Scena ze śmiercią Jane jest nieco dziwna - Walter gdy słyszy dławienie się dziewczyny wydaje się, że chce jej pomóc. Minę ma zaskoczoną i krąży oczami wokół jakby szukając ratunku, Nie wydaje mi się, żeby wyrachowanie spowodowane szantażem miało tu coś do rzeczy, raczej sytuacja go zaskoczyła i go sparaliżowało - tak przynajmniej ja interpretuję tę scenę.
To z samolotem było potrzebne tylko i wyłącznie po to by namieszać widzom w głowach serwując im na początku poprzednich odcinków sceny ze spaloną maskotką w basenie, ludźmi zbierającymi dowody w domu Walta czy wreszcie martwe ciała w workach przy jego samochodzie. Zabieg tani, ale chyba swoje zrobil, bo przecież nie było szans aby przed finałem odgadnąć przyczynę calego zamieszania :)

Obejrzysz dalej to zrozumiesz . Jessie jest dla Walta jak syn . A czy ty byś chciał żeby twój syn miał torbę kasy będąc w dodatku narkomanką , czy życzył byś jej śmierci :)

Ja już obejrzałem całość... to, że Jessie jest dla Walta kimś waznym to jedno, i rozumiem, że ze względu na to chcąc jego dobra mógłby stać i się przyglądać jak Jane umiera. Ale to nie jest tak zagrane jakby on chciał jej śmierci i pozwalał jej umrzeć...

Może i bił się z myślami, ale na pewno wiedział jak ją ratować, bo to jest oczywiste dla każdego, kto skończył szkołę średnią (kurs pierwszej pomocy na PO czy coś). W sumie to on pośrednio spowodował tę sytuację, bo jak próbował budzić Jesse'go, to ona przekręciła się na plecy. Bycie biernym obserwatorem też w żaden sposób go nie usprawiedliwia.
Postać Waltera White'a była dla mnie ciekawa od początku i w sumie głównie ze względu na nią zacząłem oglądać ten serial. Jest nawet kawałek jemu poświęcony: Above & Beyond - Walter White

Myślę, że co do Jane, to Walt chciał ocalić Jessego przed tym co właśnie jej się stało. Chciał, żeby przestał brać i żeby było między nimi jak dawniej.
Gdyby Jane żyła, to prawdopodobnie oboje z Jessym przedawkowaliby i wyjechali daleko, a tak to Jessy został i nabrał trochę rozsądku.

Słabe tłumaczenie. Mimo wszystko śmierć jej się nie należała. Każdy powinien mieć szanse na poprawienie się. Ona ją miała, bo miała kochającego ojca. Jesse jest wkurzającą postacią, ale może ta sytuacja go zmieni. Z perspektywy końca drugiej serii nie widzę powodu, dla którego Jesse byłby jeszcze potrzebny Walterowi. Chyba że rzeczywiście jest on dla niego jak siostrzeniec (scenka z baru). Ale mimo wszystko nie ma usprawiedliwienia dla tego co zrobił, a właściwie czego nie zrobił, by ją ratować.

Jak Ty oglądałeś ten sezon (do pierwszego pytania). Nie ocalił jej bo znała jego sekret (Jesse jej powiedział) - i go w pewien sposób szantażowała. Gdy zobaczył że zaczyna się dławić/dusić - jak zwał tak zwał - było mu to - mówiąc nieładnie - na rękę. Jesse i tak był nieświadomy tego co się dzieje, Jane tak samo - a Walt udał że go tam nie było. Moralnie dziwne zachowanie, ale wg. tego co było przedtem, co Jane mu "nagadała" - to on jej odpłacił ripostę.