Naziole wiedzieli, że może coś wykombinować, przeszukali do dogłębnie nawet kluczyki zabrali Waltowi, a byli na tyle durni żeby nie sprawdzić jego samochodu... Trochę niedorzeczne jak dla mnie i zrobione byle tylko skończyć serial.
Nie byli durni po prostu dla nich priorytetem było sprawdzenie Waltera bo on jako osoba był zagrożeniem to co potem ich spotkało nawet sobie tego nie wyobrażali że w samochodzie mogło coś być.
Następny. A DLACZEGO GUS NIE WPADŁ NA POMYSŁ, ŻE WALT BĘDZIE CHCIAŁ WYKORZYSTAĆ SALAMANKĘ DO ZABICIA GO? A DLACZEGO HANK NIE ZORIENTOWAŁ SIĘ, ŻE W ZACHOWANIU WALTA W TRAKCIE JAZDY SAMOCHODEM (PRZED WYPADKIEM) JEST COŚ ZAJEBIŚCIE DZIWNEGO? Przecież mógłbym tak do jutra i to z każdym serialem tego świata, ku(r)wa. Takie czepialstwo dla samego czepialstwa.
Jakim zagrożeniem miało być dla nich auto Waltera, skąd oni mieli niby wiedzieć, że trzyma w nim karabin aktywowany za pomocą pieprzonego klucza do samochodu? Dżizys krajs Marie.
Akurat Gus nie musiał podejrzewać Salamanki, gdyż sądził że ten nienawidzi Walta obwiniając go za śmierć bratanka. Hank nie zorientował się bo z Waltem było coś dziwnego od dawna - był cały czas chory na raka, a tutaj mamy cwanych nazioli, którzy węszą spisek zabierając Waltowi nawet kluczyki i portfel. Jak dla mnie zakończenie niemrawe i zrobione na skróty, byleby tylko zmniejszyć dramat Walta, który skoro juz tak daleko zabrnął to chociaż mógł z zimna krwią bez, dyskusji i ceregieli sprzątnąć Pinkmana. A czepiać się mogę - takie jest prawo telewidza.
No właśnie, cwani naziole zabrali mu kluczyki i portfel, przeszukali dokładnie i nie wyczuli żadnego zagrożenia, bo i kto normalny mógłby się zorientować, że on tam trzyma karabin, który sam strzela? Zresztą przed budynkiem stał jeden "ochroniarz" i pilnował by nic złego się nie wydarzyło. Poza tym, "BB" skończyło się na Ozymandiasie. Dwa ostanie odcinki to po prostu taki epilog i zabawa Gilligana. Bo któż nie kibicował Walterowi w "Felinie"? :)
Ja od początku liczyłem, że Walt pozaciera za sobą ślady, ustawi rodzinę, sprzątnie Pinkmana i stanie się zatwardziałym kryminalistą mającym wszysko gdzieś. Wyobrażałem sobie, że w ostatnim odcinku z papierosem z gębie, straszliwie kaszląc (w końcu jak się drażni raka to staje się złośliwy - jak Walt) pomknie nowiutkim camperem z laboratorium z tyłu, gdzieś w siną dal na szerokiej szosie Nowego Meksyku (albo Arizony - w sumie... wszysko jedno).
Tak na chłopski rozum - jest se 5 Wujków ( czy ile ich tam jest) i jest se jeden Łolter. Skoro wszyscy weszli do środka, to nawet jeśli Wujki domyśliły się że Walter ma jakiegoś gnata w bagażniku, to w żaden sposób nie mógł by go zabrać, bo przecież by go nie wypuścili "żeby się przewietrzył". A że nie wpadli że Walt skonstruował sobie amatorski karabin sterowany kluczykami...gdyby wpadli to okazaliby się się co najmniej jasnowidzami.