PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=430668}

Breaking Bad

2008 - 2013
8,8 323 tys. ocen
8,8 10 1 323034
9,1 62 krytyków
Breaking Bad
powrót do forum serialu Breaking Bad

Na pewnym zagranicznym forum spotkałem się, ku mojemu zdziwieniu, z wieloma głosami potępiającymi decyzję Jesse'ego, żeby pomóc Hankowi/DEA w złapaniu Walta. Ludzie ci uważają, że złamał on uniwersalną zasadę "don't rat" - że pod żadnym pozorem nie wolno donosić policji. Ich zdaniem twórcy serialu jednoznacznie chcą w ten sposób zniechęcić widownię do Jesse'ego.

Większość komentujących tam osób to Amerykanie. Ciekaw jestem, czy polscy widzowie oceniają całą sytuację podobnie. Osobiście nie darzę Drug Enforcement Administration żadną sympatią, ale decyzja Jesse'ego w świetle wszystkich czynów Walta jest dla mnie zupełnie zrozumiała.

ocenił(a) serial na 9
Litawor

Ale czemu tu się dziwić??? Jesse to słaby psychicznie ćpuń i kapuś. Walt nie raz ratował mu dupę, a ten idiota nigdy nie potrafił tego docenić. Dawno powinien zginąc, bo zawsze tylko wszystko psuł. Nie rozumiem dlaczego Walt tak uparcie go niańczył. Debilizm

Litawor

Oby jesse zdech

ocenił(a) serial na 10
Litawor

Coward

ocenił(a) serial na 9
Litawor

oczywiste jest to ze Walt ratował kilka razy tyłek Jessego i ze ostatecznie na siebie zasługuja. Zadziwia mnie jedynie komentarze niektórych tutaj czy sa za Waltem czy Jessem, ktore zmieniaja sie jak chorągiewka na wietrze w zaleznosci od odcinka :)

Litawor

Każda postać ma swoje za paznokciami, moim zdaniem (nawet szeryf Hank). Ani nie podoba mi się robienie z Walta drugiego Hitlera i komentarze w stylu jakby zrzucił bombę atomową na niezłe miasto dla kaprysu ani robienie z Jesse'ego idioty i kapusia. Każda postać ma swoje grzechy i swoje racje, żeby te grzechy racjonalizować. I za to m .in. lubię ten serial - brak papierowości, sztuczności i suchej schematyczności (mającej się nijak do życia) w postaciach.
Ja tam umiem sie postawić w sytuacji obydwu wymienionych panów.

30ml

Słusznie prawisz, rozsądny człowieku ;) Chodzi o to, że wszyscy bohaterowie, są już tak umoczeni w bagnie, że żaden nie ma specjalnego prawa osądzać drugiego. Nadzwyczajna rzecz się udała twórcom, lepsze niepokoje moralne niż w kinie moralnego niepokoju :D Zatarły się już wszystkie granice między dobrem i złem, wszyscy są skompromitowani moralnie, nie wiadomo, kto ma rację a kto nie. Wszyscy mają swoje powody, wszyscy są napędzani bardzo silnymi i często sprzecznym emocjami. Nie ma kogo lubić, komu kibicować, każdemu należy się nauczka, ale i jakieś zrozumienie.Coś takiego nigdy mi się jeszcze nie przydarzyło. Nie wiem jak Ty, ja mam kaca moralnego :P

P.S. Być może ktoś uzna, że we wcześniejszych postach jednoznacznie potępiam Walta i oczyszczam Jessego. Nie jest tak. Po prostu zirytował mnie masowy hejt na jednego bohatera i zbiorowe kozakowanie.

ocenił(a) serial na 10
30ml

You're Goddamn right! :)

Ciekawe, że nagle narobiło się na forum pełno tematów "Kill Hank", "Pinkman-sprzedawczyk", "Walter-szuja", "Skyler-głupia krowa", "Marie-psycholka". A przecież na tym polega geniusz tego serialu, że nikt nie jest kryształowy i praktycznie każdy wdepnął na złą ścieżkę i pobrudził swoje piękne, czyściutkie sumienie-chyba o to tu chodziło w końcu. Ja też potrafię się postawić w sytuacji każdego z nich i każdego rozumiem, dlatego lubię ich i nie lubię jednocześnie bo czasem ich postępowanie mnie cieszy, czasem wkurza, czasem irytuje. I żeby było jeszcze ciekawiej, życzę im wszystkim źle, żeby ten serial nie skończył się 'tradycyjnym' banalnym happy end'em. Chcę żeby się skończyło tragicznie, nawet dla każdego z nich. Czy to czyni mnie złą, że chcę śmierci prawie całej obsady? ;)

ocenił(a) serial na 8
Litawor

Nie bardzo rozumiem. Wiem, ze podzial na dobrych i zlych nie jest jednoznaczny, ale bandyci to bandyci. Nie byc szczurem? Jesli to ma zaszkodzic zlu, to warto te zasade zlamac. Dla dobra wszystkich, spoleczenstwa i w imie poczucia przyzwoitosci.
Kodeks: "nie kapuj" odnosi sie chyba do srodowisk bandyckich, ale nie do zwyklych ludzi, ktorzy prawa przestrzegaja i oczekuja tego od innych.

użytkownik usunięty
Litawor

Jego działania są zupełnie zrozumiałe, biorąc pod uwagę, czego się dowiedział i jak bardzo nienawidzi Walta. Dzięki interwencji Hanka Różowy ruszył wreszcie łepetyną, dzięki czemu tym razem to on wykiwał wielkiego Heisenberga, a nie, zgodnie ze świecką tradycją tego serialu, na odwrót. Nawet fajnie było obserwować, jak Walt wykonuje ten swój super chytry ruch, pójście do Andrei, wiedząc, że on nie wie, że jest osaczony. Gdyby Jesse spalił mu chatę w pojedynkę, zostałby szybko złapany i odstrzelony, w najlepszym razie gdzieś wysłany z nową tożsamością. Chcąc zemsty, wybrał najlepszą do tego drogę. Co prawda nie wyjdzie mu to na dobre, co pokazuje ostatni odcinek - mimo woli sprawdzają się jego słowa, które powiedział do Hanka o tym, że WW to diabeł, i że czegokolwiek się spodziewasz, będzie dokładnie odwrotnie.

Z drugiej strony rozumiem też komentarze na forach - a Gus Fring, Mike Ehrmantraut, Hector Salamanca i wujaszek Jack pewnie by się z nimi zgodzili. "What kind of man talks to the DEA? No man. No man at all".

ocenił(a) serial na 10
Litawor

Jesse czasem tak bardzo nie myśli, rany! A po tej "współpracy" z DEA to już bardzo stracił w moich oczach.

ocenił(a) serial na 9
Litawor

Widzę, że troszkię zrobił się tutaj klub obrońców Pinkmana przed ''durnymi dziećmi JP które się na niczym nie znają i nei mają racji''. Pinkman był na początku jednym z moich ulubieńców, ale jego zachowanie od dłuższego czasu oceniam źle. Obwinia Walta o wszystko co złe, zapomniał ile ten dla neigo zrobił, do tego stopnia, że współpracuje z Hankiem, a pretensje o to, że ten go okrutnie pobił widać gdzieś zniknęły... Jesse przede wszystkim straszliwie histeryzuje z powodu Brocka, po prostu rzygam już tym motywem. Zrozumiałabym gdyby jeszcze histeryzował z jakiegoś ważnego powodu, ale z powodu tego, że keidyś Walt - pozwolę sobie przypomnieć CHEMIK- podał dziecku ilość trucizny obliczoną tak by go nie zabić? Zwłaszcza, że Andrea i Brock to wg mnie najgorsze chyba postacie w tym serialu. Scenarzyści nigdy nam nie pokazali nawet cienia osobowości ze strony Andrei, a tym bardziej Brocka, a tu nagle wielka miłość, best frends forever, są najważniejsi na świecie i Pinkman chce zemsty za to, że Brock chwilę posiedział w szpitalu :D. Nawet jeśli Walt jest zły, to jestem pewna, że nigdy celowo by nie zabił dziecka. Do tego Jesse wrzuca do tego ''wora z winami Walta'' zabicie chłopca na pustyni przez Todda i ma pretensje, bo Walt nie wystarczająco mocno rozpaczał. Ktoś tu napisał, że Walt jest postacią tragiczną ze względu na to, że traktował Jessego jak syna, a ten go olał i ja się z tym zgadzam. Może nawet bardziej tragiczne było to, że obydwaj mieli problemy psychiczne które wyładowywali na sobie i przez co krzywdzili się nawzajem, choć powinni stać za sobą murem. Jednak współpraca J. z DEA jest wg mnie zdecydowanie brakiem honoru, JP 100% ;P

ocenił(a) serial na 10
denny_burger

Tylko widzisz. Z taką wypowiedzią jak Twoja można się zgadzać lub nie, ale przynajmniej można dyskutować. Co innego z wypowiedziami pt: "konfident, niech umiera!". Ale cóż, niektórzy nie wybierają thug life, thug life wybiera ich :)
Jakby ktoś otruł Ci kogoś bliskiego, nawet wiedząc, że nic mu się nie stanie, ale ta osoba jednak wylądowałaby w szpitalu, to JP na 100% (jestem pewna na 100%), że powiedziałabyś: "W sumie to nie chciałeś tego kogoś zabić. Ot tak, dla zabawy go otrułeś, bo nudna sobota była ... Spoko luz ziom, No hard feelings." Tak by było, prawda? Tylko głupie debile się rzucają o takie błahostki :)
A że Andrea i Brock to mało ciekawe postaci to się akurat zgadzam.

ocenił(a) serial na 9
Kasiek_haz

Jeden z amerykańskich recenzentów słusznie zauważył komentując fenomen stawania po stronie Walta, że większość widzów to osoby w codziennym życiu podobne do Skyler, Jessego, Marie, czy Hanka, I te przeciętne osoby oglądając serial nienawidzą samych siebie w tych postaciach i fantazjują sobie, że są Waltem.

ocenił(a) serial na 10
atiati

I to jest akurat prawda. Sama zauważyłam, że sympatie i antypatie do postaci z ekranu rozkładają się w ten sposób. Widzowi łatwiej skłaniać się ku postaci reprezentujących cechy, które sam posiada i jest z nich dumny lub te, które chciałby posiadać. Nie lubi się za to tych, którzy reprezentują nasze wady. Walt to przeciętniak, który wyszedł ze swojej skorupy i trzęsie narkotykowym światem. Każe gangsterowi wypowiedzieć swoją ksywkę i z dumą potwierdza "You're God damn right!". Jakie to łatwe siedzieć przed ekranem i wyobrażać sobie, że to my tak robimy :)
Z drugiej strony przyznać się przed sobą, że siedzielibyśmy przestraszeni trzęsąc się jak galarety bądź tępo parząc w ścianę - oooj, boli.

Kasiek_haz

"Nie lubi się za to tych, którzy reprezentują nasze wady." dodaj do tego kompleksy, podejrzenie niechcianych skłonności, wstydliwe cechy osobowości, fobie i ogólnie szeroki wachlarz wszystkiego, czego się człowiek wypiera, ukrywa i nie dopuszcza do świadomości, że może posiadać pogardzaną u innych cechę.
Pamiętasz na ten przykład na forum jedynego słusznego serialu, jak niektórzy użytkownicy z uporem maniaka pisali tylko i wyłącznie na JEDEN temat? Jak z 50 min odcinka wyłuskiwali minutę i zakładali osobny temat, wałkując jak są tą minutą zdenerwowani? Jak na cały sezon tylko jedna rzecz podnosiła im ciśnienie? Toż to książkowy przykład przeniesienia :)
Można by napisać dłuższe rozważania filozoficzne na ten temat, ale późno już, poza tym jutro będziemy się pultać o co innego :D

ocenił(a) serial na 10
emo_waitress

Pamiętam, pamiętam :) Na prawie 40 odcinków tego wątku zebrało się nie więcej niż 20 minut, ale płaczu było, że ho ho :)

ocenił(a) serial na 10
atiati

Większość podobnych do Jessiego ? W takim razie dzisiejsi faceci to same wulgarne łajzy bez inteligencji ?

ocenił(a) serial na 9
Kasiek_haz

Tylko że Walter nie zrobił tego, bo była nudna sobota czy dla zabawy. A Pinkman zachowuje się jakby właśnie tak było i rzuca jak głupi debil :)

ocenił(a) serial na 9
denny_burger

Hehe, ciekawe jakbyś zareagowała, gdyby tobie ktoś otruł bliską ci osobę. Też byłabyś taka wyrozumiała? :) Naprawdę powiedziałabyś: spoko, luz, nikt nie umarł więc tak właściwie o co się tu rzucać? :D Ja wiem, że bym tak nie powiedziała. A ty?

ocenił(a) serial na 10
denny_burger

Zgrabnie unikasz odpowiedzi na moje pytanie :) A to pewnie temu, że niestety musiałabyś przyznać, że, z jakiegokolwiek powodu by się to nie stało, nikt z nas nie wyobraża sobie przejść do porządku dziennego z krzywdą, z premedytacją wyrządzoną naszej bliskiej osobie, i bezrefleksyjnego trzymania sztamy z osobą, która tę krzywdę wyrządziła = zachowałabyś się jak Jesse, którego potępiasz i nazywasz głupim debilem :)

ocenił(a) serial na 9
Kasiek_haz

Nazwanie go głupim debilem było ironicznym nawiązaniem do Twojej poprzedniej wypowiedzi, gdzie wg Ciebie za takiego go uważam... sądziłam że nie muszę wszędzie pisać cudzysłowiu żebyś to pojęła. Na wszelki wypadek napiszę więc też że to ''JP 100%'' to też był żart. Pytasz co JA bym zrobiła gdyby ktoś podtruł kogoś mi bliskiego - oczywiście, że byłabym obrażona, ale w odróżnieniu od Jessego nie jestem człowiekiem, który siedzi w biznesie narkotykowym i miał styczność z dużo gorszymi rzeczami. Dlatego zwyczajnie irytuje mnie Pinkman w milionowej scenie pt. ''OTRUŁEŚ BROCKA CHLIP CHLIP ;((''. I dla wszystkich psychologów z zamiłowania - wcale nie jestem 100% za Waltem, przez większość serialu stałam za Jessem, ale zdrada przyjaciela, nawet byłego, w taki sposób jest dla mnie czymś nagannym.

ocenił(a) serial na 10
denny_burger

Doskonale zrozumiałam, że te JP na 100% to żart.
Piszesz o zdradzie przyjaciela. Więc teraz jak to wygląda? W spółce Walt&Jesse panuje zasada "rodzina jest nietykalna", ale co? Tylko tak długo, jeśli to jest rodzina Walta? Jesse zostałby zniszczony przez Walta, gdyby choć źle spojrzał na Juniora czy Holly, nie mówiąc o nażeraniu ich zdrowia i życia. Walt zabił Jesse'ego psychicznie, bo wini go za śmierć Hanka.
To Walt pierwszy podniósł rękę na rodzinę Jesse'ego, przyszywaną czy nie. Więc kto tu jako pierwszy zdradził przyjaciela? Walt może, ale Waltera nie?

Kasiek_haz

Coś w tym jest. Rodzina jest nietykalna, ale rodzina WALTA. JEGO rodzina ;) Gdy w domu Hanka, Jesse oglądał zdjęcie Skyler z "Mikołajem", a poźniej powiedział, że ma plan, serio zaczęłam bać się o Sky... Jednak Jesse nie zeszmacił się do tego poziomu, żeby zrobić krzywdę kobiecie czy dzieciom. Przynajmniej do teraz. Jeśli uda mu się wydostać z laboratorium, to nie wiem, czy czasem nie złoży wizyty rodzince White'ów ;)

Walt żadnego przyjaciela nie zdradził, bo a) nigdy Jesse takowym dla niego nie był, b) jak twierdzą obrońcy Walta, nie miał innego wyjścia, za to miał dobre chęci ;D

ocenił(a) serial na 10
TorZireael

Kurde, zamiast "narażeniu" mam "nażeraniu" :) cholerna autokorekta :)

A jeśli Jesse złożyłby wizytę rodzince White'ów - jakież gromy by się na niego zaczęły sypać. Że niewdzięcznik. Że głupek i płaczka! Że jak to tak wkurzyć się, bo ktoś chciał go zabić? Ogarnąłby się, głupia pipka! Był bardziej jak Todd, co to strzela do dziecka i śpi po tym, jak niemowlę :)

ocenił(a) serial na 9
Kasiek_haz

Co do zatrucia widzę, że nie dojdziemy do porozumienia- ja uważam, że Walt jako świetny chemik wiedział co robi i co podaje dziecku, tak aby nie zrobić mu większej krzywdy.
Wg mnie Pinkman zdradził Walta pierwszy przystępując do ''sojuszu'' (ocieplenia stosunków, czy jak to tam nazwać) z Fringiem. Sojuszu który Gus wymyślił aby później zabić Walta. Gus manipulował Jessim jak marionetką, więc Walt też dokonał manipulacji, żeby chłopak wrócił na jego stronę, i żeby ratować życie swoje i swojej rodziny. Bez sensu jest szukać kto pierwszy rzucił kamieniem w ich relacji - jak już pisałam wcześniej ich związek był toksyczny i oboje mieli swoje za uszami. Co do tego, że ''nie byli przyjaciółmi'' -oczywiście, nie chadzali razem na imprezy ani nie grali na xboxie, ale jak ktoś tu pięknie napisał, na pogrzebie Jessego jedną z pięciu obecnych osób byłby Walt i to uważam za najlepsze podsumowanie ich relacji. Ja uważam, że kochał Młodego jak syna, ale to już temat na osobny wątek.
''Walt zabił Jessego psychicznie, bo wini go za śmierć Hanka.'' - to już trochę przesada. Obwinił go, w pewnym sensie słusznie, w ogromnych emocjach! zaraz po tym jak zginął na jego oczach człowiek za którego oddał by wszystkie swoje pieniądze. Nie była to żadna przemyślana decyzja zimnokrwistego mordercy psychiki.

ocenił(a) serial na 10
denny_burger

Co to ostatniego akapitu: Vince Gilligan twierdzi, że Walt wyjawił prawde o Jane, bo wini Jesse'ego za śmierć Hanka i skoro fizyczna śmierć Pinkmana została odroczona, to chciał go zabić psychicznie. Uważam, że ten facet wie więcej niż my.

ocenił(a) serial na 9
Kasiek_haz

Też myślałem, że Walt nie jest zdolny do zemsty, owszem na zimno zlikwidować kogoś bez skrupułów z "racjonalnych powodów" tak, ale dla samej przyjemności mordowanie już nie. No ale scenarzyści wyprowadzili mnie z błędu, to miało pokazać czyste okrucieństwo Walta, jakiś nieprawdopodobny rodzaj sadyzmu. Tak to wymyślili.

Ciekawe, co musiałby zrobić Walt, aby fani przestali go idealizować. Ugotować i zjeść Holly? Pewnie wtedy mówiliby, że był głodny.

ocenił(a) serial na 10
atiati

Że nie chciał. Chciał ją wykąpać, ale za mocno podgrzał wodę i się ugotowała. Więc musiał coś zrobić z ciałem, żeby tej gupiej krowie Skyler się nie cierpiało nad grobem córki a że kwasu akurat nie było to bidula musiał córkę zjeść :(
Ten biedny Walt. Cały świat przeciwko niemu :(

Kasiek_haz

No to się uśmiałem. Swoją drogą aż dziw bierze, że nie ma jeszcze postów "hejtujących" Holly. Przecież bezczelnie i bez żadnych skrupułów stanęła po stronie Skyler.

ocenił(a) serial na 9
atiati

:D Dokładnie. Również czytałam wywiad, w którym scenarzystka odcinka opowiada, że scena w której Walt wyjawia Jesse'mu prawdę o Jane, miała pokazać jak okrutny z niego jest człowiek. Niestety niektórzy są tak zaślepieni, że chyba wybaczyliby Waltowi gdyby zadźgał całą swoją rodzinę. Pewnie by było: to wina głupiej krowy Skyler, to ona się na niego z nożem rzuciła, a głupi synalek zamiast powstrzymać ojca zadzwonił na policję, więc jego też zadźgać! Pieprzeni niewdzięcznicy :D

Hehe a z tym ugotowaniem Holly to świetny przykład :D Nieźle się uśmiałam :) Ale masz rację, na pewno też by mu wybaczyli :) W końcu coś jeść trzeba.

denny_burger

Ciekawa jestem, jak Ty byś zareagował, gdyby ktoś, kto podawał się za Twojego przyjaciela, nieznacznie "podtruł" Twojego przybranego syna, a ten na "chwilę" wylądowałby w szpitalu z lekkimi bólami brzucha. Mdły temat, prawda? Nic się w koncu nie stało, Brock przeżył, nie ma co się gniewać, wszystko jest ok... Zresztą tu nie chodzi tylko o Brocka i kwestię otrucia. Chodzi o całokształt manipulacji, abordaży na psychikę Jessego. Przecież to z powodu Waltera Jesse rozstał się z Andreą. Niewątpliwie Jesse i White przeżyli razem wiele, pomagali sobie wzajemnie - to na pewno - ale w ostatecznym rozrachunku to Walter zawinił bardziej. A wszystkie nieroztropne zachowania Jassego wynikają z tego, że nie potrafił unieść zła, które Walter wkładał mu w ręce. Jesse bawił się w złego chłopca jak dziecko zapałkami, a kiedy wybuch ogień, wpadł w panikę.

Co do "kapowania" i bycia szczurem - tu w ogóle nie można rozpatrywać tej kwestii w kategoriach dobrego postępowania czy złego. Chodzi o to, że Jesse chce zrobić wszystko, aby jak najbardziej dotknąć Waltera. Zabicie go nie wystarczyłoby. Walter i tak ma wyrok na karku, więc śmierć czeka go prędzej, niż później, a sam Walter wydaje się być z tą myślą raczej oswojony. Natomiast zabranie mu kasy przez DEA i wsadzenie do pierdla oznaczałoby dla Waltera spektakularną przegraną a wszystkie jego działania i ich efekty obróciłyby się w pył.

Poza tym, wieszanie psów na Jessem za to, że chce ugodzić w Walta i stanie po stronie White'a (pomimo zła, które wyrządził), jest jakimś kuriozum. W tym serialu nie ma dobrych i złych, są tylko lepsze i gorsze zagrania przez ambiwalentnie nacechowane postacie.

denny_burger

Hmmm... czyli podtrucie dziecka to nie jest ważny powód? W sumie racja, taka tam głupia sprawa, ciągle się zdarza. A że w dodatku dzieciak nudny, to już w ogóle nie ma o co robić hałasu, otrucie przynajmniej ubogaciło jego osobowość. Ok, Andrea i Brock może i nie są super ciekawymi bohaterami, ja tam nie darzę ich jakimiś specjalnymi uczuciami, ale to, że ktoś jest nudny, nie znaczy jeszcze, że od razu go trzeba do piachu ;)
Czy ja wiem, czy celowo by nie zabił... Kiedyś pewnie nie, ale jakby od tego zależał los jego rodziny albo forsy, to może by i zabił. Oczywiście z zastrzeżeniem, żeby było "szybko i bezboleśnie".
Jesse ma problem z Waltem już od dość dawna, to, że dowiedział się o Brocku, było ostatnia kroplą, która przepełniła czarę.
Nie chodzi o to, że Walter za mało rozpaczał, tylko o to, że tak lekkie potraktowanie śmierci dzieciaka, jest znakiem upadku jakiejkolwiek jego moralności. Mr. White'owi coraz łatwiej przychodzi dokonywanie coraz gorszych czynów, coraz szybciej zmierza "autostradą do piekła", ale jego problem jest taki, że zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Wyciszył sumienie.

Zgadzam się tylko z tym, że poniekąd obaj wyładowywali się na sobie. Co do reszty, to już była na ten temat długa dyskusja i nie chce mi się powtarzać tego samego :P
Zgaduję, że JP 100% to ironia, więc się nie czepiam ;)

TorZireael

"otrucie przynajmniej ubogaciło jego osobowość" pfffft :D
swoją drogą ciekawe, że ktoś czepia się akurat o nudność Andrei i Brocka. No fakt, nudy na pudy, baba z dzieckiem, oboje mający zdolność i możliwość ustabilizowania Jesse i zmuszenia go do bycia prawdziwym mężczyzną. Wypadają bladawo i nieciekawie na tle Walta, który nakręca Jesse'go, wprowadza urozmaicenia w jego życiu w postaci gangsterki, morderstw oraz coraz to ciekawszych zjazdów psychicznych i miłych pogawędek z polis.

Litawor

Naoglądali się filmów gdzie dwóch samotnych jeźdźców spotyka się w południe i strzelają do siebie wymierzając sprawiedliwość. Jesse robi dobrze, sam nie jest święty, ale pomagając policji trochę się zrehabilituje. Walt jest tak zepsuty, że jego miejsce jest w więzieniu.

ocenił(a) serial na 10
Litawor

"Burn to the ground". Jessie chce zemsty na Walcie bo nie radzi sobie z własnym sumieniem. Zatrucie Brocka było tylko pretekstem. Teraz może sobie powiedzieć, że całe zło wydarzyło się przez Walta, a biedny Jassie był tylko narzędziem.
Podczas gdy to on, mając kochającą rodzinę, bawił się w handel. Później, zarabiając na gotowaniu dla Gusa, chciał opychać metę ludziom na odwyku.

ocenił(a) serial na 9
vytah

"mając kochającą rodzinę"??? Przecież matka Jesse'go nigdy go nie doceniała, a ojciec pod takim jej pantoflem, że też miał syna totalnie w dupie. Kochająca się rodzina??? Proszę cię. Właśnie ta "kochająca rodzina" jest jedną z przyczyn, dla których Jesse wkroczył na przestępczą drogę. Serio chciałabyś mieć takich rodziców jak rodzice Jesse'a? Spłodzili sobie małego geniusza, więc problematyczny Jesse mógł zejść na dalszy plan. Ba, całkowicie mógł zniknąć z ich życia, a oni by tego nie zauważyli.

ocenił(a) serial na 10
Zuzhet88

Skąd pewność, że matka Jessego nigdy go nie doceniała?
Widzimy rodzinę Jessego przy kolacji. Bardzo wyrazie, wręcz w sposób przerysowany, jest pokazane wsparcie i zainteresowanie rodziców młodszym synem. Z pewnością Jassie był traktowany podobnie, do czasu kiedy zaczął sprawiać problemy.
Po tym jak u nich nocuje, matka chce mu dać kolejną szansę, Ojciec chce go wyrzucić, mówiąc że ustalili takie zasady więc muszą być konsekwentni. Jesse zostaje. Nocuje w swoim pokoju, w którym nic nie zmieniono od czsu jego odejścia.
Młodszy brat mówi mu, że wcale nie jest ukochanym synem, że rodzice wciąż rozmawiają o Jessem.
Ostatecznie rodzice wyrzucają Jessego, po tym jak znajdują skręta (tym razem nie należącego do niego), mówiąć mu, że nie mogą dać mu kolejnej szansy bo za każdym razem obiecuje im to samo, oni mu wierzą i robi z nich głupców.
Wyraźnie widać, że go kochają, że chcieliby mu pomóc, ale nie potrafią bo on sam nic nie chce zmienić, w związku z czym nie chcą w tym uczestniczyć.

ocenił(a) serial na 9
vytah

"Z pewnością Jassie był traktowany podobnie, do czasu kiedy zaczął sprawiać problemy."
No właśnie. Czyli to, że dziecko zaczyna sprawiać problemy jest wystarczającym usprawiedliwieniem, by się od niego odwrócić?

Moim zdaniem od dziecka nie należy się odwracać, no matter what. Znalezienie tego skręta było im na rękę. Po raz kolejny pozbyli się problemu, jakim był dla nich Jesse. Porównaj sobie ich zachowanie do zachowania ojca Jane. Był z nią DO KOŃCA. Do końca był za swoją córką. Stawał za nią murem, mimo że była ona głupią ćpunką.

Relacja Jesse'go z rodzicami nie była jednoznacznie w serialu pokazana. To wszystko o czym tu piszemy, to są nasze przypuszczenia. Ja zakładam, że Jesse wszedł na złą drogę bo, kolokwialnie mówiąc, rodzice nie dawali sobie z nim rady. I zamiast być z nim do końca, opuścili go, bo tak było im łatwiej.

Na koniec odpowiedz mi na wcześniej zadane pytanie. Chciałabyś mieć takich rodziców, jak rodzice Jesse'go?

Zuzhet88

Miałem gorszych rodziców, szczerze mówiąc wolałbym się wychować w domu dziecka niż z nimi.
Nigdy nie byłem notowany, nie upijam się (piję tylko wino do posiłku), nie palę, narkotyków nigdy nie próbowałem, odbiłem się od dna, potrafię się kontrolować.
Mam też brata, wychował się dokładnie w tych samych warunkach co ja, idiota, kretyn,ćpun, nudniejsza wersja Pinkmana który do tej pory pogrąża rodziców którzy ciągle próbują ratować 30 letniego chłopca, nie zdają sobie sprawy że tylko robią mu krzywdę ciągle mu pomagając.
Więc wkurza mnie usprawiedliwianie życia Pinkmana jego dzieciństwem, wrażliwością...jak się chce to się wyjdzie z wszystkiego a Pinkman jak typowy uzależniony obwinia o wszystko cały świat tylko nie dostrzega że tylko on odpowiada za swoje życie.
Mam wrażenie że obrońcy Pinkmana w życiu nie musieli dzielić życia z kimś uzależnionym, z kimś kto pogrąża wszystkich wokół.
Łatwo wam litować się nad ćpunami jak Jessie i ta jego dziewczyna dopóki sami nie zamieszkacie z kimś takim.

ocenił(a) serial na 9
Grajcz

Może. Mimo wszystko, komuś kibicować muszę. Tak już mam, oglądając serial. Mam więc wybrać Walta? Mordercę bez sumienia? Który każde swoje niemoralne postępowanie usprawiedliwia troską o rodzinę? Nie, wolę głupiego ćpuna Jesse'go. Za resztki człowieczeństwa. Za to, że ma jeszcze sumienie.

Co do Pinkmana. Może ty jesteś silniejszą psychicznie jednostką? Ludzie nie są tacy sami i to, że ty sobie poradziłeś, że się wybiłeś wcale nie znaczy, że ten kto tego nie zrobi jest zwykłym idiotą.

Zuzhet88

Musisz komuś kibicować?
Cóż...ja nie muszę.
W moim przypadku jest to bardziej "kto bardziej mnie obrzydza" - wygrywa Pinkman i tyle.
I nie mam zamiaru dyskutować kto ma sumienie bo ani Walt ani Pinkman nie są jednoznaczni, ja oceniam tylko idiotyczny sposób Pinkmana na zemstę.

ocenił(a) serial na 9
Grajcz

Idiotyczny? Przeczytaj sobie moją wypowiedź odnośnie twojego innego postu jaką to "idiotyczną" zemstę Jesse Waltowi chce zgotować ;)

Zuzhet88

Jak pisałem w tamtym poście - taka zemsta może i jest sprytna ale ociera się o poziom zemsty na rodzinie czym gardzę - i to właśnie dlatego gardzę Waltem.
Według mnie znacznie prostsze, honorowe i sprawiedliwe byłoby spotkanie twarzą w twarz i rozwiązanie tego między nimi dwojga.
Potem Pinkman mógł zniknąć a rodzina Walta niech sobie żyje za kasę, nic mu nie zrobili.

ocenił(a) serial na 9
Grajcz

Jasne, że spotkanie twarzą w twarz byłoby idealnym rozwiązaniem. Ale mamy co mamy. Za to, że do tego spotkania nie doszło, nie winię ani Walta, ani Pinkmana. To wszystko wina tego kolesia, co czekał na córeczkę w nieodpowiednim miejscu i tyle :/

ocenił(a) serial na 10
Zuzhet88

O mój Boże, biedny Jesse, został przestępcą bo rodzice go nie kochali.
Myślę, że Jesse był rozpuszczonym gnojem, który olewał obowiązki, starych. Rodzice wybaczali mu kolejne wyskoki, dawali szanse, on obiecywał, mówił to co chcieli usłyszeć, a później robił to, co zawsze.
W pewnym momencie- Jesse już dawno gotuje, jest przestępcą- postanowili wyjść z tego układu. Ile można się użerać z dorosłym człowiekiem, któremu raz za razem wybaczasz, a on nawet nie jest w stanie zdobyć się wobec ciebie na szczerość.
Ojciec Jane bywał z nią na spotkaniach, wspierał ją. Ale ona też robiła coś w tym kierunku, przez 18 miesięcy była czysta.
Jesse natomiast, do czasu kiedy rodzice próbowali mu pomóc, nie wykazywał najmniejszej chęci, żeby przestać brać.
Na koniec- swoich rodziców nie zamieniłabym na żadnych innych, ale myślę, że rodzice Jessego kochali go i chcieli dobrze.

vytah

Dokładnie, Jesse i Jane to klasyczne przykłady uzależnionych dzieci a ich rodzice robili co mogli - pomoc uzależnionym nie polega na przytulaniu tylko twardych konsekwentnych decyzjach - idziesz na odwyk to ci pomogę, nie będę cię wyciągał z rynsztoka za każdym razem gdy się tam wpakujesz.

Grajcz

Z przykrością stwierdzam, że masz dużo racji, ale czy Ty zrezygnowałbyś tak łatwo z kogoś, kogo kochasz, ze swojego dziecka? Ja tam się nie znam, dzieci jeszcze nie mam, z uzależnionymi kontakt miałam bardzo mały. Ale z własnych minimalnych doświadczeń wiem, jak mogą być wkurzający i wiem też, że trudno jest sobie odpuścić pomaganie komuś na kim Ci zależy. Nawet, jeśli przy okazji niszczy to Ciebie.

ocenił(a) serial na 9
vytah

Tak, źle się wyraziłam. Miałam napisać "częściowo" są winni temu, gdzie teraz znajduje się Jesse. Wielkie mi mecyje...

No cóż, ja odbieram rodziców Jesse'go zupełnie inaczej. Ja takiej miłości bym nie chciała, nieważne jak popaprana bym była. Do porozumienia nie dojdziemy, więc zostawmy to tak jak jest.

vytah

Trudno powiedzieć, co i kiedy poszło nie tak. Wydaje mi się, że Jesse był po prostu smarkaczem, który nasłuchał się hip-hopu i straszliwie przejął się luzackim stylem życia dzieci ulicy :P Ale nie był przecież zupełnym idiotą, dobrze rysował, może był nawet tak zdolny jak jego młodszy brat. Na tle swoich kumpli, jest właściwie całkiem bystry i ogarnięty :D Zostało parę razy zasugerowane, że miał potencjał, widział to pewien nauczyciel chemii, widział nauczyciel od techniki, gdy kazał mu poprawić pudełko. Jesse zmarnował wszystkie swoje szanse, spie przył na całej linii i w miarę rozwoju serialu, coraz wyraźniej sobie to uświadamia. W końcu dojrzał, ale niestety za późno by się z tego syfu jakoś wygrzebać.
Ale z drugiej strony, zawsze też coś mogło nie zagrać ze strony rodziców, zdarza się. To, że dom jest porządny, jest forsa itp. nie znaczy jeszcze że dzieciak nie ma prawa mieć żadnych problemów. Wiem, są tacy, którzy z największych patologii potrafią wyjść jako porządni ludzie, szczery respect i w ogóle. Jesse z jakiegoś powodu jest tak irytująco niedojrzały i nieodpowiedzialny, nawet Walter zauważył, że ma faktyczne problemy emocjonalne. Wiem, że to zabrzmi jak typowe gadanie naiwnego rodzica, ale Jesse naprawdę nie jest złym człowiekiem, ma w sobie dobro i masę nierozwiązanych problemów. Z czegoś się to wzięło.

TorZireael

Ostatnio czytałam o tym gościu, co to teraz jest gwiazdą, Macklemore. Facet ostro ćpał i jak sam teraz mówi, prawdopodobnie też już by nie żył, gdyby nie jego dziewczyna, która wyciągnęła go z tego szajsu. Bardzo podobna historia do Jesse, też uzdolniony artystycznie młody chłopak, o ile dobrze pamiętam normalny dom, okazja do łatwego brania, brak silnej woli (no bo siano w głowie) itd.

Jesse jest słaby, dziecinny (dobrze to pokazuje wspomnieniowa scena z początku ostatniego odcinka), poszedł w życiu na łatwiznę. A kiedy jeden, jedyny raz, kiedy miał szansę powrotu do domu i normalnego życia, poświęcił się dla brata (który nawiasem mówiąc też jest na prostej drodze do bycia ćpunem, tylko takim gorszym od Jesse, bo ukrywającym się).