PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=430668}

Breaking Bad

2008 - 2013
8,8 324 tys. ocen
8,8 10 1 324213
9,1 62 krytyków
Breaking Bad
powrót do forum serialu Breaking Bad

To mój pierwszy post na Filmwebie, ale po wpisach jakie tu widuję i po jednym z najbardziej lajkowanych komentarzy na profilu serialu na fb ("Kill Hank") po prosu musiałem odłożyć obowiązki tego wieczora na bok i zabrac głos. Ludzie, Wy naprawdę uważacie, że gliniarz który jest w stanie usadzić członka własnej rodziny, zamiast kryć go i nadużywac władzy jest dla was kimś porównywalnym z "kapusiem" "sprzedawczykiem?" Naprawdę nepotyzm, kolesiostwo i ślepo pojęta troska o najbliższych jest dla Was priorytetem w zyciu? Czy chociażby w ocenie nie-aż-tak-znowu-fikcyjnych postaci? Jak dla mnie to wzór gliniarza i życzyłbym sobie podobnych policjantów w mojej mieścinie. Ja Hankowi kibicuję (kibicowałem?) z kilku, moim zdaniem bardzo oczywistych powodów
- Jest luźnym, zabawnym gościem
- Ma "ludzkie" odruchy i sumienie (podejście do najbliższych zanim go wyrolowali, akcja z 'Tortugą' czy 'grillem' i związane z tym wyrzuty sumienia
- Gdy dowieział się prawdy o Walcie nie przyjął tego ot tak, na klatę. W serialu świetnie przedstwiono jak traumatyczna była to dla niego informacja. Poza tym starał sie pomóc Skyler i dzieciakom zanim podjął jakiekolwiek inne ruchy.
Zadziwiło mnie też, gdy przy dyskusji na temat odcinak 13 s. 5, ktoś naburmuszył się, że z nieukrywaną satysfakcją dorwał Walta. Co w tym dziwnego czy złego? Walt go zwodził, naraził życie jego i Marie, a teraz jeszcze nagrał ten odrażajacy, fałszywy film. Niby to blef w stosunku do Hanka, ale moim zdaniem dobitnie pokazuje kto w tym całym serialu jest prawdziwą szumowiną. A co do Waltera - to zakłamana, pazerna szuja. Tak jak w ostatnim odcinku określili go Jessie i Hank. Dowiódł tego gdy pracował dla Gusa. Poza tym nie łapię motywu 'dla rodziny'. A przynajmniej nie za taka cenę, za cenę tragedii innych rodzin (najabrdziej zszokowała mnie jego reakacja, a raczej jej brak - gdy TOdd zabił tego dzieciaka). Z Waltem i jego pojęciem moralności jest trochę jak z kibolami piłkarskimi i ich pojęciem honoru.

użytkownik usunięty
awesta

Chciałem Ci wytłumaczyć, czemu ludzie nie lubią Hanka, ale po ostatnim zdaniu stwierdziłem, że jednak nie ma sensu z Tobą dyskutować.

ocenił(a) serial na 9

Jeden punkt Ci nie pasuje i się poddajesz? Skąd wiesz co miał na myśli? Don't give up!

ocenił(a) serial na 10

ja również jak przeczytałem o kibolach zwątpiłem w użytkownika awesta : )

ocenił(a) serial na 9
awesta

Dobrze piszesz.

ocenił(a) serial na 10
awesta

Hank jest spoko, taki typowy szwagier.

awesta

Pracuje dla DEA i czerpie z tego satysfakcję ;)

awesta

Pewnie po zalajkowaniu "Kill Hank", lajkują bezmyślnie materiał prasowy o walce z kolesiostwem i korupcją w policji :D

Kurde, Hank właśnie aresztował swojego szwagra. Spotkałaby go teraz masa nieprzyjemności, wypłynięcie taśmy Walta (co pewnie narobiłoby mu tylko problemów, czy czasem Walt nie mówi prawdy), na pewno koniec kariery i wczesna emerytura z zachowaniem (lub nie) świadczeń. I za to "Kill Hank"? Mógł odpuścić (w końcu Walt ma raka), mógł zażądać kasy za milczenie (Walt dałby mu z pocałowaniem ręki). Mógł od tej pory skupić się tylko na dopilnowaniu, żeby uwaga policji była kierowana w inną stronę. Ale Hank postąpił właściwie, nawet jak mu przyjdzie zapłacić za to utratą ukochanej pracy.

ocenił(a) serial na 10
emo_waitress

Ech, wyjaśnienie jest proste i zna je chyba każdy, kto ma gimnazjalistę w rodzinie. JP100%, hawudepe, psom się nie donosi, etc. etc.
Ot, takie tam mądrości.

ocenił(a) serial na 10
otis_tarda

w samo sedno :)

ocenił(a) serial na 8
otis_tarda

Psom się nie donosi, je*ać konfidentów i przede wszystkim szacunek ludzi ulicy!

ocenił(a) serial na 10
emo_waitress

Praca Hanka polega na tym by łapać przestępców. Załóżmy ze pracuje już z 10lat w DEA, łapał większych, mniejszych przestępców, sukces za sukcesem. Ostatni rok spędził na tym by złapać cholernego Heisenberga. Stawało to się dla niego obsesją, więc nie dziwię się w jaki sposób podszedł do tej sprawy nawet zdając sobie, że to Walter jest tym kogo chciał zapuszkować.
Jeśli chodzi o taśmę to wydaje mi się, że i tak wszytko okazało by się blefem.

Pinkman

Też tak myślę. Do tego jak się okazało, że to szwagier w beżach, ten pogardzany przez niego cienias tak go oszukał.. myślę że trzeba dodać do tego zranioną dumę, nikt nie lubi, jak się z niego robi głupka, a Walt zrobił Hanka w lolo :)
No i Hank myśli trochę w sposób zero-jedynkowy. Policja = tylko dobro, przestępca = tylko zło. Stąd traktowanie Jesse, stąd nienawiść do Walta. Stąd głębokie rozczarowanie, kiedy spogląda na Skyler, kiedy ta odmawia wystąpienia przeciw Waltowi.

ocenił(a) serial na 8
awesta

Mozna Herr Hansa nie lubic za to, ze jest pochodzenia niemieckiego, ale wstydzi sie do tego przyznac i wyglasza rozne antyniemieckie komentarze :D

ocenił(a) serial na 9
awesta

To jest bardzo dobre pytanie. Przeczytałabym sobie na ten temat trochę ambitniejszy komentarz niż np. "bo to frajer"... :) Przecież Hank jest jedną z najporządniejszych postaci w tym serialu. A wiele osób wręcz domaga się jego śmierci. Bo co? Bo należycie wykonuje swoją pracę? Jasne, jak za autorytety uważa się Gusa, Mike'a, Tuco i Hectora to tak - Hank musi zginąć. Mam wrażenie, że większość widzów BB to gangsterzy z krwi i kości :P

ocenił(a) serial na 8
Zuzhet88

Dużo prawdy w tym poście. Ale Hank porządny? Do pewnego momentu. Wysłał Jessego na pewną śmierć. Ja rozumiem ryzyko zawdowe. I że pewnie policjanci często muszą dokonywać takich wyborów. Ale to jak wypowiadał się o Jesse, to jest sukinsyństwo w najczystszej postaci. Nawet Walt nigdy nie postawił Jesse'go w takiej sytuacji

ocenił(a) serial na 9
sysunia22

Zgadzam się :) Poza tym na tym etapie Hank bardziej chce się na Walcie zemścić niż rzeczywiście wymierzyć mu sprawiedliwość. Ale czy to jest wystarczający powód, aby chcieć wysłać Hanka do Belize?

ocenił(a) serial na 8
Zuzhet88

Hank to bardzo emocjonalny gość(Aż dziw że się nie polubił z Jessem mają podobny charakter:P). W 3 sezonie wjazd na dom Pinkmana, Załamanie po El Paso, Reakcja na fakt iz Walter jest Heisenbergiem. To wszystko się rzutuje

sysunia22

Nie żebym usprawiedliwiała Hanka, ale pamiętajmy, że my widzimy Jesse'go inaczej, niż Hank. Dla niego nasz jołmasta jest zwykłym ćpunem, śmieciem z ulicy, kłamcą i po prostu.. przestępcą. My widzimy Jesse z problemami, chłopaka generalnie dobrego, no ale dla Hanka i jego ziomków stosujących good citizen/ criminal spojrzenie na ludzi, Jesse jest nikim. Poza tym koleś jest świrem, rozrzuca kasę po dzielni, chce spalić dom, jest niestabilny. Nawet w tej scenie w domu Hanka widać kontrast między dobrze odżywionymi :D policmajstrami a ścioranym, zapuszczonym Jesse tulącym się w kątku i wyglądającym jak hobo na głodzie.

Kiedy usłyszałam bezduszne słowa Hanka, to myślałam sobie: że coooo????! Ale jak minęło oburzenie, to se właśnie pomyślałam, że dla Hanka Jesse jest przecież kimś, z kim całe policyjne życie walczył.
To nie jest Hallmark, gdzie dwóch ludzi z przeciwnej strony barykady zwiera szyki w obliczy wspólnego wroga i na koniec zostaje przyjaciółmi, szanując i doceniając się nawzajem. To BB!

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

Masz dużo racji. Ale nadal Hank jest przede wszystkim człowiekiem. i mimo tego ze poznał śrdowisko ćpunów od podszewki. Nie powinien wysyłać Pinkmana na misje samobójczą. Może mieć złe zdanie o nim oczywiście(Dzwne jakby miał dobre), ale życzyć mu śmierci? Ale w To'hajilee Hank chyba nabrał trochę szachunku dla Jesse'go za jego łebski plan. :D. Szkoda że nie zdąży mu go (chyba) okazać (strzelanina).

PS Jesse z swoimi planami nadawałby się do DEA. Zajebiście by tam pasował. Mogliby zrobić spin off z wydziałem zabójstw. CSI Kryminalne zagadki Albuqerque. Z Jessem Baadgerem Skinnym Petem w jednej drużynie rozwiązującymi sprawy morderstw. itp :D

sysunia22

Oglądałabym!
Ciekawe, jakby potoczyło się życie Jesse, gdyby nie zaczął ćpać, ale poszedł do dobrej szkoły. Przecież już parę razy wykazał się łebskimi pomysłami i jak jest spokojny i trzeźwy :) to ma całkiem rezolutny pomyślunek, ku ogólnemu zszokowaniu środowiska.
Nie wiem dlaczego, ale przypomina mi się szkolny test, który Jesse dostał z osobistą adnotacja od Mr. White'a, że stać go na więcej... Jakoś tak smutno mi się zrobiło :(

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

http://www.youtube.com/watch?v=55ANBJksgrE <3

Patrząc na to iż Jesse ma też talent artystyczny (jego rysunki). To Jesse mógł się nieźle rozwinąć. Ciekawe tylko dlaczego wyszło jak wyszło. Szkoda, iż nie dopowiedziano wątku relacji Jessego z rodzicami. Mieliśmy tylko zasugerowane, ze nie był doceniany przez Matkę. A Ojciec miał go totalnie w dupie. Właśnie dlatego Jesse tak ślepo wierzył w Walta w sezonach 1-4

ocenił(a) serial na 9
sysunia22

Ja też, ja też!!! :D Chętnie zobaczyłabym Jesse'go i ekipę w jakimś spin-offie ;) Dla mnie od początku Jesse był chłopaczkiem, który znalazł się w świecie na który nie jest gotowy. Gdzieś w którymś momencie jego życie zeszło z właściwego toru i wylądował w miejscu, które kompletnie do niego nie pasuje. Na pewno jest to po części wina jego rodziców. Dzieci się wspiera, no matter what, a rodzice Jesse'go? Szkoda gadać.

ocenił(a) serial na 10
Zuzhet88

Ponoć przez takich jak Ty Jassy nie skończył przygody z BB na pierwszym sezonie.

ocenił(a) serial na 9
Karakuli

Jassy? Nie znam takiego.

ocenił(a) serial na 10
Zuzhet88

:-)

ocenił(a) serial na 10
awesta

Ja Hanka lubiłem do czasu jego rozmowy z Pinkmanem w 11 odcinku 5 sezonu - Confessions. Chce wsadzić Walta do więzienia? Taką ma pracę. Tylko dlaczego chce darować wszystko Pinkmanowi? Przecież Jesse jest tak samo winny jak Walt. Właśnie za to przestałem lubić Hanka, za brak sprawiedliwości. Ponadto sądzę, że Hank chce wsadzić Walta za kratki bardziej z powodów osobistych. Znienawidził go za to, że ten przez cały rok go oszukiwał. Jednak to właśnie Walt dwa razy uratował mu życie. Za pierwszym razem płacił za jego leczenie, a za drugim ostrzegł DEA ponieważ Gus chciał go zabić, przy okazji wydając na siebie wyrok śmierci. Zabijając Fringa uratował Hankowi życie. A teraz Hank tak mu się odwdzięcza? To wszystko nic dla niego nie znaczy? Za to mam go lubić?
Podobnie sprawa ma się z Pinkmanem, ile razy Walt uratował mu skórę? A co robi teraz Jesse? Parszywi niewdzięcznicy.

użytkownik usunięty
dirt16

Hank chce za wszelką cenę dorwać Walta, co do tego nie ma nikt wątpliwości. Jednak pojawia się problem, ponieważ jeśli nawet przeżyje po tej całej strzelaninie - w co wątpię, ale jest to możliwe, sam będzie miał dużo problemów. Wypłynie taśma Walta oraz czego Hank nie wiedział, Walt zapłacił za jego koszty leczenie, dzięki niemu może chodzić i normalnie pracować. Każdy wie, że te pieniądze na leczenie Hanka były "brudne", poplamione krwią wielu ludzi. Ten fakt może bardzo zaszkodzić Hankowi. Trzeba jednak zobaczyć, iż Walt podczas zatrzymania, nie błagał go by został wypuszczony, nie chciał nikogo przekupić. Hank był wykorzystywany jak prostytutka na ruchliwej ulicy i to przez cały rok. Nie ma się co dziwić, że nie chce tego puścić w niepamięć.
Co do Pinkmana. Zrozumiałe dla mnie jest to, że nienawidzi swojego byłego wspólnika, ponieważ ten jak każdy widzi, manipulował wszystkimi dookoła na swoją korzyść. Oczywiście Walt ma potężną wiedzę, którą może wykorzystać w praktyce, jednak otrucie tego dziecka, które dla Jessiego było ważne, ze względu na jego matkę to po prostu szczyt wszystkiego. Jesse miał dość już bycia ogłupianym oraz manipulowanym przez swojego kompana, co nie zmienia faktu, że Walt wiele razy pomagał mu się wygrzebać z wielu problemów, inaczej Jesse byłby w więzieniu lub dwa metry pod ziemią.
Jednak co mi się nie podoba, że Jesse jak widać z ostatnich bardzo emocjonujących odcinków, zostanie "uniewinniony" ze swoich złych czynów, a na jego koncie też się trochę tego uzbierało. Ogólnie Jesse pomaga DEA, a mówiąc konkretnie szwagrowi Walta, tylko dlatego, że chce by Walt odpowiedział za wszystkie swoje przewinienia. Lecz jeśli już jest taki "dobry" to sam powinien ponieść odpowiednie konsekwencje dla swoich czynów.

ocenił(a) serial na 9
dirt16

Ale kto powiedział, że Hank chce darować Pinkmanowi wszystko? Pinkman to dla Hanka takie samo zero jak Walt. Wyraźnie dał nam to do zrozumienia, kiedy okazało się, że jest w stanie poświęcić życie Jesse'go tylko po to, by dorwać Walta. Teraz Hank zachowuje się trochę jak Walt - po trupach do celu.

Co do ratowania skóry Jesse'go przez Walta to jasne, nie raz go wyciągał z tarapatów. Ale czy aby na pewno robił to całkowicie bezinteresownie? Oczywiście, że nie. Jesse wreszcie to zrozumiał, więc niby dlaczego ma być mu wdzięczny? Dlaczego ma być wdzięczny osobie, która owszem - pomagała mu, ale jednocześnie która okłamywała go i manipulowała nim ile się da? Dobrał się do Brocka - osoby, która nie dość że jest dzieckiem, to jest dzieckiem bardzo bliskim Jesse'mu. To tak jakby Jesse na tamtym etapie zabrał się za Juniora czy Holly. Rodzina Walta jest nie do ruszenia, ale osoby bliskie Jesse'mu można krzywdzić? To był cios poniżej pasa. I właśnie tego Pinkman nie potrafi darować Waltowi. Ty byś był wdzięczny człowiekowi, który krzywdzi bliską ci osobę? I to z jakiego powodu? Żeby Jesse odwrócił się od Gusa i znowu zaczął grzecznie słuchać Walta. Ja bym takiej osobie zdecydowanie wdzięczna nie była. A Jesse to impulsywny chłopak, działa pod wpływem chwili/emocji i dlatego mamy co mamy. Jak możecie dziwić się Jesse'mu, że w tej chwili nienawidzi Walta?

Co do Hanka... skąd Hank ma wiedzieć, że Gus był dla niego zagrożeniem??? Że Walt poniekąd uratował mu życie? Widz to wie, ale Hank nie. Nie zapominajcie, że bohaterowie na ekranie nie wiedzą wszystkiego, co wie widz...

ocenił(a) serial na 10
Zuzhet88

"Co do Hanka... skąd Hank ma wiedzieć, że Gus był dla niego zagrożeniem??? Że Walt poniekąd uratował mu życie? Widz to wie, ale Hank nie. Nie zapominajcie, że bohaterowie na ekranie nie wiedzą wszystkiego, co wie widz..."

Przecież w pierwszym odcinku 5 sezonu - "Live Free or Die" Junior przytoczył Waltowi rozmowę z Hankiem. Hank powiedział Juniorowi, że Gus był największym dilerem narkotykowym w mieście i to właśnie on chciał go zabić, jednak ktoś w szpitalu podłożył bombę i zabił Fringa.

"Co do ratowania skóry Jesse'go przez Walta to jasne, nie raz go wyciągał z tarapatów. Ale czy aby na pewno robił to całkowicie bezinteresownie? Oczywiście, że nie. Jesse wreszcie to zrozumiał, więc niby dlaczego ma być mu wdzięczny?"

Myślę, że uratowanie Jesse'ego poprzez zabicie tych dwóch dilerów w odcinku "Half Measures" (sezon 3, odcinek 12) było bezinteresowne. Bo co by się stało gdyby Walt tam nie przybył? Jesse pewnie dostałby kulkę w łeb i tyle, Walt dalej pracowałby dla Gusa a jego partnerem znów zostałby pewnie Gale Boetticher i wszystko byłoby w porządku. Jednak White zabił dilerów i tym samym sprowadził na siebie niebezpieczeństwo. Nieco później Walt dalej bronił Pinkmana ostrzegając Fringa, że jeśli zabije Jesse'go to przestanie dla niego gotować. To również było bezinteresowne ponieważ zabicie Jesse'go nie sprowadziłoby kłopotów na Walta. Mało tego, zostałby ocalony ponieważ byłby wtedy jedyną osobą która potrafiłaby gotować taką metę, Gus nie mógłby go zabić ponieważ zostałby bez kucharza.

Co do otrucia Brocka to Jesse też jest w pewnym stopniu tego winny. Gdyby nie zdecydowałby się wyjść na przeciw tym dilerom to razem z Waltem nadal pracowaliby dla Gusa bez zagrożenia życia. No i gdyby zdecydował się udzielić pomocy Waltowi, gdy ten o nią poprosił, zamiast wyrzucać go za drzwi to Walt nie musiałby truć dzieciaka. Co White miał zrobić w tym przypadku? On musiał otruć Brocka aby ratować własne życie, nie było wyjścia. Inaczej Gus by go zabił. Zabiłby go z winy Jesse'ego ponieważ to właśnie on wydał wyrok śmierci na Walta decydując się na zabicie dilerów. To wszystko wina Pinkmana.

ocenił(a) serial na 9
dirt16

No bez przesady, nie twórzmy aż takich ciągów przyczynowo-skutkowych. Równie dobrze ja mogę napisać, że to wszystko jednak wina Walta, bo uratował wtedy Jesse'go. Trzeba było pozwolić mu dostać kulkę w łeb i wszystko potoczyłoby się inaczej. Lepiej, trzeba było w ogóle nie zaczynać gotować :P Jak chcesz się bawić w takie dalekie sięganie źródła problemu, to jednak to wszystko wina Walta. To on przylazł do Pinkmana z propozycją gotowania :P Taki mądry, a za partnera wybiera sobie ćpuna. Tak więc widzisz, że to wszystko wina Walta :) Moim zdaniem tutaj nie da się jednoznacznie stwierdzić, że to wina tego, a to wina tamtego. Każdy miał swoje powody, którymi się kierował.

Z Hankiem masz rację, rzeczywiście był taki motyw. Ale Hank sięga do początków historii. I nie jest wdzięczny za nic Waltowi, wręcz przeciwnie - to jego obwinia za swój wypadek.

Jesse jest współwinny otrucia Brocka? Tego jeszcze nie czytałam :) Jest współwinny otrucia dziecka, bo wyrzucił wtedy Walta za drzwi? Przecież to brzmi komicznie. Wejdź na chwilę w skórę Pinkmana. Skąd on miał wiedzieć, że odrzucenie Walta pociągnie za sobą takie wydarzenia?

Co do relacji Walt-Jesse to również uważam, że były momenty wskazujące na to, że Waltowi jednak zależało na Jesse'm. Ale skąd Jesse ma o tym wiedzieć? Dla niego teraz Walt to kłamliwy manipulator trujący dzieci. I dlatego nie dziwię się, że w tym momencie go nienawidzi.

ocenił(a) serial na 10
Zuzhet88

"Jesse jest współwinny otrucia Brocka? Tego jeszcze nie czytałam :) Jest współwinny otrucia dziecka, bo wyrzucił wtedy Walta za drzwi? Przecież to brzmi komicznie."

Ale co w tym komicznego? Jesse nie pomógł Waltowi, nie wstawił się za nim. Wyrzucając go za drzwi pokazał, że nie zależy mu na nim, nie obchodzi go czy Walt zginie. Więc Walter musiał działać sam, otrucie Brocka było dla niego ostatnią deską ratunku. Gdyby Jesse zdecydował się pomóc Waltowi zapewne Brock nie zostałby otruty. Oczywiście nie chodzi mi o to, że Pinkman brał w tym udział, tylko że swoim postępowaniem, obojętnością wobec sytuacji Walta poniekąd i nieświadomie do tego doprowadził.

ocenił(a) serial na 9
dirt16

Rozumiem, ale ty teraz poniekąd usprawiedliwiasz Walta. A dla mnie był to cios poniżej pasa. Mieszać dziecko w swoje porachunki? To jest naprawdę słabe. To tak jakby Jesse zaczął kombinować coś z Juniorem lub Holly. I po co tak w ogóle Walt to zrobił? Ano tylko po to, żeby wrobić Gusa, żeby Jesse się od niego odwrócił i znowu zaczął grzecznie słuchać Walta. Czy otrucie niewinnego dziecka naprawdę może być na jakikolwiek sposób usprawiedliwione? Ja myślę, że powinniśmy dzieci zostawić w spokoju. To było po prostu przegięcie, czysty cios poniżej pasa ze strony Waltera i nic więcej. Tylko najgorsza szuja wykorzystuje dzieci jako narzędzie do osiągnięcia celu.

ocenił(a) serial na 10
Zuzhet88

A w jaki inny sposób Walt miał uratować swoje życie? On nie chciał zabić tego dziecka, dał mu taką dawkę, że przeżył. Zaplanował to wszystko tak aby nikomu nic się nie stało.

ocenił(a) serial na 9
dirt16

Po pierwsze dla mnie to jest bzdura. Dziś już wiemy, że Walt wcale nieomylny nie jest. Po drugie nawet zakładając, że była to bezpieczna dawka, to tknął osobę bliską Jesse'mu, którego podobno uważał za rodzinę. Tak się nie robi. Z Walta mądry chłop jest, na pewno coś by wymyślił. Poszedł drogą na skróty i już. Tak samo jak niektórzy tu na forum nie tolerują "donosicielstwa", ja nie toleruję mieszania dzieci w porachunki dorosłych. I tyle ;)

Zuzhet88

Dziwi mnie, że większość osób jest w stanie przymknąć oczy na kłamstwa, oszustwa, manipulacje, szantaże, zabójstwa Mr. White’a ale nie potrafi przełknąć współpracy Jessego z Hankiem. Czyli morderca i egocentryczny manipulator będzie zawsze lepszy od kogoś, kto może w nie najszlachetniejszy, ale dość skuteczny sposób, próbuje wymierzyć mu sprawiedliwość? Dziwny sposób rozumowania.

ocenił(a) serial na 10
Zuzhet88

Jesse rzeczywiście był dla Walta jak rodzina. Dlatego Walter zwrócił się do niego o pomoc lecz ten pokazał, że nie obchodzi go jego los, niech sobie ginie. Jestem pewny, że od tamtej chwili Jesse przestał być dla Walta tak bliską osobą jak kiedyś i już na pewno za wszelką cenę nie chciałby uratować mu życia. Jesse robi z siebie wielką ofiarę, uważa Waltera za tego złego a on sam jest dobry, czysty i niewinny. Ale niech spojrzy wstecz i zobaczy ile razy wpakował Waltera w kłopoty, ile razy Walt go ocalił a on porzucił go w potrzebie. Może wtedy zrozumie, że nie jest święty i sam zachowywał się podle wobec niego.

ocenił(a) serial na 9
dirt16

Ale ja nie twierdzę, że Pinkman jest cacy! Walt miał swoje powody, oczywiście, ale według mnie posunął się za daleko. Powtarzam - wmieszał w swoje porachunki dziecko. Dla mnie są pewne granice. "Cel uświęca środki"? Czy może raczej "na wojnie wszystkie chwyty dozwolone"? Według mnie ani to, ani to.

Poza tym o czym ty piszesz? Czy my patrzymy na ten sam serial? Piszesz, że "Jesse robi z siebie wielką ofiarę, uważa Waltera za tego złego a on sam jest dobry, czysty i niewinny." Przecież Jesse wie, że jest zerem. Że jest nikim. Nie widzisz tego, że on cierpi? Nie widzisz tego, że żałuje swoich decyzji? Dlatego jak mam wybierać, to wybieram Jesse'go. On wie, że źle zrobił. Ma wyrzuty sumienia. Ma już wszystko w dupie. Wie, że zawalił. A Walter dalej tego nie wie. Jeden trup więcej, co za różnica? Dalej wierzy, że wszystko mu się upiecze. Dalej nie chce ponieść konsekwencji swoich niemoralnych zachowań. Dalej każdy swój występek pięknie usprawiedliwia. I to jest dla mnie podstawowa różnica między Jesse'm a Waltem. Jesse już otrzymał karę za swoje zbrodnie. Cierpi. Walt wciąż nie.

ocenił(a) serial na 10
Zuzhet88

Jesse cierpi i żałuje przez wszystkie ofiary które zginęły z jego winy, nie przez to jakie krzywdy wyrządził Walterowi. On pewnie nawet nie jest tego świadom, inaczej nie pałał by tak chęcią wymierzenia sprawiedliwości człowiekowi który go skrzywdził, ale którego sam również wiele razy krzywdził.

ocenił(a) serial na 9
dirt16

Powiedz mi, czy ty w ogóle widzisz jaka szuja jest z Walta? Bo piszesz tak, jakby Walt był bidulkiem, któremu się wyrządza krzywdę i na którego wszystkie problemy sprowadził bezwzględny, okrutny i wyrachowany Pinkman.

ocenił(a) serial na 10
Zuzhet88

Nie, nie twierdzę, że Walt jest niewinny, popełniał złe rzeczy, czasami nawet się tym szczycił. Nie zgadzam się tylko z opinią wielu osób którzy uważają, że on jest najokrótniejszą szują w serialu a reszta to spoko goście. Na przykład autor tego tematu pisze: "jak można nie lubić Hanka?". No naprawdę super z niego gość, uważa Walta za manipulatora i drania a sam teraz manipuluje Pinkmanem. Gdy wysłał Jesse'go na spotkanie z Waltem nie obchodziło go, że Pinkman może zginąć, przyjął ten fakt nawet z uśmiechem na twarzy, a niech sobie ginie, jest tylko zwykłym ćpunem. Nie dostrzega także ile dobrego zrobił dla niego Walt. I on niby nie jest szują? Czym się różni od Walta? Postępują podobnie.
A Jesse? Chce aby Walt odpowiedział za swoje czyny, w porządku, zrobił wiele złego. Ale przecież on również święty nie był, popełnił wiele zbrodni. Zrozumiał to, ma wyrzuty sumienia ale czy to sprawia, że jest lepszym człowiekiem od Walta? Nie sądzę, on jest gotów popełnić konsekwencji swoich czynów. Nie zgadzam się z tobą, że wyrzuty sumienia i cierpienie są wystarczającą dla niego karą, po jakimś czasie by z tego wyszedł, przestał by cierpieć. Aby ponieść konsekwencje, odpowiedzieć za swoje zbrodnie powinien skupiać się nie tylko na próbach wsadzenia Walta za kratki ale i samemu wyciągnąć ręce do kajdanek i powiedzieć: "ja też jestem winny, mnie też zamknijcie". Dopiero wtedy uznałbym go za lepszego człowieka od Walta.
Nie zgadzam się także, że Walter całkowicie nie ma poczucia winy. Wszak powiedział Skyler, że chce dobrowolnie oddać się w ręce policji. W ostatniej scenie 13 odcinka właśnie dał się zakuć Hankowi, wiedział że pójdzie do więzienia. A przecież mógł nie odwoływać wujka Todda, przyjechaliby i wszystko byłoby pozamiatane a Walt byłby wciąż wolny. Jednak on postąpił inaczej, nawet gdy wujek z ekipą przyjechali mu na pomoc Walter próbował ich odwołać.
Wszyscy dostrzegają tylko okrucieństwa Walta a nie widzą ile on zrobił dobrego. Wpłynął do niebezpiecznego otoczenia aby zapewnić normalne życie swojej rodzinie, chronił ją, wielokrotnie ratował życie Hanka i Jesse'go.
Nie jest człowiekiem dobrym ale nie jest też okrutnikiem za jakiego go macie.

ocenił(a) serial na 9
dirt16

Bo tu nikt nie jest ani jednoznacznie dobry, ani jednoznacznie zły :) I na tym polega fenomen tych wszystkich postaci.

Mnie w Hanku nie podoba się głównie to, że się wywyższa. Patrzy na innych ludzi z góry. Jesse dla niego to śmieć, którego śmierć nikogo by nie obeszła. Tak, jego zachowanie przypomina mi teraz trochę zachowanie Walta - po trupach do celu. Na tym etapie bardziej chce się na Walcie zemścić niż rzeczywiście wymierzyć mu sprawiedliwość. Pomimo tych wad, ma też oczywiście swoje zalety. Przez cały czas (nie licząc kilku ostatnich odcinków) należycie wykonywał swoją pracę, ścigał bad boys, wierzył że ulepsza tym samym świat. Ale czy aby na pewno zasługuje na śmierć? Moim zdaniem nie.

Ależ ja nie twierdzę, że Jesse'mu nie należy się już żadna odsiadka, bo się wystarczająco nacierpiał. Chodziło mi bardziej o to, że jeżeli jeden z nich ma szansę nie skończyć w Belize lub w więzieniu, to wybieram Jesse'go. Jeżeli natomiast to Waltowi się upiecze, będę zawiedziona.

Moim zdaniem Walta zgubiła jego chciwość. Ile on ma tam pieniędzy w tych beczkach? Z kilkadziesiąt milionów dolarów? Może nawet kilkaset? Nie mów mi, że robił to wszystko tylko i wyłącznie dla syna i córki. Po co im aż tyle kasy? Kiedy oni to wydadzą? Ze 100 tych myjni musieliby mieć, żeby wszystkie te pieniądze "przeprać". Robił to także dlatego, że w pewnym momencie zaczęło mu się to podobać. Nie pamiętasz, jak chwalił się swoimi zbrodniami? Mówił o nich wręcz z rozpierającą dumą. To nie jest żaden męczennik. Z początku rodzina to był dla niego jedyny powód wkroczenia na drogę przestępcy, ale teraz już tak nie jest. Teraz mu się to podoba. Teraz wreszcie jest kimś.

ocenił(a) serial na 10
dirt16

Pierwsza i podstawowa sprawa: co zrobił z kasą na kampera? Przechlał i przepuścił z dziwkami. Gdyby nie zbieg okoliczności i dobra wola, zabitego później kumpla, nie byłoby nic z gotowania.
Jessy to niezrównoważony ćpun, sprawiający wszystkim kłopoty. Powinien dawno pojechać do Belize.

dirt16

Chwalmy wszyscy Walta! On przecież dzieciaka nie zabił, on go tylko podtruł xD Zafundował mu masę bólu, a matce rozpacz. Ale to przecież Walter, uno: dla rodziny, dos: no przecież nie chciał go zabić...

Walter do perfekcji opanował okłamywanie samego siebie. Z tego co widzę, większość fanów serialu, zaczęło bezrefleksyjnie przejmować jego optykę. Ja wiem, że bad guye ogólnie czarują, sama lubię "tych złych". Ale nie w tym przypadku, zbyt dużo tu realizmu i skomplikowanej psychologii, by obsypywać kwiatami kogokolwiek.

Nie wiem, co Walt miał zrobić , żeby uratować życie. Może np. nie pakować się w przestępczy świat? To chyba dobry pomysł na początek. Wiadomo, że mafia to beznadziejna sprawa, zwłaszcza, gdy ktoś nie ma zielonego pojęcia o zasadach, jakie w niej rządzą.

ocenił(a) serial na 9
TorZireael

No no, właśnie o to mi chodziło :D "To wszystko wina Pinkmana." Ta, jasne. Może Pinkman jeszcze siłą zaciągnął Walta do świata przestępców? Biedny Walt, wybrał sobie za partnera takiego mięczaka. Nic tylko mu współczuć.

Każdy ma tam swoje za paznokciami. I każdemu należy się kara. Rożnica jest taka, że moim zdaniem Pinkman już dawno karę dostał. On jest wrakiem człowieka, czuje się źle z decyzjami, które podjął. A Walt? Jego to kompletnie nie wzrusza, wszystko sobie ślicznie wytłumaczy, a każda wiadomość o kolejnym trupie spływa po nim jak woda po kaczce. Walt jeszcze swojej kary nie dostał. I dlatego ja głównie czekam na karę dla niego. Pinkman już cierpi. I, zakładając że przeżyje, będzie cierpiał jeszcze długo.

ocenił(a) serial na 10
Zuzhet88

To przez Pinkmana Walt dostał raka. Pinkman chodził do niego na lekcje i rozpylał coś pod biurkiem. On jest mózgiem nad mózgi, tylko to ukrywa. Wcześniej, to on przedstawił sobie Marie i Hanka oraz Skyler i Walta. Żeby jego nauczyciel miał szwagra w DEA, żeby - kiedy dowie się o raku, pojechał z nim na misję i wtedy Pinkman specjalnie wypadł przez okno, ze spodniami w kostkach i dał się zobaczyć Waltowi.
Pinkman, you seaky bastard, you! Wcześniej jeszcze namówił Hitlera na rozpoczęcie 2WS, by w przyszłości grupa nazistów ostrzeliwała na pustyni dwóch agentów DEA i Walta, a Jesse cichaczem kasę wyniesie i włala!
Jego plan był genialny!

ocenił(a) serial na 9
Kasiek_haz

:D No ba, przecież to Pinkman jest tu mózgiem całej operacji. On nawet depresję udawał, taki spryciarz z niego! To on ma wszystko przewidywać, a jak czegoś nie przewidzi to jego wina! Walt, że też trafiłeś na takiego szczwanego lisa. Bidulku ty nasz :)

Kasiek_haz

Lepsze niż badgerowy scenariusz do Star Treka XD

Zuzhet88

Ktoś, w jakimś innym temacie napisał, że w USA jest hating na Pink-boya i ludzie opowiadają się po stronie Walta. Na Filmwebie jest widać tak samo, plus krytyka Hanka. W sumie, krytyka wszystkich, którzy Waltowi w drogę weszli. Jest to o tyle dziwne, że do niedawna chyba większość wieszała psy na Walterze i z tego co widziałam, kibicowano raczej Pinkiemu. Podobno in America, panuje opinia, że twórcy celowo ocieplają postać Mr. White'a, a zohydzają inne. Jeśli to prawda (a na to wygląda), to ciekawi mnie, dlaczego. Czuję się trochę jak uczestnik eksperymentu psychologicznego pt. "Jak mimo wszystko sprawić, by ludzie polubili ostatniego drania?" Mam niemiłe wrażenie, że twórcy, po ostatnim odcinku, będą zwijać się ze śmiechu i mówić: "Patrzcie, daliśmy Wam takiego skur..., pokazaliśmy do jakich świństw jest zdolny, a Wy i tak broniliście go za wszelką cenę, bo to przecież główny bohater..."

ocenił(a) serial na 9
TorZireael

Ja z ręką na sercu mogę ci powiedzieć, że od początku kibicowałam Jesse'mu. Od początku widziałam w nim chłopaczka, który znalazł się w świecie na który nie jest gotowy. Gdzieś w którymś momencie jego życie zeszło z właściwego toru i wylądował w miejscu, które kompletnie do niego nie pasuje. A Walt? Walt mnie oszukał. Miał być troskliwą głową rodziny, a okazał się przestępcą bez sumienia. W świecie przestępców czuje się świetnie, nareszcie jest kimś ważnym, nieraz z dumą wspomina swoje zbrodnie. No cóż, mnie to jakoś nie imponuje ;)

ocenił(a) serial na 10
TorZireael

" Nie wiem, co Walt miał zrobić , żeby uratować życie. Może
np. nie pakować się w przestępczy świat? To chyba dobry
pomysł na początek. Wiadomo, że mafia to beznadziejna
sprawa, zwłaszcza, gdy ktoś nie ma zielonego pojęcia o
zasadach, jakie w niej rządzą."

A skąd on miał wiedzieć, że ktoś w przyszłości będzie chciał go zabić? Jak sam napisałeś, on nie miał pojęcia o zasadach jakie tam rządzą. Nie wiedział, że będzie musiał zabijać, brzydził się zabójstwem (sytuacja z Krazy-8). Na pewno myślał, że wszystko będzie polegało tylko na tym aby gotować, sprzedawać i nie dać się złapać policji. A musiał się w to wpakować ponieważ jego rodzina borykała się z problemami finansowymi, on miał raka i wiedział, że po jego śmierci rodzina sobie nie poradzi. Zostały mu dwa lata życia, wiedział, że w tak krótkim czasie nie zdoła w uczciwy sposób zarobić kwoty która zapewniła by normalne życie jego rodzinie.