Dopiero po tej ostatniej scenie odcinka "Granite State" w której Walt oglądał Schwartzów w telewizji dotarło do mnie jak dużą zasługę mieli oni w przemianie Waltera w Heisenberga. To oni stworzyli to ego Walta poprzez wyrzucenie go z firmy. Walter nie mógł tego znieść, zbudował tę firmę razem z nimi a potem borykał się z problemami finansowymi podczas gdy oni pławili się w luksusie. To sprawiło, że chciał zostać kimś wielkim, aby nie patrzyli na niego z góry. Teraz Walt upadł a oni w telewizji jeszcze bardziej wypierają się tego, że pomógł im zbudować tę firmę. Wszystko to po to aby uratować pieniądze na których zapewne śpią. Być może Walt widząc to zrozumiał, że to ich wina i pora się z nimi policzyć. Zrozumiał też, że trzeba policzyć się z Jackiem, który nie dotrzymał umowy i podrabia jego towar.
Nie ma winy bez kary i mam nadzieję, że Schwartzowie zapłacą, drogo zapłacą w następnym odcinku za to co zrobili. Czas wyrównać rachunki.
To było zestawienie niezależnego obserwatora. Natomiast oczywiście masz racje, że dla Walta kasa nie była po prostu kasą. Wiele dla niej ryzykował, wiele poświęcił (w tym własne sumienie) i próbę odebrania jej traktował personalnie :)
Rozumiem pobudki Walta.
Właśnie klasyczny dramat w każdej chwili jakiego wyboru nie dokonał by Walt jego rodzina by cierpiała . Właśnie sobie przypomniałem gdzie widziałem mimikę Walta w tuż po śmierci Hanka . Link mi nie poszedł ale wpiszcie Antygona w grafice wujka gogle
ogle .
To już twoja teoria, ja tego nie powiedziałem. Pytanie tylko dlaczego uważasz, że Schwartzowie to zrobili?
oczywiscie! tak samo jak np. decyzja ojca Jane o pójściu do pracy - co zaowocowało katastrofą - też byłe jedynie jego decyzja, wiec nie wolno winić Walta o cokolwiek. choć Walt do tego doprowadził mimowolnie
trochę to jednak głupie kończyć serial jakimś pobocznym wątkiem z 1 sezonu, bo jednak Schwartzowie nie są jakimiś b. waznymi postaciami w serialu, Moze poświęcą im kilka minut i Walter jakiś sposób zdyskrytykuje ale bez sensu poświęcac ost. odcinek dla tych postaci, zresztą Wait ma m60 w bagażniku ,i co teraz ma nagle zacząć biegać z taką spluwą za starymi przyjaciółmi(nikt nie wie że został przez nich wykorzystany) jak jakiś psychol?
No ale to dla czego odszedł z Grey Matter jest bardzo ważne, to co wydarzyło się tam podczas tych wakacji w Newport, 4 lipca myślę, że zostanie wyjaśnione, może nawet będzie to scena przed czołówką (chciałbym to zobaczyć). Znamy przecież zamiłowanie Vince'a do szczegółów. On nigdy nie umieszcza czegoś niepotrzebnego i niezwiązanego z fabułą i nie wracałby do tego wątku jeśli nie miałoby to znaczenia. Z tym że oczywiście mogę się mylić
Tak ale zbyt dużo czasu poświęconego Gray Matter byłoby taka ściemą trochę. Nie po to ten pociąg nabierał prędkości przez ostatnie 16 odcinków aby teraz nagle zmienić kierunek i wylądować cały impet w coś dla widza jest nieistotne, bo ostatni większy watek dotyczący Gray Matter był w 1 albo drugim sezonie.
hm. a czy Walt nie stał sie Heisenbergiem własnei dlatego, że został okradziony z przyszłosci przez Schwartzów?
Mnie się wydaje, że skoro pod koniec sezonu tak mocno wmieszali w to Szwarców, to znaczy, że bardzo chcą połączyć znaczenie tytułu z ukrytymi motywami. Na samym początku serialu przez kilka naprawdę mocnych odcinków ciągle myślałam, że Walt to pozytywny bohater. Troska o rodzinę, zagrożenie życia w końcu powodują, że bierze sprawy w swoje ręce, bo chce zadbać o chorego syna i żonę w kolejnej ciąży. Sądziłam, jak głupia, że to choroba na niego wpływa tak, że nie boi się łamać prawa, bo więzienie mu już nie jest straszne. A wszystko wskazywało na to, że jego to po prostu zmienia, że zawsze go kręciła władza, akcja z Hankiem i przyuważenie Jessiego, późniejsze mordowanie, Jessy, wkręcony w ten świat, miał większe skrupuły niż początkujący Walt. I ta scena, chyba końcówka pilotu, jak pierwszy raz "po męsku" uprawia seks z Skyler, aż sama była zdziwiona. Wątek ze Szwarcami pasuje, bo przecież Walt chciał jedynie ponad 700 tys. na godne życie i rozwój dla swoich najbliższych, a później pogardził pięcioma milionami, chciał tyle, ile meta będzie warta. Gdyby tak zakończyli byłby to właściwie pierwszy serial, gdzie, teoretycznie, od początku twórcy mieli na wszystkie sezony i ich "wartość ideową" jakikolwiek pomysł.
nie będzie żadnego `liczenia się` ze Schwartzami. ich wystąpienie w tv miało być wyłącznie kroplą która dopełniła czarę goryczy, ostatecznym ciosem, a jednocześnie iskrą zapalną do finalnego działania. ale stało się to nie po to, by Walt się na nich mścił (bo nawet nie ma jak), tylko by na końcu uratował resztki honoru, jaki świat mu odebrał. zapewne gdzieś ma też już swój niebieski towar i jego legendę, jego życie legło w gruzach, teraz chodzi już tylko i wyłącznie o zemstę za śmierć Hanka i ograbienie z dorobku życia
Ja cały czas twierdzę, że ten występ Schwartzów to było takie pożegnalne wystąpienie. A Walt się wkurzył nie na nich, bo wszak siedzi spokojnie przez większość ich wypowiedzi, ale na końcową informację o niebieskiej mecie będącej dalej w obiegu.
Walt wie, że tylko Jesse może ją produkować i to o to go wkurzyło na tyle, że znalazł w sobie siłę, żeby wstać i działać.
Są dwie rzeczy, które podniosą Walta choćby i z łoża śmierci: to jest kasa i jego pycha. Wujki okradli go z kasy, nie wykonali opłaconej usługi, produkują JEGO towar, wykorzystują JEGO pomysł (dla niego to jak powtórka z historią ze Schwartzami) i na niej zarbiają, chociaż się nachapali na jego krwawicy.
Tak myślę :)
Tak samo myślę Emo-koleżanko. Informacja o blue meth, wyraźnie najbardziej poruszyła Łoltera, a wiemy jakiego on ma hopla, na punkcie swojego wynalazku. Tak, że ja tą scenę odebrałam tak samo - nie sądzę żeby nagle se stwierdził że pójdzie z M60 na Schwartzów, tylko na Wujków, którzy zabili jego szwagra i chamsko przywłaszczyli sobie całą jego kasę. Fakt, że jeszcze do tego dorabiają się na jego markowym towarze, przelał szklankę goryczy. Brzmi trochę znajomo, prawda? Fajnie, że zauważyłaś tutaj analogię do Schwartzów. Albo raczej analogię do Wujków. Myślę że właśnie o to w tej scenie chodziło.
Tak samo myślę Emo-koleżanko. Informacja o blue meth, wyraźnie najbardziej poruszyła Łoltera, a wiemy jakiego on ma hopla, na punkcie swojego wynalazku. Tak, że ja tą scenę odebrałam tak samo - nie sądzę żeby nagle se stwierdził że pójdzie z M60 na Schwartzów, tylko na Wujków, którzy zabili jego szwagra i chamsko przywłaszczyli sobie całą jego kasę. Fakt, że jeszcze do tego dorabiają się na jego markowym towarze, przelał szklankę goryczy. Brzmi trochę znajomo, prawda? Fajnie, że zauważyłaś tutaj analogię do Schwartzów. Albo raczej analogię do Wujków. Myślę że właśnie o to w tej scenie chodziło.
Trochę to dziwne, że Walt po rozmowie z synem, zdruzgotany i pogodzony z losem, chce się oddać w ręce policji, a tu nagle wywiad z Gretchen i Eliot sprawia, że zmienia zdanie. To chyba nie jest wszystko tak proste, jak się wydaje.
Walter stracił chęć życia po ostatecznym ciosie w serce zadanym przez ukochanego syna.
Zakładam, że podświadomie szukał czegoś, co znowu mu przywróci tą chęć. Stad kazał barmanowi zatrzymać się na wywiadzie ze Schwartzami. Gdyby całkowicie się poddał, to zwyczajnie olałby cokolwiek mają do powiedzenia.
I jest! Znalazł się powód do życia :) Jeżeli nie może być to rodzina, która się go wyrzekła - to niech to będzie wróg, który go skrzywdził okradając, zabijając członka rodziny i jak się okazało - oszukując. Być może Walter w swoim pokrętnym umyśle wykoncypował, że zabijając Wujków (i może przy okazji heroicznie ginąc) odkupi swoje winy w oczach rodziny.
Dlatego nie sądzę, żeby Schwartzowie mieli na niego wpływ w tym momencie, że to oni podnieśli mu dupę ze stołka. On tego wywiadu słucha w miarę spokojnie do momentu wspomnienia jego firmowego narkotyku. Równie dobrze to mogły być SiEnEn Nius, że niebieska meta krąży w społeczeństwie. To ta wiadomość daje mu kopa :)
Ja to też widziałem prosto, ale trochę w głowie mi namieszał Peter Gould, autor scenariusza i reżyser odcinka.
Po emisji odcinka "Granite State" udzielił kilku wywiadów. W wywiadzie dla "Entertainment Weekly" powiedział, że w ostatniej scenie nie ma ani Walta, ani Heisenberga, tylko coś zupełnie innego. Walt próbował po śmierci Hanka kilka razy ożywić ducha Heisenberga, ale bezskutecznie, za każdym razem ponosił klęskę. Pod wpływem wywiadu z Eliotem i Gretchen wstępuje w niego coś nowego. Ale skoro nie ma już Heisenberga, to...
Natomiast w wywiadzie dla "The Hollywood Reporter" dziennikarz zapytał wprost, czy oglądając Gretchen i Eliota w TV Walter wściekł się, że zlekceważono jego wkład w Grey Matter. Oto odpowiedź:
"It's hard to talk about because it leads into the next episode. There's no question seeing Gretchen and Elliot waved a red flag in front of Walt. What he's actually thinking there, you can make a lot of assumptions. It'll be really interesting to talk about after everyone's seen the finale. I think people are going to see it in a different light."
Oba wywiady:
http://insidetv.ew.com/2013/09/23/breaking-bad-granite-state-writer/
http://www.hollywoodreporter.com/live-feed/breaking-bad-director-walts-suffering -634796
Ktoś tutaj raz powiedział, że "człowiek, żyje dopóki ma o co walczyć". Tak jest w przypadku Waltera. Po odrzuceniu przez rodzinę, po usłyszeniu mocnych i bolesnych słów od własnego syna, załamał się i stracił sens życia. Jednak po obejrzeniu wywiadu z Gretchen i Elliotem, to się zmieniło. Skierował cała swoją złość i frustracje na Wujków, którzy w dużym stopniu przyczynili się do tego całego bajzlu i teraz, nie mając już nic do stracenia, chce się zemścić. To jest teraz jego sens życia. Dla Waltera to będzie walka o jego honor i dumę. Bo nic mu innego nie zostało.
Tak że dla mnie, nie ma tu nic dziwnego, a wszystko układa się w logiczną całość.
Hmm, może już ktoś wcześniej taką opcję zasugerował ale i tak napiszę - Walt wiedział, że wujkowie średnio radzą sobie bez niego z produkcją i ich towar stracił jakość i charakterystyczny kolor. Co jeśli, Walt słysząc że niebieska meta wciąż jest w obiegu nie tyle wściekł się na nich, co na to że najwidoczniej Jesse wciąż żyje i dla nich gotuje mimo że obiecali mu się z nim rozprawić?
No właśnie o tym też pisałam. Kolejna rzecz o którą Walter się piekli na Wujków, jest właśnie to, że produkują jego towar.
No Walt byl zakochany w tej co z nią tą firmę założył, a ona zdradziła go z tym typem co z nimi załozył firmę i do tego wychuyali Walta, chociaż to on zrobił dla firmy 3/4 rzeczy.
Jak potem widzi ich w tv mówiących, że on wymyslił tylko nazwę i jest potworem to nic dziwnego, że się wkurvvił, ale to pokazywać raczej mialo tylko tyle jak bardzo upadł.
Oczywistym jet, że przez to jak został przez nich potraktowany tak bardzo sra jak ktoś podrabia jego metę, bo nei chce by ktoś go znów potraktował jak te schwartzdupki
Bzdura, nigdzie w całym serialu nie było powiedziane że Gretchen zdradziła Walta, a ni że go wychooyali. Jedyne co wiem y co było powiedziane w serialu to to, że Walt z Gretchen byli razem, pojechali do jej rodziców do Newport 4 lipca i nagle Walt zaczął się pakować i z nie wiadomo konkretnie jakich przyczyn ją opuścił i odszedł z firmy sprzedając udziały. Gretchen potem po odejściu Walta związała się z Elliotem. Co tam się wydarzyło możemy się jedynie domyśleć i mam nadzieję że jeszcze to wyjaśnią jakoś.
zdradziła gupi gupku.
Przecież mówil jej, żę oszukała go i zdradziła, oszukała z firmą, a zdradzial z tamtym dupkiem.
Ty ja cienie obrażałem ale skoro tylko tak rozumujesz to ściśnij doope skup się i obejrzyj jeszcze raz odcinek Peakaboo gdzie była ta rozmowa albo w ogóle to przeczytaj parę mądrych wypowiedzi na tym forum bo widzę że wo ogóle nie jarzysz co się tam działo.
Walter ją zostawił , Eliota i badania i odszedł z firmy. Nigdzie nie ma mowy o tym ze go zdradziła i ze go wychoojali. Zarobili na jego badaniach, a Walter się nie spodziewał, że tak się stanie.
Nie, niektóre powstające tutaj fanowskie teorie są bardzo naciągane, to jest jedna z nich. Walt nie chce zabić Schwartzów, karabin kupił z myślą o kimś innym, z resztą przekonacie się o tym już niedługo.
Ponadto, nie można zrzucać odpowiedzialności za coś na kilka osób wstecz. Kto jest winien holokaustu, Hitler czy jego pra babka która była jego przodkiem? Przecież gdyby nie istniała, nie urodziłby się Hitler? Takie rozumownaie jest bez sensu.
Po finałowym odcinku -
Wątek z Eliotem i Gretchen to jedyna rzecz, która nie została w serialu do końca wyjaśniona. Są jednak pewne przesłanki, które pozwalają snuć spekulacje. Walt wyjechał z Newport bez słowa, zostawiając Gretchen. Moim zdaniem zobaczył w niej coś paskudnego, coś w jej charakterze, co jest pokazane aluzyjnie na koniec.
Scena ze Schwartzami nakręcona jest w takim dość teatralnym, operowym stylu (nóż w ręku Eliota), do muzyku z opery "Faust", konkretnie sceny zwanej "Noc Walpurgii". W tej scenie występują królowe i kurtyzany, którymi diabeł mami Fausta usiłując zagłuszyć jego sumienie. W libretcie opery Faust odrzuca złudny, pusty erotyzm i wraca do nieszczęśliwej Małgorzaty. W całej tej scenie w domu Schwartzów Gretchen odgrywa właśnie rolę królowej i kurtyzany, a sposób w jaki podaje rękę Waltowi na pożegnanie jest aktorską perełką. Widzimy też, jak Walt ich szczerze nienawidzi. Nie wiemy dokładnie za co, możemy się jedynie domyślać.
No i ma koniec swoją małą zemstę: wyjawia multimilionerom w ich wspaniałej rezydencji, na ile wycenia ich życie - na 200 000 dolarów, czyli po sto kafli od łebka. Myślę, że jak się otrząsną ze strachu, to ich zaboli najbardziej.
oczywiscie, ze odegrali ogromna role w tym wszystkim..jednak czlowiek ma zawsze wybór, Walt miał, po prostu dokonał tych złych
Ja myślę, że Walt aż tak bardzo nie żałuje tego co zrobił. Żałowałby pewnie gdyby nie miał raka, ale tak to biorąc pod uwagę to co powiedział na początku serialu to po prostu żył jak chciał, zresztą końcowa scena z piosenką ukazuje to że umiera szczęśliwy bo to on podjął decyzję o własnej śmierci, zabezpieczył rodzinę tak jak chciał, uratował swojego duchowego syna, i umarł w fabryce mety, w miejscu które sprawiło że poczuł się jak facet, bo wcześniej był uznawany przez wszystkich za niegroźnego życiowego ciamajdę.