Zacznę od plusów - jak dotąd jest to najlepszy serial jaki oglądałam, wysoko podniesiona
poprzeczka, nawet nie spodziewam się, że jeszcze kiedyś obejrzę coś lepszego. Gdybym mogła
cofnęłabym czas i obejrzała jeszcze raz. Niesie ze sobą tyle emocji, śmiechu, łez, momentami
nawet strachu. Trzyma w napięciu od jednego wątku do drugiego, oglądając ciężko jest się od
niego oderwać, osoby które śledziły serial na bieżąco, oczekiwały kolejnych sezonów, musiały
być nieźle podniecone ponieważ ciężko jest cokolwiek przewidzieć. Jest kilka drastycznych,
emocjonujących nawet troszkę prowokacyjnych scen, które ja uwielbiam, ale nie każdy darzy je
takim entuzjazmem. Dodam, że serial może zaciekawić widzów interesujących się psychologią
gdyż zarówno główni jak i drugoplanowi bohaterowie diametralnie się zmieniają. Mnie ten serial
porwał ponieważ zawsze interesowałam się tematyką narkotyków, ich produkcją, dystrybucją -
pięknie pokazuje budowanie się narkotykowego imperium, choć pod tym względem widać, że to
tylko fikcja.
Przyszła pora na minusy - Breaking Bad jest pełen bezsensownych scen, w większości są to
sceny z życia rodzinnego Waltera White'a, połowa jest w stanie zanudzić widza na śmierć,
zwłaszcza te przedstawiające jego życie intymne ze Skyler (co wcale nie oznacza, że było ono
ubogie :D). Ponadto na pewno każdy pamięta odcinek "Fly", który przedstawiał 45 minut
polowania na muchę. Czy to miał być jakiś żart?... Najbardziej dramatyczna rola przypadła
Aaronowi Paulowi - Jesse Pinkman - którego zagrał Paul jest jedną z najbardziej dramatycznych
postaci w całym serialu, nikomu się tak nie dostało po dupie jak jemu, z beztroskiego
popalającego trawkę chłopaka z czasem stał się męczennikiem, chodzącym nieszczęściem.
Cierpienia tej postaci były bardzo naciągane.
I w tym miejscu pragnę rozwiać mit, że serial promuje ćpanie - koniec serialu raczej do tego nie
zachęca, sielanka nigdy nie trwa wiecznie.
Zachęcam do skonfrontowania się z moją opinią, a serial serdecznie polecam każdemu kto nie
szuka nudy (przywykliśmy do serialów kryminalnych czy medycznych, opowiadających te same
historie w każdym odcinku), Breaking Bad jest serialem bardzo dynamicznym i emocjonującym!
Mogę się mylić,a el czy nazywanie serialu "bestsellerem" nie jest błędne? Bestseller oznacza coś, co się najlepiej sprzedaje, czyli książki, gry, a seriale to raczej nie są tworzone w celu sprzedaży indywidualnym klientom :P
Owszem jest to termin przyznawany głównie książkom, grom i z tego co wiem również filmom, ale serial także jest produktem komercyjnym, sprzedawany jest danej stacji telewizyjnej (w tym przypadku AMC), a jego popularność można przeliczać w oglądalności, która w przypadku Breaking Bad była duża, moim zdaniem to nie jest błędem. Można pogdybać :)
A co do wypowiedzi, to z jednej strony serial prezentuje narkotyki, powiedzmy w "pozytywnym" świetle, więc zarzuty zażyć narkotyk, po tym są nie do końca bezsensowne. Ale to już trzeba być konkretnym idiotą, żeby zażyć narkotyk, bo w serialu tak robili :P
A czy sceny z życia rodzinnego były bezsensowne? Moim zdaniem nie, akcja serialu musi być czymś wypełniona i napięcie nie może być obecne non stop, a przez takie zwyczajne sceny budowany jest także klimat serialu i myślę, że "nudne" sceny znajdują się w każdym serialu, filmie i nie da się tego uniknąć.
A odcinek z muchą był śmieszny i nie wspominam go źle. Sam autor mówił, że był yo odcinek dodatkowy, którego nie było w planach, zrobili go dlatego, że został im hajs czy coś w tym stylu.
Co do reszty zgadzam się w pełni, BB > każdy inny serial.