jak na razie ten serial jest tragiczny i poprostu irytujacy. nic sie nie dzieje, akcja toczy sie powoli i znaczace czesci fabuly
przykryte sa metrem tego mulu codziennosci i rutyny, tak jakby tworcy chcieli nadac temu serialowi jakiegos pożal sie
boze artystycznego wyrazu. calosc wyglada jak zaangażowane kino z islandii albo nowej zelandii, co w filmach moze sie
sprawdza ale w serialu jest poprostu nudne. zobaczymy jak bedzie dalej ale teraz męczę sie przy kazdym kolejnym
odcinku bo ile mozna ogladac jak walter remontuje podloge, jego zona je cos z synem a jessie odbywa jakies nic nie
znaczace, nic nie wnoszace pogawedki (podobnie robi czasem tarantino, jest to zabieg majacy na celu zirytowanie
widza)
Jesli pod koniec 2 sezonu serial cie nie wciagnal i uwazasz go za nudny to nie rozumiem po co dalej ogladasz. Nia kazdemu musi sie wszystko podobac. Dla mnie sezon pierwszy byl swietny a drugi genialny.
bo jestem ciekawy jak rozwinie sie ta historia :P poprostu nie podoba mi sie ta dysproporcja miedzy akcja a retardacja (opoznieniem akcji) to opoznienie ma na celu dac oddech widzowi miedzy jakimis akcjami (i nie mowie tu o strzelaninach czy poscigach poprostu jakies dzialania popychajace fabule do przodu) jak i stopniowo zwiekszac napiecie przygotowujac widza do kolejnej akcji. tutaj to zwiekszenie napiecia zawodzi poniewaz opoznienie jest w wielkiej dysproporcji do akcji - jest poprostu za dlugie. taki uklad akcji i tego "odsapniecia" powinien byc sinusoidalny a w tym przypadku proporcje sa bardzo zaburzone ta sinusoida ma wieelki dół i tylko czasami idzie na chwile na górę. przez ta dysproporcje serial jest dla mnie meczacy.
"bo jestem ciekawy jak rozwinie sie ta historia" - czyli serial nudny ale jednak ciekawy?!
"opoznienie ma na celu dac oddech widzowi miedzy jakimis akcjami" - co do "opoznienia", o ktorym piszesz to ma ono na celu lepsze poznanie glownych bohaterow oraz "wczucie" sie w ich sytuacje. Ja przez te 5 sezonow nie nudzilem sie ani chwile (moze poza odcinkiem "Fly" ktory do mnie nie trafil). Moze poprostu to nie jest serial dla Ciebie! Co prawda w pozniejszych sezonach akcja przyspieszy ale mimo wszystko bedzie sporo "mulu codziennosci i rutyny".
" czyli serial nudny ale jednak ciekawy?!" - sama historia jest ciekawa, szczegolnie pomysl, lecz sposob jej opowiadania mi nie odpowiada. stąd ten pozorny paradoks
mozna to porownac do ciekawego wykladu na studiach ale prowadzonego przez kiepskiego wykladowce ktory nie potrafi skupic sie na sednie i caly czas sypie anegdotkami i odbiega od tematu.
mimo wszystko sprobuj obejrzec jeszcze 3 sezon - jak juz on cie nie wciagnie to nie ma sensu sie meczyc. Pozdro.
miałam tak samo, z resztą mam do tej pory, a jestem na 4x02,,,, może troszkę więcej się dzieje niż wcześniej, ale 2 odcinek 4 sezonu oglądałam jakiś tydzień temu i na razie nie ciągnie mnie do obejrzenia 3.
Ja powiem tak: dla mnie prawdziwe BB zaczęło się od 3 sezonu, pierwsze dwa to takie jakby wprowadzenie (nie nudziłam się na nich, ale też mnie nie porywały). Tak więc poczekaj jeszcze trochę. Ale też możliwe że ten serial Ci po prostu nie leży, wtedy mówi się trudno;)
Serial jak dla mnie świetny od 3 sezonu. Niestety trzeba przebrnąć przez pierwsze 2 by pojąć rozumowanie i przyszłe decyzje genialnego WW. To jest trochę uśpienie widza przed burzą. Więcej nie mogę powiedzieć bo zepsuje wam zabawę.
Ja serial zacząłem od chyba połowy 2 sezonu i wciągnął mnie. Powoli, jak bagno, ale skutecznie ;) Nie przeczę, że bywają odcinki nudnawe, ale twórcy z pewnością nie olewają żadnego wątku, wszystko kiedyś rozpracują i przypomną. Nawet jakiś pozornie nieistotny szczegół sprzed paru odcinków wstecz odbija się na fabule i czyni ją jeszcze bardziej intrygującą. Kończę 3 sezon i mam ochotę na więcej, więc jeśli 3 sezon rzeczywiście Cię nie uzależni, odpuść.
miałem pierwsze podejście... obejrzałem 5 odcinków dałem spokój. Potem serial się skończył... ludzie zaczęli się podniecać jaki to wspaniały... no to się przemogłem. Oglądam... pierwszy, drugi sezon i nic... trzeci - trochę zaczął mnie ciekawić, ale szału nie ma... ale w czwartym te "twist'y" rodem z prison break'a ;D (pierwszego sezonu)
Byłem na prawdę miło zaskoczony, bo warto było czekać..., no i sezon piąty to już w ogóle zniszczył system. Fatalnie się czuję po zakończeniu, masę negatywnych emocji we mnie wzbudziła ta produkcja... bądź co bądź bardzo dobra. Widać, że scenariusz był napisany i przemyślany od początku do końca. Nie ma jakiegoś dokręcania na siłę tak jak to było w Lost, Prison break czy Dexterze. Za kompozycje i rozwiązanie należą się Złote globy i jestem pewien, że BB wygra w tym roku wszystko.
Dokręcania na siłę też się bałam najbardziej. Z tego powodu nie bardzo mam ochotę oglądać Dextera, bo wszędzie piszą, że ostatnie sezony są kiepskie, a nie bardzo mam ochotę męczyć aż 8-sezonowy serial.
Drugą rzeczą, której się bałam, było to, że zakończenie będzie przekombinowane. W sumie przez głupi przypadek, bo pierwszy sezon oglądałam jeszcze z polskimi napisami. W pamiętnej scenie, w której bohaterowie spotykają się po raz pierwszy podczas obławy na domowe laboratorium, Walter wysiada z auta i patrząc jak Jessie ucieka, mamrocze coś cicho pod nosem. Tłumacz moich napisów przetłumaczył to jako "It's me", a że oglądałam średnio uważnie, to nie chciało mi się przewijać sceny i sprawdzać. Jak teraz oglądam sobie tę scenę, to widzę że Walter wymamrotał "Damn it". Ale takim sposobem zasiało się we mnie ziarenko strachu, że może znowu będzie ograny do bólu fajtklabowy trik. Na szczęście zakończenie jest dla mnie takie, jak miało być, bez elementu wielkiego zaskoczenia, ale też bez kombinowania na siłę.
zobacz 4 pierwsze sezony dexa i zostaw ten serial w spokoju dla swojego dobra... ogromny fanem tej serii jestem, ale reszta jest tak samo rozwiązana jak w Lost i Prison B... Totalna porażka.
Och, czyli nie tylko ja nie mogę się nadziwić CO TAKIEGO WARTOŚCIOWEGO, a przynajmniej CIEKAWEGO, jest w tym serialu, że do wielu ludzi tak fantastycznie trafia??....
Bo ja nie widzę NIC, poza tym, że pokazuje ciekawostki chemiczne ;)..
No, jedna scena - rodzinnej rozmowy z 'poduszką mówiącego' - jest naprawdę dobra, i zabawna, i poruszająca, prawdziwa, zaskakująca, mocna..
A reszta to, jak dla mnie, kiepskawa bujda na resorach :/...
Innymi słowy: CO WAS ZACHWYCA, miłośnicy 'Schodzącego na psy' :)?..... Jestem szczerze ciekaw!....
No dobra - jeszcze SZWAGIER jest świetny ;), trochę mi mojego braciaka przypomina :P...
Tak odcinek z dziadkiem wymiata ;] Po obejrzeniu kilkunastu odcinków się wciągnąłem chociaż jak w przypadku każdego serialu przewijam przegadane fragmenty, zwłaszcza ze Skyler (chyba nie tylko mnie irytuje ta postać). Co ciekawe dopiero w s02e09 poruszono kwestię prania pieniędzy z narkobiznesu, wcześniej zastanawiałem się jak to możliwe, że amerykańska skarbówka jest taka nieudolna w tropieniu "przychodów z nieujawnionych źródeł" - facet bez gorsza przy duszy (oficjalnie) płaci lekarzom/szpitalom 5-cyfrowe sumy $ bez chwili refleksji, że powinien najpierw te pieniądze wyprać. śmieszny motyw z telefonami na odludziu, gdzie jeden łapał zasięg a drugi nie, Walter nie chciał dać swojego aparatu żeby żona go nie namierzyła a przecież wystarczyło tylko przełożyć SIM z telefonu, który nie miał zasięgu..
dokładnie, popieram Twoje zdanie, nie wiem czym tu się zachwycać, z trudem przychodzi mi oglądanie następnych odcinków a jestem prawie w połowie 4 sezonu.