Czulem sie jakbym ogladal film Alfreda Chiczkoka.
Dosyc ciekawa fabula i w ogóle..
Odcinek reżyserował Don McDougall, lubiący takie "mocne" efekty. Fabuła fajna, trochę tak jak w dreszczowcu i ten zdawałoby się spokojny, porządny człowiek, który okazał się psychopatą. Przyjaciel Adama, Danny Morgan, trochę ograniczony umysłowo wydawał się idealnym kandydatem na mordercę. Zwłaszcza, że okoliczności wskazywały na niego - zadrapania, obecność w miejscu zbrodni, itp. Rzeczywiście, zachowany był klimat filmów autora Ptaków i Psychozy. Zwłaszcza Psychozy. To nieoczekiwane rozwiązanie zagadki.
Bo Pernell Roberts to był bardzo dobry aktor. Niestety w Bonanzie niewiele miał okazji, żeby pokazać swoje możliwości. Jest parę odcinków w których śpiewa, kilka, w których może "wykazać się' aktorsko, a reszta, to raczej rzemiosło w miarę starannie wykonywane. Pewnie między innymi dlatego odszedł po wygaśnięciu kontraktu.
Kiedyś czytałam wywiad z Robertsem , w którym skomentował swoje odejście ze serialu. Powiedział że "miał już dosyć grania idioty, który wiecznie przytakuje swojemu ojcu" . Dobitnie, chociaż Adam miał swoje zdanie i tak do końca to sie z ojcem nie zgadzał. Mały Joe i Hoss byli bardziej zdominowani przez Bena...:D
Landon i Blocker jako aktorzy godzili się na tę dominację. W odcinkach często pobrzmiewa "yes sir" wypowiadane przez młodszych synów. Oni bardzo rzadko sprzeciwiali się tacie. Roberts wiecznie 'użerał się" ze scenarzystami, o nadużywanie "yes, pa". "Yes, sir" nigdy nie mówił, chyba, że żartobliwie. Zdaje się stanęło na powtarzaniu tego 3 do 5 razy w odcinku. Scenarzyści chcieli częściej. Miał inną koncepcję swojej postaci, chciał by była bardziej samodzielna, niezależna, nawet zbuntowana. W niektórych odcinkach mu się to udaje. W pozostałych okazuje się, że to Pa miał rację. I tak do końca, prawie do końca 6 sezonu.