Kozacki Walter, chory na raka (który powoduje jedynie częsty kaszel) koleś, którego życie i osobowość zmienia się diametralnie, świetnie zagrana postać. Od cwaniaka, przez nauczyciela chemii po kompletnie załamanego i tracącego rozum człowieka (w sumie nie dziwne skoro ma się taką zonę jak Skyler). Skoro już nawiązka do żony to jest zajebiście irytująca, momentami jej głupota przechodzi wszelkie granice. W pewnym momencie kiedy w odcinkach wchodziła scena z jej udziałem ogarniała mnie fala irytacji, o synu nie będę wspominał bo nie wypada. Do całej ekipy Jesse, koleś którego nie da się nie lubić, jego styl i sposób w jaki zagrana jest jego postać daje po prostu radość z oglądania.
Serial bardzo nieprzewidywalny i różnorodny jest coś i dla fanów slasherówm bowiem metody w jakich giną ludzie są iście niesztampowe. Mamy zgniatane głowy bankomatem, wybuchające żółwie i dziadygi na wózkach, rozjeżdżanie furą, podcinanie gardeł ,,, itd. Akcja w najlepszej formie przeplatana jest niestety motywami jak rodzinka White'ów zajada obiadek przez dobre kilkadziesiąt sekund.
Nie ma co marudzić, jeden z najlepszych seriali ostatnich lat. Warto polecić każdemu. Zatem kto nie widział niech zasysa.
BITCH !!
Nie oglądałeś serialu ? Czy wytłumaczyć znaczenie słowa głupia ? Chociaż w opisie bardziej pasowałoby stwierdzenie "tępa".
Nawet zakładając że Skyler jest głupia ( nie zgodzę się), to i tak nie jest to wada serialu. Czy w życiu ludzie nie mają nieco bardziej tępych momentów? :) Tego nie lubię w komentarzach na temat bohaterów filmów, seriali itp.-wszyscy zakładają że każda postać musi być ogarnięta, sprytna i jeszcze najlepiej by dobrze wyglądała. Jak nie spełnia tych warunków- obrywa cała produkcja, która przecież tylko próbuje być bardziej wiarygodna.
A gdzie ja napisałem, że to jest wada serialu ? Napisałem tylko, że mnie irytuje i wzbudza negatywne odczucia.
Gdybym uważał postać Skyler za "psującą serial" to raczej nie uznałbym go za jeden z najlepszych w ostatnich latach skoro jest jedną z głównych postaci, a to że postać wzbudza negatywne emocje uznaję za atut - bo jakieś wzbudza. Więc zanim zaczniesz przedstawiać argumenty natury "co autor miał na myśli" przeczytaj ze zrozumieniem, a potem praw morały, bo zarzucasz mi coś czego nie napisałem. Nie traktuj mnie proszę jak odbiorcy seriali wenezuelskich, bo to jak dostać penisem w oko.
ale ja wciąż nie pojmuję. Skyler jest osobą odpowiedzialną, która dba o rodzinę. Całe jej zachowanie jest bardzo logiczne i odpowiednie do sytuacji. Największa nagonka na nią byłą, gdy Walt znikał z domu i dziwnie się zachowywał, a ona chciała wiedzieć co się dzieje, ale ludzie, to do cholery normalne, miała to zaakceptować? Proszę, wyjaśnij dokładnie czemu uważasz, że jest tępa.
Egh..widzę, że nie odpuścisz. Tylko jeden przykład więc, na prawdę nie chce mi się rozpisywać.
http://www.youtube.com/watch?v=mGpXRRvjwlY
http://www.youtube.com/watch?v=n_GiCz7nPsU
http://www.youtube.com/watch?v=PVY121juLKg
Oczywiście można tłumaczyć jej zachowanie w basenie załamaniem - no tak była w ciąży hormony bla bla bla.
2 kolejne można uznać w sumie na nic specjalnego, dla mnie te sceny były wyjątkowo głupie. Tak samo jak powiedziała Waltowi że czeka na nawrót raka, ta cała historia z wyprowadzką, sianiem paniki i wywożeniem dzieci. Naprawdę nie chce mi się przytaczać wszystkiego bo jest tego wiele, po prostu jej zachowanie momentami jest nie tyle irracjonalne co irracjonalnie głupie, nie chodzi mi oczywiście o to że w każdej scenie świeci głupotą, ale niektóre sytuacje wywołują zażenowanie co później przekłada się na odbiór postaci. Tak jak wspomniałem, to jest tylko moja ocena.
Oczywiście można dyskutować, bo jak zachować sie w sytuacji w jakiej była Skyler, jak ja bym się zachował - nie wiem. Każdy jednak utożsamia się z pewnymi odruchami na swój własny sposób, ja właśnie w taki je odbieram.
Te filmiki co ty podałeś to miałybyć te "głupie i momentami nielogiczne zachowania"? Gdzie?
1. To nie było "tylko" załamanie nerwowe ale chciała tez zwrócić uwagę na to, że coś jest nie tak oraz chciała żeby Hank i Marie wzięli dzieci do siebie.
2. Wtf? To, że śpiewała "Happy Birthday, Mr President" miało oznaczać, że nie grzeszy inteligencją? Powtarzam,mylisz pojęcie irytacji z głupotą.
3. To takie dziwne, że matka chce chronić swoje dzieci i, że ma żal do Walta bo on trzepie sobie kasę na mecie i naraża rodzinę a syn uważa ją za dziwkę?
4. Powiedzenie Waltowi, żę czeka na nawrót raka- ten człowiek zniszczył jej życie, oczekiwałeś, że będzie mu gotować obiadki i czyścić rewolwer? Bardziej irytuje mnie, że Skyler jeszcze go chroni zamiast go wydać niż to, że powiedziała to i tamto.
5."Ta cała historia z wyprowadzką, sianiem paniki i wywożeniem dzieci."Człowieku jej mąż jest najpotęzniejszym "baronem narkotykowym" w stanie, który ma najczystszą metę w Stanach i importuję ją na inny kontynent. Powtarzam: " Ma mu gotować obiadki i czyścić rewolwer? To chyba jasne, że boi się o dzieci po incydencie z zamachem na Hanka.
PS. Jeśli nie masz jakiś naprawdę dobrych argumentów na podważenie mojej opinii, to daruj sobie wypisywanie jakichś bzdur byle tylko było na twoim to naprawdę nie ma sensu a nie chce mi się odpisywać.
Pozdrawiam :)
wybacz ale nie chce mi się czytać kolejnych wypocin, ostatnie zdanie wystarczy resztę zgrabnie olałem :)
Pozdrawiam
Sorry, zapomniałem jaki z ciebie zajęty człowiek. Nie wiem czy jesteś "głupi" czy tylko "irytujący".
Oczywiście, Skyler powinna od razu zaakceptować, że jej mąż jest najbardziej poszukiwanym baronem narkotykowym. Co z tego, że jak to wyjdzie na jaw, to również ona trafi do więzienia, co z tego, że odbiorą jej dzieci, co tam, że przepadnie całe jej dotychczasowe życie... Mogła jeszcze pomagać Walterowi produkować metę, zamiast być taką tępą, irracjonalną su*ą, a jak!
Walt nie jest baronem, to raz. Inne argumenty też cieniutkie. Ok Skyler dowiaduje się o czynach swojego męża, rzuca w niego wazonem i kurnami. To byłoby zrozumiałe. Ale przeżywanie w tym samym natężeniu na przestrzeni sporego kawałka czasu? Cant be.
Ile ludzi, tyle zachowań. Każdy ma inną psychikę, więc każdy może inaczej zareagować.
Moim zdaniem, to akurat twoja propozycja Skyler lamentującej przez chwilkę i po chwili godzącej się z tym stanem rzeczy jest nielogiczny. Widząc narzekania na Skyler niewspierającej Waltera i rzekomo irracjonalnie się zachowującej mam wrażenie, że niektóre oglądające ten serial osoby mają mentalność na poziomie dziecka... Ale do niektórych kwestii trzeba pewnie dojrzeć, cóż. Gdyby się umieścić na pozycji Skyler, to nie widzę bardziej realistycznej reakcji. Tu nie chodzi o jakąś niewielką kłótnię małżeńską, nie chodzi nawet o zdradę... to coś dużo poważniejszego.
Chyba że zechcesz uraczyć mnie odpowiedzią "to tylko serial" czy czymś podobnym, jak wielu już próbowało, to wtedy faktycznie zamilknę. Bo wtedy nie będę się dziwić, jak wszelkie moje argumenty okażą się dla ciebie cieniutkie.
Aha, i wręcz przeciwnie, Walter jest baronem. Zajął przecież miejsce Fringa, który trząsł całym tym biznesem, samemu będąc teraz królem mety. Może trudno w to uwierzyć, ale tak, ciamajdowaty nauczyciel chemii ze szkoły średniej stał się baronem narkotykowym. :)
Wszystkim zebranym w temacie serial się podoba więc pozostaje powyczyszczać burdy na temat "mojszości" interpretacji. Szanuję Twój punkt widzenia, ale mam inny. Czy to czyni mnie niedojrzałą osobą o mentalności dziecka ? Zastanów się proszę co piszesz Panie szanowny. Argumentując nie musisz obrażać innych użytkowników.
Masz rację, nie odpuszczę. Co do przedstawionych przez Ciebie scen, pierwsza jest nie głupia, a sprytna, Skyler udała niezrównoważoną, by Hankowie zabrali dzieci do siebie. Druga to zwykła uroczystość w pracy, lekkie wygłupy, luźna atmosfera, nic głupiego. Trzecia - Walter zaczął siać w domu coś w rodzaju terroru, Skyler zaczynała się go bać, jego interesy zagrażały bezpieczeństwu dzieci, również odpowiedzialna reakcja.
Wszystko można na swój sposób wytłumaczyć. Ty nie odpuścisz, ja zdania nie zmienię. Dla Ciebie głupie zachowania mogą być normalne i na odwrót...Mamy pata i nie ma raczej sensu tracić czasu na zabawę "czyje na wierzchu".
Skyler powinna w ogóle wspierać Walta w narkobiznesie, założyć synów anarchii i zrzucić pastelowe sweterki odziewając się w skóry. No i pasemka we włosach, obowiązkowo! Albo chodzić w szpilkach sącząc dietetyczną mrożoną latte jak Nancy Botwin :) Wszystko, tylko nie tłustawa mamuśka z przedmieść trzęsąca się nad swoim i dzieci losem! Co za koszmarna bohaterka, jak tu taką bojaźliwą bułę lubić, jeszcze jak się ja zestawi z emocjonującym Heisenbergiem :)
Nadinterpretacja. Natężenie zachowania Skyler jest równomierne przez kawał czasu, zamiast maleć momentami rośnie nawet. Praktycznie bez przyczyny. Ok, dowiedziała się że Walt handluje metą, ale w większym lub mniejszym stopniu zaakceptowała to. Ale nie robi się bardziej gładko, dalej dąsa się o byle pierdy. Piłeczkę "mentalność dziecka" itd -odbijam.
Gustavo nazwałbym baronem. Walt nie miał takiej siły rażenia, więcej sam robił niż inni za niego robili. Obracał nie tak znowu wielkimi kwotami. Te kilkanaście milionów dolarów to kropla w oceanie nielegalnej mamony.
Akurat wspominając ludzi o mentalności dziecka, nie miałem na myśli was dwóch, więc nie macie żadnej "piłeczki" do odbicia. Chodziło mi raczej o ludzi, którzy typowo hejtują jakąś postać bez logicznego uzasadnienia swojego zachowania.
Ja nikogo nie obrażam. Ja mówię, jak jest! :D
W ogóle to jest fakt, że jak jakaś postać obróci się przeciwko głównemu bohaterowi, którego najczęściej lubimy, nawet jeśli jest tym "bad guy'em", to wielu ludzi zaczyna ją nienawidzić. Tutaj mamy przykład Skyler, można też przytoczyć Jesse'ego, któremu co niektórzy też już życzą, aby, cytuję, "skończył w beczce po metyloaminie". Z innych seriali, np. z "Dextera" postać LaGuerty, której sporo osób nie lubiło za to, że siedziała na piętach tytułowemu bohaterowi czy Debry, która była denerwująca dlatego, że obróciła się emocjonalnie wobec swojego brata (choćby na początku 8. sezonu). Z innych seriali pewnie też można by wyciągnąć jakieś przykłady, ale mi się nie chce. :D Logika jest tu jasna.
I żeby nie było: nie należę do ludzi, którzy nie potrafią zaakceptować odmiennej opinii, wręcz przeciwnie - należę do tych niewielu, którzy umieją na to patrzeć bez wzburzania się, że "ktoś nie ma racji". I tutaj również szanuję waszą interpretację, choć trochę dziwi mnie kwestionowanie w zasadzie logicznego i realnego zachowania jako głupiego i irracjonalnego.
Jak już mówiłem - każdy może reagować inaczej. A to, że panika Skyler nie miała równomiernego natężenia, to też jest dla mnie jasne, bo jak tylko dowiedziała się prawdy, to była w szoku. Później jej relacje z Walterem, wiadomo, znacznie się ochłodziły. Sądzę, że niektóre jej zachowania były celowe, np. romans z Tedem służył nie tylko rozładowaniu emocji, ale też odegraniu się na Walterze na swój sposób. Akcja z wejściem do basenu, której wiarygodność podważacie, bo po tym czasie Skyler powinna już dojść do siebie... cóż, powinna, ale jaka była przyczyna tamtego zachowania? Walter wjechał jej na ambicję, może nawet nieświadomie, ale owszem. Przecież to musiało być dla niej bolesne, gdy widziała, jak jej mąż, którego plecy musi teraz kryć, z taką lekkością i swobodą opowiada "o starych, dobrych czasach", mówi naiwnemu synowi, jak poznał jego kochaną mamę, udaje dobrego gościa przed Hankiem i Marie, jak gdyby nigdy nic, podczas gdy Skyler wie, że to już nie jest jej dawny mąż, jej dawne życie, tylko obłuda, w której teraz musi trwać.
Tak czy inaczej, warto zauważyć, że obecnie Skyler stała się lojalna wobec Waltera. Co prawda to już nie jest ta miłość, co kiedyś (jeżeli w ogóle łączy ich jeszcze miłość), ich relacje nadal są dość chłodne, jednak spodobała mi się koncepcja Skyler wybierającej jakieś tam tlące się jeszcze uczucie do męża nad swoją moralność i współpracę z Hankiem w celu wpakowania Walta z kratki. Przyznam, że takiego poświęcenia się po niej nie spodziewałem.
Nie jestem jakimś specjalnym fanem Walta, moją ulubioną postacią pozostaje Gustavo Fring;-) więc mnie to raczej nie dotyczy.
Postać Skyler też całkiem lubię, ale przy podejściu "najgorsze do zniesienia jest, że można znieść wszystko" niekoniecznie ją rozumiem. Jej irracjonalność bynajmniej mnie nie zniechęca, jest ok, kobieta z krwi i swoich widzimisię.
"takiego poświęcenia się po niej nie spodziewałem"
Ja tak. Gdyby złożyła zeznania itd, byłoby po Walcie, byłoby po serialu. Ale układ Skyler-Walt fakt faktem interesujący, ni to małżeństwo, ni to czysty biznes. Musi do Walta nadal coś czuć, bo przecież sprzedanie go ułatwiłoby jej życie. Miałaby i hajc, i wolną rękę.
"moją ulubioną postacią pozostaje Gustavo Fring;-)"
Props. Postać bardzo charyzmatyczna, jak zresztą przystało na porządnego barona. Najbardziej ujęła mnie chyba scena, gdzie kroczył śmiało naprzeciw snajperowi, który wcześniej sprzątnął kilku jego ludzi na zlecenie kartelu. To było nawet bardziej "bad assowe" niż sztuczka Walta z piorunianem rtęci, gdy spotkał się z Tuco. :)
"Ja tak. Gdyby złożyła zeznania itd, byłoby po Walcie, byłoby po serialu."
Być może, aczkolwiek mamy już przykład Jessego, który złożył zeznania, jednak Hank obawia się, że to nadal nie wystarczy, by przekonać prawo, w końcu potrzeba solidnych powodów. I myślę, że podobnie byłoby w przypadku złożenia zeznań przez Skyler, nawet jeśli jej słowa byłyby wiarygodniejsze. Co innego gdyby oboje, tj. i Jesse, i Skyler wyznali Hankowi prawdę, wtedy już pewnie żadne alibi Walta by mu nie pomogło, nawet "magia" Saul'a nie zdziałałaby cudów, hehe. :D
Ale jego charyzma była specyficzna. Bo mówiąc o charyzmie wyobrażamy sobie kogoś gwałtownie gestykulującego, głośno mówiącego, maksymalnie ekstrawertycznego. Gustavo był charyzmatyczny na ten zimny, psychopatyczny sposób. Świetna kreacja.
Dokładnie. To była taka charyzma w sensie bezwzględności, silnej woli. Np. ta scena, kiedy bez skrupułów, bez mrugnięcia okiem zabił swojego lojalnego przecież człowieka, Victora, chyba najlepiej oddała charakter tej postaci.
Aha, co do barona narkotykowego, to fakt, pomyliłem się. I przyznaję ci rację. Może miałem na myśli raczej barona metaamfetaminy, bo trzeba przyznać, że towar "Heisenberga" króluje na rynku pod tym względem. :)
za "wybuchające dziadygi na wózkach" masz u mnie plusa :D
btw. to Dante? Mnie zastanawia, czemu tej gierki jeszcze nie zekranizowano ...
Tak Dante, dobre oko. Jak za ekranizacje miałby zabrać się Uwe to może i lepiej, że nie powstała.