Po raz pierwszy w życiu główna postać serialu wydała mi się tak antypatyczna - egoista, manipulujący uczuciami innych, aby osiągnąć zamierzony efekt. I to tłumaczenie, że wszystko, co robił, robił dla rodziny..... Każde jego słowo i czyn miały ukryty sens, wiodły go do celu, którym było zaspokojenie własnego ego. A jego żona wcale nie była lepsza - niby ma wyrzuty sumienia i łzy się leją strumieniami, ale jak przychodzi co do czego to chowa głowę w piasek.
Pomimo tego, że główne postaci taki mnie irytowały, serial jako całość uważam za świetny (w końcu ma wywoływać emocje, nieważne jak skrajne), zapadnie w mojej pamięci na długo.