Ucieszyłbym się gdyby do piachu poszli: Hank, Marie, Pinkman, Gommie. To wystarczyłoby mi aby jako widz osiągnąć satysfakcję z oglądania. Reszta jest mi obojętna.

Nie wiem, ale w całej historii mojego oglądania nie było jeszcze takiego cliffhanger'a.
Prawdopodobnie Hankowi skończą się kulki, poddadzą się, Jessie wyjdzie cało a kasa zostanie na miejscu. Wszystko będzie po staremu i miejmy nadzieję, że Walter zacznie pichcić.

Na pewno nie mają żadnych szans z ekipą wujaszka. W dodatku Hank zamiast po wsparcie zadzwonił po Marie, więc nikt o niczym nie wie i nikt nie przyjedzie, żeby pomóc dwóm gliniarzom. Jesse spierniczy i całkiem prawdopodobne, że Walt zostanie zmuszony do pichcenia... a potem coś wymyśli i zostanie panem Lambertem. Ludzie dowiedzą się o wszystkim być może z jego własnych słów, kiedy mówił Jessemu przez telefon, ilu ludzi zabił, bo Hello Kitty był chyba na hankowym podsłuchu.

No tak, zapomniałem, że wszystko co się dzieje jest przeszłością - w końcu w basenie Walta jeżdżą sobie na deskorolkach.
Wątpię, żeby był na podsłuchu, bo to była niezorganizowana akcja - tylko Hank i Gommie, ale powodem dla którego Walt wyjedzie może być śmierć Hank'a albo Jessiego - w końcu jak sam powiedział "rodzina".