Kto nie zajarzył oglądając, co tak naprawdę robił Walter rozmawiając ze Skyler przez telefon na
koniec odcinka? Ja. Myślałem, że po prostu oszalał, biorąc pod uwagę wszystko co się wydarzyło.
Przeczytałem dopiero w internecie, obejrzałem ponownie fragment i płaczę nad swoją głupotą.
Boże, tak mi źle, proszę wybacz.
Z drugiej strony - dziecko porwał pod wpływem emocji. Wątpię, by po tej całej awanturze, po telefonie Flynna na policję, tak szybko obmyślił plan. Moim zdaniem był to akt szaleństwa, a dopiero później przyszedł rozsądek. Sam nie wiem.
Oglądasz ten serial od początku, czy zacząłeś od 5 sezonu? Walt przez wszystkie odcinki udowadniał, że nawet w najbardziej emocjonujących, stresujących i dramatycznych sytuacjach, zawsze miał plan. Lepszy, czy gorszy, ale zawsze ; )
Scena, gdy dzwoni do Skyler jest ewidentna i bardzo prosta. Dobrze wiedział, że policja jest w domu. Zrobił z siebie psychopatę i mordercę, jednocześnie odsuwając od rodziny wszelakie podejrzenia.
A co tak naprawdę robił Walter rozmawiając ze Skyler przez telefon na koniec odcinka?
Niby jak? Przecież nic na nią nie mają, zeznania Marine która zachowuje się jak psychol chyba na nic się nie zdadzą.
Przyznaje, że też dałem się złapać. Coś mi jednak nie pasowało gdy zobaczyłem jak niszczy telefon. Olśnienie jednak samo nie przyszło...
To tylko świadczy o poziomie ludzi jacy pracują przy tej produkcji. Odcinek genialny.
Lubię myśleć, że to przez te wszystkie emocje ;-) Miałem podobnie. Nie przyszedł moment olśnienia, jak wspominał o tych wszystkich groźbach, które nie miały miejsca. Nie przyszedł też po tym, jak złamał telefon. Myślałem, że uciekł w świat fantazji po prostu, że tak jego mózg poszedł tą ścieżką, by przetrwać. Podjarany, bez przemyślenia, od razu wszedłem na reddit i przeczytałem czyjąś wypowiedź na ten temat - strzeliłem największego facepalma w życiu. Minęły godziny, a mi nadal głupio :D
Walt wiedział, że policja jest ze Skyler, więc wziął całą winę na siebie, tak by oni myśleli, że Skyler nie miała nic z tym wspólnego i była ofiarą :)
Przecież tak jak wspomniałem wyżej nie mają żadnych dowodów na to że Skyler z nim współpracowała, poza zeznaniami chyba nie do końca wtajemniczonej Marie. Gdyby to było tak proste to Walter siedziałby już w pierdlu tylko dlatego że Jessie powiedział wszystko Hankowi i Gomezowi. Poza tym mogłaby zeznawać przeciwko Walterowi, nie wierzę że w zamian za wydanie Heisenbera nie dostałaby się do programu ochrony świadków czy coś takiego. Walter wiedział że jest namierzany przez policję, ale na treść tej rozmowy mogło wpłynąć już maksymalnie przerośnięte ego, chciał udowodnić Skyler że jest tak "wielki" że może jej grozić nawet przy policji.
Oczywiście to tylko TEORETYZOWANIE, nie mam pojęcia co twórcy zaserwują nam w dwóch ostatnich odcinkach. Nie raz już udowodnili że potrafią zaskoczyć xD
Tak wygląda to wszystko z twojej pozycji - pozycji widza. Walt jest przekonany, że jego tajemnica wychodzi na światło dzienne, że federalni zaczną węszyć. Poza tym, Walter nie ratował Skyler wyłącznie od odpowiedzialności karnej, ale ratował również jej wizerunek w oczach rodziny i ogółu ludzi, co jest równie ważne.
Przecież wizerunek Skyler zepsuła sytuacja rozmowy z Hankiem w knajpie. Wasza teoria ma sporo dziur, które można podważyć. Oczywiście jej to nie przekreśla, lecz proszę was, nie zachowujcie się jakby to miał być pewnik xD
Po pierwsze To Skyler prała brudne pieniądze Walta w Myjni bo jak mówiła nie sprzeciwi się i będzie to robić , i bardzo szybko policja doszła by do tego że działali w zmowie i postawili by jej zarzuty o współudział. Walt chciał usilnie pokazać że była temu przeciwna i byłą zastraszona dlatego to robiła bo mogliby jej nie uwierzyć.
Pod drugie zeznania Marie jako żony Agenta DEA są bardzo istotne, również wszystko wyśpiewa że Skyler wiedziała.
Tyle, że przez ten monolog Skyler może się obronić nie tylko przed policją ale też przed Marie i juniorem. Marie jest na tyle głupia i naiwna, że w to uwierzy, a junior wie za mało, więc wszystko łyknie. Tak czy inaczej, uratował Skyler i to nie przed policją a przed rodziną. :]
Tak, nic nie mają. Przecież to, myjnia była kupiona za pieniądze z dragów a ona była księgową to też nic. To, że dała pieniądze Tedowi, to też nic. To że wszystko ukrywała to też nic... Nie wiem czy jesteś głupi czy naiwny, ale poszła by za współudział. Dzięki akcji i telefonie Walta może zgrywać zastraszaną (groził jej przez telefon) i ogólnie wyczyścił ją z oskarżeń.
Program ochrony świadków nie działa tak fajnie. Najczęściej ich wyrok jest zmniejszony, a nie anulowany to raz. Po drugie Skyler nie miała żadnych dowodów. W sumie tylko słowo, za to mogła by liczyć co najwyżej na łagodny wyrok, za to że pomagała policji. Walt nie był jakiś super wielce poszukiwanym przestępcą mimo wszystko, szukało go w sumie tylko DEA. Nie zeznawała przeciwko Al Capone...
Skoro jesteś w stanie wymienić to wszystko to odpowiedz mi na jedno pytanie: Dlaczego nie wykorzystano tego przeciwko Walterowi? Po co Hank kombinował z Jessiem i zdjęciem fałszywej beczki? Chyba to nie jest tak proste, ale najlepiej wyzywać od "głupich i naiwnych" xD
No bitch pls ! Jessie był ćpunem i recydywistą. Po drugie przyznał się do morderstwa, jego zdanie znaczyło tyle co szczekającego psa. Po dzisiejszym odcinku sprawa nabrała innego obrotu. Wcześniej nie mieli wystarczającego materiału, by zacząć sprawy. A nawet jakby, to Hank po prostu bał się o swoją dupę, wolał go sam złapać, żeby oczyścić siebie z podejrzeć i uratować stanowisko. Hankowi bardziej zależało też na tym, żeby złapać i rozgryźć to szybko, żeby Walt nie zdążył umrzeć na raka. Dowody prędzej czy później by się znalazły, ale Walta by już nie było.
Teraz sprawy nabrały innego obrotu. Zniknęło dwóch agentów DEA. Sprawa nabrałaby kopa i wmieszanych w nią byłoby pewnie dużo więcej agentów, niż do poszlakowej sprawy opierających się na podejrzeniach i zeznaniach ćpuna..
Ps. Sorry za głupią i naiwną, ale tutaj po prostu nie masz racji.
Widzę że teoria z reddita zakorzeniła się i jak na razie nic nie da się z tym zrobić. Napisałem wyżej że ja wcale jej nie wykluczam, po prostu chcę zasugerować że serial ten jest jak plastelina, w rękach twórców może przybrać naprawdę różne kształty. Nie zdziwię się jak wrócę do tego wątku za tydzień tylko po to, żeby pośmiać się z waszego przekonania o nieomylności. To samo było z poprzednim odcinkiem i strzelaniną na końcu, po której się okazało że Gomez leży martwy a Hank jest postrzelony w udo. Pozdrawiam i do przyszłego tygodnia.
No proszę Cię...nie brnij w to dalej. W takim razie po co Walt dzwonił do domu? Masz go za kompletnego idiotę? Wystarczy, że twórcy Dextera zrobili już z głównego bohatera bezmózga, Gilligan jednak nie jest taki głupi ;)
Junior dzwonił na policję, niedługo potem zadzwonił Walt, oczywistym jest, że wiedział o obecności policji,bo nawet po rozmowie połamał swój telefon, więc wiedział, że jest namierzany i podsłuchiwany. Przecież oczywistym chyba jest, że Skyler dostanie zarzut za współudział...kupno myjni, nowe samochody i inne bajery - bitch please, skąd Walt miałby mieć na to pieniądze?
Co Ty stary piszesz... To co powiedzial Walt to moze posluzyc jedynie za nieśmiałą POSZLAKĘ ku temu, ze ja do czegos zmuszal. On jej powiedzial bodajze, ze jesli jeszcze raz ona mu sie sprzeciwi to ja zabije a do tego powiedzial, ze ona nie ma pojecia o tym czym on sie zajmuje. Przy czym Walt mowil jej ze ona nie wie czym on sie zajmuje nawet gdy rozmawiali tylko on i Skyler- bez obstawy policji, wiec rownie dobrze mozna to interpretowac jako taka ogolna wynioslosc i wskazanie Skyler jak malo o tym wie, a nie, ze NIC NIE WIE- i tak moze to interpretowac takze policja a nie tylko widz.
Tak czy siak chyba jestes niepowazny jesli myslisz, ze to wystarczy aby Skyler wylaczyc z grona podejrzanych. Jesli naprawde tak myslisz to nie masz zielonego pojecia o kryminalistyce.
Jej próba samobójcza, to raz. Waler dźgnął ją nożem, to dwa. Rozmowa telefoniczna między waltem, krzycząc, że nic nie wiedziała, że sam wszystko robił i robiąc z niej ofiarę maltretowania + porwanie dziecka + groźby śmierci. Przychylne zeznania żony Hanka to cztery. Brak przeciw niej większych dowodów, to pięć.
To, że nie wyłączy ją z grona podejrzanych nie powiedziałem. Ale dzięki temu, nie mogą jej nic udowodnić ;))
1. Proba samobojcza? cos mi chyba umknelo
2. Zaatakowala nozem Walta, co widzial Flynn, i zapewne sa jeszcze jej odciski palcow na tym nozu- wskazujace na to, kto pierwszy dobył noza
3. Zadnym zapewne wiekszym problemem byloby dojscie do oszustw ksiegowych Skyler w firmie Teda. To pociagneloby kwestie pieniadzy na pokrycie zobowiazan Teda- aby uchronic siebie i tutaj juz skad te pieniadze? z dragow. Co im Skyler powie, ze Walt zmusil ja do oszustw w firmie Teda? Troche to dziwne, ze osoba ktora niczym nie przymuszona oszukiwala na duze kwoty pieniedzy potrzebuje byc zmuszona aby oszukiwac w ksiegowosci myjni samochodowej:D.
Do tego nalezy wspomniec to, ze Flynn ani nikt inny nigdy nie widzial chocby jednej malej chwili w ktorej Walt grozilby Skyler, wyzywal ja, czy cos w tym guscie, byl natomiast, co bardzo wazne, swiadkiem jak Skyler wyrzucala Walta z domu. Policja tez byla swiadkiem tego, ze Walt wczesniej WYRZUCONY Z DOMU, wrocil i nie chcial wyjsc przez co Skyler ich wezwala.
To wszystko wskazuje na to, ze Walt byl tutaj tyranem, czy wrecz przeciwnie?
A watpie, aby Flynn tak skladnie i dobrze klamal.
Przede wszystkim w ogole Was nie rozumiem, tych co posadzili Walta o to, ze jest debilem. Powiedzcie mi na jakiej podstawie, ogladajac 5 sezonow, uznaliscie, ze Walter White to skonczony debil i polglowek? Wyjasnijcie mi to uzywajac racjonalnych argumentow. W ktorym momencie, na podstawie ktorej sceny, stwierdziliscie, ze Walt to gosc uposledzony umyslowo.
Walter podczas rozmowy telefonicznej staral sie pomoc Skyler. Tylko temu ta rozmowa miala sluzyc. Cala wine, odpowiedzialnosc wzial na siebie. Wykreowal sie na bezwzglednego morderce, psychopate. Skyler dosc szybko sie polapala.
Daleki jestem od posądzania Walta o głupotę, ale wielokrotnie udowadniał, że nie jest zbyt dobry w komunikacji z innymi ludźmi i odznacza się wprost oszalamiającą życiową naiwnością. Sam pomysł, że uratuje rodzinę gotując metę nie jest zbyt lotny. A co do przykładu sceny ukazującej jego słabość, w ostatnim odcinku elegancko wyłożył to Hank: "Jestes najmadrzejszym facetem, jakiego znam, a mimo to nie widzisz, że on podjął decyzję 10 minut temu". Walt zachował się tu jak glupiec i stracił to, co próbował osiągnąć przez cały ten czas. Sytuacja była beznadziejna, a on tego nie dostrzegł. Tak, jak w przypadku życia w American Dream z całą swoją szczęśliwą rodziną za pieniądze z narkotyków. Skyler od dawna miała go za potwora, a Junior prędzej czy później zacząłby zadawać odpowiednie pytania. Ale Walt uparcie nie chciał tego zauważyć. W sferze emocji Walt jest zatem głupcem.
Ale akurat rozmowa telefoniczna byla przemyslana i skalkulowana. Emocje tez jej towarzyszyly (Walter plakal), ale w sferze tresci byl to akt wyrachowania.
Z drugiej strony nie wiem na ile moze to pomoc Skyler. Jesli wyjdzie na jaw, ze Walter to Heisenberg, to wyjdzie tez na jaw pewna rola Skyler w praniu brudnych pieniedzy w myjni. Myjnia kupiona zostala za lewe pieniadze, od tego trzeba zaczac. Ta rodzina wczesniej nie miala kasy nawet na leczenie.
Chyba, ze... chyba, ze nikt nigdy nie dowie sie, ze Walt to Heisenberg. W tym celu Skyler musi przekonac siostre do milczenia. Jak to zrobi? Nie wiem. Wtedy Walter bedzie scigany za domniemane morderstwo (nie ma cial, na razie) oraz za porwanie corki, ktora zwrocil. To i tak potwornie ciezkie przestepstwa, ale nie zwroca uwagi na sytuacje materialna rodziny.
Napis "Heisenberg" na ścianie w domu Walta oraz sąsiadka Carol wystraszona na śmierć zdają się przeczyć tej teorii (otwierająca scena drugiej połowy sezonu). Pytałeś też wcześniej na jakiej podstawie można było posądzać Walta o bycie debilem. Walter podejmował prawie zawsze złe decyzje, gdy w grę wkraczały emocje. Nie mam czasu wymieniać, bo jestem w pracy, ale zauważ, że cały ostatni odcinek to festiwal głupich decyzji Walta, z porwaniem dziecka jako wisienką.
Masz racje. Zapomnialem o tym pierwszym odcinku drugiej polowy sezonu. Tam na scianie rzeczywiscie byl ten napis. Natomiast wystraszona sasiadka to nic jednoznacznego. Walt mogl byc scigany jako przestepca, domniemany zabojca szwagra, a nie jako wielka szycha w mafii narkotykowej odpowiedzialna za smierc wielu osob. Dla sasiadki nie ma to znaczenia - morderca to morderca.
Ale faktycznie - napis podwaza moja teorie odnosnie charakteru postawionych Walterowi (w przyszlosci) zarzutow...
" Myjnia kupiona zostala za lewe pieniadze, od tego trzeba zaczac."
Nie do końca - pieniądze na myjnię zostały wyprane przez Saula. Poza zeznaniami nie będą mieli nic konkretnego - chyba, że znajdą Hanka i Gomeza. Ale to już Walt wziął na siebie i przecież rzeczywiście Skyler nie miał z tym nic wspólnego.
Wg mnie policja ma tyle co miał Hank - czyli same poszlaki. Do tego wujkowie i Todt wyczyścili pewnie mieszkanie Hanka z taśmy z zeznaniami Pinkmana.
Jest jeszcze jedna rzecz - dalej mamy płytę z wyznaniem Walta i zniknięcie Hanka może wyglądać na działanie w samoobronie.
W dalszym ciągu nie wiemy kto zdewastował mieszkanie Walta - wcześniej obstawiałem Mary - ale to chyba nie jest aktualne.
Tym bardziej, że w tej rozmowie nie było żadnych konkretów - nawet razu nie wspomniał o tym co robił (nielegalne zajęcie, to mogło być kantowanie IRS). Co do Hanka - nie ma ciała, nie ma sprawy. Zresztą też nie powiedział na ten temat nic konkretnego. Rozmowa była dobrze przemyślana.
Uratował Skyler ale też wygarnął jej wszystko co mu leżało na serca przez lata małżeństwa :)
Zgadzam się. Zbyt szczegółowo się do niej ciskał, gdyby tylko chciał ją opieprzać bez osobistych podjazdów, to by mówił rzeczy w stylu, ze jest okropna, beznadziejna i be. Ogólnikami a nie tak detalicznie.
Oj, widzę, że co niektórzy dobre nadinterpretacje robią. Walt rozmawiając ze Skyler wiedział, że polcija to podsłuchuje i specjalnie wziął winę na siebie, a nie dał upust swoim emocjom. Może i na pierwszy rzut oka trudno to dostrzec, ale tak było i koniec dyskusji. Co do Holly to jednak sądzę, że to był odruch. Zrozumiał wtedy, że jedynie co może dobrego zrobić to usunąć się w cień, z dala od swojej rodziny. Znając Walta to pewnie dołączył razem z dzieckiem jakiś liścik w pieluszce czy gdzieś, w którym by wyjaśnił swoje zachowanie oraz przede wszystkim oczyścił się z zarzutu zabicia Hanka. Co do Jessiego to jestem pewny na 100%, że ucieknie od ekipy Jacka, bo któż inny mógłby zdemolować mieszkanie Walta? Możliwe, że Jessy może przy tym zabić kogoś z rodziny White'ów przez Co Walt wróci do miasta, aby się zemścić na Jessie'ym. Ale to już moje fantazje. Nie mogę się doczekać ostatnich 2 odcinków serialu.
Ja również w pierwszej chwili pomyślałam, że Walt zwariował, bo:
- za bardzo się wczuł w rolę męża ziejącego nienawiścią do żony
- był bardzo przekonujący (ten szczekliwy, agresywny głos!)
- już w tym odcinku obwinił kogoś za coś, do czego sam doprowadził, wydawało mi się, że mamy powtórkę z rozrywki
- właśnie zmasakrował psychicznie Jesse, skazał go na tortury i śmierć, pobił się z żoną, porwał dziecko - same miłe rzeczy
- nie jestem obiektywna, jeżeli chodzi o Walta i jestem skłonna obwiniać go o najgorsze :P
- moje szalejące emocje :o
Jedyne, co mi nie dawało spokoju, to łzy Walta. Chociaż z drugiej strony na video dla Hanka też beczał.
Myślę, że gdybym oglądała ten odcinek na chłodno, bez emocji, to bym się domyśliła od razu. No ale nie oglądałam :>
PS. Nie ma potrzeby wyzywać się od razu od głupich :)