1. Jesse zginie
2. Gray Metter zbankrutuje.
3. Marie zabija Skyler.
4. Walter popełnia samobójstwo.
Co Wy wszyscy macie z tym GM? Zwyczajna piarowa korpo-gadka, fabularnie służąca tylko za zapalnik dla Walta a niektórzy traktują to jak powód do wielkiej wendetty.
No właśnie, pojwili się nagle w przedostatnim odcinku, a większość już myśli, że Waltowi chodzi o jakąś wielką zemstę. Owszem, może im się jakoś dostać, ale wolałabym, aby nie scenarzyści nie skupiali się na nich aż tak bardzo w ostatnim odcinku.
A moim zdaniem to mu dało powera na wendettę na Wujkach. W końcu był zrezygnowany, chciał się poddać, ale po tym jak usłyszał że blue stuff, jest w dalej w obiegu, to zapewne się domyślił co to oznacza, a wiemy jaki Walter jest ambity. Oczywiście, zapewne też będzie wkurzony na Schwartzów, możliwe że coś z nimi będzie, ale wątpię w to żeby to było główną osią finału. Jak już tutaj ktoś fajnie napisał - to wątek, który został porzucony w drugim sezonie i nie jest raczej istotny i mega ciekawy dla widzów.
No i właśnie o to mi chodziło. :) Wątek ze Schwartzami jest dla mnie mało istotny, zresztą pojawili się na chwilę, więc po co scenarzyści mieliby im poświęcać więcej czasu? Wolę oglądać wujków w akcji. :)
Ale do Schwartzów też ma podstawy do zemsty. Myślę, że kiedy usłyszał w telewizji, że pomógł Schwarzom tylko w nazwie tej korporacji ostro się wkurzył.
Jak pisałam wyżej i w innym temacie, ja to widzę inaczej - Walterowi skończyło ciśnienie, kiedy usłyszał o wzmiance na temat niebieskiej mety. JEGO niebieskiej mety. Zapewne domyślił się, że to oznacza że Jesse gotuje (bo nikt inny, oprócz niego, tego nie potrafi), a skoro gotuje to znaczy że żyje, a skoro żyje, to znaczy że Wujki nie dotrzymały umowy i jeszcze bardziej go zrobiły w jelenia. Nie dość że zabili Hanka, wzięli jego kasę, to jeszcze sprzedają jego produkt. A wiemy że takie coś działa na Waltera jak płachta na byka.
Dla mnie Schwartzowie pojawili się po to, by stanowić analogię do Wujków - oni też wykorzystali patent Waltera, umniejszając przy tym jego rolę do minimum, podczas gdy prawda jest zgoła inna. Łolter załapał tą analogię, doznał deja vu i uświadomił sobie że ma jeszcze rachunki do wyrównania i może rodziny już nie ma, ale nadal ma swoją godność i dumę i nie pozwoli żeby drugi raz, ktoś wzbogacił się jego kosztem.
Poza tym tak na logikę - od początku tego sezonu, widać że twórcy konsekwentnie zmierzają do konfrontacji z Wujkami. wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to i że to oni będą głównymi antagonistami tego sezonu. Ostatnie wzmianki o Grey Matter, mieliśmy w drugim sezonie. Aż do ostatniego odcinka, temat nie istniał. Nie sądzę żeby jak, tutaj wyżej napisano - nagle zmienili kierunek całkowicie w inną stronę do wątku, który mało kogo interesuje i który sam w sobie nie jest jakiś mega-ważny.
Ciekawe, szczególnie z Marie zabijającą Sky. O:
Moja: Walter zabija Schwartzów, gang nazistów i albo zabija Jessego i chce gotowac z Toddem, albo na odwrót odcinajac się od rodziny i ogółem od Albuquerque. Buduje nowe imperium narkotykowe gdzie indziej, mądrzej. Staje się takim królem z imperium naprawdę.
Najgorszy finał jaki mogłem tutaj przeczytać. Serial oceniłbym na 1 po takim zakończeniu.
Dobrze, że nie jesteś scenarzystą. :)
Hahaha, to może moja wersja alternatywna- Saul zabija wszystkich co Ty na to?
Według mnie Jesse nie zabije Walta, Walt nie zabije Jessiego, wszyscy się tego za bardzo spodziewają. Moim zdaniem Walt poczęstuje rycyną Lydię (bądź w ostateczności kogoś z GM), wrobi GM w produkcję mety (chociaż to mało prawdopodobne), poczęstuje ołowiem wujków, podczas gdy Jessie ucieknie, ale Walt sam oberwie kulkę od kogoś (na przykład Todda "Meth Damon") a Jessie biorąc broń od jednego z wujków zabija Todda (czy ktokolwiek tam będzie) i już celuje w Walta, ale odpuszcza (mówiąc np. że nie zasługuje on na śmierć, bo uwolni go to od Heisenberga (mordercy i producenta mety), którego stworzył i w którym tkwi) i dzwoni na policję, lub po pogotowie (for the old time's sake ;p), a sam wraca do Brocka i ucieka do innego stanu (ba! może nawet pokażą znów te miejsce dzielące 4 stany, fajne było). Skyler w jakiś sposób zginie, a Marie zaadoptuje dzieciaki. Walta dobije rak.
Reasumując: wujkowie i reszta gangu zginie, Jessie przeżyje, Walt umrze, Skyler zostanie zabita (albo trafi do czubków). Chociaż w tym momencie nasunął mi się scenariusz, gdzie Walter nie zabija wszystkich, gdyż ich nie znajduje (bo nie są tam, gdzie być powinni), ktoś idzie do jego rodziny, Skyler zabija, a Walta Jr. bierze jako zakładnika (gdy Holly jest u Marie).
I ciągle temat wraca jak bumerang. Jak może wrócić po Brocka, gdy ten najpewniej przebywa już pod specjalną opieką. Jak się taki Pinkman pokaże, to od razu go złapią. Rozumiem, że ty ciągle myślisz, że on tam siedzi w domu nad zwłokami matki i opłakuje by bohatersko Jesse po niego wrócił? xDDD
Chciałbym, żeby Walter wrócił po rycynę tylko po to, by ją... zniszczyć. By nikt nigdy jej nie znalazł i nie użył (świadomie czy przez przypadek).
Chciałbym, żeby Walter i Jessy się już nigdy nie zobaczyli.
Chciałbym, żeby Walter został zastrzelony przez policjanta (przez przypadek lub w trakcie ucieczki).
Chciałbym, żeby Jessy zabił Todda, a później został zabity przez wujków.