Cały serial podziwiam we wszystkich jego aspektach i nie pragnę wchodzić w jakiekolwiek
szczegóły, które były już poruszane na tym forum od kilku dobrych lat tj fabułę, zwroty akcji etc.
Chciałbym nawiązać do pewnego faktu, Niewątpliwie większość włącznie ze mną podziwiała
transformacje Walta, każde jego ruchy były śledzone z niekrytą fascynacją i w pewnym sensie
każdy z nas Waltowi nadzwyczajnie kibicował aby mógł wyjść z jak największej opresji, każde
jego przewinienie była zapominane, bagatelizowane, umniejszane lub respektowane na równi ze
stanem wyższej konieczności. Jednak tak sobie pomyślałem gdybym nie oglądał całego serialu i
w ogóle o nim nie słyszał ale obejrzał najlepsze momenty z udziałem Walta począwszy od
produkcji mety, zabójstwie chemika przez Jessiego a następnie Gus, brak empatii w okoliczności
zabójstwa tego chłopca na rowerze , planowa eksterminacja świadków a skończywszy na tych
wszystkich akcjach w ostatnim sezonie, to przyznał bym pierwsze miejsce w rankingu skrajnego
socjopaty właśnie Whitowi, który w cuglach wyprzedził by całą tą bandę wujka. Mimo tego co
myślę o nim i o jego czynach, jakaś cześć mnie dalej mu kibicuję . Tytuł jest perfekcyjny "
breaking bad" mam na myśli również i mnie .