, że taki uczciwy, dwie sytuacje w odcinku stawiają go w mocno negatywnym świetle
- Bez zastanowienia strzelał do przywódcy pościgu i prawdopodobnie go zabił (pomimo faktu, że nie był rozeznany we wcześniejszych incydentach)
- Sabotował pościg za więźniem, czyli najpierw złamał prawo tamtejszej wspólnoty, a od przyłączenia się do pościgu szeryfa łamał także prawo stanowione pomagając w ucieczce osobie podejrzanej o morderstwo

- Bardzo szybko i bez zastanowienia podjął decyzję o ożenku (to już kwestia indywidualna, i nie powinna być tu przedmiotem oceny)
- Nie był wsparciem dla narzeczonej w tej całej sytuacji i nie uprzedził jej o swoich zamiarach związanych z jej synem (to także kwestia indywidualnej oceny)

No i dodatkowo strzelał jeszcze do głównego bohatera odcinka. Co prawda tamten wcześniej chciał go zabić, ale taka postać jak Ben zazwyczaj na początku 100razy pomyśli zanim chwyci rewolwer.

To już są niekonsekwencje scenariuszowe. Ben w tym odcinku jest zupełnie innym człowiekiem. Świadomie łamie prawo, każe synowi zmylić pościg za przestępcą. Trochę go tłumaczy, fakt, że sam chciał odstawić tego chłopaka do fortu. Ale wobec ukochanej powinien być bardziej lojalny. Zwłaszcza, że planował z nią wspólne życie.