Oglądam od grudnia, i na ostatnie cztery odcinki czekam jak na ścięcie. Będzie mi strasznie
brakowało tego serialu i postaci...
Ja Ci szczerze powiem i to nie są żarty...ten serial to jedyna rzecz, która nadaje memu życiu sens, naprawdę. Żadna rodzina, żadna szkoła, znajomi, nic, tylko ten serial. Dla niektórych może się to wydawać śmieszne, ale cóż...
Może spróbuj zainteresować się chemią? Pozostaniesz w ten sposób w duchowym kontakcie z WW :)
Haha, trafiłaś w sedno - już też próbowałem. Ale nie mam na czym wykorzystywać tych teorii bo małego chemika nikt mi nie kupił :( Potem interesowałem się psychologią gdy skończyłem oglądać House of Cards (ach ta manipulacja, genialne zjawisko). Ogólnie to większość mej wiedzy pochodzi właśnie z seriali, które są jakby motorem napędowym, ale tylko na krótki okres. Potem jakoś to znika, znów się pojawia i tak w kółko, aż można zwariować :)
Coś tam się mówi o spin-offie "Better Call Saul" wiadomo z kim. Twórcą, by był Peter Gould. (Napisał scenariusz do odcinka Better Call Saul). A Vince pewnie będzie współtwórcą albo producentem wykonawczym
Breaking Good, Walter i Jesse się pogodzą i we współpracy z wujkami Todda otworzą schronisko dla zwierząt, w którym będzie pracował Bogdan z myjni.
A poważnie, to raczej nie mieliby sensownego wątku aby pociągnąć 6 sezon, Breaking Bad zdaje się być historią zaplanowaną od A do Z już podczas pilotażowego odcinka, już wtedy Vince pewnie wiedział jak to wszystko się skończy, stąd te skomplikowane wątki i dążenie do czegoś większego po sznurku mniejszych zdarzeń, tak jak katastrofa lotnicza spowodowana po części wprowadzką Jessego do domu Jane, lub miś bez lewej strony twarzy w 2 sezonie, który przepowiedział wydarzenie z końcówki sezonu 4, kiedy to Gus skończył bez połowy twarzy. Wszystko tu jest zaplanowane ze szczegółami. Może gdyby nie te flashforwardy z Walterem ze zmienionym wyglądem wożącym "krowę" w bagażniku, można by przypuszczać, że puszczą ten 6 sezon, jednak w perspektywie wydarzeń "z przyszłości" nie ma możliwości by taki powstał.
Najgorsze jest to, że poprzeczka (jak an ten moment) jest ustawiona tak wysoko, że nie wiem jak twórcy innych seriali musieliby się spiąć, żeby stworzyć coś równie genialnego.
Oglądałam inne seriale, w które byłam równie - lub nawet bardziej emocjonalnie zaangażowana, ale obiektywnie patrząc, poziomem żaden mu nie dorównuje.
the wire the wire the wire :) Ale to prehistoria, z nowości nie wiem co tym dwóm podskoczy, i czy sie doczekamy.